Krzysztof Janik pisze:Nie chodzi o ilość szczytów formy, ale o to czy zawodnik w krótkim czasie jest w stanie wystartować. Bo w maratonie trzeba celować w dzień, będzie słaba pogoda, nie dyspozycja, nie ma zmiłuj się. W sprincie możesz szykować formę i startować co tydzień albo i częściej.
Tak czy owak, maratończyk ma w ciągu prawie 1,5 roku przeznaczonego na to czasu mniej więcej trzy sensowne próby na zdobycie minimum, sprinter ma tyle samo prób w krótszym czasie.
Kontuzja odniesiona w szczycie formy wyrzuca sprintera na out (nie ma kiedy jej zaleczyć i wrócić do formy w okresie robienia minimów), kontuzja odniesiona przez maratończyka powoduje przeniesienie nadziei na nastpny start.
Uważam, że i sprinterzy, i maratończycy (czy chodziarze) mają porównywalne szanse robienia minimów. Cała ta zadyma pt. "Jacy my biedni i nikt nas nie lubi" jest śmieszna i żałosna zarazem.
DOM pisze:Fotman, jeżeli chodzi o wystawianie głowy... to mam wrażenie, że jest dokładnie odwrotnie niż piszesz.
To "długasów" się niedocenia, stara nie zauważyć, klubom nie na rękę jest posiadanie zawodników, którzy jeżeli osiągną sukces to w wieku seniorskim.
Jako 14 latka chciałam biegać długie, średnie dystanse, ale jak poszłam do klubu to powiedzieli: płotki i 400m, bo... powodów było kilka: takich mamy trenerów, nie opłaca nam się trenować długasów:) A zdajesz sobie sprawę, że z 160cm ciężko zostać płotkarką, nawet jak się jest najsprawniejszym na świecie...
pozdrawiam
Gail Devers miała 160cm i radziła sobie całkiem nieźle na tzw wysokich płotach.

Problem długiego cyklu szkoleniowego to problem także miotaczy...
Myślę, że w klubie do którego poszłaś po prostu nie mieli trenera zajmującego się "długasami". Tak bywa: jeden klub ma pełną obsadę trenerską (obecnie to rzadkość), drugi szkoli wybiórczo. To nie jest spisek przeciwko długodystansowcom. Chyba, że oczekujesz, że każdy trener powinien umieć trenować każdą konkurencję. No, nie wiem, czy chciałbym by np. trener Janik trenował długasów, sprinterów, skoczków i miotaczy. Pewnie jest kompetentny w biegach długich, ale 110m ppł, skok o tyczce???? I to nie jest wycieczka osobista. W polskiej lekkiej atletyce nie ma trenerów omnibusów. Może trener Nowak... ale trenując wieloboistów można zdobyć bardzo szeroką wiedzę. A to nie jest norma. Chociaż niby od absolwenta AWFu ze specjalizacją trener LA powinno się oczekiwać, że poradzi sobie z każdą konkurencją?
"Długodystansowców się niedocenia"- ale co tu doceniać. Ich po prostu nie ma. W tym roku błysnęli nasi maratończycy, ale to jest błysk na poziomie europejskim. No niestety, na świecie jesteśmy "sto lat za Murzynami".
Sprinterów też nie ma. Oni znają swoje miejsce w szeregu, głupio się nie buntują. Szczęściarze mają sztafety.

Ale tam też trzeba robić minima.