Swoją drogą skoro już przy straszeniu bogu ducha winnych przechodniów jesteśmy to nieporównywalnie częściej przyprawiam kogoś o zawał biegnąc na treningu niż wyprowadzając psa
Komentarz do artykułu Nowy Jork: Central Park, psy, streetrunning i Nowojorczycy.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Doświadczenie Adama pokazuje, że da się w jednym miejscu pogodzić potrzeby tłumu biegaczy i właścicieli psów (i pewnie też rodzin z dziećmi, rowerzystów, biwakowiczów i zakochane pary). I nikt nikogo nie zagryza, wystrasza, wzywa straży miejskiej, nie rzuca kamieniami ani nie rozpyla gazu.
Swoją drogą skoro już przy straszeniu bogu ducha winnych przechodniów jesteśmy to nieporównywalnie częściej przyprawiam kogoś o zawał biegnąc na treningu niż wyprowadzając psa
Swoją drogą skoro już przy straszeniu bogu ducha winnych przechodniów jesteśmy to nieporównywalnie częściej przyprawiam kogoś o zawał biegnąc na treningu niż wyprowadzając psa
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Nie myl szczerosci ze zdawkowymi frazesami. W Stanach nie mozna myslec po polsku bo mozna sie niezle na tym oszukac.Ciawaraz pisze:Adam trochę mnie dziwi to ze uważasz Amerykanów za szczerych to chyba najbardziej fałszywy naród na świecie na pytanie jak sie masz każdy powie super , dobrze choć wcale tak nie jest każdy sie do ciebie uśmiecha ale za plecami obrobi ci dupę i wybije nóż w plecy ,
Będąc tak krótko w Ameryce mogłeś sie zakochał w tym miejscu wcale sie nie dziwie zwłaszcza jeśli byłeś w nowym yorku ( także to było moje pierwsze miasto które zobaczyłem po przyjedzie tutaj)
P.S. Nie lubie nowojorczykow bo to z reguly chamski narod. Stany to ogromny kraj i rozni sa ludzie.
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
-
arcio
- Dyskutant

- Posty: 30
- Rejestracja: 15 gru 2003, 13:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk-Oliwa
Myślę, że jedną z danych kluczowych do zrozumienia, dlaczego psy, ich właściciele i biegacze mogą zgodnie żyć ze sobą, jest miejsce i powszechność biegania. Central Park to miejsce, gdzie biegacze na codzień widzą przyjazne psy, a psy widzą, że ludzie wokół biegają. Są do siebie przyzwyczajeni. Jak wcześniej pisałem, od kilku lat żaden pies w mieście mnie nie zaatakował. Kilka lat temu niewiele było miejsc w Polsce, gdzie regularnie ludzie biegali. Biegało się więc siłą rzeczy w miejscach, gdzie biegacz był zjawiskiem (czyli prawie wszędzie). I właśnie w połowie poprzedniej dekady zaczął się robić "boom" na bieganie, o czym Adam już kiedyś pisał. Psy zaczęły się przyzwyczajać do biegaczy, właściciele częściej musieli zwracać uwagę psom, by się nierzucały na biegaczy, uspakajali je. Bieganie zaczęło stawać się normalne. Pewnie też prawidłowe szkolenie powinno uwzględniać możliwość spotkania biegacza na spacerku. Ja się w każdym razie czuję teraz bezpieczniej niż kiedyś (poza wioskami oraz gdy widzę określony typ właściciela z psem).
I tu wchodzi druga sprawa, czyli poziom kultury części właścicieli psów, a więc wymienionych wcześniej dresiarzy itp. innych, którzy mają wszystkich w nosie łącznie pewnie ze swoimi psami. Przepisy w Polsce są odpowiedzią na zachowanie takich ludzi (rykoszetem dostają pozostali).
Ludzie zazwyczaj mają filtr nieobiektywności w oczach - właściciele psów będą bronić swoje psy, rodzice swoje dzieci, a pogryzieni będą rozpamiętywać swoje rany i rozdmuchiwać problem.
