Kangoor5 pisze:Szanowny autorze. Moje zdanie na temat product placement'u w Twoich książkach jest zbieżne z tym, co napisali w swoich pierwszych postach RyszardN i gwynbleidd (co do Twoich zasług także zgadzam się z Ryszardem). Wplatanie sloganów z folderów reklamowych między swoje słowa bardzo mnie zniechęca. Dlatego po przeczytaniu "Biegiem przez życie" i "Maratonu" nie mam już ochoty kupować i czytać kolejnych Pana pozycji.
Troszkę mnie zaczyna dziwić ta dyskusja.
Jakoś sponsorzy nie przeszkadzają Wam na strojach sportowych czy trybunach stadionów. Nie przyprawiają też o mdłości wtedy, gdy wspierają Was (jeśli jesteście profesjonalnymi sportowcami) lub sportowców, których lubicie. Gazety sportowe roją się od reklam! Wtedy jest to oczywiste. Nawet gdy są to produkty wątpliwej jakości. Prawda?
Czy Gajos jest gorszym aktorem bo reklamuje kawę (marną) lub Marek Kondrat reklamując bank?
Też wierzycie w te bzdury, które muszą wygadywać, by zarobić na życie?
Ja tak do tego podchodzę. Potrafię oddzielić to co jest ewidentną reklamą, niezbędną do powstania jakiegoś produktu (np. książki, filmu, programu) od merytorycznej treści. Wy nie?
Mimo, że reklama otacza was na każdym kroku?
Ponieważ wydawcy za bardzo zdzierają z autorów i Pan Jurek wydał samemu przy wsparciu sponsorów książkę (lub książki) to już jest "be"? Spróbujcie sami coś wydać drukiem to przekonacie się ile to kosztuje.
Ma Was wspierać swoją wiedzą gratisowo? Czy może z braku wydawcy nie publikować? Dziwne podejście...
PS.
A Powerade to "syf z gilem" z uwagi na skład, a nie izotonik.
Dobranoc.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.