DŻEJOS - Nadal biegam! I Wracam na asfalt w 2022 r 🤪
Moderator: infernal
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Mija kolejny tydzień i czuje się fajnie. Bieganie mniejszej ilości kilometrów i po lesie a nie asfalcie mi służy bo jak na razie nic mnie nie boli. Ten tydzień zamknąłem w 134,1 km.
Po ostatnich crossach wczoraj miałem siłkę oczywiście skipową a dzisiaj biegałem spokojne 5x2km na przerwie aż 6 min. Wyszło to tak:
6:45 (3:21,2 ; 3:24)
6:44 (3:22,2 ; 3:21,8)
6:43 (3:22,7 ; 3:20,7)
6:39 (3:19,9 ; 3:19,7)
6:22 (3:20,3 ; 3:02,4)
tętno 174/144 po 1'
Dzisiaj biegało mi się bardzo luźno ale to pewnie przez bardzo długą przerwę. Tętno wreszcie było znośne ale to dlatego że było chłodno a ja mój organizm lepiej funkcjonuję w niższych temperaturach.
A no i jeszcze wyjaśnię dlaczego ostatni kilometr tak szybko. A to dla tego że Trener kazał pójść mocno imitując długi finisz. Gdyby nie wiało tak mocno to 3 minuty bym złamał na luzaku.
Zapomniałbym dodać że dzisiaj wiele się działo na maratonach.. Gratulacje dla wszystkich! Szkoda że do minimum zabrakło...
Gratki też dla Błazia! 1:04,28 połóweczka w Dąbrowi to super wynik! Trzymam kciuki za maraton w za dwa tygodnie! Tylko żebyś wypoczął bo to tylko dwa tygodnie...
Po ostatnich crossach wczoraj miałem siłkę oczywiście skipową a dzisiaj biegałem spokojne 5x2km na przerwie aż 6 min. Wyszło to tak:
6:45 (3:21,2 ; 3:24)
6:44 (3:22,2 ; 3:21,8)
6:43 (3:22,7 ; 3:20,7)
6:39 (3:19,9 ; 3:19,7)
6:22 (3:20,3 ; 3:02,4)
tętno 174/144 po 1'
Dzisiaj biegało mi się bardzo luźno ale to pewnie przez bardzo długą przerwę. Tętno wreszcie było znośne ale to dlatego że było chłodno a ja mój organizm lepiej funkcjonuję w niższych temperaturach.
A no i jeszcze wyjaśnię dlaczego ostatni kilometr tak szybko. A to dla tego że Trener kazał pójść mocno imitując długi finisz. Gdyby nie wiało tak mocno to 3 minuty bym złamał na luzaku.
Zapomniałbym dodać że dzisiaj wiele się działo na maratonach.. Gratulacje dla wszystkich! Szkoda że do minimum zabrakło...
Gratki też dla Błazia! 1:04,28 połóweczka w Dąbrowi to super wynik! Trzymam kciuki za maraton w za dwa tygodnie! Tylko żebyś wypoczął bo to tylko dwa tygodnie...
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Ostatnie dni to luźne treningi:) Wczoraj był ciągły na stadionie robiony z koleżanką. Tylko 8 km i to bardzo spokojnie bo Trener zakazał biegać szybciej niż 3:50/km! Więc pobiegałem sobie spokojnie i to w bardzo miłym towarzystwie.
Najbliższy mocny trening w sobotę. A mianowicie 10x1km po 3:15 więc będzie ciekawie.
8km-30:43 T174/144
(3:50, 3:51, 3:51, 3:51, 3:49, 3:52, 3:48, 3:48)
Najbliższy mocny trening w sobotę. A mianowicie 10x1km po 3:15 więc będzie ciekawie.
8km-30:43 T174/144
(3:50, 3:51, 3:51, 3:51, 3:49, 3:52, 3:48, 3:48)
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Kolejny mocny trening za mną a mianowicie 10x1km które biegałem w sobotę. Wyszło to nawet spokojnie porównując do kilometrówek które robiłem miesiąc wcześniej przed AMPami. Wtedy ledwo żywy skończyłem trening i po każdej kilometrówce musiałem stanąć na chwilę żeby złapać oddech a teraz od razu truchcik i oddech w miarę spokojny. W zasadzie mogę ten trening podzielić na 3 części. Pierwsze cztery odcinki to totalny luz potem nastąpił problem na 5, 6 i 7 odcinku biegło mi się ciężko po czym na ósmej znowu nogi wyluzowały i do końca już było w miarę ok. Widzę że to głównie psycha mi siada a nie ciało.. Kiedy "głowa" wiedziała że już tylko trzy zostały od razu zrobiło mi się luźniej chociaż odrobinę przyśpieszyłem. Ogólnie rzec biorąc nie szalałem z tempem bo miałem biegać po 3:15 i mniej więcej tego się trzymałem utrzymując nawet spory luz. Nie chciałem żeby to było żyłowanie bo przecież takim tempem chcę biec 1 maja.