Dla mnie statystyki są jasne - w trakcie biegania częściej byłem zaatakowany (nie oszczekany) przez psa niż przez człowieka (tylko raz i dopiero szedłem wtedy na trening; nie mówię o słownych komentarzach). Oczywiście uważam, że ludzie są bardziej niebezpieczni, co miało wyraz w sytuacjach niebiegowych.
Od właścicieli psów oczekiwałbym zrozumienia, że trudne sytuacje z psami się zdarzają oraz potrzeby odpowiedniego szkolenia. Od osób obawiających się pogryzienia oczekiwałbym pewnej wyrozumiałości (wspartej jednak ostrożnością), że obecnie psy nie są już tak niebezpieczne, bo wzrasta świadomość właścicieli. No a pies też powienien sobie czasem swobodnie pobiegać. Za kilka lat może będzie można przepisy poluzować.
I tu wchodzi druga sprawa, czyli poziom kultury części właścicieli psów, a więc wymienionych wcześniej dresiarzy itp. innych, którzy mają wszystkich w nosie łącznie pewnie ze swoimi psami. Przepisy w Polsce są odpowiedzią na zachowanie takich ludzi (rykoszetem dostają pozostali).
Ludzie zazwyczaj mają filtr nieobiektywności w oczach - właściciele psów będą bronić swoje psy, rodzice swoje dzieci, a pogryzieni będą rozpamiętywać swoje rany i rozdmuchiwać problem.
Dla mnie statystyki są jasne - w trakcie biegania częściej byłem zaatakowany (nie oszczekany) przez psa niż przez człowieka (tylko raz i dopiero szedłem wtedy na trening; nie mówię o słownych komentarzach). Oczywiście uważam, że ludzie są bardziej niebezpieczni, co miało wyraz w sytuacjach niebiegowych.
Od właścicieli psów oczekiwałbym zrozumienia, że trudne sytuacje z psami się zdarzają oraz potrzeby odpowiedniego szkolenia. Od osób obawiających się pogryzienia oczekiwałbym pewnej wyrozumiałości (wspartej jednak ostrożnością), że obecnie psy nie są już tak niebezpieczne, bo wzrasta świadomość właścicieli. No a pies też powienien sobie czasem swobodnie pobiegać. Za kilka lat może będzie można przepisy poluzować.
-
artur_j
- Wyga

- Posty: 92
- Rejestracja: 17 lis 2011, 08:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: w-wa
Problem masz chyba Ty i Twoja narzeczona, dobrze że nie ma innej fobi np. na jadące samochody bo domagałbyś się zakazu ruchu aut zapewne.PiotrSw pisze:Kisio ma pewien problem. Nie wiem czy wynika z przerostu ego, braku empatii czy braku zwykłej wyobraźni, ale Pan najwyraźniej nie potrafi zrozumieć, że ON to nie znaczy WSZYSCY.
Ja psy olewam, ale moja narzeczona ma fobie i boi się panicznie każdego psa bez smyczy. I potrafię to zrozumieć. Ale pan K najwyraźniej wie lepiej, bo skoro go psy lubią/nie gonią/cocnajwyżej liżą tzn że każdego innego też tak traktują i co więcej, że inni mają to tolerować.
I tak jak ja na szczęście nie miałem nigdy z tym problemów, tak byłem świadkiem w swoim krótkim życiu już paru sytuacji wzywania straży miejskiej bo właściciel nie chciał okazać/ nie miał karty szczepień. I co by pan Kisio nie mówił, jeśli pies ma być na smyczy to ma na niej być. Bo ja i sądzę wielu takiej sytuacji by sobie nie życzyli. No chyba, że pana Kisia choroby też nie dotyczą to zwracam honor.
A właściciel psa nie będzie Ci pokazywał karty szczepień na zawołanie (ciekawe też kto ją zawsze nosi przy sobie), jeśli tego wymagasz od każdego to chyba wskazuje na jakąś chorobę u Ciebie - jak Cię pies pogryzie to inna sprawa.
Często biegnąc po zmroku przez Dewajtis biegacze straszą wracające z uczelni studentki (niechcący przez samo to, że biegną za mini/w ich kierunku).kisio pisze:Swoją drogą skoro już przy straszeniu bogu ducha winnych przechodniów jesteśmy to nieporównywalnie częściej przyprawiam kogoś o zawał biegnąc na treningu niż wyprowadzając psa
zoltar7 racja zdarza się, że czasem czyjś pies wpadnie pod nogi (sam miałem takie sytuacje), ale dzieciaki często nie zachowują się inaczej (szczególnie na ścieżkach rowerowych).
