Kanas78-wydyszeć w maju 2014 nowy PB na dychę

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Trening: 5' blue, 1h34:30 green i końcówka 30sekund w blue
Wykonanie: 99%-ale to dlatego, że trening został zmodyfikowany na wykonanie czasowe
Dystans: 15.88km
Avg hr: 165
Max hr: 178

Siły wczoraj nie zrobiłam z premedytacją, żeby mieć siły na dziś :hahaha: poza tym po ciężarkach boli mnie zawsze lewy triceps i wolałam wypocząć.
Trening docelowo miał być 1h25 ale zdecydowałam (-liśmy) się go zmodyfikować, już nieważne, dlaczego. Na początku (dobre-to "na początku" trwało jakieś 30minut :hej: cóż, SKS...) musiałam rozruszać swojego starego diesla, więc charczałam i świszczałam jak stara lokomotywa (czyżby come-back astmy?), a być może ze względu na stosunkowo wysoką wilgotność powietrza i mgłę; tak czy siak przestałam świszczeć po pół godziny.
Odfajkowałam dwa podbiegi pod jedną górkę na al. Włókniarzy-z daleka wygląda imponująco, ale średnio się nadaje na podbiegi-po pierwsze-jest za krótka, po drugie, jest tam bardzo zróżnicowane podłoże: kępy trawy, dziury itd i w asfaltówkach pomykało mi się tam średnio (za duże ryzyko skręcenia kostki). Trener osobisty mówił, żeby pilnować tętna na podbiegach, co starałam się uczynić i chyba nawet wyszło. Podbiegów powinnam była zrobić więcej, ale była przede mną jeszcze dłuuuga droga, więc darowałam sobie.
Co do trenera z micoacha, nie słuchałam go dziś jakoś zbytnio-starałam się biec na wyczucie, więc jak mi się dobrze biegło w yellow, to sobie tak biegłam, jak potrzebowałam zwolnić, to zwalniałam i chyba w sumie dobrze zrobiłam. Trochę zabrakło paliwa po 65 minutach, zażyłam żelki sztuk 3 i pomogło nawet. Było w sumie nieźle, ale jak ja jeszcze dobiegnę ten pozostały dystans... hmm tego nie wiem, mam nadzieję, że niesiona dopingiem i adrenaliną i Bógjedenwieczymjeszcze zrobię swoje.
Stopa trochę ciągnie, więc muszę się nią solidnie zaopiekować. Generalnie u mnie lewa strona ciała jest "lewa" :hahaha: : zaczyna się to od tego, że mam skoliozę po lewej stronie, co przekłada się na ból kolana z lewej strony, następnie przechodzi na ból łydki też z lewej, by zafiniszować bólem w podeszwie od czasu do czasu. I tak do śmierci. Amen.

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

5.03 Poniedziałek

Siła. Bez pompek, a mam gdzieś te pompki, nie mam jakoś do nich nastroju i nerwów. Serie brzuszkowe zwiększone do 25-30 powtórzeń.

6.03 Wtorek

Trening: 5' blue, 25' green, 5' blue
Wykonanie: 86%
Dystans: 5.7km
Avg hr: 160
Max hr: 204 tiaaa...