10x1km p. 3' (420m-380m)
3:14,36
3:13,88
3:14,68
3:14,69
3:14,75
3:14,69
3:14,31
3:12,95
3:12,12
3:05,50
T 180/162 po 1'
Teraz już tylko we środę 10x500m i potem 5 dni luzuję do startu.
No i jeszcze gratulacje dla wszystkich kolegów biegających w Mikołowie! Osiek srebro i piękna życióweczka! Daniel i Balonik życióweczki tez zarąbiste bo jeden połamał 31 a drugi pobiegł trochę poniżej 31:30 i tylko Tajnego szkoda... Bo 5km miał w 15:47 i potem zaczął mieć kłopoty żołądkowe które zmusiły go w pewnym momencie nawet do zatrzymania się.. Ale brawa za walkę i ukończenie!!!
10x1km p. 3' (420m-380m)
3:14,36
3:13,88
3:14,68
3:14,69
3:14,75
3:14,69
3:14,31
3:12,95
3:12,12
3:05,50
T 180/162 po 1'
Teraz już tylko we środę 10x500m i potem 5 dni luzuję do startu.
No i jeszcze gratulacje dla wszystkich kolegów biegających w Mikołowie! Osiek srebro i piękna życióweczka! Daniel i Balonik życióweczki tez zarąbiste bo jeden połamał 31 a drugi pobiegł trochę poniżej 31:30 i tylko Tajnego szkoda... Bo 5km miał w 15:47 i potem zaczął mieć kłopoty żołądkowe które zmusiły go w pewnym momencie nawet do zatrzymania się.. Ale brawa za walkę i ukończenie!!!
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj ostatni akcent przed startem. Miałem biegać te pięćsetki między 1:30-35 ale okazało się że tak wolno się nie da biegać.
Takie krótki odcinki to się biega niesamowicie przyjemnie.
10x500 m p. 2' (220m -270 m tr)
1:31,73
1:30,94
1:30,56
1:30,38
1:28,94
1:28,95
1:28,62
1:27,31
1:26,80
1:24,00
Tętno 174/144
Jest moc i to jest najważniejsze!
Takie krótki odcinki to się biega niesamowicie przyjemnie.
10x500 m p. 2' (220m -270 m tr)
1:31,73
1:30,94
1:30,56
1:30,38
1:28,94
1:28,95
1:28,62
1:27,31
1:26,80
1:24,00
Tętno 174/144
Jest moc i to jest najważniejsze!
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Już jutro start w Krapkowicach!
Niestety mój optymizm trochę zmalał... Po pierwsze pogoda... Upał nieziemski... A biegi w upalę do najprzyjemniejszych nie należą... Po drugie przeciwnicy.. Na liście startowej jest 3 mocnych Ukraińców i 2 Kenioli... A płacą pierwszym trzem tylko więc nawet nie podreperuje swojego skromnego studenckiego budżetu.. Więc zostaje mi walczyć o 6te miejsce i miano pierwszego Polaka na mecie! A czas schodzi tutaj na drugi plan.. Poza tym możliwe że zaliczę jeszcze dyszkę w Raciborzu trzeciego maja.
Ogólnie to straszna kaszanka jest z tymi Kenijczykami.. Na każdym biegu są..
Wkurzył mnie ten nowy menadżer Piotr Szurowski z Wałbrzycha!!! To on jest głównym sprawcą najazdu słabych Kenijczyków na Polskich biegach! Już przywykłem do gości z Ukrainy a teraz to.. Normalnie jakaś masakra... I jakie taki ambitny amator jak ja biegający dyszkę w około 32 minut(mam taką nadzieję) ma szanse coś zdziałać z takimi zawodnikami którzy biegają co tydzień dychę w 30 minut i szybciej... Nawet na słabe biegi jeżdżą..
No nic.. Pozostaje bieganie tylko dla przyjemności..