Do tego jeżdżąc rowerem często zdarza się, że biegacze zasuwają po ścieżce która jest DLA ROWERÓW i też utrudniają jazdę i jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało, bo rozumiem iż wolą biec po asfalcie niż kostce betonowej.
Co do kultury samych psów i właścicieli to najgorszą rzecz robią ludzie postronni / sąsiedzi np. jak idziesz z psem, uczysz go, że ma być nie dalej niż 2-5m od Ciebie a tu sąsiad go woła na chama bo chce pogłaskać "bo on taki słodki" , Ty mówisz zostań a on z pretensją, że taka dyscyplina. Tak samo w windzie jak się uczy by pies nie skakał łapami na spodnie (z racji czystości, bo nie lubię jak mnie brudzą obce psy i mój nie będzie tego robił) a tu sąsiad wyciąga łapy i zachęca psa do tego.
Ludzie w tym kraju są chorzy (niektórzy na swoje fobie) nie potrafią wspólnie żyć i cieszyć się tym życiem. Szczęście i wolność jednych ludzi nie powinna być kosztem innych.
Ale w tym kraju właśnie tak jest, a najzabawniejsze jest to że właśnie każdy ma pretensję do słabych czego przykładem są chamskie komentarze niektórych na temat psów, o których mówiła mi żona (i ona zawsze prowadzi naszego psa na smyczy).
Łatwo zwrócić uwagę młodej drobnej kobiecie, że jej 3-4 miesięczne szczenię nie chodzi na smyczy (bo to dla takiego malucha szok), jeszcze łatwiej staruszce, że jej otyły 15 letni jamnik, który ledwo za nią nadąża nie ma kagańca i stanowi zagrożenie dla bawiących się na podwórku dzieci (może drapnąć pazurem bo zęby mu dawno wypadły) a dresa z amstafem zostawić w spokoju.
TAKIE WŁAŚNIE JEST NASZE SPOŁECZEŃSTWO!
Dla większych psów fajną idą może być taka smycz:

Ale dla średnich i małych psów "salonowych" nie sprawdzi się takie rozwiązanie, mój np. co jakiś czas zaznacza teren (chyba musi odpocząć) często też wyprzedza mnie o 10-15m i staje mi na drodze by złapać oddech, jednak bieganie strasznie lubi (takie psy też tego potrzebują) i jak w domu przez przestawiam coś w zegarku i zegarek piknie już jest gotowy do startu.

Czy maleństwa takie jak to można się bać?
-
BelekBela
- Rozgrzewający Się

- Posty: 19
- Rejestracja: 04 lis 2008, 10:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Od kiedy mieszkam w Warszawie nie boję się już psów. Żaden mnie tu nie jeszcze nie zaatakował
Ale kiedy biegam w rodzinnym 50 tysięcznym mieście to się zmienia. Zawsze jakiś się uczepi.
-
bartek.p
- Stary Wyga

- Posty: 241
- Rejestracja: 28 lis 2010, 18:20
- Życiówka na 10k: 45m
- Życiówka w maratonie: 3h50m
Hej skoro tak ci zle pomiedzy zaklamanymi amerykanami to wracaj do polski gdzie wszyscy sa szczerzy,usmiechnieci,zyczliwi,nikt nie obrobi ci dupy i oczywiscie nikt sie nie afiszuje ze swoja wiara(no moze poza trzydziestu kilku milionowa garstka rodakow).Ciawaraz pisze:Adam trochę mnie dziwi to ze uważasz Amerykanów za szczerych to chyba najbardziej fałszywy naród na świecie na pytanie jak sie masz każdy powie super , dobrze choć wcale tak nie jest każdy sie do ciebie uśmiecha ale za plecami obrobi ci dupę i wybije nóż w plecy ,
Będąc tak krótko w Ameryce mogłeś sie zakochał w tym miejscu wcale sie nie dziwie zwłaszcza jeśli byłeś w nowym yorku ( także to było moje pierwsze miasto które zobaczyłem po przyjedzie tutaj)
To afoszowanie wiara to dla mnie przesada nie widziałem czegoś takiego w Chicago , wiara to jest cos tylko dla ciebie po co to tak okazywać?