Z dozą niepewności-bo jeszcze troszkę w nogach z niedzielnego wystukania pozostało. Nogi na początku wołały: "Nie!! My nie chcemyyy!!" I coś jakby kostki zakwiczały cichutko, ale to był krótki kwik. Nie ma opier...nia się. Za dużo treningów posżło w cholerę, żeby teraz nie wyjść na to biedne 35 minut :)- jak to Chel mówi-na które nie opłaca się wychodzić :hahaha: Ale spoko.
Od razu pobiegłam na moją nową świeżuteńką asfaltówkę :) a tam pomykało dziecko na rolkach, fajnie, że miało ogromną kamizelkę odblaskową, szkoda tylko, że było bez kasku, ale w sumie-nie moje dziecko, nie mój problem, no nie? I biegłam na czuja. Dlatego wykonanie 86%, nie sluchałam potulnie pana micoacha. Jeju... jak mi się dziś cudnie szurało... księżyc śmiał się do mnie całą swoją mordką, niebo w pięknym granatowym kolorze....łagodnie raz z górki, łagodnie pod górkę fufufu. Raz po raz obszczekiwały mnie różnorakie psy z okolicznych domostw, ale jeden pies powalił mnie na kolana-wielkością przypominał konia! Był kudłaty, czarny, ogromny!! Jak nic spokojnie przeskoczyłby ogrodzenie, za którym stał...gdyby tylko chciał... jakoś tak nieswojo się poczułam...przed takim bydlakiem nie miałabym żadnej szansy prychnąć.
A w czwartek jakieś dziwne 50 minut i życzyłabym sobie takiej dyspozycji, jak dziś. Matko, jakie ja mam "proste" marzenia :D

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Trening: 15' blue, 20' yellow, 15' blue
Wykonanie: 85%
Dystans: 8.07km
Avg hr: 126
Max hr: 228

Dziś test nowego biustonosza Brubecka. Fajny jest. Tylko ma pod biustem nieco więcej materiału, co przeszkadza paskowi z pulsometra, który w efekcie zsunął mi się na biodra gdzieś tak po 15minutach biegu (wreszcie jakiś wymierny pożytek z bioder-w razie czego, pasek z pulso nie spadnie do kostek :hahaha: ). Tak więc pomiar pulsu pochodzi dziś z okolic pępka :hej: Muszę to jakoś dopracować. No i wychodzi, że nie umiem biegać w blue. Powoli trzeba by się brać za "strategię" do półmaratonu. Nie mam jeszcze koncepcji, jak do niego podejść...
Jak się biegło...hm.. no mogłoby być lepiej w tej yellow zone, ale wyszło jak wyszło.
Co tam jeszcze...aaa, Święto Kobiet. Życzę wszystkim kobietom, aby miały takie same prawa i szanse, jak faceci, bo do tego w naszym kraju jeszcze daleko. Życzyłabym (w tym sobie) również, żeby nie były tak potwornie wymagające w stosunku do samych siebie, żeby umiały bardziej "wyluzować" i nie przejmować się każdą "fałdką" czy innymi cellulitami, faceci też nie są idealni, a z reguły są uosobieniem totalnego samouwielbienia-i albo faceci faktycznie tak mają, albo świetnie się maskują ze swoimi kompleksami :)... Żeby umiały bardziej żyć ze sobą na stopie kumpelskiej, przyjacielskiej, tak jak faceci, żeby mniej między nimi było zawiści i wbijania szpilek; żebyśmy uczyły się od facetów takiego "trzymania sztamy" ze sobą. I żeby związki damsko-męskie były partnerskie, żeby nie było tego durnego podziału na damskie czy męskie....
Miało być o bieganiu, no ale w końcu to MÓJ blog i MOJE święto, wolno mi :taktak:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

10.03 Sobota

Trening: 5' blue, 35' green, 5' blue
Wykonanie: 94%
Dystans: 6,949
Avg hr: 164
Max hr: 177

Trening z Wolfem. Takie tam bieganie.

