U mnie też debiut.
Jeszcze 2 dni temu myślałem,że nie pobiegne(kontuzja dwugłowego)
Ale zebrałem się i stanąłem na starcie.
Do 15km było OK.
Potem,momentami straszny ból i nawet miałem zejsc na 28-29km,potem na 33km.
Jednak jakoś doczłapałem.Czas nie rewelacyjny,ale skończyłem-4:26:07
Dlatego nie czuję się specjalnie zmęczony(nie mogłem dac z siebie więcej)
Po Marzannie to byłem naprawde padnięty.
Mimo przeciwnosci losu jestem
Pozdrawiam