pixos - maraton na wiosnę - poniżej 3:20

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

piątek, 11 listopada 2011

Obrazek

GODZINA: 7:27
POGODA: (3°C)

SZCZEGÓŁY TRENINGU:
SUMA: 70'50"/ 12,99 km = 05'27" (156 = 81%)
█► 5'47"
█► 5'38" (153/158)
█► 5'31" (153/162)
█► 5'30" (155/161)
█► 5'31" (154/159)
█► 5'25" (157/165)
█► 5'14" (152/158)
█► 5'27" (158/162)
█► 5'25" (157/161)
█► 5'15" (160/168)
█► 5'17" (151/157)
█► 5'23" (155/160)
█► 5'23" (160/167)

-----
Miałem biegać w czwartek wieczorem, ale jednak stwierdziłem, że zamiast śmigać po ciemku chodnikami i ulicami, wolę wstać rano w piątek i polatać po lesie. Przyjemniej i zdrowiej. Planowałem też pobiec coś szybszego, ale na sobotę rano ustawiłem się z Pawłem, więc na pewno pobiegamy ciut szybciej niż moje easy. I dlatego dziś rano nie szalałem. Trochę wyższe tętno zrzucam na karb trasy, która w kilku miejscach była dość mocno pofałdowana. Ale nie chciałem na podbiegach zbyt mocno zwalniać, żeby choć trochę urozmaicić sobie dzisiejszy bieg.
Jak na poranne bieganie samopoczucie świetne. Początkowe wskazania pulsometru (mniej więcej z pierwszego km) można rozbić o kant tyłka. Nie zwilżyłem paska przed założeniem i zanim się choć trochę spociłem, to pokazywał wyniki z kosmosu - po kilkudziesięciu metrach 160-170 bpm, a chwilę później dobił nawet do 202. Na szczęście szybko się wszystko unormowało i dalsze wskazania były normalne.



Obrazek
Tak jak pisałem, jestem już dogadany z Pawłem na rano i powinno wyjść coś trochę szybszego niż zazwyczaj.

Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

sobota, 12 listopada 2011

Obrazek

GODZINA: 7:38
POGODA: (-5°C)

SZCZEGÓŁY TRENINGU:
SUMA: 75'37"/ 14,83 km = 05'05" (163 = 85%)
█► 5'49" (144/153)
█► 5'43" (155/159)
█► 5'47" (154/160)
█► 5'22" (151/159)
█► 5'19" (160/165)
█► 5'04" (162/167)
█► 5'07" (165/169)
█► 4'45" (166/168)
█► 4'44" (169/174)
█► 4'38" (171/172)
█► 4'32" (175/179)
█► 4'19" (177/179)
█► 5'03" (168/176)
█► 5'02" (165/167)
█► 5'06" (170/171)
-----
Zgodnie z planem było szybciej niż easy, momentami nawet sporo szybciej. Pierwsze 3 km biegłem sam. Potem spotkałem Pawła i przyspieszyliśmy. W pewnym momencie zrobiło się lekkie BNP, aż stwierdziłem, że mam już trochę dosyć i nie ma sensu się wyjechać na maxa. Tym bardziej, że jutro też mam w planach bieganie. Ale sam trening, mimo że trochę męczący, to jednak bardzo satysfakcjonujący.
Mam za sobą pierwsze w tym sezonie jesienno-zimowym bieganie przy temperaturze ujemnej. Całkiem przyjemnie, ale nic nie przebije wrażeń wizualnych. Oszronione pola i łąki w ostrym porannym słońcu wyglądały niesamowicie.



Obrazek
Powoli i średnio długo, czyli max 15 km.

Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

niedziela, 13 listopada 2011

Obrazek

GODZINA: 7:53
POGODA: (1°C)

SZCZEGÓŁY TRENINGU:
SUMA: 74'12"/ 13,27 km = 05'35" (147 = 77%)
█► 5'49" (141/160)
█► 5'48" (150/163)
█► 5'40" (146/152)
█► 5'44" (149/154)
█► 5'34" (147/152)
█► 5'38" (149/152)
█► 5'25" (148/152)
█► 5'22" (146/151)
█► 5'34" (151/160)
█► 5'33" (151/155)
█► 5'27" (146/152)
█► 5'33" (146/150)
█► 5'29" (145/150)
█► 5'38" (145/148)

