chel - co dalej?

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

29.09.2011 - czwartek
Obrazek

poszłam na to opole biega. :oczko: tyle, że o ile rano insanity dałam radę zrobić, tak bieganie jednak nie za bardzo się widzi bakteriom tymczasowo zamieszkującym organizm.
pierwszy kaem był jeszcze fajny, ale potem zaczęło się robić coraz gorzej - co za uczucie, oddychać zawalonym gardłem. :ojnie: około trzeciego odpuściłam i chyba dobrze zrobiłam, bo człapiąc do domu robiło mi się już praktycznie słabo, a teraz czuję się zupełnie paskudnie.
inicjatywa jak najlepsza, spotkałam wielu ludzi znanych chociaż z widzenia, pan trener mówi mądrze i ciekawie, tyle, że to nie będzie chyba tak urozmaicone jak bbl - póki co biegamy po pętlach w parku, ok 1,2km. obaczym', jak poukładają mi się zajęcia i jaki plan będę chciała realizować.
rozgrzewki nie było, bo naiwnie myślałam, że zrobimy ją na zajęciach, a na schłodzenie i rozciąganie nie mam siły. :trup:
blog
komentarze

the best is yet to come!
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

jaaaaaaacie, napisałam takiego długiego posta, coś nacisnęłam i wszystko poszło się paść. :wrr:

hej. :usmiech: mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście - ja o was nie, mimo, że nie bywam teraz na forum tak częso, jakbym chciała. :oczko:
od ostatniego wpisu.. nie biegałam. :lalala: głównie przez to przeziębienie, które ciągnęło się za mną cały tamten tydzień. we wtorek podreptałam pokornie do lekarza, pewna, że nagrabiłam sobie antybiotyku - czułam się strasznie i miałam mocno już odczuwalną gorączkę - przepisano mi witaminę c i septolete. :spoko: w czwartek zwalił mnie z nóg ból ucha, całe popołudnie spędziłam z termoforem przy głowie.

nie odpuszczałam za to z insanity, jakoś fakt, że ćwiczę w domu, zwiększał poczucie komfortu w stosunku do patatajania na wietrzysku w stopniu wystarczającym, żeby mnie nie powstrzymać. :oczko: nie odpuszczałam, aż do soboty, kiedy to rozsądek doszedł do głosu. a powód prozaiczny i dość dziwny, zważając, że biegałam dłuższy czas, na twardych nawierzchniach, bez żadnych niespodzianek - prawe kolano. podejrzewam, że to te skoki i przeskoki w dużych ilościach w różnych konfiguracjach dały się kończynie we znaki. :usmiech: czułam je już po pierwszym tygodniu, ale po dniu przerwy przeszło, więc ochoczo przystąpiłam do trenowania. :hej: po 3 treningach postanowiłam powtórzyć przerwę, tym razem jednak dolegliwości nie ustąpiły do końca, ale ambicja nie pozwoliła nie skończyć pierwszego tygodnia, więc dwa kolejne treningi były, a i owszem. :oczko: ale od soboty już nie ćwiczę, i chyba dobrze, bo staw wciąż czuję i zdarza mu się śmiesznie przeskakiwać przy kucaniu na przykład. :tonieja: został mi niby fit test, żeby jakoś zamknąć te dwa tygodnie i sprawdzić, co dały, ale nie wiem, czy go zrobię, nie chciałabym ryzykować pogorzeniem stanu.

ogólnie program polecam, jak ktoś ma za dużo energii i trochę wolnego miejsca w domu. :usmiech: na kondycję jest świetny! - co zreszą wyszło w dzisiejszym biegu, zajęcia zadziwiająco szybko mijają jak na fakt, że większość ćwiczeń się powtarza, a shaun przez cały trening nie przestaje motywować - czy to słownie, czy wizualnie. :hahaha: chociaż czasem można się zirytować, słysząc po raz milionowy 'ju nid tu pasz, aj noł ju ken du it!'. :hahaha:
za insanity najpewniej będzie siłka, z której cieszę się poparokrotnie, bo a) ćwiczenia siłowe dają - przynajmniej w moim przypadku - niesamowite efekty, b) będę miała czym zapełnić okna na uczelni, c) przestanę nękać rodzinę i sąsiadów tym tupaniem w podłogę. :oczko:
poza tym podoba mi się perspektywa chodzenia do miejsca, gdzie się ćwiczy, mam nadzieję, że będę zadowolona, bo idę do zupełnie nieznanego fitness klubu, który jest po prostu blisko uczelni.

