chel - co dalej?

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.11.2011 - niedziela
Obrazek

7,545km w 51:44 (tempo 6:51), na tętnie średnim 78% (miało być 75 : P)

2 końcowe minuty boso. :hahaha:
fajnie, ale powiem szczerze, że czułam jeszcze wczorajszy trening w kończynach (rękach też : p). będę się starała unikać takich kombosów biegowych jednak.

tydzień zamknięty w 24,359km.

miedź. :hej:
blog
komentarze

the best is yet to come!
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

w niedzielę miałam piękne sny.. że biegłam w santarun i wykręciłam życiówkę 19:xx... :hahaha: :hahaha: potem natomiast wybierałam się z koleżanką na basen, wcześniej jednak byłyśmy w bibliotece i stamtąd ona zapomniała wziąć książki, więc ja tak jak stałam w balerinach i krótkiej spódniczce pobiegłam po tę książkę na śródstopiu.. :bum:
uznając to za dobry znak, zapisałam się na bieg mikołajkowy. :taktak:

w ogóle zaczyna się taki sezon, kiedy przez pierwsze 10 minut jest naprawdę zimno i zastanawiam się, co ja tutaj robię i, co najważniejsze, dlaczego mi się chce. :bum: chociaż, wychodząc dzisiaj na autobus w trzech warstwach, z czego jedna to poważna kurtka narciarska, uznałam, że to w sumie cudowne, że mnie w dwóch cienkich nie jest zimno podczas biegu. :usmiech:

btw nie wiem wciąż co z moim kolanem, ono w ogóle nie chce odpuszczać.. :ech: fakt, że biegam teraz głównie po twardym, właśnie - może to kwestia butów? przebiegu jakiegoś ogromnego nie mają, ale jednak nie wiem, czego można się spodziewać po amortyzacji za 49,- tym bardziej, że do najlżejszych przecież nie należę. :zero:

15.11.2011 - wtorek

Obrazek
7/7

Obrazek

nie zrobiłam rozgrzewki statycznej, za zimno!
15' na 77,5%hr
15' na 82%
6 podbiegów po 150m, przerwa 100m - przerwa trochę kłopotliwa, bo nie miałam jak zejść w dół górki, na którą wbiegałam. :bum: ale tempa chyba okej, pierwszy raz widzę jakiś progres, zazwyczaj obserwuję tendencje spadkowe. :bum:
6:00 -5:27 - 5:07 - 4:53 - 5:20 - 5:00

potem kilometr truchciku do domu, bo zimno. :bum:

16.11.2011 - środa

Obrazek
siłownia, okraszona 10' orbi i 26' rowerka.
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

17.11.2011 - czwartek

Obrazek

rozgrzewka nawet zaliczona, w domu pomachałam rękami i tułowiem i git.
interwały były - 7x(3' szybko/3'wolno). przed 15:00 w tempie 6:28. tempa na kolejne odcinki
5:14 - 5:24 - 5:22 - 5:26 - 5:42 - 5:25* - 5:21*
* - te odcinki zrobiłam jednym ciągiem, a potem pobiegłam 6' wolno. jeszcze truchcik do domu, żeby wyszła pełna godzina, szkoda trzech minut. :usmiech:
wczoraj był dzień rozwiązanego buta! masakra, chyba z 10 razy je wiązałam. :hahaha:

18.11.2011 - piątek

Obrazek
siłownia, rozgrzewka - 10' marszu na bieżni, na koniec 25' rowerka.

Obrazek
bilans (18X-18XI>
- 93,189km + 50' bez dystansu; 11h 18' 6'' w 14 treningach
- 15 siłek, w czym 15 treningów siłowych, 2h 25' orbitreka, 4h 18' rowerka, 1h 15' bieżni, 4h zajęć fitness, 3 sauny
swoją drogą chyba zacznę robić bilanse miesiąca jak człowiek, całościowo, a nie od 18 do 18. :bum:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

19.11.2011 - sobota
Obrazek
siłownia, na rozgrzewkę 10' orbitreka, zajęcia shape (nowa prowadząca, nie podobało mi się), 25' rowerka.

wczoraj niebiegane, więc za pokutę..

21.11.2011 - poniedziałek
Obrazek

.. planowana godzinka o godzince 5:18. :spoko:
kładąc się spać w getrach biegowych i skarpetkach pomyślałam, że chyba mnie pogrzało. :spoko: ale tak w sumie, było bardzo miło.