11.03

Trening: 5' blue, 90' green, 5' blue
Wykonanie: 90%
Avg hr: 159
Max hr: 172

Trening z Wolfem. Zmieniona została strefa green na wyższą, czyli 5:42-6:48 min/km. Kolejną zmianą była trasa. Wolf mi zrobił "niespodziankę". Zaciągnął mnie do jakiegoś parku, gdzie trasa była pofałdowana i crossowa, a ja nastawiłam się na długie asfaltowe fufufu :) Na deser zostawił mi długi podbieg a'la Agrykola, by pod koniec uskutecznić jeszcze jakieś schody na wiadukt. Noooo, efekt był taki, że weszłam na niego ledwo żywa, a właściwy kierunek biegu nadał mi Wolf popychając mnie do przodu. Dżizas k...wa.. i jeszcze ten wiatr!! Tak czy siak pokonałam kolejny poziom bólu. Na dzień dzisiejszy Wolf będzie duszony (i nie umawiam się z nim więcej na żadne bieganie... no chyba, to coś z dziś zaprocentuje w niedalekiej przyszłości).
To tyle, bo padam szczęśliwie wybiegana :hahaha:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Trening: 15' blue, 15' yellow, 15' blue
Wykonanie: nie wiem, bo micoach sie popsuł
Dystans: około 7km i ileś tam metrów
Hr: też nie wiem, bo nie mogłam znaleźć paska, więc biegłam bez

Wszystko dziś sprzysięgło się przeciwko mnie... najpierw stronę micoacha wywaliło w kosmos i nie mogłam zmienić stref na swoje-wolniejsze, więc z wielką niechęcią szłam na to bieganie... paska od hr nad biustem nie wypróbowałam, potem się znalazł, ale już po biegu wrrr...
Ale jak mi było lekko bez tego pasa, bez tego zegarka.... 5 kilo normalnie u góry mniej!! Chyba zawody pobiegnę bez pulso, pożyczę tylko stoper od Wolfa.
A są takie sprzęta, które mierzą wszystko bez paska na klacie? To ja bym sobie o nim pomarzyła na razie :hej:
U góry 5kilo mniej, na dole 5kilo więcej...oj... bolały łydy na początku i nie chciały pracować... "i ruszyła maszyna jak wół ociężale"... no i jakoś tam się rozkręciła. Zresztą, ktoś kiedyś powiedział, że wysiłek zaczyna się tam, gdzie pojawia się ból :hahaha:
Spotkałam sympatycznego rowerzystę, który miło pozdrowił, jedną bucowatą biegaczkę i jednego biegacza-wiosna, panie sierżancie! Ale wiało okrutnie. No i już jest jasno jak biegam. No to można podziwiać mój czerwony ryjek!

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Trening: 5' blue, 15' green, 5' yellow, 10'blue
Wykonanie: 93%
Dystans: 5.89km
Hr nie wiem, bo nie mierzyłam.

Tiaaaa....coś w prawej pięcie wlazło, siadło i wyleźć nie chce. A boli właściwie najbardziej, kiedy nie biegnę. Boli kiedy siedzę, leżę, chodzę, dotykam pięty.. w trakcie biegu promieniuje w górę do kostki. Ale potem przechodzi. No nic, rozciągam się podwójnie, masuję, smaruję i pożyjemy, zobaczymy.
Przemilczę, co mi się ciśnie na usta :hej: ("sralis-mazgalis-referendus-duptus"-kto wie, z jakiego filmu polskiego to cytat?)
Na razie stawiam na "wytłuczenie" i liczę, że odpuści.

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Trening: 80' green-miało być mniej, ale zmieniliśmy na dłuższy
Wykonanie: 90%
Dystans: 12,69km
Hr nie mierzone

Miało być na luzie z wyłączonym głosem treneiro w tle, ale jakoś tak się od niego uzależniłam...no, po 40 minutach zdjęłam słuchawy i już go nie słuchałam. Matko jak ciepło, toż to szok! I wolałabym, żeby w przyszłą niedzielę było chłodniej... No i było mi ciężko, to nie był mój dzień. Lekkość poczułam w okolicach 12km, kiedy trzeba było już powoli kończyć i pobiegłabym dalej, ale nie miałam ani kropelki picia. Może zainwestuję w ten patent-pasek z deca z buteleczkami. Bo jakoś szuranie z butelką w ręce nie uśmiecha mi się, odkąd zaczęłam pracować nimi w trakcie biegania :hahaha:
A będzie coraz cieplej i trzeba będzie się nawadniać na bieżąco w trakcie. Za tydzień o tej porze PW będzie już tylko wspomnieniem...mogłabym być lepiej przygotowana do zawodów, no ale cóż, ani kontuzja, ani choroba nie pomogły mi w pełnej realizacji planu. Na dzień dzisiejszy plan pod zawody wykonany na 55%...więc.....witaj przygodo!!!

