Ile kg zrzuciliście dzięki bieganiu? wpływ na wyniki?
- biegacz_27
- Wyga
- Posty: 98
- Rejestracja: 19 gru 2011, 00:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
to byla jednorazowa akcja poprostu tak mi wyszlo w ten dzien nie bylem glodny - teraz trzymam sie 1500kcal i jem tylko wtedy kiedy jestem glodny ... a apetyt mi spada i to znacznie ...
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 24 maja 2012, 14:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Znaczy, wiesz... Jak na moje to zależność między przyjmowaniem pokarmów a głodem wygląda nieco inaczej. Należy jeść tak, żeby nie być głodnym, a nie jeść dopiero wtedy, kiedy żołądek zawija się wokół kręgosłupa. Głodny zjesz więcej. Głodny wystawiasz się na pokusy. Nie jest tak?biegacz_27 pisze:to byla jednorazowa akcja poprostu tak mi wyszlo w ten dzien nie bylem glodny - teraz trzymam sie 1500kcal i jem tylko wtedy kiedy jestem glodny ... a apetyt mi spada i to znacznie ...
A ja dzisiaj zaliczyłam kolejne cztery kilometry, mimo, że rano schodząc ze schodów musiałam się nieźle nagimnastykować, tak mnie rwało w udach.
- biegacz_27
- Wyga
- Posty: 98
- Rejestracja: 19 gru 2011, 00:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A jak heheinfomsp pisze:Ale za to można charakter szlifować.czwarta_plaga_egipska pisze:Głodny wystawiasz się na pokusy. Nie jest tak?
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
3 kg w 3 miesiące :P Ale przy co najmniej 2 pizzach i jednym Macu w tygodniu. Staram się powolutku zrzucać, ale bieganie traktuję przede wszystkim jako środek pozwalający mi jeść tak, jak lubię, czyli dużo, tłusto i niezdrowo
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 687
- Rejestracja: 16 lis 2009, 11:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja dzięki bieganiu i diecie tylko MŻ, nawet piwko i whisky czasem, spadłem ze 120 do 83kg przy 190cm. Także straciłem prawie 1/3 siebie.
Tylko Prawda jest ciekawa - J. Mackiewicz
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
infomsp pisze:Ale za to można charakter szlifować.czwarta_plaga_egipska pisze:Głodny wystawiasz się na pokusy. Nie jest tak?
Głupota. Nikt nie da rady sobie "szlifować charakteru" całe życie. Dlatego takie działanie jest z góry skazane na porażkę Lepiej jeść tak, żeby niczego sobie nie odmawiać Mniej a zdrowiej Masz ochotę np. na czekoladę? Zjedz, ale kawałek a nie kilogram
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 24 maja 2012, 14:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Szlifowanie charakteru za pomocą robienia sobie krzywdy to plan wybitnie chwalebny.
Kolejnych sześć kilometrów za mną. To już 15 km na liczniku! Ale przeglądam wątki o planach długoterminowych. Przed chwilą przyszła do mnie panika, siedziała spokojnie na fotelu, teraz zaczęła puchnąć do monstrualnych rozmiarów i sapie... Czy to, że rzuciłam się na głęboką wodę, może mieć przykre konsekwencje?
Kolejnych sześć kilometrów za mną. To już 15 km na liczniku! Ale przeglądam wątki o planach długoterminowych. Przed chwilą przyszła do mnie panika, siedziała spokojnie na fotelu, teraz zaczęła puchnąć do monstrualnych rozmiarów i sapie... Czy to, że rzuciłam się na głęboką wodę, może mieć przykre konsekwencje?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niektórzy jednak wolą próbować. Kto im zabroni?maly89 pisze:infomsp pisze:Ale za to można charakter szlifować.czwarta_plaga_egipska pisze:Głodny wystawiasz się na pokusy. Nie jest tak?
Głupota. Nikt nie da rady sobie "szlifować charakteru" całe życie. Dlatego takie działanie jest z góry skazane na porażkę Lepiej jeść tak, żeby niczego sobie nie odmawiać Mniej a zdrowiej Masz ochotę np. na czekoladę? Zjedz, ale kawałek a nie kilogram
- scieslik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 332
- Rejestracja: 18 paź 2011, 21:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chruszczobród
Niestety człowiek jest tak skonstruowany, że zwykle uczy się na własnych błędach.
