ja w ostatnią niedzielę doszedłem do wniosku, że jednak śnieżna zima nie jest taka zła. zawsze można na dwudziestym km w polach "napić" się trochę śniegupit78 pisze:Kilka razy robiłem 20-25km (amatorsko, po śniadaniu, przed obiadem) i nie potrzebowałem niczego do jedzenia, samo dobrze żarło ;]
Ale jak było gorąco, to był problem z wodą, musiałem robić przystanki w wiejskich sklepach.
Długie wybiegania bez jedzenia/żeli
-
otoczak
- Wyga

- Posty: 64
- Rejestracja: 20 sty 2012, 09:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
feelipe
- Stary Wyga

- Posty: 181
- Rejestracja: 26 mar 2011, 20:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bydgoszcz
"picie" sniegu nie jest dobrym rozwiazaniem, mozna odmrozic przeylek, a dwa to bardzo wychladza organizmotoczak pisze:ja w ostatnią niedzielę doszedłem do wniosku, że jednak śnieżna zima nie jest taka zła. zawsze można na dwudziestym km w polach "napić" się trochę śniegupit78 pisze:Kilka razy robiłem 20-25km (amatorsko, po śniadaniu, przed obiadem) i nie potrzebowałem niczego do jedzenia, samo dobrze żarło ;]
Ale jak było gorąco, to był problem z wodą, musiałem robić przystanki w wiejskich sklepach.
-
pit78
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 579
- Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04
Czasem robię tak w górach na dłuższych wycieczkach.otoczak pisze:ja w ostatnią niedzielę doszedłem do wniosku, że jednak śnieżna zima nie jest taka zła. zawsze można na dwudziestym km w polach "napić" się trochę śniegu
Ale zawsze są to bardzo bardzo małe porcje śniegu, tak żeby najpierw się rozpuścił i nieco ogrzał.
Zimnego nie łykam, bo można sobie gardło załatwić.
- Gife
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Da się bez jedzenia i żeli. Od początku planu maratońskiego (15 grudzień), nic nie wziąłęm na trasę. Przed biegiem wypijam 0,3-0,5l wody, a 2h wcześniej solidne śniadanie/obiad.
Inaczej sprawa ma się w lecie i tutaj już woda musi być przy ręce bo łatwo się odwodnić i paść.
Nie wiem, co to ściana.
Inaczej sprawa ma się w lecie i tutaj już woda musi być przy ręce bo łatwo się odwodnić i paść.
Nie wiem, co to ściana.
Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
-
feelipe
- Stary Wyga

- Posty: 181
- Rejestracja: 26 mar 2011, 20:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bydgoszcz
-
zibiolot
- Rozgrzewający Się

- Posty: 14
- Rejestracja: 14 maja 2011, 12:19
- Życiówka na 10k: 49,44
- Życiówka w maratonie: brak
Cztery dni temu biegłem 24 km -2.03h, wczoraj 22,5 km-1.53h. Na obydwu zero picia. Na pierwszym treningu na 19 km słabłem, chciało mi się pić, jednakże miałem ze sobą tylko jeden żel i nim zaspokoiłem pragnienie. Trzy dni później nic nie piłem i nie jadłem, żadnych kryzysów nie było. U mnie im zimniej tym mniejsze zapotrzebowanie jest na picie lub spada do zera, ale ja nawet roku nie truchtam i biegam na czuja tzn. zmęczyć się, ale nie zaorać. Drugie spostrzeżenie to, że po zakończeniu treningu bardziej chce mi się jeść niż pić, na początku było odwrotnie.
-
stowka
- Dyskutant

- Posty: 47
- Rejestracja: 03 kwie 2011, 08:32
- Życiówka na 10k: 41:57
- Życiówka w maratonie: 3:27:50
Dzięki za link, jakoś bardziej przemawiają do mnie Twoje argumenty niż Tampoza. ( coś nie widzę kolegi Tampoza ostatnio na forum)gwynbleidd pisze:Sporo o długich wybieganiach bez jedzenia było tutaj.
Jeszcze dorzucę artykulik Grega McMillana The Marathon Long Run, sporo miejsca w nim poświęcił (i w postscriptum) zagadnieniu ładowania cukrów w trakcie longasów i dlaczego nie
-
otoczak
- Wyga