-----
Tak jak planowałem, tydzień zakończyłem średnio długim easy. I w sumie to praktycznie wszystko, co można by napisać o dzisiejszym treningu. Samopoczucie dobre, bieg bezproblemowy i tylko widoki już nie takie jak wczoraj - zgniła jesienna pogoda, dobrze chociaż, że nie padało i nie wiało ;-) Powoli zapoznaję się z nowymi trasami w ramach zamiany asfaltu na coś bardziej miękkiego. Staram się nauczyć ich jak najlepiej, żeby w przyszłości (np. zimą jak spadnie śnieg) nie pogubić się. A może któregoś dnia wybiorę się tu po ciemku z czołówką? Ostatnio zastanawiam się nad tym, czy nie porzucić wieczornego biegania po mieście na rzecz terenu. I tylko myśl o bieganiu po lesie po ciemku ciągle jeszcze wywołuje we mnie mieszane uczucia. A może po prostu trzeba się przełamać?

Podsumowanie tygodnia:
63 km, 5 treningów, śr. tempo 5:21, śr. puls 153 (79%), czyli praktycznie tak samo jak w poprzednim tygodniu. Cieszy mnie dobre samopoczucie i brak dolegliwości fizycznych po dwóch największych objętościowo tygodniach w roku. Może to efekt tego, że większość dystansu pokonałem w terenie? Coraz bardziej skłaniam się ku tej myśli i chyba trzeba się będzie rozejrzeć za jakąś czołówką.



Obrazek


Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Nie miałem w ostatnich dniach czasu na uzupełnianie bloga, więc dziś zbiorówka z ostatnich czterech dni.

Poniedziałek
Zgodnie z planem wolne. Bo odpocząć też czasem trzeba.

Wtorek

SUMA: 67'24"/ 12,46 km = 05'24" (143 = 75%)
█► 5'45" (128/139)
█► 5'26" (139/144)
█► 5'20" (142/145)
█► 5'17" (145/149)
█► 5'16" (146/149)
█► 5'19" (146/149)
█► 5'22" (145/149)
█► 5'22" (147/149)
█► 5'22" (146/149)
█► 5'24" (145/148)
█► 5'24" (145/150)
█► 5'23" (146/150)
█► 5'42" (143/145)

Stosunek tempa do tętna mógłby wskazywać, że wyszło dość komfortowe easy. Ale to jednak zmyłka. Biegło się dość ciężko, samopoczucie średnie i trochę się męczyłem. Byłem nawet zdziwiony, że oddech jest ciężki, a serducho nie chce się rozbujać.

Środa
Biegałem z Pawłem, więc raczej nie mogło być powoli. Najpierw 4 km delikatnie - 5:23/km, śr. hr 144 (73%). Potem trochę przycisnęliśmy i wyszło coś takiego:

SUMA: 29'19"/ 6,27 km = 04'40" (161 = 84%)
█► 4'49" (152/156)
█► 4'39" (156/157)
█► 4'33" (164/168)
█► 4'36" (163/167)
█► 4'28" (165/167)
█► 4'47" (164/167)
█► 5'06" (157/160)

Całkiem przyjemny bieg, nie to co poprzedniego dnia.

Czwartek
Niecałe 9 km easy. Średnio 5:33/km, 150 bpm (77%). I podobnie jak we wtorek samopoczucie średnie.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

sobota, 19 listopada 2011

Obrazek

GODZINA: 7:32
POGODA: (2°C)

SZCZEGÓŁY TRENINGU:

SUMA: 112'27"/ 21,28 km = 05'17" (154 = 80%)
█► 5'53" (137/144)
█► 5'49" (147/150)
█► 5'53" (143/150)
█► 5'30" (148/155)
█► 5'25" (157/163)
█► 5'13" (157/163)
█► 5'12" (158/162)
█► 5'03" (155/159)
█► 5'00" (156/160)
█► 5'12" (165/171)
█► 5'08" (159/163)
█► 5'07" (161/163)
█► 5'11" (153/161)
█► 5'09" (154/165)
█► 5'13" (158/161)
█► 5'09" (154/159)
█► 5'11" (155/161)
█► 5'07" (154/160)
█► 5'01" (158/164)
█► 5'10" (157/161)
█► 5'11" (162/166)
█► 5'21" (159/161)