Ahoj!
Ps. Kachitka, dzięki za linki.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

19.03 Poniedziałek-ćwiczenia siłowe. Zmotywowała mnie nowa reklama reeboka w tv :oczko:

Dziś:
Trening: 6' blue, naprzemienne interwały 1'yellow z 1'green x2 minuta odpoczynku w blue i tak 25minut
Wykonanie: 90%
Dystans: 4,11km
Hr: nie mierzone

Trzeba było rano wykonać, bo dziś wyjątkowo pracuję 10-18 i wieczorem słabo to widziałam. Ale mnie dziś bolały plecy...masakra!! Jakby ktoś chciał mięso oderwać od kości. Olałam ćwiczenia ostatnio, to i mam za swoje. Niestety, każde opier...nie się ma wydźwięk. Niby się o tym wie, a jednak. W czwartek ostatnie luźne krótkie rozbieganko i finito do niedzieli nie robię nic. Ładuję tylko węgle i staram się wysypiać.
Trochę jakby prawa łydka z tyłu ciągnie....a dobra, będzie już co ma być. Strasznie ale to strasznie nie mogę się doczekać tej niedzieli. Dawno już nie byłam tak podekscytowana zawodami-dosłownie nie mogę usiedzieć na miejscu a w pracy szlag mnie trafia siedzenie przed kompem w pozycji wymuszonej!!!!! Dziś to chyba strusie jajo zniosę :sss: Totalne ADHD mnie dopadło. Nie mogę się na niczym skupić...jakbym była jakimś uzależnionym czekającym na dostawę zarąbistego towaru!!

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Dzień dobry. Mam na imię Karolina :hej: i w tym całym moim truchtaniu ciągle plącze się koło mnie jakiś ból. Jak nie pleców, to łydek, jak nie łydek, to podeszwy, jak nie podeszwy to np. piszczeli.
Tak. Ból, który pozwala truchtać, ale który po bieganiu można opisać do próby oddzielania mięsa od gnata. Tak. Chłodzę lodem, ćwiczę zestawy zalecone na piszczele. Znalazłam tabletsy z grupy NLP i chyba zażyję pozostawiając resztę w rękach losu...
Żeby przeszło...żeby pobiec i spełnić to marzenie biegowe.... a jak nie przejdzie, no to sobie będę walczyć z bólem w trakcie zawodów. Nie będzie zapodawać noga, to ból będzie zapodawał :hahaha: :hahaha:
Ale...dlaczego ja????
Dziś ostatnie przeszurane 20minutek przed niedzielą.
O kant dupy potłuc to wszystko.

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

7 Półmaraton Warszawski
Czas netto 2h09 i końcówki nie pamiętam :hej:

Tak bym chciała opisać moc wrażeń, ale jestem zmęczona, a jutro rano do pracy.
To był fantastyczny bieg. Zupełnie nie planując tego pobiegłam razem z Kachitką i biegło się nam razem świetnie. To jest wspaniała towarzyszka na zawody!!!