8,746km w 1:00:45 (śr. 6:57), tętno średnie 79%, max 86%

zimowe powietrze to miód na moje serce, nawet nie wiecie, jak potrafi mi się buzia zacieszać przez takie pierwsze hausty, mrr. i w sumie to nawet się nie zmęczyłam, ani kataru nie miałam, brak ludzi, ciiisza (potem muzyka, ale o tym zaraz), brak samochodów, świadomość dłuższego, dobrze zaczętego dnia.. no i taka wewnętrzna duma z siebie, w zasadzie od 30 minuty w górę poziom mojej fajności na dziś rósł jak wykres tangensa, co zaowocowało dniem szczęściarza. :bum: same plusy.

w uszach nowy jelonek. nie zawiódł. ja to jednak jestem dziecko instrumentalne, muzykę ze słowami uwielbiam, ale to właśnie utwory instrumentalne kradną mi serce na dłużej i bardziej.

miedź. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

22.11.2011 - wtorek
Obrazek

7,5km w 50:13, średnio po 6:39, średnie tętno 78%
w trakcie 6 podbiegów po 150m, poszczególne tempa:
5:20 - 5:13 - 4:53 - 5:13 - 4:47 - 4:27

jeden dziadek zaczął mi klaskać jeszcze na rozgrzewcze, przy człapaniu 'brawo brawo, dobre tempo!' :orany: i pies mnie gonił, na szczęście smycz znacznie zmniejszyła zasięg jego zębów.
a truchcik do domu potem w 5:51 :bum: co prawda nieco ponad 600m tylko, no alee..
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
zapomniałam wczoraj o raporcie z diety, 7/7. lekarz kazał mi więcej jeść.

23.11.2011 - środa
Obrazek
siłownia. coraz szybciej się wyrabiam, teraz cały trening zajmuje mi ok. 1h15' :oczko:
10' bieżni na rozgrzewkę, trening siłowy, 25' rowerka.

miedź. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24.11.2011 - czwartek
Obrazek

człapanie po tartanie! 15' po 6:25 i 10 interwałów 2' szybko/2' wolno. tempa szybszych odcinków:
5:04 - 4:46 :spoko: - 4:54 - 5:17 - 5:24 - 5:13 - 5:23 - 5:13 - 5:22 - 5:14

25.11.2011 - piątek
Obrazek
siłoooownia.
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

bry! :usmiech:

26.11.2011 - sobota
Obrazek
siłownia i zajęcia shape.

27.11.2011 - niedziela
Obrazek
niedzielna potupajka. 10,142km w 70', po 6:54 na średnim tętnie 79%

masakrycznie gorąco. :bum: rękawiczek już na starcie nie wzięłam, ale w bluzę i zimowe legginsy (które wreszcie udało mi się kupić :usmiech: ) dzielnie się odziałam. i co... po 15 minutach ściągnęłam bluzę, po kolejnych pięciu stanęłam, żeby podciągnąć getry do kolan. :oczko: udało mi się pobiegać po wyspie, po miękkim, bardzo fajnie. swoją drogą, chyba jednak będę musiała się przejść do lekarza, trochę mnie niepokoi to, że to nie jest ból, tylko takie hmm czucie kolana, i w ogóle nie przechodzi. czasami jak przyspieszam, to mam wrażenie, że mi zaraz wszystko tam ze stawów powypada. :ojoj: z drugiej strony, mam obawy, nie chcę trafić na takiego, który stwierdzi, że 'z pani wagą to nie dziwne, że ma pani problemy z kolanem' i każe mi przestać biegać. :zero: tym bardziej, że to nie po bieganiu mi się pogarsza..

29.11.2011 - wtorek

Obrazek
7/7

Obrazek
dłuuugi, zniechęcający, zalatany dzień. wybiegałam na trening (w krótkim rękawku, hehe :usmiech: ) i nagle wszystko spłynęło. dosłownie tak się czułam, ta pierwsza minuta - jakbym się oczyszczała wewnętrznie, jakby wszystko stawało się nieważne, nawet ja, oprócz biegu. znikam dla świata, znikam dla kłopotów i rozterek. które, jeśli zechcę, w biegu porządnie przemyślę, ale nic mnie do tego nie zmusi. :usmiech:

najpierw 15' po 6:17 (średnio ok 76%hr max), potem 25' po 6:15 (średnio 83%hr max - nie mam pytań co do rozbieżności tempa i tętna na tych dwóch odcinkach.. :hahaha: )
następnie 8 podbiegów po 100m z przerwą taką samą w marszu. dane spisuję z garmina, widzę, że run-log wszystko pozaokrąglał do pełnych dziesiątek w doł. :niewiem: kolejne odcinki po:
5:00 - 4:41 - 4:29 - 4:13 - 3:55 - 3:39 :spoko: :spoko: - 4:06 - 3:54

wróciłam do domu, zeszłam po pocztę - awizo.. :bum: postanowiłam więc po nie pobiec. dodatkowe 1,143km w tempie 5:39.