Dzisiejszy rozruch na stadionie:
Niestety mój optymizm trochę zmalał... Po pierwsze pogoda... Upał nieziemski... A biegi w upalę do najprzyjemniejszych nie należą... Po drugie przeciwnicy.. Na liście startowej jest 3 mocnych Ukraińców i 2 Kenioli... A płacą pierwszym trzem tylko więc nawet nie podreperuje swojego skromnego studenckiego budżetu.. Więc zostaje mi walczyć o 6te miejsce i miano pierwszego Polaka na mecie! A czas schodzi tutaj na drugi plan.. Poza tym możliwe że zaliczę jeszcze dyszkę w Raciborzu trzeciego maja.
Ogólnie to straszna kaszanka jest z tymi Kenijczykami.. Na każdym biegu są..
Wkurzył mnie ten nowy menadżer Piotr Szurowski z Wałbrzycha!!! To on jest głównym sprawcą najazdu słabych Kenijczyków na Polskich biegach! Już przywykłem do gości z Ukrainy a teraz to.. Normalnie jakaś masakra... I jakie taki ambitny amator jak ja biegający dyszkę w około 32 minut(mam taką nadzieję) ma szanse coś zdziałać z takimi zawodnikami którzy biegają co tydzień dychę w 30 minut i szybciej... Nawet na słabe biegi jeżdżą..
No nic.. Pozostaje bieganie tylko dla przyjemności..
Dzisiejszy rozruch na stadionie:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
No i po starcie..
Wyniki biegu:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2012/krap2op.pdf
Tak jak myślałem obsada była mocna no i słońce było nieziemskie... 33 stopnie... Istna patelnia..
A jak wyglądał sam bieg? hmmm..
Początek biegło mi się super chociaż trochę za szybko bo do 2 km biegłem z elitą. Potem pierwsza siódemka odjechała a ja zostałem z Tajnym z którym biegłem już praktycznie do mety. Po 5 km wiedziałem ze już dzisiaj nie ma sensu patrzeć na czas bo życiówki i tak nie będzie.. Priorytetem było dobiegnięcie na 8mym miejscu i wygranie kategorii Opolskiej. Niestety na ósmym kilometrze słońce mi już tak dogrzało że w myślach miałem już żeby tylko dobiec do mety i Tajnego powoli zacząłem puszczać. Na 9 km miał już nade mną parę metrów przewagi. Na kilometr przed metą był ostry zakręt na którym zobaczyłem że za mną jest spora luka i stwierdziłem że mogę spróbować jeszcze przyśpieszyć i najwyżej zdechnę a miejsca i tak nie stracę. No i ruszyłem! Po 200 m byłem już przy Tajnym który już chyba pękł psychicznie jak mnie zobaczył bo na metę wbiegłem 17 sekund przed nim.
A dobiegłem ósmy z czasem 33:40 przegrywając z 3 Kenijczykami, 3 Ukraińcami i Piotrem Pałką (brązowym medalistą MP w maratonie 2011 i 2012). Ogólnie wszyscy biegali dzisiaj słabo przez ten upał... Nawet Keniole..
Poszczególne kilometry wyglądały tak:
3:13, 3:07, 3:19, 3:30, 3:28, 3:27, 3:18, 3:44, 3:18, 3:12
Było trochę z górki i trochę pod górkę dlatego taka rozbieżność.
Fotki z biegu:
Wyniki biegu:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2012/krap2op.pdf
Tak jak myślałem obsada była mocna no i słońce było nieziemskie... 33 stopnie... Istna patelnia..
A jak wyglądał sam bieg? hmmm..
Początek biegło mi się super chociaż trochę za szybko bo do 2 km biegłem z elitą. Potem pierwsza siódemka odjechała a ja zostałem z Tajnym z którym biegłem już praktycznie do mety. Po 5 km wiedziałem ze już dzisiaj nie ma sensu patrzeć na czas bo życiówki i tak nie będzie.. Priorytetem było dobiegnięcie na 8mym miejscu i wygranie kategorii Opolskiej. Niestety na ósmym kilometrze słońce mi już tak dogrzało że w myślach miałem już żeby tylko dobiec do mety i Tajnego powoli zacząłem puszczać. Na 9 km miał już nade mną parę metrów przewagi. Na kilometr przed metą był ostry zakręt na którym zobaczyłem że za mną jest spora luka i stwierdziłem że mogę spróbować jeszcze przyśpieszyć i najwyżej zdechnę a miejsca i tak nie stracę. No i ruszyłem! Po 200 m byłem już przy Tajnym który już chyba pękł psychicznie jak mnie zobaczył bo na metę wbiegłem 17 sekund przed nim.