Obrazek
14/14
11.10.2011 - wtorek
Obrazek

dzisiaj mały bieżek, zupełnie na luzaku, bo żadnego czaso-, nie wspominając o odległościomierzu, nie miałam. :usmiech: rozgrzewkę i schłodzenie mierzyłam jedną piosenką, a reszta jakoś tak na czuja. :usmiech: za to słuchałam radia i wiem, że bieg właściwy zaczęłam przy pogodzie po 14, a gdzieś przy przebieżkach podawali godzinę - 14:43. czyli chyba nie było źle, jak na pierwszy bieg od miliona lat, bo tak się czułam. :hahaha:
więc: 5' rozgrzewki + 2xkółko, które zwykle robię w nieco ponad 5' + 2x podbieg i zbieg (jeden po schodach) + odrobina siły biegowej, tak tylko, żeby rozruszać bardziej kończyny + 10 przebieżek + 5' schłodzenia, które ze schłodzeniem miało mało wspólnego, bo jakoś spodobało mi się wyprzedzanie kolejnych przechodniów. :hahaha:
podbiegi podbiegłam w całości! :uuusmiech: tak, tę górę, na którą kiedyś tu narzekałam, że taaaka wysoka i taaaka stroma. w ogóle dobrze mi się biegło, mam wrażenie, że nawet dość... żwawo, oczywiście mierzone moimi standardami.

pozdrawiam ciepło i złotojesiennie, bo jest pięknie. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.10.2011 - czwartek
Obrazek

a ja biegałam wczoraj! :taktak: 5' rozgrzewki, 35' treningu właściwego* i 5' schłodzenia[/quote]
* - pomieszanie z poplątaniem, trochę interwałów na początek, trochę przebiegniętych schodów, kółeczko tyłem.. :hej:
nie wiem czy mądrze robię biegając z tym kolanem, ale nie chcę już brzmieć jak szukająca wymówek. założyłam dzisiaj opaskę magnetyczną doktora levine'a, oczywiście nie wierzę w jej cudowne działanie, ale podtrzymuje rzepkę i faktycznie czuję ulgę, chodząc z nią.

w poniedziałek idę na trening intro - 45' tylko z trenerem, podobno zaczyna się od sprawdzenia kondycji na bieżni - hihi, może się trochę zdziwić, bo nie wyglądam na kogoś, kto może mieć jakiekolwiek szczątki kondycji, a jednak cośtam mam. :spoko: ogólnie zawsze lubiłam ruch, praktycznie od początku liceum nie miałam czasów stagnacji, a to pływanie, a taniec, joga, bieganie, siłka.. :oczko:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

hej hej! nie miałam od soboty komputera, bo jakiś paskudny wirus się przyplątał, ale na szczęście już jest dobrze. więc sprawozdanie ostatnich dni.
Obrazek
7/7

16.10.2011 - niedziela
Obrazek
zgodnie z zasadą 'nie wiesz co biegać - biegaj interwał', którą ostatnio stosuję, był interwał i to kręcony na bieżni. :hejhej: nie z powodu późnej pory, jak wczoraj, tylko tak jakoś nie miałam weny na park a tym bardziej chodniki. było przyjemnie, część znowu biegłam tyłem, ciekawych wrażeń wizualnych można się dorobić utrzymując wzork na liniach oddzielających tory, polecam. :hahaha:
ogólnie 40' wysiłku nie licząc rozgrzewki.

18.10.2011 - wtoreczek
Obrazek
w poniedziałek byłam na tym intro, nie wiem czy wliczać w to trening - zrobiłam krótki obwód dla samego obeznania się z maszynami, trochę orbitreka na rozgrzewkę (w ogóle przez lwią część życia myślałam, że to orbiTER :oczko: ) i ok 30' rowerka na koniec.

wczoraj zaś 10 kółek na bieżni, jakieś 31:30 z tego co pamiętam, nie licząc rozgrzewki. krótko, bo i pora późna, i przede wszystkim nie miałam swoich butów - na skutek fatalnej pomyłki wylądowały w torbie mamy i nie miałam jak się do nich dostać. pobiegłam więc w jakichś nołnejmach 'sportowych' z ery pre-kalendzikowej.. masakra. :spoko: podeszwa cieniutka, czułam każdy kamyczek, amortyzacji zero, poza tym strasznie głośno kłapały, że nie wspomnę o sznurówkach, które wiązałam chyba 4 razy w ciągu treningu. miło jest na bieżni w jesienne, ciemne wieczory, niby do nikogo się nie odezwałam, ale jednak jest taka atmosfera sportu, pokonywania własnych słabości (w końcu zimno, ciemno) itepe itede.. :usmiech:

19.10.2011 - środa
Obrazek

siłka. sporo ćwiczeń, musiałam ogarnąć maszyny co mi się w znacznej większości udało, zostały jeszcze ze dwie które chciałabym bliżej poznać. na rozgrzewkę 10' orbitreka, końcówka 25' rowerka. rowerek jest o tyle fajny, że można na nim bardzo wygodnie czytać, tym sposobem zaczęłam już ogarniać materiał na jutrzejsze laborki. :usmiech: w ogóle dowiedziałam się, że w ramach karnetu mogę chodzić na różne zajęcia grupowe - dla mnie to nowość, ostatni raz jak chodziłam na siłownię to zazwyczaj służyły do tego oddzielne karnety. wyboru nie mam jakiegoś ogromnego, bo mój studencki traci ważność o 16, a większość zajęć zaczyna się po 17 (joga :( ), ale są też treningi poranne i może w którąś sobotę wyskoczę na 'płaski brzuch'. :usmiech: chociaż z drugiej strony może to i lepiej - znając mój zapał początkującego zaliczałabym kolejne zajęcia w fitness klubie, olewając jednocześnie uczelnię, a nie mogę sobie na to pozwolić póki co. :hahaha:

aa i mierzyłam się dzisiaj. przykładowo w pasie -6cm, w talii -4, w udach 3 i 4. :spoko: szkoda, że tego nie widzę (chociaż moi rodzice w zeszłym tygodniu rzucili, że co ja zrobiłam z nogami, że tak schudły), ale cyferkom chyba można wierzyć.
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

w moim cyklu życiowym są trzy oznaki, że chłodniejsza część roku wreszcie i nieuchronnie nadeszła:
- zaczynam słuchać namiętnie comy,
- zaczynam nosić rękawiczki, niekoniecznie przy tym nosząc pełne buty na przykład,
- zaczynam biegać. :spoko:
wszystkie 3 punkty, w ostatnim może możnaby wykasować jedynie 'zaczynam', spełniane są od wtorku, więc oficjalnie witaj chłodku! :uuusmiech:

20.10.2011 - czwartek
Obrazek
50' nie licząc rozgrzewki
w ciągu dnia strasznie zmulałam, ok 12 osiągnęłam apogeum i tak trzymało mnie aż do 17, kiedy wreszcie postanowiłam zjeść obiad. odżyłam, a że przy okazji przeglądałam forum, przy czytaniu bloga Beauty&Beast dostałam nagłego impulsu i postanowiłam jednak pobiegać. dzięki za inspirację i pozdrawiam!
humor miałam wyśmienity na perspektywę przemiłego jesiennego wieczoru w złotym, mokrym pareczku - nie omieszkałam się zaliczyć kilku kałuż. :spoko: bałam się tylko trochę, że impuls, puszczony bez smyczy, zostanie przyblokowany przez obiad, który zjadłam o wiele za późno przed treningiem (bo nie było go w planach w tej godzinie : p). niestety, się trochę zemścił, 3 razy stanęłam na chwilę i za każdym razem myślałam, że seler postanowił jednak obrać drogę wstecz. :trup: trochę też pokrwawiłam palec, o który jakoś dziwnie zahacza paznokcieć, nie wiem o co chodzi, bo mam krótkie, ale widocznie niewystraczająco.
za to cała reszta - BAAAAAAAAJKA! cudownie mi się biegło, świetnie oddaje to kawałek jednej z piosenek comy z nowej płyty (tutaj dziękuję Raulowi za inspirację - miałam w planach przesłuchać dopiero jutro, ale wrzucenie sobie tego do playlisty na trening było świetnym pomysłem :oczko: ):
biegnę, bo nie mogę się zatrzymać
moje ciało jak maszyna
bez kontroli śmiało goni

