to ja zupełnie odstaję, bo monitoruję: km, czas, exertion (Polar) i kcal - może przerost formy (metod) nad treścią (moimi wynikami), ale z tym mi dobrze
Czas ani km nie sa dla mnie wystarczającym miernikiem objętosci treningowej bo dany odcinek mozna biegac i szybciej i wolniej
glownie trenuje kilometrowo, jezeli jestem w nie znanym terenie to wtedy czasowo, ale i tak z tempa staram sie oszacowac kilometry. Ostatnio biegam z monitorem wiec przychodzi mi takie szacowanie troche latwiej.
Ja biegam od niecałych trzech miesięcy i dotychczas biegałam na czas gdyż miom planem była godzina ciągłego biegu.
Kiedy ten plan osiągnełam chciałabym przejsć na bieganie kilometrów,ale najpierw muszę zmierzyć trasę za pomocą licznika rowerowego:)
"Każda nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku"
Od kiedy kupiłem Polara staram sie biegać na czas i HR. Ale tak naprawdę i tak mi wychodzi na km. Mam pomierzoną trase. Kilka róznych pętli o tym samym poczatku.Tylko na dłuzsze wybiegania lecę w nieznane.Ale przeciez nie przerwę biegu i bedę szedł do domu tylko dlatego ze przebiegłem zaplanowane 60 min. Biegne oczywiście do konca.
Mysle ze ocena przebiegnietych km w tyg/miesiącu/roku jest potrzebna do oceny postepów,ewentualnie do szukania powodów przetrenowania czy kontuzji.A nawet do oceny zuzycia butów.
jesli o mnie chodzi to mam identycznie jak malgosia (3 posty wyzej). na samym poczatku kilka razy bieglem na jak najlepszy czas. teraz na okreslony czas a dystans to sie okaze po przebiegnieciu :) choc i tak nie mierze. dzienniczek prowadze, ale ostatnioz racji biegania na wyjazdach troszke go zaniedbalem, nadrabiam teraz wpisy z pamieci :)
Ostatnio jestem czasowcem. Staram się biegać 15 godz. tygodniowo.
Paweł czasowcy też dopisują. Ja niekiedy włączam stoper już za drzwiami mieszkania,albo w windzie,bo po schodach ciężko mi zejść .
Widzę Irko że wciąz mało biegasz, za mało, za mało... O ile chcesz osiągnąć taki sukces jak w docelowych imprezach biegów górskich do których dopiero co się przygotowywałeś...
Do tej pory bieganie traktowałem jako dodatek do innych sportów i do podtrzymania ogólnej sprawności ,więc ani czas ani dystans nie grał roli,kilka razy do roku robiłem sprawdzian w górach,a czasy z tych sprawdzianów różniły się o kilka -kilkanaście sekund(dystans~15 km).J tak to trwało coś około 20 lat.
Trening biegowy nastawiony na wynik zacząłem nie tak dawno.Na razie jestem na poczatku drogi , więc biegam na dystans.Gdy przejdę do następnego etapu będę chciał włączyć również treningi czasowe,jest to według mnie o tyle właściwe ,że na treningu czasowym łatwiej jest ustalić różnorodność ćwiczeń i ich intensywność , a to z kolei bardziej stymuluje rozwój niż bezmyślne trzymanie się kilometrażu.
Pierwszym symptomem,który ujawnia, że zabijamy marzenia, jest brak czasu.
hehe, a kto mnie przebije, w dzienniczku zapisuje:
- date
- łaczny czas
- czas przerw na marsz
- czas w 2 punktach kontrolnych
- temperature
- puls tuz po zakonczeniu biegu
- opisuje uwagi (kiedy ostatnio biegalem, czy cos mnie boli przed biegiem, kiedy ostatnia silownia)
- oceniam kondycje przed/na polmetku/po biegu
nie przywiazuje do tego nie wiadomo jak duzej wagi ale co jakis czas spogladam na te wyniki i probuje ustalic czy trening zmierza we wlasciwym kierunku i jest zauwazalny postep
mam dwie trasy w centrum miasta jedna kolo 6 druga kolo 9 km, pewnie w koncu je zmierze rowerem to bede mogl porownac np do bierzni
kiedys biegalem tylko po bierzni realizujac program Jeffa Gallowaya i bardzo sobie chwalilem, mialem do przebiegniecia z gory ustalony dystans (3 lub 6 km codziennie na zmiane plus coraz dluzszy bieg w niedziele) i dosyc szybko wczulem sie w te dwa dystanse i potrafilem dostosowac tempo tak aby zmeczyc sie odpowiednio na kazdym z nich oczywiscie uwzgledniajac kondycje danego dnia (i mierzylem czas kazdego okrazenia !! ), trening przynosil znakomite rezultaty i uwazam ze jest bardzo dobry jako przygotowanie do pierwszego maratonu ( i dla ludzi ktorzy nie maja zbyt wiele czasu), teraz widzialem jakies zmodyfikowane metody Jeffa ale jak na razie sie w nie nie zaglebialem, wiem ze napewno czesc z nich jest przystosowanych dla ludzi ktorzy maja w tygodniu malo czasu a chca pobiec maraton (jedna z nich zaklada chyba lacznie tylko godzine biegu w dni robocze plus bieg dlugi w niedziele i czas dojscia do maratonu 6 miesiecy takze jest zarowno zorientowana na czas w tygodniu i kilometraz w dlugim biegu niedzielnym)
Moja metoda jest następująca: na kazdym treningu mierzę czas ( nie liczy się rozgrzewka wykonywana w miejscu, rozciąganie itp. , ale trucht może być ). W podsumowaniu miesiąca zliczam czasy w minutach i przeliczam wg. średniej prędkości np. 5.30 / 1 km.
Wszelkie zawody - znając odległość nie ma potrzeby przeliczania !
Ja zaaczynałam od wychodzenia na czas - co i tak było w jakiś sposób skorelowane z kilometrażem, bo tak jak ktoś wcześniej pisał, jak godzina biegu mijała mi 2 km od domu to starałam się do tego domu mimo wszystko dobiec. Teraz wychodzę pobiegać na założonym dystansie. Różnym w zależności od potrzeb (5, 10, 20km) zawsze jednak wiem ile mi to zabrało czasu bez rozgrzewki i rozciągania. Kontroluję międzyczasy i staram się biec w założonym tempie. A i dzienniczek prowadzę, bo dzięki niemu mogę skorygować pewne swoje działania i zobaczyć czy są jakieś postępy, a jeśli nie to dlaczego ich nie ma.