Ale po kolei. Najpierw przyjazd w sobotę do Waw po odbiór pakietów i spotkanie z misthunt3r, jego ekipą i oczywiście z Kachitą. Posiedzieliśmy, pochodziliśmy po expo. Co do expo, to uważam, że panował tam trochę chaos i było za mało miejsca na taką ilość osób. I taki troszkę bałaganik ogólny. No ale nic. Pomierzyłyśmy co nieco (matko, jaką Kachita ma małą stópkę-szok-i mało jest butków w jej rozmiarze).
A potem poszliśmy na piwko, było bardzo fajnie, niestety ja z Wolfem musieliśmy się wcześniej zwinąć, żeby jeszcze dojechać do Płońska, ale może innym razem posiedzimy dłużej :taktak:
Ponieważ początkowe tempo założone przez Kachitę na zawody bardzo mi pasiło, postanowiłam z nią zacząć i zobaczyć, jak się rozwinie sytuacja (mając na uwadze swoją piszczel no i mimo wszystko przygotowania, które wykonałam w ok.55%).

W niedzielę przyjazd do Warszawy. Rano rześko-para leciała z ust! Tu wieje, tam słońce świeci... matko, jak tu się ubrać, żeby się ani nie zaziębić, ani też nie przegrzać??
Dzwonię do Kachity-pytam, jak jest ubrana-mówi, że na krótki rękaw, no dobra, to ja też ściągam kurtałkę biegową i dorzucam do worka z depozytem.
Zaczęłyśmy w strefie na 2.0 i myślę, że dobrze zrobiłyśmy. Trochę się w tym zimnym wietrze naczekałyśmy na start, ale w sumie teraz jakie to ma znaczenie!
Biegło się naprawdę wspaniale, pierwsza dyszka zleciała niepostrzeżenie... ładnie, równe tempo, słowem-bomba. Piszczel się nie odzywała (tylko na samym początku). Na trasie podpytywałyśmy siebie co jakiś czas o samopoczucie i kontrolowałyśmy tempo, aby było równomierne i nie rwać za bardzo. I świetnie się nam to udawało. Ech, nawet nie potrafię tego słowami opisać....no jak siostry biegowe...dzięki, Kachita :taktak:
Wiało momentami nieźle, a momentami słońce grzało prosto w buźki. Ale uzupełniałyśmy płyny co 5km i było ok (mi się zachciało sikać na 8km, ale jakoś żal mi było tracić czas na toy toya).
Oczywiście wspaniała atmosfera, na trasie dużo dopingu. Bałam się trochę 14kilometra, bo z reguły na nim opadam z sił, ale niepotrzebnie.
Bałam się tunelu-nie było tak strasznie, jak myślałam, ale momentami wyczuwałam taką dziwną duszność powietrza i chciałam już być na dworze.
Kachitka zapowiedziała, że na Agrykoli będzie szła, a potem jednak przebiegła-gratki!! Agrykola to nie lada wyzwanie na 14km. Ale mnie tam łydy bolały. Poklęłam trochę no ale czasem trzeba było hihi :hahaha:
A wogóle to był taki jeden zbieg, gdzie za cholerę nie mogłam Kachity dogonić!!! :taktak:
Kilometry leciały i leciały, ciężkawo mi się zrobiło pod koniec-ale dzięki dopingowi Kachitki udało mi się pod końcówkę troszkę przyspieszyć, żeby złamać choć odrobinkę z ostatniego półmaratonu-serce i głowa chciały bardzo, ale nogi odmówiły-po prostu zaczęły całe napier...ć. Wyszły braki treningowe i chyba trochę za mało podbiegów. Ale nic to! Życie toczy się dalej, a przedemną jeszcze niejeden bieg.
A życiówka chyba pobita o jakąś niecałą minutkę :hej:

A Wolf: 1:45:18... życiówka pobita niemal o kwadrans.. chyba nie muszę dodawać, jak bardzo jestem z Ciebie dumna Kochanie!
Kachita-gratki jeszcze raz!! Jesteś wielka!!

Ps. Co do organizacji zawodów, to trzeba uczciwie przyznać-pełen profesjonalizm!! Nie było się do czego przyczepić :taktak:
Ahoj!

