pacemakerzy
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 12:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 04:31:02
- Lokalizacja: Łódź
Dziękuje Pani Izie i Panu Tomkowi, za świetnie prowadzoną grupę na 4:30. Troska o zespół, motywowanie i dopingowanie było pomocne. Skorzystałem z Waszej pomocy do 28 km, ale później stawy kolanowe ciut dały mi znać o sobie i musiałem nieznacznie zwolnić, ale cały czas mając Wasze baloniki na okuZdrapek pisze:I mnie też, proszęzbigniewk pisze:To ja mam prośbę do Pani Izabeli Moskal. Przysięgnie mi Pani, że mnie Pani nie opuści aż do mety?

DZIĘKUJĘ i mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz na ścieżkach biegowych.
Jacek - nr startowy 394
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 20 kwie 2011, 18:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jeszcze nie mogę uwierzyć że mój pierwszy maraton za mną - A JEST TO ZASŁUGA IZY I TOMKA, gdy zobaczyłam ostatnie 4 km Maratońskiej zrozumiałam że bez ich wcześniejszych upominań odpadłabym przed końcem- DZIĘKUJĘ BYLIŚCIE WSPANIALI
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 03 maja 2011, 21:53
- Życiówka na 10k: 43:34
- Życiówka w maratonie: 3:40:47
Krótko o pacemakerze na 3:30. Początek szybszy rozumiem że nadrabiamy stratę brutto. Ale czemu prowadził momentami po 4:35, 4:40? Jak jest z górki to trzeba trochę zwolnić żeby nie szarpać. Na półmetku ponad minuta zapasu. Na mecie pan prowadzący osiągnął wynik 3:26:30 po co? Jak chciał się ścigać to nie jako prowadzący grupę. Biegłem w tej grupie do 23km. Potem pobiegłem szybciej bo stwierdziłem że lepiej poprowadzi mnie garmin niż ten pan. Do 23 km. to była bardzo duża grupa, na maratońskiej i na mecie to było kilka osób. Dla mnie taki prowadzący to nieporozumienie. Wiem że rola pacemakerów jest trudna i nie wdzięczna ale tak robić nie wypada.
Do tego na mecie pan prowadzący był bardzo zadowolony i rozradowany (chyba dlatego że dobiegł).
Do tego na mecie pan prowadzący był bardzo zadowolony i rozradowany (chyba dlatego że dobiegł).
Niestety, trudno pochwalić Wojsława, który "prowadził" na 3:30. Tak prowadził, że ukończył sobie w 03:26:06. Mimo głosów z grupy, że biegnie za szybko, zwalniał tylko na chwilę. Na starcie twierdził, że pierwszą połówkę chce pobiec w tempie 5:00, a potem przyspieszyć, co kompletnie się nie sprawdziło..
A na blogu więcej o maratonie: http://biecdalej.blogspot.com/
A na blogu więcej o maratonie: http://biecdalej.blogspot.com/
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2012, 21:45 przez Krasus, łącznie zmieniany 1 raz.
Na starcie wyraźnie mówił, że biegniemy na czas netto. Prosił też, by w razie czego go stopować, ale potem się tych głosów nie słuchał..maco pisze:Krótko o pacemakerze na 3:30. Początek szybszy rozumiem że nadrabiamy stratę brutto.