A dobiegłem ósmy z czasem 33:40 przegrywając z 3 Kenijczykami, 3 Ukraińcami i Piotrem Pałką (brązowym medalistą MP w maratonie 2011 i 2012). Ogólnie wszyscy biegali dzisiaj słabo przez ten upał... Nawet Keniole..
Poszczególne kilometry wyglądały tak:
3:13, 3:07, 3:19, 3:30, 3:28, 3:27, 3:18, 3:44, 3:18, 3:12
Było trochę z górki i trochę pod górkę dlatego taka rozbieżność.
Fotki z biegu:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Mając świadomość że jestem zmęczony po Krapkowicach wystartowałem kolejną dyszkę 3 maja w Raciborzu. Przybiegłem 4ty z czasem 33:09. Do podium zabrakło tylko 11 sekund... Trochę żałuję że po 4 km kiedy chłopaki ruszyli szybciej nie zabrałem się z nim.. Bałem się że 2 biegi w ciągu 3 dni to za dużo i zdechnę.. Pierwsza trójka oderwała się a potem znowu uspokoili tempo ale ja miałem już do nich z 80 metrów i odrobić się tego nie dało..
Bieg wygrał Piotrek Pałka 32:52 przed Danielem Wochem 32:56 i Łukaszem Grajcarem 32:58 potem ja 33:09 i Cyprian Tomza 33:16 za którym się wiozłem praktycznie większość drugiej piątki licząc na mój skuteczny finisz.
Bieg wygrał Piotrek Pałka 32:52 przed Danielem Wochem 32:56 i Łukaszem Grajcarem 32:58 potem ja 33:09 i Cyprian Tomza 33:16 za którym się wiozłem praktycznie większość drugiej piątki licząc na mój skuteczny finisz.
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
W sobotę zaliczyłem kolejny start ale tym razem miał on charakter bardziej treningowy. Wystartowałem w Biegu Herbowym w Pawłowiczkach 10km od mojego Kędzierzyna. Trasa liczyła 6 okrążeń po około 1650 m czyli prawie 10km. I praktycznie całość była po miękkim. W planie miałem biec bardzo spokojnie czyli po jakieś 3:40 albo i wolniej ale już na pierwszy kole jeden z rywali ruszył poniżej 3:30 więc musiałem iść z nim. Biegłem za nim jakieś 3 km ale było to strasznie niewygodne bo trasa była bardzo nierówna i można było sobie kostkę skręcić.. Wyszedłem na pierwszego i na 4 kole odskoczyłem troszeczkę. Na piątym kole miałem już 100 m przewagi a na ostatnim zwiększyła się chyba o drugie tyle. Biegło mi się na totalnym luzie do tego jeszcze fajna pogoda bo zimno i deszcz. Przez to że było wolno to trochę zmarzłem.
Na mecie miałem czas 34:23 ale chyba brakowało jakieś 150 m do dyszki więc średnia to jakieś 3:30. Na treningu musiałbym się mocno sprężyć żeby po tyle pobiec a atmosfera zawodów sprawia że był to luźny bieg.
Poszczególne koła: 5:41, 4:48, 5:52, 5:44, 5:41, 5:35.
W następny weekend jadę do Iwonicza na MP górskie.. Oj już się boję.. Do tego na liście startowej jest już 5 kolegów z Ukrainy więc Mistrzostwa Polski że jacie sunę.. Ale co zrobić.. Kenia wymusiła ucieczkę Ukraińców w góry bo tam też jest kasa.
Filmik z dekoracji w Raciborzu na moim Fejsie:
https://www.facebook.com/photo.php?v=349030941826881
Na mecie miałem czas 34:23 ale chyba brakowało jakieś 150 m do dyszki więc średnia to jakieś 3:30. Na treningu musiałbym się mocno sprężyć żeby po tyle pobiec a atmosfera zawodów sprawia że był to luźny bieg.
Poszczególne koła: 5:41, 4:48, 5:52, 5:44, 5:41, 5:35.
W następny weekend jadę do Iwonicza na MP górskie.. Oj już się boję.. Do tego na liście startowej jest już 5 kolegów z Ukrainy więc Mistrzostwa Polski że jacie sunę.. Ale co zrobić.. Kenia wymusiła ucieczkę Ukraińców w góry bo tam też jest kasa.
Filmik z dekoracji w Raciborzu na moim Fejsie:
https://www.facebook.com/photo.php?v=349030941826881
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
MP w Iwoniczu...