Dziękuję Wam wszystkim za 3manie kciuków.
I jeszcze fotka "sióstr" biegowych (mam nadzieję, że Kachita się nie pogniewa, że je umieszczam tu bez jej zgody)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Proszę:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Free run a raczej free zgon dziś nastąpił. W sumie to nie czułam się na siłach, aby wyjść pobiegać, no ale, nie wypadało nie iść. Człowiek, który chodzi na treningi jak ten Łysek z określoną ilością wagonów i nagle nie ma planu treningowego, czuje się jakoś nieswojo.... no nie wiem, czy każdy człowiek, ale ja tak mam.
Wpadłam na pomysł, żeby zmienić podłoże z asfaltu (bo ten półmaraton tak mnie wytłukł że szkoda gadać) na bardziej pofałdowane i w tym celu założyłam moje kanadie. Już od pierwszych metrów zaczęły mnie napier...ć pięty, potem śródstopie, potem stopy, potem łydki i reszta nóg. Później wbiegłam w teren "pofałdowany" i był on takim w dosłownym tego słowa znaczeniu. Moja ukochana niegdyś ścieżka biegowa zamieniła się w jakieś rowy na szerokość stopy i w sumie to bardziej było szuranie od rowu do rowu na całej szerokości ścieżki niż bieganie w terenie ale co tam.
Wiatr wiał w mój czerwony od umęczenia ryjek i w sumie po 5 km chciało mi się już tylko płakać i iść do domu.
Na końcu zaczęły mnie boleć jeszcze łopatki i ręce.
Nie wiem w sumie po co to było, chyba miałam dość biegania już w poniedziałek, a ten dzisiejszy wypot tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że RUNNING SUCKS!

Dystans: 6km
Czas: muszę pisać?
Tętno: niezbadane

------------------------------------------

Impresje powarszawskie:

nie zapamiętałam nic z Warszawy, a miałam ją podziwiać w trakcie biegu
pamiętam uśmiechy kibicek do mnie, pamiętam, że je odwzajemniałam i czułam się wtedy szczęśliwa
pamiętam orkiestrę, która grała motyw z "Akademii Policyjnej"
pamiętam uczucie pełnego pęcherza od 8km aż do mety
pamiętam podszepty Kachity zagrzewające mnie do finiszowania
pamiętam napierd...nie nóg przy finiszu
nie pamiętam radości z biegu, jaka mi wtedy towarzyszyła, tak jakby tych emocji wogóle nie było-może to rodzaj depresji postartowej? ale czy ja nie powinnam trwać w euforii??
na expo mierzyłam brooks green silence -ukłony do Strasb, jak ona potrafi w tym biegać... twardość nad twardościami-kompletnie nie czułam w tych butach mozliwości odbicia się od podłoża

-----------------------------------------

Nie wiem, co dalej. Do wtorku na bank biegać nie pójdę. Trzeba by się samookreślić w sensie wyznaczenia sobie nowego celu biegowego... startowego....ale muszę znaleźć sens, muszę się z tym wszystkim przespać. Muszę się sama od siebie dowiedzieć, o co mi chodzi :D