- Posty: 64
- Rejestracja: 20 sty 2012, 09:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Słyszałem, że na Tompoza zwróciło uwagę dowództwo Navy Seals i poprosiło go o trenowanie ich kadry na bardzo prestiżowe Międzynarodowe Mistrzostwa Sił Specjalnych Marynarki Wojennej w Jeździe na Rower(k)ach Wodnych.stowka pisze: ( coś nie widzę kolegi Tampoza ostatnio na forum)
Tompoz rozpisał im plany treningowe no i tak byli z nich zadowoleni, że zaprosili go do swojej tajnej bazy i teraz nadzoruje ich trening. Dlatego nie ma czasu na siedzenie na forum.
PS. Dowództwo podobno pokłada w Nim wielkie nadzieje. Jeśli jego metody treningowe się sprawdzą i wygrają w końcu z Ruskimi to mają popisać z nim kilkuletni kontrakt. Ale ciiii.... to wszystko jest tajne.
-
Plague
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
Dobre :D kogo jak kogo, ale Tompoza mi akurat nie szkoda.. 
A tak na temat, to ja jestem za tym aby wybiegania do 2,5h robić bez picia/jedzenia/żeli. Niech się organizm przyzwyczaja i mniej zużywa. Ale ja patrze jeszcze pod kątem ultra.. także nie koniecznie obiektywnie. Z drugiej strony podczas maratonu też pijąc mniej taką samą ochronę przed odwodnieniem sobie zapewnić. Mi np. po 1h30'-40' nie chce się pić a i po przyjściu nie bardzo, ale teraz to głównie zasługa pogody. Ciężko się odwodnić, gdy organizm mniej energii zużywa na chłodzenie.
A tak na temat, to ja jestem za tym aby wybiegania do 2,5h robić bez picia/jedzenia/żeli. Niech się organizm przyzwyczaja i mniej zużywa. Ale ja patrze jeszcze pod kątem ultra.. także nie koniecznie obiektywnie. Z drugiej strony podczas maratonu też pijąc mniej taką samą ochronę przed odwodnieniem sobie zapewnić. Mi np. po 1h30'-40' nie chce się pić a i po przyjściu nie bardzo, ale teraz to głównie zasługa pogody. Ciężko się odwodnić, gdy organizm mniej energii zużywa na chłodzenie.
- lapka88
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1193
- Rejestracja: 08 lip 2011, 15:42
- Życiówka na 10k: 00:47:14
- Życiówka w maratonie: 04:10:12
- Lokalizacja: Gdańsk
Przypuśćmy, że jest już ciepło w granicach 10 stopni. Na długie wybiegania lepiej wziąć ze sobą batonik energetyczny czy żel? Sprawdzałem zawartość obu ustrojstw i jak batonik ma więcej kalorii od żelu, to ma za to, mniej węglowodanów. Co myślicie?
- CríostóirSweeney
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 324
- Rejestracja: 14 mar 2009, 15:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:56:13
- Lokalizacja: Éire
Chciałbym się również podzielić moimi spostrzeżeniami .
Przez ostatnie 6-8 miesięcy na długich wybieganiach zjadałem żel co 45 min i popijałem to wodą (125ml). Podczas maratonów spożywałem żele co 30 min. Jakoś organizm za dobrze na tym nie działał. Wiedziałem że muszę coś zmienić tylko nie wiedziałem co.
Pomimo że piłem i zażywałem żelów (jak mi się wydawało) idealnie mój czas w ostatnim maratonie odbiegał od przewidywań z kalkulatorów około 33 min(na podstawie czasu z 10km). Nie miałem pojęcia co zmienić.
Postanowiłem poprosić kolegę aby się zapytał swojego taty o poradę dla mnie-notabene tata kolegi biegał maratony na około 2h40min. Powiedział mi, że powinienem jak najmniej jeść i pić podczas treningów, gdyż jak mówił 42 km przy dobrym wytrenowaniu to jest dystans który można przebiec bez picia i jedzenia czegokolwiek. Mówił że jak się je i dużo pije to organizm traci energię na trawienie.
Jak już chce się pić to mówił żeby nie pić za dużo, że wystarczy kilka łyków.