-----
Fajny long run z Pawłem. Może ciut za szybko, ale biegło się świetnie i takie tempo wydawało się naturalne. Czasami musieliśmy się nawet stopować, żeby nie lecieć zbyt szybko. Długie bieganie zrobiłem wyjątkowo w sobotę, bo tego dnia popołudniu miałem zaplanowaną wizytę znajomych ze starych studenckich czasów. Niby jakiejś większej imprezy nie planowaliśmy (dzieciaki w domu), ale nie przewidywałem, że będę miał w niedzielę rano chęci i siły na bieganie. No i nie pomyliłem się :-) Ewentualne bieganko miałem zrobić wieczorem.
Niestety obudziłem się z fatalnym bólem gardła. Objawy jak przy anginie (punktowy ból w gardle, jakby ktoś wbijał mi nóż, do tego białawy nalot w bolącym miejscu). Każde przełknięcie śliny lub pokarmu boli. Na szczęście nie mam gorączki. Chyba pokażę się jutro jakiemuś lekarzowi, żeby przepisał ewentualnie jakieś leki.
Tak czy siak o bieganiu nie było dziś mowy. Zobaczymy, co będzie w najbliższych dniach i co powie jutro lekarz.

Podsumowanie tygodnia:
53 km, 4 treningi, śr. tempo 5:18, śr. puls 151 (78%) - trochę mniej niż ostatnio, ale w sumie dobrze, raz na kilka tygodni trzeba troszkę zluzować, więc tak potraktuję ten tydzień.



Obrazek
Wszystko zależy od gardła.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Powoli wracam do biegania. Niestety 2 tygodnie muszę spisać na straty, wyszło coś jakby roztrenowanie mimo woli. Na szczęście nie miałem anginy, "tylko" dość ostre zapalenie gardła i obyło się bez antybiotyku. Po 8 dniach przerwy wydawało się, że wszystko jest już w miarę w porządku i postanowiłem coś delikatnie pobiegać. Pierwszego dnia 6 km, następnego 8 i ... ból gardła wrócił. I kolejny tydzień przerwy.

Na szczęście teraz jest już ok i ten tydzień już zaczynam biegać w miarę normalnie. Wyszło niecałe 50 km w pięciu dawkach, wszystko w miarę powoli bez szybszych akcentów. Gardło nie boli, więc chyba będzie dobrze. Trzeba zacząć biegać coś konkretnego, bo Łódź już za 18 tygodni. Niby czasu sporo, ale jeśli chcę zejść w okolice 3:00 - 3:10, to muszę porządnie zasuwać.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia: 64 km, 5 treningów
poniedziałek - podbiegi 8 x 190m plus cała obudowa, razem 11 km
wtorek - 10 km w tym 8 km WB2 (śr. 4:40/km, 85% Hrmax)
czwartek - 12 km
sobota - 14 km
niedziela - 17 km z czego pierwsze 13 to dość mocne jak na mnie easy (5:10-5:20) dodatkowo przy silnym wietrze, a na koniec WB2/WB3 (4:30-4:40)

Udany tydzień, oby nie było gorzej. W przyszłym tygodniu postaram się dołożyć kilka km (przede wszystkim w biegu długim) i przekroczyć 70.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia: JEDNA WIELKA LIPA!!!

Plany były ambitne, a wyszło, jak wyszło - 27 km w dwóch treningach. Niestety kłopoty zdrowotne znowu nie pozwoliły na więcej.

Pierwsze dwa dni tygodnia zabrało mi zatrucie pokarmowe. Czułem się tak fatalnie i słabo, że nie było mowy o bieganiu w te dni. W środę zacząłem odrabiać zaległości i mimo odczuwalnego jeszcze osłabienia wydawało się, że tydzień da się jeszcze jakoś uratować. Zrobiłem 12 km powoli, w czwartek dołożyłem 15 i na dziś rano planowałem zrobić 20 km z lekkim haczkiem. Tym sposobem dobiłbym w okolice 50 km w tygodniu. Niestety wczoraj popołudniu podczas porządków świątecznych zaczęła mnie pobolewać lewa stopa. Wieczorem miałem już delikatny problem z kręceniem nogą w kostce, ponieważ przy obracaniu wierzch stopy coraz bardziej bolał.
Rano wstałem na bieganie, ale niestety nic z tego nie wyszło, bo nie było mowy nawet o normalnym chodzeniu. Mam problem nawet z podgięciem do góry palców stóp (a najbardziej dużego palca) do góry. Chodzić mogę tylko kuśtykając, a przenoszenie ciężaru z jednej nogi na drugą powoduje ból na wierzchniej części stopy, mniej więcej na wysokości dużego palca, lekko pobolewa też spód stopy. Poprawa jest o tyle, że po lekkim rozciągnięciu i rozmasowaniu boli jakby trochę mniej, ale jednak boli.