podsumowanie ostatnich dwóch tygodni (14-27.11) = 51,941km. miedź. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

30.11.2011 - środa
Obrazek
siłownia i 15' w saunie.

01.12.2011 - czwartek
Obrazek
w związku z tym, że ostatnio ciężko mi wyjść po ciężkim czwartku na ciężki trening (interwały - trochę je demonizuję, ale fakt faktem, są dla mnie najbardziej wymagającym treningiem obecnie), postanowiłam pobiegać rano. budzik nastawiłam na 4:36. :bum: nie lubię się spieszyć, to co mi zostało. :oczko:

obudziłam się w nocy, ciemno.. patrzę na zegarek - 3:35. :bum: próbowałam jeszcze spać, ale głównie myślałam o tym, co bym mogła zrobić, gdybym już wstała. :bum: po 40 minutach dałam za wygraną, zrobiłam kilka zadań z matmy :oczko: :oczko: , zjadłam łyżeczkę miodu, ubrałam się i heja na trasę.

garmin pokazuje początek treningu 4:55. na ulicy jeszcze żywej duszy, nieliczne samochody, w powietrzu straszne mleko. lecę na pareczek - zupełnie ciemno, a ja bezczołówkowa dzisiaj byłam. zawróciłam więc i zrobiłam mały tour po mieście, po drodze sprawdzając jeszcze, czy może ktoś otworzył bieżnię, jednak żaden zarządca widać nie wpadł na to, że ktoś może trenować o 5tej rano. :oczko: w ogóle włosy mi oszroniło od potu. :bum:

a w ogóle to leciałam interwały. najpierw 15' w średnim tempie 6:44, potem 16 odcinków - 1'/2' itd. tempa:
5:02 - 5:26 - 5:19 - 5:40 - 5:57 - 5:29 - 5:06 - 6:01 - 5:42 - 5:49 - 5:43 - 5:27 - 5:36 - 5:49 - 5:32 - 5:38
(jak na ciemno i ślisko - serio - to chyba okej)
całość 9.915km w 1:03, średnie tempo 6:21, średnie tętno 82%

w sumie wczesne rano byłoby moją ulubioną porą dnia do biegania, gdyby nie ciemno* i ślisko**.

* - ale przecież mam czołówkę
** - ale przecież istnieją nakładki na buty


jutro jeszcze siłownia, a w sobotę zawody. miedź. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
bilans listopada
- 108,513km pokonanych w 12:08:17 -> średnie tempo 6:42, w 14 treningach
- 13 treningów na siłowni, w tym 13 treningów siłowych, 2h5' orbitreka, 3h39' rowerka, 1h25' marszu na bieżni, 4 godziny zajęć fitness, 1 wizyta w saunie

02.12.2011 - piątek
Obrazek
siłownia. na nogi zrobiłam o 2/3 mniej powtórzeń niż zazwyczaj, żeby były świeższe na sobotę. :oczko:

03.12.2011 - sobota
Obrazek
III Bieg Mikołajkowy Santarun (Wrocław)
dystans: 4,5km
czas: 24:11 (tempo 5:22)
msce open: 144/191
msce k29: 3/9. :spoko:


pasmo nieszczęść... :bum:

zaczęło się od snu - śniło mi się, że jeszcze o 13 byłam w domu, będąc przekonaną, że start jest o 14. i strasznie płakałam, jak się już dowiedziałam, że jednak o 13.
dzień zaczął się spokojnie i miło, żadnego stresu ani pośpiechu. w samochodzie wypowiedziałam wiekopomne zdanie, że w sumie się cieszę, że jadę na bieg i że będzie fajnie. i wtedy coś mnie tknęło. spojrzałam do torby, wspomniałam słowa bodajże Wolfa, które napisał, gdy rzuciłam kwestię czego nie wolno zapomnieć. tak tak, nie wzięłam butów... :bum: :bum:

było już za daleko, żeby wracać, więc szybka decyzja - skoczymy do decathlonu po sprawdzone ekidenki (które się nie sprawdziły, ale o tym później). na bielany dotarliśmy bez problemów, do rzeczonego sklepu również, kalendziki udało się zakupić. w międzyczasie pytaliśmy panią o drogę na stadion, po zakupach jechaliśmy więc dalej według jej wskazówek (tjaa, w ogóle to nie zwróciło mojej uwagi, że mówiła, że daleko od miasta, mimo, że na stadionie olimpijskim byłam i przeglądałam jeszcze wczoraj mapki dojazdu). i dojechaliśmy... do stadionu wrocław. :bum: :bum:

ja już załamka kompletna, od tej pory pytaliśmy przechodniów co 3km, czy na pewno dobrze jedziemy na stadion olimpijski. w międzyczasie przebrałam się w aucie i przygotowałam wszystko logistycznie tak, że mogłabym w zasadzie prosto z niego wystartować. i dobrze zrobiłam, jak się okazało. :oczko: bo po dojechaniu (wreszcie!) na stadion nie starczyło mi czasu na dosłownie nic oprócz biegu po numerek startowy i przypięcia go. :hej: rozgrzewki praktycznie zero, jeszcze te kilka sekund przed samym startem pokręciłam kolanami ale to dosłownie wszystko. :bum: czapki oczywiście nie dostałam, nawet numerka do losowania upominków : < bo numer miałam 207, czyli już poza pulą.

może o samym biegu. :bum: spiker kazał nam podzielić się na grupy 'bieg szybki' i 'bieg rekreacyjny'. ustawiłam się oczywiście w tym drugim, chociaż już na pierwszej prostej wyprzedziłam gro osób. tam też dopadłam wreszcie Kachitę. :hej:

wirtualnego typa miałam ustawionego na 5:45, na początku zostawił mnie 30m w tyle, ale potem kazałam mu płonąć :hahaha: jak patrzyłam na przewagę przed 'finiszem' (nie ma śmiania, best pejs = 3:38 :oczko: ), wynosiła coś pod 250m.

ogólnie tuż na początku drugiego okrążenia rozwiązał mi się but... zdjęłam nawet rękawiczkę, żeby jak coś szybko uskoczyć w bok i zrobić coś ze sznurowadłami, ale skończyło się tym, że biegłam z nią do końca w drugiej ręce, a but został jaki był. :hahaha: na końcu już zaczęło być naprawdę luźno, gdyby trasa wynosiła 5km (miała 4,5), to pewnie bym go zgubiła. :oczko:

i tak bezczapkowo, nowobutowo (jeden ściskał mi palec, drugi obcierał), bezrozgrzewkowo pobiegłam 24:11, co daje średnie tempo 5:22, czyli życiówka też by była, poprawiona o 1:28 w stosunku do tej z października. :usmiech: a i załapałam się na podium, 3cie miejsce w kategorii k29.. :hejhej: chociaż dam sobie rękę uciąć, że po prostu 3 nas było w tej kategorii.. :hahaha:

coś garmin mi świruje, pokazał max tętno 225. :hahaha: :hahaha: miedź.
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

04.12.2011 - niedziela
Obrazek
walka z wiatr(ak)ami. miało być 60' easy na 75%hr max. wyszło:
60' , 8,709km, średnio po 6:54, średnie tętno 78%max
taki cross po lesie sobie zrobiłam, swoją drogą to śmieszne, że przez całe wakacje go nie przeeksplorowałam w te i wewte, bo nie jest ani trochę duży. pewnie dlatego, że w lecie priorytetem była ochłoda = wiatr, teraz natomiast pożądanym jest brak wiatru. :oczko:
pod koniec znalazłam zabawkę na równowagę (chodzenie po klockach, zawieszonych na łańcuchach) niedaleko alejek, więc połaziłam po niej chwilę, pewnie regularne użytkowanie może trochę wzmocnić core. :oczko:
a propos rdzenia i postawy - przejrzałam te kilka zdjęć z santarun, które zrobił mi tato, i jestem przerażona moją postawą podczas biegu. :tonieja: jedno mogę usprawiedliwić, bo akurat zerkałam na garmina (ile jeszcze ile jeszcze :trup: ), ale ogólnie masakra - podnoszę jakoś śmiesznie ramiona, zatracając szyję, patrzę ciągle pod nogi (no buty mi się rozwiązywały, ale bez przesady..) i najśmieszniejsze - chyba się garbię. :orany: dlaczego mnie to tak zaszokowało - nigdy w życiu nie miałam z tym problemów, pamiętam jeszcze z podstawówki, że było to plagą, a ja zawsze siedziałam prosto. plusem - na finiszu było trochę lepiej. :oczko:
dlategóż to postanowiłam zacząć dbać o postawę, tzn biegać świadomie trzymając całe ciało w takiej, a nie innej pozycji. zobaczymy, czy będą efekty, chociaż muszę przyznać, że na dzisiejszym (11.12) treningu zdecydowanie częściej patrzyłam przed siebie.
plus drugi - porównałam te zdjęcia ze zdjęciami z bytomia, chyba zaczynam się wyszczupaczać nie tylko cyferkowo, ale też wizualnie. srry, że tak o tym piszę, w końcu to nie forum 'odchudzanie', ale no..