Ostatni tydzień był dla mnie wyjątkowo ciężki.. Zaczęło się od sobotniej imprezy urodzinowej koleżanki po której chodziłem strasznie niewyspany i którą rozregulowałem sobie totalnie godziny snu.. Efektem było ciągłe zmęczenie i uczucie senności.. Praktycznie przez cały tydzień budziłem się w nocy po 5-6 razy i nie potrafiłem się należycie wyspać.. Na efekty nie trzeba było długo czekać.. Od wtorku nie miałem siły do biegania.. Do tego doszła jeszcze jakaś taka niechęć do wszystkiego.. Pracy mgr chyba nie zdążę napisać.. Ogólnie cały tydzień to był jeden wielki dół..
Do Iwonicza pojechałem w piątek razem z Anią i Jej mężem oraz Marcinem późniejszym brązowym medalistą przez którego musieliśmy potem czekać na dekorację... Oczywiście Marcinie nie mam Ci tego za złe.
Nocleg mieliśmy we Wrocance u "królowej" gór Izabeli Zatorskiej. W domku nocowało z nami parę innych osób w tym blogowiczka z tego forum Dominika Stelmach która pozostawiła we mnie mieszane uczucia.. Początkowo wydawała się miłą może trochę za bardzo gadatliwą osobą. Ale po akcji na parkingu wszyscy tam obecni zobaczyli że " Na warszawiaka nie ma cwaniaka..." Niedaleko startu znalazło się miejsce parkingowe na którym razem z Marcinem stanęliśmy, żeby je zająć i czekaliśmy aż Ania z mężem przyjadą. Pech chciał że akurat Dominika jechała przed nimi i widząc miejsce zaczęła skręcać i coś do na nas krzyczeć z samochodu. My oczywiście nie ustąpiliśmy jej miejsca. Za chwilę pojawiła się też Ania a DOM wyszła z auta i rozpoczęła się mała wymiana zdań... Warszawka ani myślała ustąpić.. W końcu użyła argumentu poniżej pasa i powiedziała że zaraz po zawodach musi jechać do chorego dziecka! Odpuściliśmy.. Ale jeżeli ma chore dziecko to dlaczego była już w Iwoniczu we czwartek??? A miejsce parkingowe mogła sobie znaleźć wcześniej gdyby tylko chciało jej się wcześniej wyjechać z domku. Bo gdy my wyjeżdżaliśmy ona coś tam mówiła że dopiero za godzinę pojedzie... Nie śpieszyło jej się... A potem robi takie akcje.. W zasadzie mogła zaparkować w innym miejscu bliżej lub dalej od startu ale uparła się na to "nasze" i kiszka.. Koniec narzekań i napiszę coś w końcu o samym biegu!
Widząc mocną stawkę górali i znając moje aktualne przygotowanie do biegów górskich postanowiłem się nie napalać i wystartowałem na totalnym luzie.. Trasa liczyła wg regulaminu 9,7 km i składała się z około 700m dobiegu i 4 pętli. Na każdej pętli był mocny podbieg i w miarę spokojny zbieg. Początkowo biegłem coś w okolicach 20tego miejsca. Biegłem to za duże słowo bo już na pierwszym kole musiałem iść pod górę.. Po pierwszym kolę powoli zacząłem odrabiać straty do kolejnych rywali i stopniowo awansowałem na wyższe miejsce. Skończyłem 11ty z czasem 43:46. Został niedosyt bo mogłem być wyżej. Do 8mego straciłem tylko 27 sekund. Trochę to pierwsze koło było zbyt zachowawcze i potem ciężko jest aż tyle nadrobić. No i zbyt ostrożnie podchodziłem po górę bojąc się że w końcówce braknie sił. Oczywiście nie twierdzę że byłem rześki na ostatnim kole bo nogi już było ostro zmęczone ale mogłem to lepiej rozegrać. Wyszedł brak doświadczenia w biegach górskich..
Podsumowując nie było źle. No i brawa dla Marcina za medal!!! Sam się go nie spodziewał bo ostatnio to tylko ultra zalicza i takie niespodzianki są najfajniejsze!
Teraz regeneracja bo nogi bolą...
