Adam Klein pisze:Namawiam więc wszystkich żeby nie brali tych butów jeśli nie stać ich na zakup, jeśli wiecie, że bez względu na wszystko na pewno je zwrócicie.
Rozumiem, że chodzi o to, aby nie brać tych butów do testów, jeśli wiemy, że nawet w przypadku, gdyby jednak dane buty okazały się "najszybszy na świecie", to musielibyśmy je zwrócić, bo nie będzie nas stać na ich zatrzymanie. Jeżeli tak to faktycznie ja ich do testów nie wezmę
Sama inicjatywa mi się generalnie podoba, bo można sobie sprawdzić czy np. Faas 200/300/400/500/800 będą nam "leżały". Gdyby mnie nie bolała łydka, to chyba bym się wybrał po Faas 400... a później je na 100% zwrócił. Bo ja, tak jak wielu mężczyzn (i dr Strasb) lubię eksperymentować

.
Z drugiej zaś strony, o zatrzymaniu tych butów w moim przypadku nie było by mowy, gdyż polityka cenowa Pumy mi się nie podoba. Faas 400 to wydatek obecnie ok. 450 zł, a but jest prosty w budowie jak... karabinek Kałasznikowa...

i nic nie uzasadnia tak wyśrubowanej ceny.
Na szczęście Puma to potężny producent, i tak jak w przypadku butów Adidasa, na jesieni buty Faas będzie zapewne można kupić za 2/3 a nawet 1/2 ich pierwszej ceny i TO LUBIĘ...
I dlatego, reasumując, wszystkim polecam wziąć buty Puma do testów z myślą, że na pewno je zwrócicie !!!
więcej, zalecam wziąć te buty do testów osobom, których na zatrzymanie tych butów na pewno nie stać, bo być może za mniejsze pieniądze, możecie kupić coś równie a może bardziej fajnego u konkurencji np. od Brooks, nie tracąc przyjemność z testowania butów Pumy

.
Ja rozumiem, że Adam zalecając, aby nie brać tych butów do testów, jeśli nas nie stać na ich zakup, w pewnym sensie, ujawnił intencje organizatora akcji (a zakładam, że Adam należy do tzw. osób dobrze poinformowanych). Wychodzi na to, że dla Pumy jest to próba przede wszystkim jednak sprzedania tych butów (już słyszę rechot marketingowców, dla których pewnie jest to oczywista oczywistość, ale proszę o wyrozumiałość, bo ja jestem ignorantem w tych sprawach, więc dla mnie ta konstatacja stanowi poniekąd odkrycie Ameryki, albowiem nigdy się nie zastanawiałem co kryje się pod określeniem "Promocja sprzedaży" czy "Aktywizacja sprzedaży"). Co więcej wydaje mi się, że z wypowiedzi Adama bije troska o przyszłość tego typu akcji w Polsce. Jednym zdaniem: jeśli nie uda się tą metodą teraz Pumie sprzedać a raczej wcisnąć satysfakcjonującej ilości butów klientom, to takich akcji firmy buciarskie nie będą więcej w Polsce organizować.
Być może, źle zrozumiałem wypowiedź Adama, ale jeśli jednak dobrze pojąłem sens tej wypowiedzi, to proszę cię Adam, jeśli to akcja nastawiona na sprzedaż tych butów, to co za różnica czy ktoś będzie takie akcje organizował w przyszłości czy nie? Przecież pójść i kupić, to ja mogę zawsze, nie muszą mnie w taki dziwaczny sposób "wkręcać". Chociaż oczywiście to miłe, że mogę coś kupić a po tygodniu oddać (lekko używane) bo mi się nie podoba. I to jest rzeczywiście fajnie... rzekłbym nawet, i to jest po amerykańsku.
Problem z tego typu sprzedażą w Polsce polega na tym, że dla rzeczonego Amerykanina wydatek 1/20 ba 1/30 pensji na buty to nie jest to samo co dla Polaka wydanie 1/6 pensji (bo przykładowemu Amerykaninowi za te pieniądze nawet nie będzie się chciało jechać oddać tych butów), i dlatego nie wróżę jeszcze długo tego typu akcjom sprzedażowym w Polsce wielkiej przyszłości. Chociaż nie przeczę, że jeśli Puma dobrze wybrała sklepy, to jest szansa, że uda się wcisnąć trochę tych butów zamożnym "dresom", którzy postanowili na wiosnę wyjść z siłki i trochę się przewietrzyć biegając. Ostatecznie np. takie całe zielone Faas 400 świetnie się komponują z czernią BMW serii 5... i złotym kajdanem na szyi
że o koszulce polo od Burrberrys i spodniach od Tommi'ego nie wspomnę (tak tak, w warszawce klasyczne dresiki poszły w odstawkę)...
Niektórzy zakrzykną pewnie, że przecież "dresy" nie biegają! Fakt, tak było, ale coraz częściej elita już nie wali bezmyślnie sterydów w WC, ale oddaje się pod opiekę trenerów osobistych... a ci mają różne pomysły... świat się jednak zmienia