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

W mojej karierze biegaczki nadszedł właśnie ten moment, kiedy budzisz się rano i już wiesz, że chcesz przebiec pierwszy w swoim życiu maraton. Tak, uważam się za biegaczkę pomimo, że moje obecne średnie tempo to 6:00-6:30 min/km (dla niektórych biegaczy to już nie jest bieg). Nie pamiętam dokładnie kiedy to było. Maraton był moim marzeniem od dawna, ale dojrzałam do tego wyzwania chyba przed startem w 7 Półmaratonie Warszawskim. Po prostu nagle poczułam, że chcę to zrobić. Nie dla kogoś, ale najzwyczajniej w świecie dla siebie. Chcę udowodnić samej sobie, że potrafię przebiec pokonać królewski dystans. Mózg jest już na to "zaprogramowany" (kto czytał w najnowszym bieganiu artykuł pt: "Dyktator mózg", wie o czym mowa). Teraz czas na ciało. Przez najbliższe parę miesięcy zamierzam dokładnie je przygotować do tego ambitnego wyzwania!
Nowy tytuł blogasa dokładnie odzwierciedla to w jaki sposób chcę osiągnąć cel. Przeprowadziłam nawet w Wolf Teamie mały konkurs na tytuł ;) Jednogłośnie wygrał pomysł z gąską. Dlaczego gąska? Ponieważ tasiam w biegu jak gąska, nawet więcej: jak gąska siodłata, a może nawet jak słynna gąska Balbinka. Jeśli ktoś byłby zainteresowany obejrzeniem tasiania gąski, jest teraz ku temu jednyna i niepowtarzalna okazja. Mój wybieg z tunelu na PW !!!. Dla niewtajemniczonych: ja to ta wysoka "Kobieta-Rambo" z różowawą opaską na włosach i w niebieskiej koszulce :hahaha:
Co jeszcze spowodowało, że utożsamiam się z gąską? Zarzucanie kuprem w trakcie biegu, mała zginalność nóg oraz długa szyja :hej: W googlach napisane jest: "Siodłata gęś skubie trawę i wygląda bardzo niewinnie. Ale to tylko pozory, bo przegoni każdego intruza". Tak więc miejcie się na baczności gąska- maratonka nadchodzi!
Marzenie marzeniem, ale wiadomo, że od marzenia do realizacji dłuuuga droga. Miałam i mam w związku z tym mnóstwo obaw i wątpliwości. Największym problemem był wybór maratonu. Wahałam się między Wrocławskim (tu myślałam o biegu z moją siostrą biegową Kachitą), a Warszawskim. Wygrał Warszawski, ponieważ:
1/ Po Maratonie chciałabym mieć jak najbliżej do domu. Z Warszawy mam znacznie bliżej do Łodzi niż z Wrocławia.
2/ Kachita ostrzegła mnie, że Wrocław ma specyficzny mikroklimat i jest tam we wrześniu duszno jak diabli. Do tego dochodzi zdecydowanie wyższa wilgotność powietrza. Niestety muszę brać te czynniki pod uwagę ze wzglę na moje tendencje do napadów astmy. Mam nadzieję, że takiej parnoty i wilgotności nie będzie w Warszawie.
Najważniejszy dylemat dotyczył tego, jaki trening wybrać oraz na jaki czas biec. Po wielu rozmowach i burzliwych dyskusjach z naczelnym trenerem Wolf Teamu postawiłam na micoacha. Pozostała jeszcze kwestia czasu. Ponieważ to będzie mój debiut, postawiłam sobie za cel zmieścić się w 4h45minut, a jak to się nie uda, to przynajmniej żeby nie przekroczyć 5h.
Dodatkowo w tzw. międzyczasie mam zamiar skupić się na różnego rodzaju ćwiczeniach siłowych (w tym przeprosić się z core stability) Lepiej mieć mocny „gorset”, niż potem zdychać na którymś tam kilometrze z powodu jakiegoś bólu. Do treningu typowo biegowego dołączę rolki. Mam nadzieję, że starczy mi sił na ten „cross trening”... Klamka zapadła... „Gąski gąski do mety, czyli Kanas78 tasia na Stadion Narodowy”.

Dziś krótkie fufufu (4km) w celu wybadania stanu ciała i duszy po połówce warszawskiej. Jest OK- wróciłam do równowagi. Przy okazji bieg testowy sprawdzający saszetkę sportową ADIDAS RUNNING LOAD 3-STRIPES BELT (będę się jeszcze musiała nauczyć w nim biegać, bo na razie nie umiem. Strasznie mi „toto” wokół talii się obraca...