06.12.2011 - wtorek
Obrazek
7/7
niebiegane, pochorowałam się.. jak i przez środę oraz czwartek.

09.12.2011 - piątek
Obrazek
siłownia.

10.12.2011 - sobota
Obrazek
siłownia i zajęcia shape.

11.12.2011 - niedziela
Obrazek
godzinka easy.
średnie tempo 7:12, odległość 8,591km, średnio prawie 78%hr max
powtórka sprzed tygodnia, ale bez zabawki na równowagę. :oczko: pierwszy raz dzisiaj biegałam w kurtce i chociaż pod koniec było mi już bardzo ciepło, nie żałuję, że ją ubrałam - lepsze to niż totalne wychłodzenie, jak tydzień temu. :ble: swoją drogą dzisiaj zobaczyłam, jakim silnym czynnikiem jest wiatr - gdy biegłam naprzeciw niego, tętno rosło od razu do 86%. : o

no i.. w związku z obsuwą tygodniową planu, wciąż przede mną ten straszny interwał 3x3km po 92%hr max. :ojoj:

miedź. :usmiech:
Ostatnio zmieniony 21 gru 2011, 17:28 przez chel, łącznie zmieniany 1 raz.
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

vitajte. :usmiech:

13.12.2011 - wtorek

Obrazek
7/7
Obrazek
2,109km po 7:07 + 3,569km po 6:27 + 8x80m podbiegu + 1,074km po 6:30
podbiegi: 5:25 - 4:35 - 7:43* - 5:38 - 5:25 - 5:13 - 5:50 - 8:08*
* - to ta stromizna całkowita. tam się nie ślizgało..

4:54 - nie śpimy, biegamy!
biegamy w czołówce, czujemy się jak pociąg i ślizgamy na parkowych alejkach, które wcale na takie śliskie nie wyglądały. widać po tempach. ale tak ładnie się skrzyłooo.. :uuusmiech: :uuusmiech:

14.12.2011 - środa
Obrazek
siłownia.

15.12.2011 - czwartek
Obrazek
ogółem 11,369km w 1:15:12
3x3km w tempie dość wymagającym. pierwsza trójka po 5:29, kolejne dwie po 5:27. w międzyczasie przerwy w marszu (5', miał być trucht ale ee.. :trup: ), na koniec 10 spokojnych minut po 6:47.

4:19... zaś nie śpimy, biegamy! :bum:
spotkałam dzisiaj wreszcie jakąś współbiegającą duszyczkę, ale dopiero pod koniec, ok 5:20..
ahahah i wygrałam zestaw do biegania w radiowej trójce (kurtkę, koszulkę, tajty asicsowe i książkę gallowaya)! :bum: :hej: nie wiem co prawda, czy się dogadaliśmy cd maila, ale staram się być optymistką (trzeba było sobie założyć prostszy adres..). :bum:

miedź. :uuusmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

16.12.2011 - piątek
siłownia.

17.12.2011 - sobota
siłownia, zajęcia shape i sauna.

18.12.2011 - niedziela
Obrazek
10,125km w 1:10:02. spokój, tuptanie, michael bublé ze świątecznymi piosenkami w słuchawkach. :oczko: no co, lubię gościa. :oczko: i rwanie czapki z głowy. przez wiatr, oczywiście.

