17.06.2012
Rower
53.22km 02:05:28(2'21''/km)avg Speed 25.4km/h
Nareszcie nic mi nie przeszkadzało.Pogoda super(20C bez wiatru),nastawienie b.pozytywne.Przed wyjazdem zrobiłem sobie kanapkę(chleb razowy z pasztetem

),podzieliłem na pół i do kieszonki.Bidon pełny i na koń!!Trasy nie wybierałem,jechałem tam gdzie mi serducho podpowiadało.Wyszło extra,jeszcze w życiu tyle zwierzyny(jelenie,sarny,zające)nie widziałem.Zaliczyłem nawet górę z pierwszego swojego półmaratonu

.Ech,wspomnienia wróciły,same dobre

.W niektórych momentach nie wiedziałem gdzie jestem i tak myślałem,że jakby co to nawet nie potrafił bym określić gdzie mnie szukać.No nudno nie było

.70% trasy to były drogi bardzo wąskie,bardzo kręte,takie na jedno auto,znikomy ruch(może z 5 samochodów spotkałem). Niestety słaba widoczność powodowała,że nie mogłem się bujnąć.Dłonie miałem cały gotowe do hamowania,bo czołówka była bardzo możliwa

.Dzisiaj pierwszy raz podjechałem na taki mój Mont Ventoux.Parę razy zjeżdżałem z tej góry i robiła wrażenie.Dzisiaj wziąłem ją na bary i do góry.No nie powiem,pot leciał ciurkiem,ale 10km w górę to jest coś.Ostatnie 15km,to już znana szeroka droga,więc było trochę szybciej.Aha,kanapki w 100% się sprawdziły i będę to praktykował,przy każdej dłuższej wycieczce

.
Po wczorajszym bieganiu boso,dzisiaj jest super,dużo lepiej niż ostatnio.Nic nie boli,stopa siedzi cicho,łydki też nic.Dobry znak

.
Jutro pływam.