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
artur_j pisze: Ludzie w tym kraju są chorzy (niektórzy na swoje fobie) nie potrafią wspólnie żyć i cieszyć się tym życiem. Szczęście i wolność jednych ludzi nie powinna być kosztem innych.
Święte słowa...
Dlatego nie rozumiem co im (tym "niektórym") przeszkadzam biegając i dlaczego już dwa czy trzy razy zostałem capnięty ząbkami przez (ich) Pikusia za łydkę?
Bo Pikuś ma mało przewidującego czy głupiego Pana? Sam jest narwany? A co mnie to obchodzi? Przygód gdzie nie zostałem capnięty, a musiałem potraktować atakującego Pikusia "z buta" , było kilka.
Kolego ... jak słusznie zaznaczył:
Trzymaj się tego. Prawo po to jest by go przestrzegać. Dla dobra nas wszystkich. Inaczej wcześniej czy później są kłopoty...zoltar7 pisze: Niestety zła wiadomość dla właścicieli psów jest taka, że prawo jest tu jednoznaczne pies w miejscach przeznaczonych do wspólnego użytku ma być na smyczy a psy rasy agresywnej nadto w kagańcu. I czy to się komuś podoba czy nie: DURA LEX SED LEX.:
artur_j pisze: Czy maleństwa takie jak to można się bać?
Sam nie wiem... ale też umiem wklejać fotki na poparcie swoich tez.
Ostatnio zmieniony 29 lut 2012, 22:52 przez Iwan, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- LDeska
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 764
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 23:03
- Życiówka na 10k: 39:20
- Życiówka w maratonie: 3:03:03
- Lokalizacja: Nowa Iwiczna
- Kontakt:
Po co te długie usprawiedliwienia dla puszczania psów luzem i bez kagańców? Prawo jest takie że nie wolno w miejscu publicznym i koniec. Nie mam zamiaru głowić się czy zwierzęciu odbije czy nie odbije - ma być po prostu na smyczy i w kagańcu w miejscach publicznych.
Zupełnie nie rozumiem zdania że fakt puszczania psów luzem w parku ma być dowodem wyższego poziomu wychowania ludzi i psów. To jest dowód braku "pomyślunku" właścicieli psów.
Zupełnie nie rozumiem zdania że fakt puszczania psów luzem w parku ma być dowodem wyższego poziomu wychowania ludzi i psów. To jest dowód braku "pomyślunku" właścicieli psów.
Leszek Deska
www.leszekbiega.pl - blog biegowy
5km: 18:55 10km: 39:20 -=- Półmaraton: 1:26:35 -=- Maraton: 3:03:03
www.leszekbiega.pl - blog biegowy
5km: 18:55 10km: 39:20 -=- Półmaraton: 1:26:35 -=- Maraton: 3:03:03
-
Czarna55
- Dyskutant

- Posty: 50
- Rejestracja: 30 cze 2010, 21:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zgadzam się tutaj w calości z Ciawarzem że amerykanie ale równiez anglicy czy kanadyjczycy to fałszywy naród. Kiedy sie ich nie spytasz co slychac to zawsze odpowiadaja ze jest zajebiscie a tak na prawde kupa kredytów i dlugów i nic wiecej. Osobiscie w stanach nie byłam natomiast mialam okazje być przez rok czasu w Kanadzie i niestety ludzie tam sa bardzo podobni do Amerykanów. Te ich wiecznie usmiechniete gęby juz czasem wychodzily mi bokiem. Totalna sztuczność. A jak sie odwrucisz to nawijka na ciebie że hej. Jesli chodzi o eksponowanie wiary to nie wiem czemu ma to slużyć pokazywanie że ma się na czole popiuł. W polsce czegos takiego nigdy nie bylo i mysle że wygladalo by to dosyć smiesznie. Wynika to chyba z tego że robia wszystko na pokaz. Natomiast jesli chodzi o bieganie to na pewno jest to swietna sprawa i sama z checią pobiegała bym po Central Parku. Te widoki są bezcenne. Pozdro.
