Biegam. We wtorek po rekordowej dla mnie niedzieli miało być delikatne 30 minut + przebieżki. Wyszło 30 minut ale w żwawym tempie bo nogi niosły i nie chciały przestać.
Dzisiaj też biegałem: planowo 1:20, ale pętla skończyła się po 1:10. Starałem się przećwiczyć taktykę na półmaraton św. Mikołajów. Nie jestem pewien czy da się ją zastosować, ale jak się da to będę gotów. Zacząłem w podróżnym tempie i każde z 4 kółek po 3km biegłem w jednostajnym rytmie tylko, że zwiększałem tempo o 10s/km (pi x oko - to nie apteka) po każdym kółku - czyli bieg z narastającą prędkością. Muszę przyznać, że to b. fajne
. Jak organizm już się porządnie rozgrzał to zwiększenie i utrzymanie prędkości nie było już takie trudne. Tak więc dzisiaj 12km.
Teraz już tylko lekkie bieganie przed startem. Zwłaszcza, że jedno bolące, w czasie biegu, kolano zamieniłem na drugie - bolące po biegu