chel - co dalej?

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

moi nowi towarzysze treningów. :jatylko:

Obrazek
glajdy. :usmiech:
Ostatnio zmieniony 06 mar 2012, 08:58 przez chel, łącznie zmieniany 1 raz.
blog
komentarze

the best is yet to come!
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wbrew moim ostatnim humorkom - biegam, jak na siebie to sporo, bo od początku tygodnia już 3 razy. :oczko:

13.02.2012 - poniedziałek
14,2km po 6:23. zimno, bez szemrania ubrałam dwie pary getrów. :oczko:

14.02.2012 - wtorek
podbiegi. ogółem 11,5km po 6:34 (bez przerw w podbiegach 6:14). podłapałam zarąbisty kawałek w trójce - http://www.youtube.com/watch?v=tmt8qhmtnAE

16.02.2012 - czwartek
bieżniunia. no, najpierw orbi, bieżnie zajęte...

naliczyłam ok 11,5km po 6:30, w tym 40 szybszych minut i 15 minut marszu (przerwy :ble: ). zakochałam się dzisiaj w glajdach, mam nadzieję, że z wzajemnością i, że pęcherze zejdą i nie powrócą.. :oczko: fajniutkie butki.

w ogóle nie ma to jak solidarność biegaczy.. wskakuję ja sobie na bieżnię, a tu to ustrojstwo nie reaguje w ogóle na moje przyciskanie. :zero: spowodowało to natychmiastowy odzew przyszłego współbiegacza, który radośnie tuptał sobie obok. bieżni nie udało się przekonać do współpracy - gdy już myślałam, że oto wreszcie BIEGNĘ, ona sama zaczęła wydziwiać i zwalniać -, ale pan uznał, że jesteśmy na wystarczającym stopniu zażyłości, żeby pożegnać się ze mną dobre 40' później takim charakterystycznym gestem podniesionej dłoni - jak w czasie biegu, dosłownie! do tej pory się zastanawiam, czy może chodzi na spotkania biegowe, a może biegł w półmaratonie bytomskim (stosowną koszulkę miałam akurat na sobie), czy po prostu chciał być miły. :hahaha:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

19.02.2012 - niedziela

16km po 6:11 :usmiech: (i nawet się pochwalę, że 4 kilometry z tego - dwa w środku i dwa końcowe w okolicach 5:50 :oczko: ) w planie miałam 1,5h, wsiadłam na chwilę do auta (na liczniku 14,5km) i stwierdziłam, że JESZCZE. i tak oto dobiłam do moich pożądanych 40km/tygodniowo - wymyśliłam sobie, że tyle conajmniej chcę biegać. :usmiech:
maatko, bieganie jest takie fajne... dzisiaj do mnie dotarło, że sprawia mi to frajdę porównywalną ze spotkaniami ze znajomymi. :hahaha: tuptam sobie i mnie to strasznie cieszy, masakra. :hejhej:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Robbur ma cztery dychy na cztery dychy, ja wyrobiłam skromną dychę na dwie dychy, ale w kilometrach, nie minutach. :hahaha:

21.02.2012 - wtorek
10,8km - część bez podbiegów po 6:04, część z podbiegami po 6:36

ogólnie dancing on ice - jak to Księżna mówi, naprawdę, parę razy już się nastawiałam na bliski kontakt z glebą. :hahaha:
a ten trening w dwóch członach, bo za którymś razem, gdy zatrzymywałam stoper, nacisnęłam COŚ i nagle przeskoczyło mi do podbiegów, mimo, że miałam jeszcze ok 12' biegu. nie bardzo wiedziałam, jak to cofnąć, więc po prostu skończyłam ten trening i zaczęłam następny. pytanie dnia - co mogłam nacisnąć, że przeszło do kolejnego kroku? :oczko:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23.02.2012 - czwartek

zaś bieżnia, nie ufałam kompletnie parkowi po wtorkowych wygibasach. :ble:
miało być 4x12' szybko z przerwami po 5'. było:
rozgrzewka - 10' w tempie 6:30 + 20' po 5:30 - przerwa - 12' po 5:30 + 6' po 6:00 - kombos z niewykorzystanych przerw, marszotrucht :bum:

dostałam na urodziny m. in. PRO running skarpetki ze srebrem, oznaczone na lewą i prawą stopę - i dzisiaj pierwszy raz nie mam pęcherzy po mechanicznej. miodzio. :usmiech:

jutro siłownia, w ramach wfu zapisałam się na kulturystykę, ciekawe, jak to będzie wyglądało. a w sobotę piast. :hej:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wczoraj siłownia w ramach wfu. wygląda to tak, że mamy totalką samowolkę na sali ze sprzętami do ćwiczeń siłowych oraz sali 'aerobowej', na której są rowerki i orbitreki. przy odrobinie pomyślunku uda mi się chyba zaplanować sensowny trening siłowy. :taktak: chyba przerzucę się na ćwiczenia z wolnymi ciężarami, w ramach możliwości ofc, bo drugą stroną samowolki jest to, że nikt nas nie pilnuje i nie ma jak mnie ewentualnie skorygować. ; )

25.02.2012 - sobota
Obrazek
XII Zimowy Bieg Piasta
5,8km w 31:31 (śr 5:26) oficjalnie/5,74 w 31:17 wg garmina (śr 5:27)
miejsce open: 183/218
miejsce k20: 5/9

plan był przebiec całość na średnim tempie poniżej 5:30, wykonany. drugi plan wylosowania czegoś fajnego/zdobycia ślicznego medalu - niewykonany, czuję niedosyt. :hahaha:

buty spakowałam już dnia poprzedniego, żeby nie było więcej wpadek, ogólnie kwestie organizacyjne poszły nawet dość sprawnie mimo tego, że powóz zajechał czterdzieści pięć minut po zaplanowanej godzinie. ale przynajmniej już wiedzieliśmy, gdzie jedziemy.

praktycznie do końca czasu przed startem zastanawiałam się, czy nie powinnam się cieplej ubrać, miałam tylko koszulkę i kurtkę + rękawiczki i czapka. ale widząc niektórych harpaganów w krótkich spodenkach, przeszło mi, i dobrze zrobiłam, bo pod koniec trasy już podciągałam rękawy kurtki (rękawiczek się pozbyłam dość szybko).

ogólnie biegło mi się dość ciężko. może to zmęczenie po wczorajszym, może jakieś nieodpowiednie jedzenie, chociaż starałam się już dbać o dietę wczoraj. nie wyprzedziłam jakiejś ogromnej ilości osób, bardziej mnie wyprzedzali na jednym z trzech zgonowych odcinków (gdzieś w połowie kostki na wale - ale dopingujący pan skutecznie mnie otrzeźwił). na drugim zgonowym, gdzie 'biegłam' po błocie i wydawało mi się, że wcale nie biegnę, leciałam ramię w ramię z jednym panem - aż miałam taki pomysł, żeby zagadać, że jeśli dolecimy razem do mety to może mały wyścig. :hejhej: ale zupełnie nie potrafię powiedzieć, co w końcu się z nim stało, tuż po błotach był zakręt, gdzie już biegłam z jedną panią (pan z ekipy widzów/fotografów krzyknął, że jesteśmy 14 i 15 jako kobiety), która wyprzedziła mnie chwilowo na trzecim kryzysie - bo stanęłam :bum: na dosłownie 2 sekundy - (maatko, wiem, wstyd tak na prostej przed metą, ale serio miałam wrażenie, że pójdę zwymiotuję gdzieś w krzakach.. :bum:), ale tuż po restarcie śmignęłam do mety i ją po drodze.
żałowałam, że nie zabrałam sobie empeczujki na trasę. była to świadoma decyzja, ale przyjemniej by mi się biegło jednak z niektórymi kawałkami, szczególnie na odcinku z kostką. próbowałam sobie zapuścić coś w głowie (czasem mi się udają takie numery :oczko: ), ale zbytnio mnie rozpraszały odgłosy tupania o ziemię butów moich i wspólbiegaczy, no i oddychanie. :hahaha:

po przekroczeniu mety miałam jedną ambicję - DRZEWO. :hahaha: czerpałam sobie z niego spokojnie energię, gdy podszedł jakiś pan i powiedział, że gdybym wolniej zaczęła to bym wykręciła o wiele lepszy wynik. :oczko: cóż, mogłam mu tylko powiedzieć, że plan wykonany - precyzyjnie, bo precyzyjnie, ale jest - i jestem kontent.