Ostatni tydzień był dla mnie wyjątkowo ciężki.. Zaczęło się od sobotniej imprezy urodzinowej koleżanki po której chodziłem strasznie niewyspany i którą rozregulowałem sobie totalnie godziny snu.. Efektem było ciągłe zmęczenie i uczucie senności.. Praktycznie przez cały tydzień budziłem się w nocy po 5-6 razy i nie potrafiłem się należycie wyspać.. Na efekty nie trzeba było długo czekać.. Od wtorku nie miałem siły do biegania.. Do tego doszła jeszcze jakaś taka niechęć do wszystkiego.. Pracy mgr chyba nie zdążę napisać.. Ogólnie cały tydzień to był jeden wielki dół..
Do Iwonicza pojechałem w piątek razem z Anią i Jej mężem oraz Marcinem późniejszym brązowym medalistą przez którego musieliśmy potem czekać na dekorację... Oczywiście Marcinie nie mam Ci tego za złe.
Nocleg mieliśmy we Wrocance u "królowej" gór Izabeli Zatorskiej. W domku nocowało z nami parę innych osób w tym blogowiczka z tego forum Dominika Stelmach która pozostawiła we mnie mieszane uczucia.. Początkowo wydawała się miłą może trochę za bardzo gadatliwą osobą. Ale po akcji na parkingu wszyscy tam obecni zobaczyli że " Na warszawiaka nie ma cwaniaka..." Niedaleko startu znalazło się miejsce parkingowe na którym razem z Marcinem stanęliśmy, żeby je zająć i czekaliśmy aż Ania z mężem przyjadą. Pech chciał że akurat Dominika jechała przed nimi i widząc miejsce zaczęła skręcać i coś do na nas krzyczeć z samochodu. My oczywiście nie ustąpiliśmy jej miejsca. Za chwilę pojawiła się też Ania a DOM wyszła z auta i rozpoczęła się mała wymiana zdań... Warszawka ani myślała ustąpić.. W końcu użyła argumentu poniżej pasa i powiedziała że zaraz po zawodach musi jechać do chorego dziecka! Odpuściliśmy.. Ale jeżeli ma chore dziecko to dlaczego była już w Iwoniczu we czwartek??? A miejsce parkingowe mogła sobie znaleźć wcześniej gdyby tylko chciało jej się wcześniej wyjechać z domku. Bo gdy my wyjeżdżaliśmy ona coś tam mówiła że dopiero za godzinę pojedzie... Nie śpieszyło jej się... A potem robi takie akcje.. W zasadzie mogła zaparkować w innym miejscu bliżej lub dalej od startu ale uparła się na to "nasze" i kiszka.. Koniec narzekań i napiszę coś w końcu o samym biegu!
Widząc mocną stawkę górali i znając moje aktualne przygotowanie do biegów górskich postanowiłem się nie napalać i wystartowałem na totalnym luzie.. Trasa liczyła wg regulaminu 9,7 km i składała się z około 700m dobiegu i 4 pętli. Na każdej pętli był mocny podbieg i w miarę spokojny zbieg. Początkowo biegłem coś w okolicach 20tego miejsca. Biegłem to za duże słowo bo już na pierwszym kole musiałem iść pod górę.. Po pierwszym kolę powoli zacząłem odrabiać straty do kolejnych rywali i stopniowo awansowałem na wyższe miejsce. Skończyłem 11ty z czasem 43:46. Został niedosyt bo mogłem być wyżej. Do 8mego straciłem tylko 27 sekund. Trochę to pierwsze koło było zbyt zachowawcze i potem ciężko jest aż tyle nadrobić. No i zbyt ostrożnie podchodziłem po górę bojąc się że w końcówce braknie sił. Oczywiście nie twierdzę że byłem rześki na ostatnim kole bo nogi już było ostro zmęczone ale mogłem to lepiej rozegrać. Wyszedł brak doświadczenia w biegach górskich..
Podsumowując nie było źle. No i brawa dla Marcina za medal!!! Sam się go nie spodziewał bo ostatnio to tylko ultra zalicza i takie niespodzianki są najfajniejsze!
Teraz regeneracja bo nogi bolą...
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Bieg na Ślężę...
Po Iwoniczu moje nogi były masakrycznie "zakwaszone"! Bolały aż do czwartku! Dopiero przeszły po piątkowym koncercie i dwóch piwkach..
Po trasie z MP liczyłem że ten bieg zniosę dużo łatwiej i tak też się stało. Początek to jakieś 500 m po płaskim i już na pierwszej górce cała stawka się rozciągnęła. Pierwsza trójka odskoczyła w składzie: Dariusz Kruczkowski (tydzień temu srebro), Maciej Bierczak (tydzień temu 7my około minutę przede mną) i Krzysztof Szymanowski (medalista górskich MP juniorów). drugą grupę stanowiłem ja i mój ziom Tajny.