20.12.2011 - wtorek

Obrazek
7/7

Obrazek
2,1km w tempie 7:08, 5,23km w tempie 6:18, 8 podbiegów po 80m (biegałam po trawie, chociaż nie było bardzo ślisko), 1,4km po 6:09.
całość 10km w 1:06:56, po 6:42 (wliczając przerwy w marszu).
podbiegi: 5:14 - 4:44 - 4:38 - 3:58 - 4:25 - 4:36 - 3:58 - 4:37

ciężkawo, bardzo mało snu, niecałe 5h mi się udało urwać, a dnia poprzedniego też nie było szału.. na szczęście już większość uczelnianych obowiązków została wykonana i to chyba nienajgorzej :oczko: , także wreszcie mogę zacząć oddawać się świątecznej atmosferze. :usmiech: dzisiaj będę dekorować pierniczki, zrobione w sobotę.. hmhm, ale o czym ja tu, a miało być o bieganiu. :bum:

naprawdę lubię miasto tak wcześnie rano.. park parkiem, ale zaspane centrum to dopiero coś. ; ) i fakt, że tam MOŻNA biegać, że nie ma tłumow ludzi, spalin, zgiełku.. w końcu takie rano to jeszcze praktycznie noc. miedź. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

tak na szybcika, treningi spiszę może jutro. :usmiech: :usmiech:

chciałabym wszystkim forumowiczom życzyć ciepłych, radosnych świąt bożego narodzenia, samych sukcesów, nie tylko biegowych, i maaasę zdrowia! coby kontuzje nie pokrzyżowały żadnych waszych planów. i wiele śmiechu oraz uśmiechu. :usmiech: :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

21.12.2011 - środa
siłownia

24.12.2011 - czwartek
Obrazek
10' po 7:33, 4x2km z przerwą 4' - dwójki kolejno po 5:49 - 5:27 - 5:36 - 5:48
śnieżek spadł dnia poprzedniego, a ja miałam do wykonania interwał. ciężko trochę mi się wstawało, przez pierwsze 10' treningu byłam jeszcze w stanie zawrócić i położyć się spowrotem.. no i ślisko, widać zresztą po tempie rozgrzewki. interwały leciałam koniec końców na mini bieżni żwirowej, 200m.. ale przynajmniej nie było ślisko. spotkałam biegacza!! i to na początku, zaraz o wpół do piątej. :taktak:
wciąż nie podbijam tętna do planowego.. nie wiem, boję się że umrę gdzieś po drodze chyba. w tym tygodniu będę miała wolne, pojadę sobie w normalnym dziennym świetle na wyspę, żeby mieć miękko i jasno, żeby nie było wymówek, i spróbuję coś z tym zrobić.. albo i nie. :lalala:

23.12.2011 - piątek
siłownia i sauenka, 2x 10'.

24.12.2011 - sobota
siłownia.

25.12.2011 - niedziela
Obrazek
w planach 1h20' spokojnie, wykonanie:
~12km po 6:40, dodatkowe 4km z hakiem po 5:46 - 6:15 - 6:21 - 6:09 - 4:40
w sumie 16,1km po 6:40
rodzinka się trochę zdziwiła, kiedy tuż po przebudzeniu zaczęłam opasywać się pulsometrem etc. :oczko: przypomniała mi się myśl cafe, o tym, że trening to nie jest kwestia chce mi się czy mi się nie chce, to się po prostu robi i już. :usmiech:
mnie się troszkę nie chciało. przez pierwsze 20' mi się w ogóle nie chciało. :bum: potem, dobijając do pełnej godziny, stopniowo było coraz lepiej, powyżej godziny - super. (Kanas, ty chyba też tak miałaś, mentalność długodystansowca :usmiech: ) ale najlepsze było to 25' przedłużenie treningu. nie wiem, co się wtedy działo ze mną, wiem, że trochę sobie śpiewałam.. ale coś cudownego, jakiś stan trochę ponad. nie chodzi o żadne runner's high, to nie euforia, to chyba się nazywa oddawanie swojej pasji..?
a z tym przedłużeniem to było tak.. że napierw chciałam dobić do spalonych 800kcal, potem do 13km, potem do 1000kcal, potem do 15km, potem do 1111kcal, potem do 16km i dobieg do samochodu. :hahaha:

tydzień zamykam kilometrażem 36,8.

a btw miałam wielką nadzieję, że ciuszki asicsowe dojdą do świąt, pani mi tak obiecała w piątek. :ech: ale nie doszły. nic, przyjdzie prezent z opóźnieniem. :oczko:
miedź, korzystajmy ze świąt. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
ODPOWIEDZ