Aniad1312 pisze:Tak sobie przeczytałam wpis, ostatnie zdanie i tak sobie pomyślałam, że może jednak mam niedobre podejście do biegania? Bo kurka, nawet przy napiętym harmonogramie usiłuję gdzieś wcisnąć trening, bo inaczej mnie nosi. A może właśnie powinnam odpuścić? I czasem po prostu nie pobiegać? A z drugiej strony, jak nie pobiegam to czuję się kiepsko. I takie to mam rozterki w te niedzielną (prawie już) noc
Aniu, ja też się staram wcisnąć bieganie gdzie się da, ale wiem, że w pewnych sytuacjach po prostu nie ma takiej opcji. W przyszły czwartek wyjeżdżam nad morze na konwent sci-fi, gdzie się totalnie sponiewieram
, odwodnię
, nie wyśpię i nawet jeśli wezmę buty i ciuchy, to nie wyjdę biegać, bo nawet nie będzie czasu między prelekcjami, atrakcjami, spotkaniami z dawno niewidzianymi znajomymi, nasiadówami, imprezami i całą resztą
zoltar7 pisze:Dżizus (jak mawia Kaczita) to nie wiem czy dam radę... bo spacerować na dystansie niespełna 12 km, to można i bez zapisywania się na bieg
No wiesz co, tak się poddawać bez walki? Wujek Edek będzie niezadowolony, a wiesz, że nie powinien się denerwować
Dasz radę! Tylko się porządnie nawodnij przez te kilka dni