Ja dałam radę stosować restrykcyjną dietę przez niecały rok. Dopóki waga spadała to odmawianie sobie było stosunkowo proste, kiedy jednak osiągnęłam wagę docelową motywacja spadła, do tego ciąża i dieta węglowodanowa poszła się bujać a organizm odrobił okres postu z nawiązką
Ja dałam radę stosować restrykcyjną dietę przez niecały rok. Dopóki waga spadała to odmawianie sobie było stosunkowo proste, kiedy jednak osiągnęłam wagę docelową motywacja spadła, do tego ciąża i dieta węglowodanowa poszła się bujać a organizm odrobił okres postu z nawiązką
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja polecam przeczytanie książki, w której opisana jest dieta Dukana. Nie dlatego żeby ją stosować, ale dlatego, że bardzo trafnie opisane są tam wszystkie mechanizmy i etapy, z jakimi trzeba się zmierzyć przy odchudzaniu. Może w innych też, ale innych nie czytałem. Jest tam między innymi o motywacji wynikami -- o czym piszesz -- o konieczności utrzymania wagi docelowej przez określony czas, by organizm się do niej przyzwyczaił. Można to np. obliczyć: ilość straconych kilogramów x 10 dni. U mnie było to chyba koło 6 mies. I jest to integralny etap odchudzania. Inaczej organizm sobie to zrekompensuje i mocne postanowienie poprawy niestety nie pomoże. Z tego wynika więc, że nie ma szybkich diet i prostych rozwiązań.scieslik pisze:Niestety człowiek jest tak skonstruowany, że zwykle uczy się na własnych błędach.
Ja dałam radę stosować restrykcyjną dietę przez niecały rok. Dopóki waga spadała to odmawianie sobie było stosunkowo proste, kiedy jednak osiągnęłam wagę docelową motywacja spadła, do tego ciąża i dieta węglowodanowa poszła się bujać a organizm odrobił okres postu z nawiązką
- scieslik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 332
- Rejestracja: 18 paź 2011, 21:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chruszczobród
Czytałam, głównie o diecie southbeach, bo taką stosowałam i tam zalecana jest wstrzemięźliwość jeśli chodzi o posiłki węglowodanowe i zrezygnowanie ze słodyczy, białego pieczywa, białego ryżu, ziemniaków (tyle zapamiętałam) do końca życia Ogólnie produkty jak najmniej przetworzone z niskim indeksem glikemicznym. Ale jak mam ochotę na białą bułę z dżemem to wolę ją zjeść niż myśleć o tym przez cały dzień i wieczorem pożreć dwie.
Mam nawet książkę z przepisami oraz spis artykułów spożywczych dozwolonych i zakazanych. W tym spisie np. banany są pozycją, której należy unikać, bo mają duży indeks glikemiczny, tylko odkąd biegam nie wyobrażam sobie, żeby w domu nie było bananów a i tak chudnę
Trzeba uważać na skrajności.
Mam nawet książkę z przepisami oraz spis artykułów spożywczych dozwolonych i zakazanych. W tym spisie np. banany są pozycją, której należy unikać, bo mają duży indeks glikemiczny, tylko odkąd biegam nie wyobrażam sobie, żeby w domu nie było bananów a i tak chudnę
Trzeba uważać na skrajności.
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 22 sty 2012, 21:35
- Życiówka na 10k: 00:45:57
- Życiówka w maratonie: brak
Jeśli chodzi o mnie to w lutym przy wzroście ok. 177 cm. ważyłem 78-79 kg. Obecnie waga waha się od 66-67 kg. Zacząłem realizować plan Pumy 6 tygodniowy, skończyłem go i biegam nadal. Ograniczyłem alkohol niemal do zera, podobnie ze słodyczami. Owoce, warzywa, 4 małe posiłki dziennie i 1 większy, dużo wody. Nie wiem, czy nie poszedłem za ostro ? Teraz pozwoliłem sobie trochę podjadać i z 66 zrobiło się 68 kg. :D Jako lżejszy człowiek, czuje się lepszym biegaczem, bo mogę biec szybciej i lżej