Od zeszłego tygodnia staram się ukrócić spożywanie żeli i myślę, że ma rację. Po drugie w latach 80-tych (wtedy biegał tato kolegi) nie było żeli i innych pierdół "niezbędnych" do biegania i jakoś się robiło dobre wyniki.
Myślę, że bardzo ważnym elementem przy każdym treningu jest wsłuchiwanie się we własny organizm!!!
pozdro
Przez ostatnie 6-8 miesięcy na długich wybieganiach zjadałem żel co 45 min i popijałem to wodą (125ml). Podczas maratonów spożywałem żele co 30 min. Jakoś organizm za dobrze na tym nie działał. Wiedziałem że muszę coś zmienić tylko nie wiedziałem co.
Pomimo że piłem i zażywałem żelów (jak mi się wydawało) idealnie mój czas w ostatnim maratonie odbiegał od przewidywań z kalkulatorów około 33 min(na podstawie czasu z 10km). Nie miałem pojęcia co zmienić.
Postanowiłem poprosić kolegę aby się zapytał swojego taty o poradę dla mnie-notabene tata kolegi biegał maratony na około 2h40min. Powiedział mi, że powinienem jak najmniej jeść i pić podczas treningów, gdyż jak mówił 42 km przy dobrym wytrenowaniu to jest dystans który można przebiec bez picia i jedzenia czegokolwiek. Mówił że jak się je i dużo pije to organizm traci energię na trawienie.
Jak już chce się pić to mówił żeby nie pić za dużo, że wystarczy kilka łyków.
Od zeszłego tygodnia staram się ukrócić spożywanie żeli i myślę, że ma rację. Po drugie w latach 80-tych (wtedy biegał tato kolegi) nie było żeli i innych pierdół "niezbędnych" do biegania i jakoś się robiło dobre wyniki.
Myślę, że bardzo ważnym elementem przy każdym treningu jest wsłuchiwanie się we własny organizm!!!
pozdro
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Zreszta, żele są po to żeby uzupełniać kalorie na zawodach. Na dlugich wybieganiach dobrze się sprawdzają jakieś miękkie cukierki, w końcu z reguły tempo nie jest zabójcze, można coś pogryźć, a główną zaletą żela jest to że łatwo go przełknąć przy dużym wysiłku i się nie zadławić. Szkoda pieniędzy wydawać na żele i batony dla sportowców na treningach.
Za dużo jeść faktycznie nie można, to samo co CríostóirSweeney zauważyłem na maratonach mtb. Jak brałem 5-6 żeli i jadłem co godzinę, to wyniki były gorsze niż jak brałem dwa żele na końcówkę, a poza tym skubałem tylko coś na bufetach. Obciążony żołądek spowalnia bardziej niż niejedzenie.
Za dużo jeść faktycznie nie można, to samo co CríostóirSweeney zauważyłem na maratonach mtb. Jak brałem 5-6 żeli i jadłem co godzinę, to wyniki były gorsze niż jak brałem dwa żele na końcówkę, a poza tym skubałem tylko coś na bufetach. Obciążony żołądek spowalnia bardziej niż niejedzenie.
The faster you are, the slower life goes by.
-
Qba Krause
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Cris - żele co 30-45 minut to duża przesada, z której nie należy wyciągać wniosku, że w ogóle nie powinno się jeść ale że nie powinno się jeść za dużo 
jeżeli to jest pierwszy, drugi, trzeci maraton, na dodatek biegany powyżej 3h, a w przygotowaniach było kilka trzydziestek i tyle, to wciąż dla organizmu jest to bardzo długi wysiłek. jak najbardziej można zjeść żel albo dwa (ja nie dałem rady zjeść dwóch na maratonie) i pić kilka łyków na każdym punkcie odżywczym.
co innego jeżeli ktoś przygotowuje się do ultra i chce poznać smak tego wyprucia ze wszystkich sił, co innego jeżeli ktoś, tak jak kulawy, jest ze stali okadzanej nikotynowym dymem. wtedy można sobie pozwolić na eksperymenty z niedożywianiem organizmu.
na końcu warto słuchać siebie po prostu - jednego żel zamuli a bez żelu przeleci 3h świeży jak wiosenny szczypiorek, inny bez węgli zejdzie po 2h, bo potrzebuje i tyle.
ja dzisiaj 3h na garści żelek i 250ml soku, bo reszta zamarzła w bidonach