Zacząłem znowu za ostrożnie.. Po jakimś kilometrze Kruczkowski się oderwał i odjechał daleko do przodu a kolejna dwójka biegła jakieś 80-100 m przede mną. Ja biegłem już sam bo Tajny na pierwszym poważnym podbiegu został. Na trasie było pełno płaskich odcinków na których zamiast nadrabiać to traciłem dystans do tej dwójki. Za to na podbiegach odrabiałem starty. W pewnym momencie ten junior zaczął zwalniać i łyknąłem go na jakimś trzecim kilometrze. Najgorsze było to że nie miałem pojęcie ile jeszcze do mety i taki bieg w ciemno mnie strasznie denerwował.. Widziałem że Bierczak jest coraz bliżej ale nie chciałem przeszarżować bo nie wiedziałem ile jeszcze do mety. Gdyby wiedział gdzie jest jakieś 600 m do mety to bym ruszył do szaleńczego finiszu bo za mną była prawie minutowa luka. A tak to przybiegłem jakieś 50 metrów za drugim z wielkim niedosytem..
Trudno.. Następnym razem się uda. Dystans to jakieś 5 km a czasowo wyszło 27:35.
Wyniki:
http://biegnasleze.pl/wp-content/upload ... 9-OPEN.pdf
Po Iwoniczu moje nogi były masakrycznie "zakwaszone"! Bolały aż do czwartku! Dopiero przeszły po piątkowym koncercie i dwóch piwkach..
Po trasie z MP liczyłem że ten bieg zniosę dużo łatwiej i tak też się stało. Początek to jakieś 500 m po płaskim i już na pierwszej górce cała stawka się rozciągnęła. Pierwsza trójka odskoczyła w składzie: Dariusz Kruczkowski (tydzień temu srebro), Maciej Bierczak (tydzień temu 7my około minutę przede mną) i Krzysztof Szymanowski (medalista górskich MP juniorów). drugą grupę stanowiłem ja i mój ziom Tajny.
Zacząłem znowu za ostrożnie.. Po jakimś kilometrze Kruczkowski się oderwał i odjechał daleko do przodu a kolejna dwójka biegła jakieś 80-100 m przede mną. Ja biegłem już sam bo Tajny na pierwszym poważnym podbiegu został. Na trasie było pełno płaskich odcinków na których zamiast nadrabiać to traciłem dystans do tej dwójki. Za to na podbiegach odrabiałem starty. W pewnym momencie ten junior zaczął zwalniać i łyknąłem go na jakimś trzecim kilometrze. Najgorsze było to że nie miałem pojęcie ile jeszcze do mety i taki bieg w ciemno mnie strasznie denerwował.. Widziałem że Bierczak jest coraz bliżej ale nie chciałem przeszarżować bo nie wiedziałem ile jeszcze do mety. Gdyby wiedział gdzie jest jakieś 600 m do mety to bym ruszył do szaleńczego finiszu bo za mną była prawie minutowa luka. A tak to przybiegłem jakieś 50 metrów za drugim z wielkim niedosytem..
Trudno.. Następnym razem się uda. Dystans to jakieś 5 km a czasowo wyszło 27:35.
Wyniki:
http://biegnasleze.pl/wp-content/upload ... 9-OPEN.pdf
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj zorientowałem się że przez starty w tym miesiącu prawie nie robiłem żadnych akcentów tylko same wybiegania! Ale wreszcie dzisiaj zrobiłem 10 km ciągłego i okazało się że starty górskie ostro podbudowały mnie siłowo!
Rano miałem zajęcia z koszykówki i zaraz po nich wyszedłem na trening. Na początek rozgrzewka 6 km + 10' spr + 2x100 m rytm i następnie 10 km ciągłego w 35:59 (3:41, 3:39, 3:40, 3:39, 3:37, 3:39, 3:35, 3:32, 3:31, 3:22) tętno 174/156.
To był mój najszybszy ciągły w życiu! Biegło mi się bardzo przyjemnie. Tętno może ciut za wysokie ale widać że forma jest! Najbliższy start to najprawdopodobniej połówka w Kietrzu 9tego.
Rano miałem zajęcia z koszykówki i zaraz po nich wyszedłem na trening. Na początek rozgrzewka 6 km + 10' spr + 2x100 m rytm i następnie 10 km ciągłego w 35:59 (3:41, 3:39, 3:40, 3:39, 3:37, 3:39, 3:35, 3:32, 3:31, 3:22) tętno 174/156.