Najdziwniejsze, że nie mogę skojarzyć pojawienia się tego bólu z jakimś konkretnym zdarzeniem. Po prostu zaczęło boleć. Jedyna myśl, która przychodzi mi do głowy, to taka, że tą stopą (mniej więcej tą jej częścią, która boli) odblokowuję hamulec w wózku dziecięcym. A ten hamulec sprawia ostatnio problemy i trzeba czasem włożyć w to trochę siły. Może coś sobie naciągnąłem?

No cóż, zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. A na razie WESOŁYCH ŚWIĄT!
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Ból stopy tak jak szybko się pojawił, tak szybko minął. W drugi dzień świąt mogłem już normalnie chodzić i mógłbym nawet spróbować coś pobiegać, ale stwierdziłem, że nie ma co się spieszyć.

Podsumowanie tygodnia: 56 km / 4 treningi:
wtorek - 10 km powoli
środa - niecałe 14 km w tym 9 km WB2 (wyszło średnio 4:40 przy tętnie 87% - trochę wysoko jak na takie tempo, ale nic nie poradzę, że serducho samo tak pospieszało ;-P)
czwartek - 13 km bardzo wolno
sobota - 20 km wolno

PODSUMOWANIE ROKU: 1825 km, śr. 152 km/miesiąc, 35 km/tydz. - W sumie nie za dużo, ale naliczyłem co najmniej 6 dłuższych (1-3 tyg.) przerw z powodów głównie zdrowotnych. Główne cele zaplanowane na ten sezon udało się osiągnąć - złamałem 40'/10km, życiówki na innych dystansach (poza maratonem, który w tym roku zupełnie odpuściłem) również udało się poprawić, wydaje mi się też, że udało mi się poprawić technikę biegu. Tak więc w sumie jestem zadowolony z mijającego roku. A co w nowym?
Oczywiście liczę znowu na poprawę życiówek. Jeśli chodzi o 10km to myślę o wyniku w okolicach 38', zobaczymy, co z tego wyjdzie. W 2012 planuję też 2 maratony (na pewno Łódź w kwietniu). Nie jestem na razie pewny, na jaki wynik się nastawiać, zobaczę, jak będzie szedł trening. Minimum, które mnie zadowoli to 3:20, a jeśli zdrowie i trening dopiszą i uda się spalić zbędny tłuszczyk (głównie na brzuchu, nadbagaż szacuję na min. 4-5 kg), to może nawet pomyślę o zmierzeniu się z barierą 3h. Ale to chyba dopiero jesienią. Najważniejsze, żeby zdrowie było. Czego sobie i innym życzę ;-)

Najlepszego w Nowym Roku!
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Koniec stycznia a to dopiero pierwszy wpis w tym roku. Ale cóż - najpierw nie było o czym wpisać, a potem nie było czasu.

Rok zaczął się średnio - na pierwszych dwóch wyjściach (podbiegi i następnego dnia trochę szybszych odcinków) przeciążyłem łydki u obu nóg i trzeba było zrobić kilka dni przerwy. Zresztą i tak czasu nie miałbym na bieganie zbyt wiele, bo dorwałem dodatkową robótkę i gdzieś trzeba było ją zmieścić. Przerwa w bieganiu (w sumie 6 dni) była jak znalazł.
Następny tydzień zacząłem spokojnie, wyszło (wybiegło?) w sumie ok. 30 km. Łydki w porządku, więc w kolejnych dniach można było dodać trochę intensywności i objętości - w sumie 4 treningi / 57 km. Ostatni tydzień już normalny, zgodny z planem - 5 treningów / 62 km. Na razie nic nie dolega, więc oby tak dalej.
Za 2 tygodnie pierwszy sprawdzian w tym roku - 15 km w Trzemesznie, sam jestem ciekawy, jaki wynik uda się zrobić.