potem herbatka z Kachitą, czekanie na dekorację, rozdawanie rękawiczek (wszystkie kobietki dostały filcowe, czarne rękawiczki) i wreszcie dekoraaacja i losowanie nagród.. niestety, żadnej z nas nie udało się nic wylosować. :ble:

no nic, czekam na wyniki w sieci i zdjęcia, bo brałam udział w kawałku rozgrzewki przedstartowej, prowadzonej przez bodajże trenera I Ty Możesz Zostać Maratończykiem, na koniec której zrobiono nam wcale niepozowane zdjęcie, jak wszyscy wyskakujemy do góry. :bum:

i poważnie się zastanawiam, czy porywać się na poznań na 2h, czy może lepiej odłożyć to na później. cholercia, z jednej strony nie chcę przebimbać tego półmaratonu, z drugiej nie chcę paść...

pzdr! :hej:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.02.2012 - niedziela

14km po 6:27
starałam się, żeby to był bardzo spokojny bieg, 'very recovery' :bum: i strasznie dużo frajdy, nie wiem, kiedy minęło te 1,5h.
przed i po seria sprawności. docelowo chcę robić cztery po treningu wtorkowym i niedzielnym.
:usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

28.02.2012 - wtorek

8,6km po 6:23 (wliczone podbiegi i przerwy, raz podbiegłam tyłem :bum: )
trenowałam razem z harpaganem, który pod tę górkę, pod którą ja mam tempo 8:xx, wbiegał normalnie, zbiegał i znowu wbiegał, na moich oczach zrobił to jakieś 4-5 razy, ale raczej nie zamierzał przestawać. swoją drogą to chyba ten nocno-poranny biegacz z 4:30 w grudniu.
nabiłam dzisiaj glidom setny kilometr. :spoko:

po 4 serie sprawności.

ale fun. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

01.03.2012 - czwartek

interwałem 12km (3x4km - średnio po 5:41), plus przerwy, w sumie 14km.
4 rano. tęskniłam za tym. :usmiech:

a po południu maaaasaż... :jatylko: pan janusz wbił mi dwa kręgi tam, gdzie podobno trzeba i odblokował kolanowe węzły chłonne. za tydzień ruszymy pachwinowe, są trochę oporne. dzisiaj będę spała jak dziecko. :taktak:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

02.03.2012 - piątek
siłownia, w zasadzie trening siłowy, bo z żadnego sprzętu prawie nie skorzystałam, tak wyszło. :bum: ale uczciwie poćwiczyłam.

03.03.2012 - sobota
rozruch poranny, 4km po 6:10, w trakcie jakieś skoki bokiem, bieganie tyłem, podbieg, mała przerwa na rozruszanie kręgosłupa. śmiesznie wyjść na tak krótko. :ble:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

04.03.2012 - niedziela
9km po 6:37


06.03.2012 - wtorek
9,1km po 6:01 + 8 podbiegów po 80m
podbiegi dość ładnie, biegałam na zmianę moją stałą górkę i górkę 'harpagańską' (patrz trening sprzed tygodnia). na mojej zeszłam dwa razy poniżej 4', na tej bardziej stromej - tempo ok. 5:50, ale raz wykręciłam 5:00. :szok:

a nic nie wskazywało, że będzie tak dobrze - bo ciało mi dzisiaj niedomagało. :trup: żołądek mi się dawał we znaki przez pewną część treningu tak, że poważnie zastanawiałam się nad powrotem, a potem coś mi przeszkadzało w krtani, chciałam to odkaszlnąć i nie mogłam, wrażenie po prostu zatkanego gardła. o_o zastanawiam się, czy u nas jakieś pyły nie wiszą, w niedzielę na wyspie coś strasznie śmierdziało w powietrzu i kaszlałam po tym bieganiu jeszcze wczoraj rano.

przed biegiem 4 serie sprawności.