To był mój najszybszy ciągły w życiu! Biegło mi się bardzo przyjemnie. Tętno może ciut za wysokie ale widać że forma jest! Najbliższy start to najprawdopodobniej połówka w Kietrzu 9tego.
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Kolejne akcenty...
W niedzielę zrobiłem 10,5km crossu ze średnią 3:50/km. Jak zawsze zacząłem spokojnie od 3:59 a skończyłem w granicach 3:40. Chyba w życiu nie biegało mi się tak luźno crossu! Tętno 180/144 po 1' może i wysokie ale cross ze względu na swoją specyfikę zawsze podnosi tętno. Najważniejszy był totalny luz w nogach!
Wczoraj luźne rozbieganie na którym musiałem się hamować bo inaczej bym biegał po 4'/km.
A dzisiaj 10x1' p. 1' tr biegało się dosyć ciężko bo jak nie mam kontroli ile przebiegam na danym odcinku to za bardzo mnie nosi. Cały czas dzisiaj padało a jak skończyłem minutówki to 2 km do domu biegłem w masakrycznej ulewie... Wszystko totalnie przemoczone..
Teraz 3 dni luzujemy i atakujemy połóweczkę w sobotę! Trasa ciężka bo dużo górek ale powalcze o jak najlepsze miejsce i czas oczywiście!!! Jest moc!!!
Wreszcie jakaś fotka z Trenerem! Jeszcze mi wiele brakuje do jego 2:13,59 w maratonie czy 29:46 na dyszkę...
W niedzielę zrobiłem 10,5km crossu ze średnią 3:50/km. Jak zawsze zacząłem spokojnie od 3:59 a skończyłem w granicach 3:40. Chyba w życiu nie biegało mi się tak luźno crossu! Tętno 180/144 po 1' może i wysokie ale cross ze względu na swoją specyfikę zawsze podnosi tętno. Najważniejszy był totalny luz w nogach!
Wczoraj luźne rozbieganie na którym musiałem się hamować bo inaczej bym biegał po 4'/km.
A dzisiaj 10x1' p. 1' tr biegało się dosyć ciężko bo jak nie mam kontroli ile przebiegam na danym odcinku to za bardzo mnie nosi. Cały czas dzisiaj padało a jak skończyłem minutówki to 2 km do domu biegłem w masakrycznej ulewie... Wszystko totalnie przemoczone..
Teraz 3 dni luzujemy i atakujemy połóweczkę w sobotę! Trasa ciężka bo dużo górek ale powalcze o jak najlepsze miejsce i czas oczywiście!!! Jest moc!!!
Wreszcie jakaś fotka z Trenerem! Jeszcze mi wiele brakuje do jego 2:13,59 w maratonie czy 29:46 na dyszkę...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- DŻEJOS
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 15 maja 2010, 10:48
- Życiówka na 10k: 32:00
- Życiówka w maratonie: brak
Ostatnie dni to totalny luz.. Wczoraj 13 km bardzo wolno po 5:30-6'/km a dzisiaj na rozruchu 6 km plus 3 rytmy na których czułem się jak żółw.. Totalnie nie potrafiłem się rozpędzić.. Złapała mnie straszna zamuła od tego siedzenia w domu.. Przez dwa dni musiałem walczyć żeby uzupełnić dziennik praktyk trenerskich bo w poniedziałek mam egzamin i najprawdopodobniej będę trenerem 2 klasy LA.
A tak z innej beczki to we środę byłem na festiwalu skoków i Iwan Uchow zrobił na mnie niesamowite wrażenie! 2,37 skoczył! Przed skokiem na 2,34 dopiero rozebrał lajkry i zamiast się koncentrować to sobie gadał z kimś przez telefon...
Ale takie wysokie skoki na żywo są mega!
Skok na 2,37:
http://www.youtube.com/watch?v=7AeeHuLg ... ure=relmfu
A tak z innej beczki to we środę byłem na festiwalu skoków i Iwan Uchow zrobił na mnie niesamowite wrażenie! 2,37 skoczył! Przed skokiem na 2,34 dopiero rozebrał lajkry i zamiast się koncentrować to sobie gadał z kimś przez telefon...
Ale takie wysokie skoki na żywo są mega!
Skok na 2,37:
http://www.youtube.com/watch?v=7AeeHuLg ... ure=relmfu