Nadszedł czas na postawienie sobie pierwszych celów na wiosnę. Jak wynika ze zmienionego tytułu wątku - 3:20 w maratonie. Celuję w Łódź, jeśli jakieś kontuzje nie przeszkodzą w realizacji planu to właśnie tam będę chciał pokonać tę granicę. A może uda się ciut lepiej?
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Oj, mroźny tydzień, ale nie ma, że boli i zap*** trzeba. Dobrze przynajmniej, że nie wieje. Objętościowo było średnio, bo z braku czasu wyszły tylko 4 treningi (łącznie 50 km), ale dobre i to.

wtorek - miały być interwały, ale z powodu mrozu zrobiłem tylko coś w stylu niezbyt intensywnej zabawy biegowej - kilkanaście przyspieszeń różnej długości (od kilkunastu metrów do 1,2 km) i intensywności.
środa - 50 min powoli
piątek - razem 11,5 km, ostatnie 4 trochę mocniej, ale też bez szaleństw
niedziela - 22 km (2 godz 10 min) powoli

Najważniejsze, że nic nie boli i samopoczucie bardzo dobre. Są też pierwsze efekty walki z wagą - udało się zrzucić 3 kg w 3 tygodnie. Jeszcze jakieś 4-5 kg chciałbym się pozbyć.

Za tydzień 15 km w Trzemesznie - ma być dość mroźno, oby tylko nie nasypało śniegu.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

pixos pisze:Najważniejsze, że nic nie boli i samopoczucie bardzo dobre
No to kurde wykrakałem ;-/

Następnego dnia po tym wpisie zaczęła się walka z przeziębieniem. Udało mi się doprowadzić do w miarę normalnego stanu w piątek, ale 5 dni było straconych. Zamiast biegania starałem się po prostu intensywniej niż zwykle ćwiczyć w domu. Zastanawiałem się nawet nad rezygnacją ze startu w Trzemesznie, ale stwierdziłem, że jednak zaryzykuję. Najwyżej rozłoży mnie na dobre.

Co do Trzemeszna, to bardzo fajna impreza, za rok chyba też się tam wybiorę. Wynik 1:03:57, szału nie ma, ale jakby nie było życiówka. Ciekawe, czy udałoby się coś jeszcze urwać, gdyby przymusowa przerwa, ale i tak jestem zadowolony. Udało się również nie rozchorować bardziej, choć przez kilkanaście godzin po biegu czułem się niespecjalnie, a katar miałem makabryczny. Na szczęście trwało to krótko i teraz jest już ok. Na wszelki wypadek poczekam z bieganiem jeszcze dzień lub dwa, żeby nie kusić losu.

Wynik z Trzemeszna daje nadzieję na wynik w maratonie w okolicach 3:10 - 3:15. Ostrożnie nastawiam się więc na 3:20. Zobaczę, jaki wynik uda się zrobić w następnym sprawdzianie za 4 tygodnie (prawdopodobnie półmaraton w Ostrowie Wlkp.). Po cichu liczę, że uda się zejść w okolice 1:30. Oby tylko zdrowie dopisywało.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Kurde, i znowu miesiąc bez żadnego wpisu. Ale tak kiepsko było ostatnio z czasem, że nie miałem kiedy. A jak już miałem, to nie chciało mi się nadrabiać zaległości ;-P Najważniejsze, że udawało się znaleźć czas na bieganie.
Tak jak pisałem, start w Trzemesznie okupiłem lekkim nawrotem przeziębienia. Na szczęście nie było tak źle i od środy już biegałem. Udało się przepracować kolejne tygodnie zgodnie z planem, bez żadnych przerw i urazów. I chyba teraz to procentuje. Dziś biegłem półmaraton w Ostrowie Wielkopolskim. Miałem ambicje zejść poniżej 1:30, ale trochę przeszkodził w tym wiatr. Ale i tak wynik 1:30:27 w tych warunkach uznaję za dobry. Wszystko wskazuje na to, że realnie mogę patrzeć na wynik w Maratonie w Łodzi w okolicach 3:15 - 3:20.
To był ostatni sprawdzian przed MŁ, teraz zostało ostatnich 5 tygodni przygotowań. Mam nadzieję, że nie wydarzy się w tym czasie nic nieprzewidzianego i uda się wybiegać to, co sobie na ten czas zaplanowałem. A wtedy w Łodzi powinno być dobrze.