-
bartek.p
- Stary Wyga

- Posty: 241
- Rejestracja: 28 lis 2010, 18:20
- Życiówka na 10k: 45m
- Życiówka w maratonie: 3h50m
Wole "nieszczere" usmiechy falszywych anglikow niz skrzywione geby rodakow,ktorzy potrafia tylko narzekac i krytykowac wszystko i wszystkich co wlasnie udowodnilas swoim postem,moim zdaniem ludziom waszego pokroju nie powinni wydawac paszportow bo i po co?Czarna55 pisze:Zgadzam się tutaj w calości z Ciawarzem że amerykanie ale równiez anglicy czy kanadyjczycy to fałszywy naród. Kiedy sie ich nie spytasz co slychac to zawsze odpowiadaja ze jest zajebiscie a tak na prawde kupa kredytów i dlugów i nic wiecej. Osobiscie w stanach nie byłam natomiast mialam okazje być przez rok czasu w Kanadzie i niestety ludzie tam sa bardzo podobni do Amerykanów. Te ich wiecznie usmiechniete gęby juz czasem wychodzily mi bokiem. Totalna sztuczność. A jak sie odwrucisz to nawijka na ciebie że hej
- kisio
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A potrafisz wskazać podstawę prawną? Skoro to prawo obowiązuje na terenie całego kraju to rozumiem, że to zapis w KC.LDeska pisze:Po co te długie usprawiedliwienia dla puszczania psów luzem i bez kagańców? Prawo jest takie że nie wolno w miejscu publicznym i koniec. Nie mam zamiaru głowić się czy zwierzęciu odbije czy nie odbije - ma być po prostu na smyczy i w kagańcu w miejscach publicznych.
Zupełnie nie rozumiem zdania że fakt puszczania psów luzem w parku ma być dowodem wyższego poziomu wychowania ludzi i psów. To jest dowód braku "pomyślunku" właścicieli psów.
- Gife
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Tak odnośnie psów. Dzisiaj kumpel stracił Beagle'a bo po drugiej stronie zobaczył sukę i mu się wyrwał z obroży. Auto zrobiło swoje. Tak się zastanawiam, gdzie spacerowicze mają mózgi? Ja z psem chodzę przy nodze, na krótkiej smyczy, bo wiem, że to debil i wiem, że nie doskoczy do nikogo. Chce się pies odlać dalej niż smycz sięga, niech szuka miejsca bliżej. Nie będę sobie nerwów kołotał tylko dlatego, że spuszczę go dla wygody ze smyczy i nie będzie musiał cierpieć katuszy na spacerku.
Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
-
DariaB
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 295
- Rejestracja: 12 kwie 2011, 20:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Swego czasu zwiedzilam caly Manhattan od dolnego jak jeszcze wieze staly, po pln strone Central Park na rolkach. Zajelo nam caly dzien, bo zatrzymywalismy sie po drodze w roznych miejscach. Spokojnie mozna bylo nawigowac nawet posrod szalonych taksowkarzy i na pewno szybciej. Jeszcze to kiedys powtorze, moze tym razem w street running. W kwietniu jest fajny polmaraton w Central Park, niestety zbiega sie z Bostonem.
Kazde miasto ma jakies miejsce idealne do biegania, w Bostonie to obie strony rzeki Charles, w Vancouver to najmorskie spaceraki ciagnace sie kilometrami, Paryz bulwary nad Sekwana, nad morzem, albo oceanem bieganie po plazy tez kilometrami.
Z tymi psami, nigdy sie jakos nie zastanawialam, te z ktorymi tu dzielimy przestrzen jakos malo czepialskie, wiekszosc bez smyczy, moze dlatego, ze wybiegane, i przyzwyczajone do obecnosci czegos co szybciej sie rusza niz wlasciciel. Kiedys tylko na suburbiach biegnac zauwazylam jak startuja do mnie przez trawnik 2 duze dobermany, charczac straszliwie. Plotow oczywiscie nigdzie nie ma, ale byl elektroniczny i pieski sie zatrzymaly karnie na kraju posesji, na ktorej widnial napis "Beware of dogs". TU sie przestraszylam, moj tesc sie zjezyl i chcial skarge pisac do miasta.
