Na początku chciałbym wszystkich powitać, jestem Krzysiek.
Po kilku latach "wylegiwania" się i znacznym zwiększeniu masy ciała udało mi się zebrać ekipę do grania w piłkę raz w tygodniu, bardzo się ucieszyłem bo już wcześniej postanowiłem, że zrobię coś ze sobą i zacznę jeździć na rowerze stacjonarnym i biegać.
No więc...
Pierwsze granie - Super, mega, znów zakochałem się w piłce nożnej, mimo słabej kondycji (palenia papierosów).
Drugie granie - Zakwasy tak mocne, że dobiegałem tylko do połowy piłek (uda, pachwiny / pomimo tego, że minął już tydzień).
Trzecie granie - Zakwasy tak mocne, że dobiegałem tylko do połowy piłek (łydki / pomimo tego, że minął już tydzień).
Czwarte granie - Super, mega, znów mogłem normalnie grać i cieszyłem się jak dziecko.
Piąte granie - Nie jestem pewny, ale chyba właśnie już wtedy zaczęło się pobolewanie w okolicach piszczeli.
Szóste granie - Już zaczęło się na całego ból podczas grania był spory i utrudniał w stopniu znacznym granie, ból przez około trzy dni po graniu uniemożliwiał chodzenie...
Grałem tak sobie dalej, raz bolało i w czasie gry i po niej, a raz tylko po grze, dlatego byłem zajarany i grałem dalej.
Robiłem wszelkie ćwiczenia, które znalazłem w internecie, sprawdzałem wszystko, wszelkie maści, okłady z lodu, ciepłe i zimne prysznice no dosłownie wszystko wszystko co znalazłem w temacie bólu piszczeli, Shin Splints, etc. Nic nie pomogło, w końcu ból zaczął słabnąc, wiadomo z biegiem czasu mięśnie się przyzwyczajały i łapały większą wydolność. Zamiast tego zaczęło się coś okropnego... po którymś już takim graniu powiedzmy 13, ból piszczeli (był delikatny) przemienił się w rwanie, ciągnięcie, szarpanie z tyłu nogi pod łydką, nad achillesem, olałem to i w następnym tygodniu ketonal popiłem energetykiem i grałem, ból był przez pierwsze 10 minut, troszkę "pobiegałem*" i ból zniknął czułem się znów cudownie bo mogłem grać normalnie i szarżować na boisku

Dodatkowo ból jakby objął również kostkę, albo się na nią powoli przerzuca(mowa o bólu po wewnętrznej części piszczela, nie wspomniałem o nim wyżej + ból szarpanie z tyłu o którym ciągle mowa). Tak jak pisałem sprawdzałem i podejrzewałem już wszystko i nic nie pomogło. Byłem u ortopedy, który stwierdził, że nic mi nie jest pod względem ortopedycznym, skierował mnie na MRI - rezonans, czekałem na niego 2 miesiące, następnie 10 dni na wyniki aby okazało się, że nic nie wykazał! (prawe podudzie, aż pod kolano oraz staw skokowy) Czyli nie okostna, czyli nie jakieś wiązadła, ścięgna, mięśnie, więc cholera co?! Jestem już wykończony psychicznie przez niewiedzę...
FINAŁ:
Poza tym, że proszę Was o porady gdzie szukać pomocy mam pytanie:
Czy to może być ból "przeciążeniowy", czy może trwać tak długo (mam na myśli ponad tydzień, bo tyle wynosiła przerwa między graniem a graniem) i czy MRI (rezonans) pokazuje tylko naderwania, zerwania, dziury w kościach itd. a nie pokaże przemęczenia, naciągnięć? Jeśli tego nie pokazuje to prawdopodobieństwo, że jest to ból przeciążeniowy rośnie, ale czemu po tygodniu prawie nic nie pomogło, ustały tylko bóle samego piszczela.
Cała ta opowieść tyczy się obu nóg w obu nogach mam dokładnie to samo, w prawej lżej niż w lewej, więc znów nie chce mi się wierzyć, że to jakiś uraz, no bo jak ten sam w obu nogach na raz... Martwi mnie tylko ten ból nad kostką po wewnętrznej stronie i rwanie bolesne z tyłu nogi pod łydką, przy starcie do biegu, przy bieganiu, przy skakaniu i schodzeniu ze schodów...
INFORMACJE:
Wiek 20
Wzrost 193cm
Waga 115 KG (sporo wiem, ale proszę nie sugerować się tym w nadmiarze)
Miałem naprawdę sporą przerwę w sporcie. Dodam jeszcze, że grałem przy tej samej wadze przez 2 lata w siatkówkę, skakałem itd i nic mi nie było!
Zawsze (po ojcu...) miałem mocno umięśnione łydki oraz uda.
Poza badaniem MRI wykonałem również badania krwi (wszystko w normie) i badanie na osteoporoze/osteopenie bo za młodu miałem z tym problemy i skłonność do łamania się (również wszystko w normie...)
Bardzo proszę Was o pomoc, w poniedziałek mam kolejną wizytę u ortopedy, ale po co skoro znów powie, że nic mi nie jest bo rezonans nic nie pokazał...
Zdjęcia nie są moje.
Tutaj boli (przód przechodzi, już o tym pisałem, bok wewnątrz jest nadal tak samo uporczywy i bolesny) - http://img705.imageshack.us/img705/7382 ... 2xnoga.jpg
Tutaj szarpie (to jest najgorsze z tym całkowicie nie da się grać, biegać, czy skakać!) http://img717.imageshack.us/img717/2516 ... 5f8med.jpg
Proszę Was bardzo o pomoc, jestem już wykończony poszukiwaniem i ciągłym bólem, buty za 250zł nic nie dały, 3 para którą sprawdzam, może ktoś ma pomysł jak pokierować mojego ortopedę, jakiś mu trop podrzucić czy coś (mało słucha, ale może się uda).
Zapomniałem dodać 1, nie mam skoliozy.
Zapomniałem dodać 2, specjalnie na potrzeby grania rzuciłem palenie, bardzo się przy tym nadenerwowałem, a teraz i tak nie mogę grać... można się załamać.
Zapomniałem dodać 3, Łykam od miesiąca prawie codziennie, magnez, potas i wapno + D3.
Ponawiam najważniejsze pytanie (według mnie) czy to może być ból przeciążeniowy, trzymać tak długo boleć tam gdzie pokazałem (szarpać z tyłu) i czy jest szansa, że dłuższe nic nierobienie niż tydzień cokolwiek pomoże...
Pozdrawiam Krzysiek.