Podsumowując dzisiejszy start, na pewno zadowolony jestem z wyniku, natomiast koszt imprezy był dość znaczny. Nie dość, że musiałem jechać sam (wyszło w sumie 400 km), więc koszt paliwa trochę bolał, to na deser zostałem rozdziewiczony w kwestii mandatowej. W drodze powrotnej 10(!) km przed domem zostałem "ustrzelony" radarem. Wynik: za dużo o 26 km/h, 100 zł i 4 pkt-y. Bywa i tak ;-/ Trudno, zawiniłem, mea culpa, trzeba zapłacić, ale denerwujące jest trochę to, że impreza z wpisowym 10 zł kosztowała mnie w sumie grubo ponad dwie stówki.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Tydzień bardzo udany. Zastanawiałem się, w jakiej formie będę po półmaratonie w zeszłą niedzielę i czy nie będzie trzeba trochę odpuścić, ale okazało sie, że wszystko jest w porządku i można się wziąć do dalszej roboty. Jedynie wtorkowy trening (standardowo interwały) zastąpiłem lekkim rozbieganiem, reszta tygodnia wyszła zgodnie z planem:

wt - niecałe 9 km easy
śr - 10,5 km easy
czw - 13 km (1 godz) w planowanym tempie startowym do maratonu
sb - 10 km + podbiegi 10 x 100m
nd - 30 km easy

Tydzień zamknął się na 78 km. Szczególnie zadowolony jestem z treningu czwartkowego - przy śr. tempie 4:37 tętno wyszło 158 (80%). Jeszcze 2 tygodnie temu biegałem ten trening ok 10"/km wolniej na tętnie ok 10 bpm wyższym i przede wszystkim subiektywne zmęczenie było większe. Mam nadzieję, że to nie jednostkowy "wybryk".
Dziś też całkiem sympatycznie. Zamiast tak jak do tej pory kręcić się w okolicach 6'/km, pobiegłem ciut szybciej (5:35-5:40), żeby sprawdzić, jak zareaguję na takie tempo w okolicach 30 km. I wyszło dobrze - śr. puls z ostatnich kilometrów był o kilka uderzeń wyższy niż na pierwszych km, ale jednak trzymał się w granicach rozsądku. A i zmęczony byłem mniej niż po 28 km dwa tygodnie temu (a wtedy biegłem tempem 6'/km). Czyli forma rośnie ;-)
Jest nadzieja, że za 4 tygodnie w Łodzi uda się zrobić planowane 3:15.
Awatar użytkownika
pixos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 415
Rejestracja: 07 lut 2010, 20:57
Życiówka na 10k: 39:42
Życiówka w maratonie: 3:58
Lokalizacja: Gostynin

Nieprzeczytany post

Kolejna przerwa we wpisach. Ale niestety byłem ostatnio tak zarobiony, że nie miałem nawet czasu biegać ;-/

Ale po kolei. Pod koniec marca dostałem ekstra zlecenie do zrobienia. Niestety termin był bardzo krótki, nie miałem nawet czasu, żeby się porządnie wyspać, nie mówiąc o bieganiu. Trzeci tydzień przed maratonem miał być najcięższy i największy objętościowo, a wyszło nędzne 20 km z haczkiem w dwóch treningach, które udało mi się jakoś upchnąć. ;-/ Przed tą nieplanowaną przerwą forma wydawała sie być nawet bardziej niż przyzwoita. Na jednym z ostatnich długich wybiegań (31 km) udało się na ostatnich kilku km wejść na tempo ok 5 '/km przy tętnie minimalnie wykraczającym poza pierwszy zakres.

Na szczęście po przerwie nie było tak źle. Choć do momentu, kiedy nie odespałem porządnie całego tygodnia, było ciężko (szczególnie pierwszy trening). Ostatni tydzień (przedostatni przed maratonem) już całkiem poprawny - ok. 55 km, mogło być ciut więcej, ale straconego czasu już nie nadrobię, nie ma co gonić na siłę. A wyluzować przed startem też trzeba.

W niedzielę był ostatni mocny akcent. 9 x 1km po 3:50-4:00/km na 4' przerwie w truchcie. Wyszło przyzwoicie, więc jestem zadowolony. W każdym razie optymizm przed startem w Łodzi mnie nie opuszcza.

Jeśli chodzi o założenia na Łódź, to ustawię się w grupie na 3:15. Jeśli będzie dobrze, to do 30-35 km pobiegnę z nimi, a potem się zobaczy ;-)
ODPOWIEDZ