miedź. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

mam pytanie. coś się stanie, jeśli zastąpię jutrzejsze interwały luźniejszym biegiem? dzisiaj o 6.30 zarejestrowałam -10*C, wolę nie wiedzieć, ile było dwie godziny wcześniej - nie uśmiecha mi się pociskać w takich warunkach, a o bieżni nawet nie chcę myśleć, mam dosyć tego ustrojstwa. :oczko:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

08.03.2012 - czwartek
12km po 6:26, ostatni 5:52 :) (a pierwszy po prawie 7', co powinno mnie skłonić do zaakceptowania teorii zaczynania wolniej ;))

09.03.2012 - piątek
śniło mi się bieganie. że forumowa Ignis zorganizowała we wrocławiu (tak, Kachita, też tam byłaś :spoko: ) z różnymi zadaniami w trakcie, że trzeba było np. odpowiedzieć na jakieś pytanie (kazała mi rozwinąć jakiś amerykański skrót, podobno o bieganiu.. ale powiedziałam, że ja się nie znam na takich rzeczach i z pokorą przyjęłam punkty karne :lalala: ).. a potem trasa prowadziła przez strasznie wąski tunel, z którego można było co prawda wyjść oknami - chciałam to zrobić i wtedy się obudziłam. :spoko:
zasadniczo.. spoko. :spoko:

po południu siłownia uczelniana.
trochę aerobow, ćwiczenia siłowe na brzuch i nogi, rozciąganie
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10.03.2012 - sobota
4km po 6:16 rozruchu

11.03.2012 - niedziela
14km po 6:25

ale to była jakaś masakra totalna... słabo się dzisiaj czuję ogólnie, niefajnie spałam ostatnich kilka nocy, poza tym wiatr i ble w ogóle. :bum: wzmocniłam się bananem w połowie trasy i chyba tylko dzięki temu udało się ukończyć trening. poczłonkowany na trzy - po 40' stwierdziłam, że 10 ostatnich mogę odpuścić, po 80' i przeliczeniu, że do 40/tygodniowo brakuje 1,2km, dobiegałam w konsekwencji 1,7km. no ale nie zmienia to faktu, że szukałam dziury w całym i milion przerw zrobiłam, dopiero końcówkę jakimś sensownym ciągiem. :tonieja:
nie jestem zadowolona ze się. chciałabym tylko wiedzieć, co powoduje u mnie takie spadki, żeby coś zaradzić na to w przyszłości.
sprawność jutro.

a btw zapomniałam wspomnieć - w czwartek nie byłam się pomasować, bo zarówno mnie jak i panu masażyście coś wypadło. ; ) w ten czwartek idę na nacieranie wonnymi olejami. :bum:

miedź!
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.03.2012 - wtorek

10,3km po 6:18 - 10 podbiegów+resty w trakcie(bez odpoczynków prawie 10km po 6:01)
z jedną miniprzerwą na wbicie sobie pięści pod żebra. :ble:
po - sprawność.

zostałam dzisiaj wytrąbiona O_o owszem, na przejściu, ale koło ronda i tak, jestem absolutnie pewna, że nikt z niego wtedy nie zjeżdżał w moją stronę. rozumiem reakcję 'o, gruba biegnie', ale trąbienie to zazwyczaj dla mnie kompletny brak klasy. :oczko:

a propos klasy. wiosna przyszła, wiadomo, ludzie wybiegli pobiegać. większość narzuca to, co ma - dresy z wfu, jakieś buty i heja. no i fajnie, każdy tak zaczynał. ale dzisiaj widziałam naprawdę ciekawego jegomościa. młody chłopak, na oko w moim wieku, leciał:
a) w luźnych dżinsach z krokiem nieco ponad kolanami,
b) w kurtce pomiędzy 'oversize' parką a kurtką polarnika (typowo na stok)
c) w wielkim szalu, owinąwszy pół twarzy
d) w wielkich słuchawkach nausznych
e) z butelką powerade'a w ręku.

skojarzył mi się z
Obrazek
(stąd http://warsawfashion.blogspot.com/ )

miedź. :oczko:
blog
komentarze

the best is yet to come!
ODPOWIEDZ