Mnie psy bez smyczy nie przeszkadzaja, ale bardzo przeszkadzaja mi psie kupy na srodku chodnika na calym swiecie.
Kazde miasto ma jakies miejsce idealne do biegania, w Bostonie to obie strony rzeki Charles, w Vancouver to najmorskie spaceraki ciagnace sie kilometrami, Paryz bulwary nad Sekwana, nad morzem, albo oceanem bieganie po plazy tez kilometrami.
Z tymi psami, nigdy sie jakos nie zastanawialam, te z ktorymi tu dzielimy przestrzen jakos malo czepialskie, wiekszosc bez smyczy, moze dlatego, ze wybiegane, i przyzwyczajone do obecnosci czegos co szybciej sie rusza niz wlasciciel. Kiedys tylko na suburbiach biegnac zauwazylam jak startuja do mnie przez trawnik 2 duze dobermany, charczac straszliwie. Plotow oczywiscie nigdzie nie ma, ale byl elektroniczny i pieski sie zatrzymaly karnie na kraju posesji, na ktorej widnial napis "Beware of dogs". TU sie przestraszylam, moj tesc sie zjezyl i chcial skarge pisac do miasta.
Mnie psy bez smyczy nie przeszkadzaja, ale bardzo przeszkadzaja mi psie kupy na srodku chodnika na calym swiecie.
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
Źle rozumiesz. Kodeks cywilny nie ma tu nic do rzeczy. W sakli kraju reguluje to kodeks wykroczeń:kisio pisze:A potrafisz wskazać podstawę prawną? Skoro to prawo obowiązuje na terenie całego kraju to rozumiem, że to zapis w KC.LDeska pisze:Po co te długie usprawiedliwienia dla puszczania psów luzem i bez kagańców? Prawo jest takie że nie wolno w miejscu publicznym i koniec. Nie mam zamiaru głowić się czy zwierzęciu odbije czy nie odbije - ma być po prostu na smyczy i w kagańcu w miejscach publicznych.
Zupełnie nie rozumiem zdania że fakt puszczania psów luzem w parku ma być dowodem wyższego poziomu wychowania ludzi i psów. To jest dowód braku "pomyślunku" właścicieli psów.
Co prawda nie ma tu nic o smyczy czy kagańcu ale jeśli Twój pupil zaatakuje kogokolwiek nie będzie problemu z udowodnieniem, że to właśnie ten przepis naruszyłeś.Art. 77. Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.
Indywidualnie i konkretnie regulują to uchwały rady miasta (poszczególnych miast). Przykładowo dla stolicy wygląda to tak:
Uchwała Rady miasta stołecznego Warszawy (Nr LXXVII/2427/2006) z dnia 22 czerwca 2006 r., która weszła w życie 1 września b.r.
w sprawie Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta stołecznego Warszawy.
§ 29
5. Na tereny przeznaczone do wspólnego użytku psy należy wyprowadzać na smyczy, a agresywne nadto w kagańcach.
...
7. W miejscach mało uczęszczanych przez ludzi dopuszcza się zwolnienie psa ze smyczy i kagańca pod warunkiem zachowania przez właściciela lub opiekuna pełnej kontroli zachowania psa za wyjątkiem psów rasy uznanej za agresywną lub mieszańce tych ras, które muszą mieć nałożony kaganiec.
8. Psy mogą być zwolnione ze smyczy na obszarach wyznaczonych.
W innych miastach regulacje są podobne.Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Łodzi.
Rozdział 7.
Zasady utrzymywania zwierząt domowych i gospodarskich.
Do obowiązków osób utrzymujących lub sprawujących opiekę nad psami i innymi zwierzętami domowymi należy:
2) w miejscach publicznych - prowadzenie psów na uwięzi oraz posiadanie torebki lub urządzenia do zbierania odchodów;
3) prowadzenie psów agresywnych - w tym wszystkich psów ras wymienionych w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 28 kwietnia 2003 r. w sprawie wykazu ras psów uznawanych za agresywne (Dz. U. Nr 77, poz. 687) oraz mieszańców z tymi rasami - wyłącznie na uwięzi oraz w założonych kagańcach;
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.