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 29 lut 2012, 22:03
- Życiówka na 10k: 46:38
- Życiówka w maratonie: brak
maco pisze:Krótko o pacemakerze na 3:30. Początek szybszy rozumiem że nadrabiamy stratę brutto. Ale czemu prowadził momentami po 4:35, 4:40? Jak jest z górki to trzeba trochę zwolnić żeby nie szarpać. Na półmetku ponad minuta zapasu. Na mecie pan prowadzący osiągnął wynik 3:26:30 po co? Jak chciał się ścigać to nie jako prowadzący grupę. Biegłem w tej grupie do 23km. Potem pobiegłem szybciej bo stwierdziłem że lepiej poprowadzi mnie garmin niż ten pan. Do 23 km. to była bardzo duża grupa, na maratońskiej i na mecie to było kilka osób. Dla mnie taki prowadzący to nieporozumienie. Wiem że rola pacemakerów jest trudna i nie wdzięczna ale tak robić nie wypada.
Do tego na mecie pan prowadzący był bardzo zadowolony i rozradowany (chyba dlatego że dobiegł).
W 100% się zgodzę. Połówka przebiegnięta w 1.43 z hakiem, potem okazało się, że jeszcze szybciej. Niestety próowałem utrzymać jego tempo i mnie to kosztowało zajechanie w końcówce. Za późno odpuściłem i Maratońśka mnie zniszczyła.
PS. Jeśli znaki kilometrów były dobrze ustwione to najszybszy kilometr poprowadzony był w ok. 4.25-4.30.
- Tomi
- Wyga
- Posty: 119
- Rejestracja: 20 maja 2010, 13:58
Oj tam, oj tam …. pacemaker to niestety loteria, już się o tym przekonałem na dwóch maratonach i kilku półmaratonach. Trzy tygodnie wcześniej biegłem w Półmaratonie Warszawskim i prawie padłem jak na 800 m przed meta przy czasie ok. 1:30 dogonił mnie „zając” na 1:35. Już po pierwszych 10 km wiadomo było, ze nie biegnie na 3:30, a aby śmieszniej było na balonie maił 3:33. Ja na nawrocie na Maratońskiej skoczyłem w krzaczki na tzw. „stronę” i pod wiatr nie byłem w stanie już dogonić tego szalonego peletonu. Ale faktycznie, odpowiedzialność takiej osoby jest duża, jak czytam o tych co prowadzili na 4:00 lub więcej to tylko pozazdrościć. Kiedyś na uczelni, mój profesor uważał, że jak najmniejsza ilość studentów zdaje to jest porażka, w przypadku pacemakera ilość doprowadzonych ludzi do celu powinna być oceną jego jakości. Jak wyszło wszyscy wiedza.KubaKowalski pisze:maco pisze:Krótko o pacemakerze na 3:30. Początek szybszy rozumiem że nadrabiamy stratę brutto. Ale czemu prowadził momentami po 4:35, 4:40? Jak jest z górki to trzeba trochę zwolnić żeby nie szarpać. Na półmetku ponad minuta zapasu. Na mecie pan prowadzący osiągnął wynik 3:26:30 po co? Jak chciał się ścigać to nie jako prowadzący grupę. Biegłem w tej grupie do 23km. Potem pobiegłem szybciej bo stwierdziłem że lepiej poprowadzi mnie garmin niż ten pan. Do 23 km. to była bardzo duża grupa, na maratońskiej i na mecie to było kilka osób. Dla mnie taki prowadzący to nieporozumienie. Wiem że rola pacemakerów jest trudna i nie wdzięczna ale tak robić nie wypada.
Do tego na mecie pan prowadzący był bardzo zadowolony i rozradowany (chyba dlatego że dobiegł).
W 100% się zgodzę. Połówka przebiegnięta w 1.43 z hakiem, potem okazało się, że jeszcze szybciej. Niestety próowałem utrzymać jego tempo i mnie to kosztowało zajechanie w końcówce. Za późno odpuściłem i Maratońśka mnie zniszczyła.
PS. Jeśli znaki kilometrów były dobrze ustwione to najszybszy kilometr poprowadzony był w ok. 4.25-4.30.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 12:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 04:31:02
- Lokalizacja: Łódź
Swiete słowa. Dlatego OGROMNY szacunek dla Izy i Tomka, pecemakerów na 4:30:00Tomi pisze: Kiedyś na uczelni, mój profesor uważał, że jak najmniejsza ilość studentów zdaje to jest porażka, w przypadku pacemakera ilość doprowadzonych ludzi do celu powinna być oceną jego jakości. Jak wyszło wszyscy wiedza.

-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:26
- Życiówka na 10k: 43:21 2012
- Życiówka w maratonie: 3:30:04 2012 Łódź
Byłą naprawdę fajna ekipa na 3:30 i razem byłoby nam łatwiej na Maratońskiej:) Też bardzo często czułem, że tempo jest szarpane, szliśmy ostro a potem bardzo zwalanliśmy aby nie przedobrzyć i na końcówce to wyszło. Ale i tak wielki podziękowania dla Pana który prowadził bo jednak te 30 km biegłem z grupą.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 15 kwie 2012, 20:07
- Życiówka na 10k: 46:09
- Życiówka w maratonie: 3:39:38
dołącze się niestety do negatywnych opinii, starałem się utrzymać to tempo do 30 km, a 30km było w okolicach czasu 2:20 !!, zdecydowanie za szybko dla mnie, (zwłaszcza że niestety nie miałem już zapasu,żebym wiedział że tak będzie to pobiegł bym z 3:45), potem odpadłem i na maratońskiej z powrotem pod wiatr samemu już naprawdę było ciężko, a bieg w grupie daje jeszcze możliwości, szkoda że indywidualne ambicje przesłoniły koledze jego rolę, a na baloniku jeszcze dodatkowo miał 3:33 co sugerowało że bieg będzie wolniejszy.
ale jakoś udało się skończyć, grupa była fajna, sam maraton też.
No i muszę się jeszcze nauczyć mierzyć siły na zamiary czy jakoś tak
ale jakoś udało się skończyć, grupa była fajna, sam maraton też.
No i muszę się jeszcze nauczyć mierzyć siły na zamiary czy jakoś tak