jeżeli to jest pierwszy, drugi, trzeci maraton, na dodatek biegany powyżej 3h, a w przygotowaniach było kilka trzydziestek i tyle, to wciąż dla organizmu jest to bardzo długi wysiłek. jak najbardziej można zjeść żel albo dwa (ja nie dałem rady zjeść dwóch na maratonie) i pić kilka łyków na każdym punkcie odżywczym.
co innego jeżeli ktoś przygotowuje się do ultra i chce poznać smak tego wyprucia ze wszystkich sił, co innego jeżeli ktoś, tak jak kulawy, jest ze stali okadzanej nikotynowym dymem. wtedy można sobie pozwolić na eksperymenty z niedożywianiem organizmu.
na końcu warto słuchać siebie po prostu - jednego żel zamuli a bez żelu przeleci 3h świeży jak wiosenny szczypiorek, inny bez węgli zejdzie po 2h, bo potrzebuje i tyle.
ja dzisiaj 3h na garści żelek i 250ml soku, bo reszta zamarzła w bidonach
- CríostóirSweeney
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 324
- Rejestracja: 14 mar 2009, 15:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:56:13
- Lokalizacja: Éire
Według magazynów np RW które czytuję namiętnie można się spotkać w wielu artykułach że powinno się przyjmować podczas długich wysiłków 1g węglowodanów na minutę. Czyli wychodzi 60g/h a co za tym idzie około 2 żelów/h. Stąd moje przyjmowanie żelów co 30-45min. Teraz już wiem że to było za dużo jak dla mnie.Qba Krause pisze:Cris - żele co 30-45 minut to duża przesada, z której nie należy wyciągać wniosku, że w ogóle nie powinno się jeść ale że nie powinno się jeść za dużo
jeżeli to jest pierwszy, drugi, trzeci maraton, na dodatek biegany powyżej 3h, a w przygotowaniach było kilka trzydziestek i tyle, to wciąż dla organizmu jest to bardzo długi wysiłek. jak najbardziej można zjeść żel albo dwa (ja nie dałem rady zjeść dwóch na maratonie) i pić kilka łyków na każdym punkcie odżywczym.
co innego jeżeli ktoś przygotowuje się do ultra i chce poznać smak tego wyprucia ze wszystkich sił, co innego jeżeli ktoś, tak jak kulawy, jest ze stali okadzanej nikotynowym dymem. wtedy można sobie pozwolić na eksperymenty z niedożywianiem organizmu.
na końcu warto słuchać siebie po prostu - jednego żel zamuli a bez żelu przeleci 3h świeży jak wiosenny szczypiorek, inny bez węgli zejdzie po 2h, bo potrzebuje i tyle.
ja dzisiaj 3h na garści żelek i 250ml soku, bo reszta zamarzła w bidonach
Z resztą się również zgadzam, że każdy jest inny. Może tato kolegi tak biegał, a może ściemnia. Pozostaje tylko wypróbować co najlepiej dla nas działa i przede wszystkim słuchać siebie:)
pozdro
-
otoczak
- Wyga

- Posty: 64
- Rejestracja: 20 sty 2012, 09:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
moze i snieg nie jest najlepszym rozwiazaniem ale taką wodą z butelki ktora po 2 godzinach biegu ma temperature okolo zera tez można odmrozic przelyk. No chyba, że zdąży w tym czasie zamarznąć jak Qbiefeelipe pisze:"picie" sniegu nie jest dobrym rozwiazaniem, mozna odmrozic przeylek, a dwa to bardzo wychladza organizm





