



Moderator: infernal
Eeee....przyjemnościowo to lipa... ja tam muszę mieć PLAN, CEL, STRATEGIĘ. Przyjemnościowo to mnie nic nie bawi - grałam trochę w tenisa i było fajnie, póki były treningi. Jak zaczęłam grać "przyjemnościowo", to mi się zupełnie odechciało. Z nartami to samo - żadne tam śmoje,boje, widoki i inne duperele. Tylko męczę mojego Ukochanego, żeby mi trening jakiś ustawił, coś będziemy ćwiczyć, jakoś tam będziemy zjeżdżać etc (mam szczęście, bo On ma PI-Pomocnika instruktora - i umie treningi narciarskie ustawiać). Z pływaniem to samo - ja nie idę na basen się moczyć, tylko trenować. Największy zonk jest, jak czasem trafię na wakacjach na taki okrągły ze zjeżdżalniami i bachorami, to kompletnie nie wiem, co ja na takim przyjemnościowym basenie mam robićAniad1312 pisze:Kanas, ja biegam, ale pobuczę sobie razem z Tobą
Mi uda też poszły, raz z obżarstwa, dwa - jakoś tak przez ponad rok biegania się wzmocniły. Aż tak bardzo mnie to nie martwi, z wyjątkiem takim, że zwężałam sobie swego czasu sukienkę piękną bardzo i tera już w nią nie wchodzę. tzn pewnie wejdę w okolicach maratonu w Poznaniu, ale wtedy to akurat nie jest mi za bardzo potrzebna.
to było buczenie nr 1
nr 2
niby biegam, ale jakoś celu nie widzęciemność biegową widzę, ciemność
a serio - jakoś jak na razie nie chce mi się w zawodach startować. więc biegam głównie bezplanowo, za to przyjemnościowo
Ja robię fikołki w wodzie, nurkuję. Albo łąpię bachory... ale fakt... moje własne... Udaję rekina i nucąc mroczną nutę sunę za nimi łapiąc za stopyNajwiększy zonk jest, jak czasem trafię na wakacjach na taki okrągły ze zjeżdżalniami i bachorami, to kompletnie nie wiem, co ja na takim przyjemnościowym basenie mam robić![]()
![]()