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

9.04 Poniedziałek

Drużyna Wolf Teamu w komplecie poszła na pobliski stadion pobiegać co nieco. Ja miałam jakieś luźne 30 minut w nowiusieńkich-dopiero co ustawionych-przez mojego trenera głównego strefach, czyli:

BLUE: 11:06-6:42 min/km
GREEN: 6:42-5:31 min/km
YELLOW: 5:31-4:40 min/km
RED: 4:40-3:41 min/km


5' blue, 20' green, 5'blue
Wykonanie: 88%-byłoby lepiej, ale były 3 przerwy na wrednie rozwiązującą się sznurówkę w lewym bucie-tu z dobrą radą przybyła Juniorka (dzięki XD)
Dystans: 4,97km

Juniorka truchtała z psiną, a Wolf miał jakieś dzikie interwały.
Gęś zwiększyła swój ciężar w związku z nieumiarkowanym jedzeniem i piciem z okazji świąt, więc ciężko było oderwać się od ziemi :hahaha: ale cóż, święta są tylko dwa razy w roku....

11.04 Środa

Trening: 5' blue, 15' green, 15' yellow, 10' blue
Wykonanie: 83%
Dystans: 7,36km

Ta strefa yellow....buahaha... :hej:
Trudno, żeby gęś zapier... w tempie 5:31-4:40 min/km :hejhej: ile tak dała radę-chciałam załączyć obrazek, ale wyskakuje error a ja jestem zbyt nerwowa, żeby ten error rozkminiać :wrr:
Co dla kogoś jest ślimaczym tempem dla mnie póki co jest masakrą. Nie pamiętam, kiedy chciałam już się po prostu zatrzymać, pamiętam tylko, że bardzo chciałam dyszeć (żeby nie powiedzieć jęczeć) na głos.. niczym tenisistka na korcie, ale trochę ludzi chodziło i było mi wstyd.
Wiało w mój czerwony ryjek okrutnie. Chyba źle wyglądałam, ponieważ przechodnie na mój widok przystawali i wyglądali, jakby chcieli mi udzielić pierwszej pomocy :sss:
Trener główny (czyli Wolf) stwierdził, że organizm się z czasem do tego tempa przyzwyczai (przede mną jeszcze 97 treningów, więc hunołs jak to mówią anglicy) na razie mu wierzę i mam nadzieję, że moje serce i płuca to wytrzymają. Trener poboczny (micoach) darł tylko mordę speed up i speed up. A pies z nim tańcował!
Ps. dzięki wszystkim za 3manie kciuków itd itp-wszelkie rady (te dobre i te niedobre też) mile widziane :taktak:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

12.04 Czwartek

Ćwiczenia siłowe, w tym od nowa core stability, nawet nie jest tak najgorzej, już tylko 2 ćwiczeń nie umiem wykonać :hahaha:

13.04 Piątek

Trening: 5' blue, 20' green, 5' blue
Wykonanie: 88%- i znów-byłoby lepiej, ale nie umiem się schładzać w blue pod koniec i kończę w green
Dystans: 4,87km

Za ciepło się ubrałam. Wzięłam koszulkę na ramkach i na to kurtałkę tchibo i mimo wiatru i deszczyku zgrzałam się trochę. Ale ogólnie ok. Jutro odpoczynek, a w niedzielę drużyna Wolf Teamu udaje się na zawody: Kobiety startują w Adidas 10k run, a Wolf w maratonie. Ja nie biegnę na czas, po prostu wykonuję swój niedzielny trening, czyli godzinne fufufu. Nie szaleję, zbieram siły na kolejne treningi-a jest ich ogrom do maratonu... wpisowe wynosi do końca sierpnia 100zeta-i tu zazdroszczę Kachicie Wrocka-tam 50zeta, czyli połowa. Ale za to limit czasowy w Waw aż 6,5 h!!!
Troszkę zakwasy miałam w obrębie klatki piersiowej po wczorajszym.
Co tam jeszcze....a, muszę poszukać ultra cienkich skarpet biegowych, te, które posiadam, niestety są za ciepłe.

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
ODPOWIEDZ