:spoko:

dokładnie tak się czułam - żadnych zatrzymań 'a bo mi się nie chce biec', totalna kooperacja z muzyką w uszach, żadnych myśli 'a to może skrócę trening', i chyba nawet dość żwawo.. :usmiech: oby tak dalej. :usmiech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23.10.2011 - niedziela
Obrazek
endomondo się popsuło. :spoko: 5.01 w średnim tempie 6:03.....
( 6:18 | 5:58 | 6:13 | 6:10 | 5:34 )
nie mam pytań. :spoko: :spoko:

'spotkałam' dzisiaj biegaczkę, która strasznie kojarzyła mi się ze mną samą - po pierwsze, miała tę samą bluzę co ja dzisiaj (ja czarną, ona oliwkową, z pieskiem :bum: ), po drugie - miała podobny kamuflaż jak ja przy początkach biegania, tj. arafatka na 3/4 twarzy i czapka z daszkiem, zasłaniająca pozostałą część, po trzecie - robiła jakiś plan początkujący, biegała krótkie odcinki, a potem przechodziła w marsz.

Obrazek
obiecane podsumowanie. (18IX-18X>
- 6:15:14 przetruchtane w 9 treningach
- 13 treningów insanity
- 3 treningi siłowe
- inne - 1x łyżwy, 1x basen, 1x joga
- 10 dni bez biegania z powodu przeziębienia, dodatkowo pobolewające kolano

ALE ŻALOWY MIESIĄC. aż mi wstyd. :bum:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ej ja mam nadzieję, że nie potraktowaliście tego wpisu o zepsutym endomondo poważnie - mi też jest trudno w to uwierzyć, ale podobno właśnie tyle w takim tempie nabiegałam. :bum:
Obrazek
7/7
swoją drogą, cofam to, że nie widzę chudnięcia - widzę od niedawna. :bum: mieszczę się np. w spodnie w które na początku diety się nie mieściłam, hihih. :spoko:
25.10.2011 - wtorek
Obrazek
aneks 1 a propos treningu - w zeszłym tygodniu oczywiście w piątek i sobotę była siłka. :oczko:
aneks 2 a propos treningu - mam garmina 305. :uuusmiech: :uuusmiech: jeszcze dzisiaj z nim nie biegałam, bo kurier przyszedł po 18, ale jak tylko się załaduje to zaczynam obczajanie. :jatylko: ale radocha. :uuusmiech: :spoko:

dzisiaj leciałam sobie czterysetki.
5' rozgrzewki + 5x(400m szybko/400m wolno) + 10' schłodzenia
400 w przybliżeniu i to na moją korzyść - pierwszy tor bieżni był zawalony płotkami i biegałam po drugim albo dalszym, bo czasami ustępowałam współbiegaczom.
6.14km w średnim tempie 6:31
6:15 | 6:42 | 6:17 | 6:35 | 6:28 | 6:39 | ostatnie 140m w średnim 7:51 : p
całkiem fajnie, jak na błąd bieżni, wiązanie buta gdzieś w środku no i moje tempa ofc. :hej:
dość mnie wymęczyły te interwały, jak nic ostatnio. :usmiech: fajnie, chociaż w drugiej i czwartej turze miałam ochotę zgonować. :hahaha:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.10.2011 - środa
Obrazek
siłka i sauna. :spoko:
27.10.2011 - czwartek
Obrazek
wczoraj pierwszy trening z garminiakiem. :usmiech: ogólnie przymierzam się do rozpoczęcia tego planu i chciałam wyczuć, co to jest 75% tętna maskymalnego i w którym tygodniu planu się umiejscowić w związku z tym. więc było 30' na 75% i 10 przebieżek.

na te 30' dane z runloga przedstawiają się następująco.
dystans | czas | tempo (km) | śr. prędkość | puls śr. | puls maks.
4km 213m | 00:30:00 | 00:07:07 | 8.43 km/h | 153 | 167
a najlepsze tempo na przebieżkach to 3:43. :spoko:
czyli wooolno. :bum: w związku z tym patrzę też z zaciekawieniem na plany ze strony, którą kiedyś podawała strasb, niektóre też mi się podobają, i myślę nad zwiększeniem częstotliwości treningów, mianowicie o wrzuceniu czwartego w sobotę. :oczko: ale to spokojnie.
nie ogarniam jeszcze do końca wykresów z garmin traninig center ani samego urządzenia, ale i tak jest fajnie, tylko te alerty są czasami przerażające, strasznie przenikliwe dźwięki. :bum: za to ta dokładność pomiaru, niegubienie sygnału, wolne ręce.. jestem w niebie. :taktak:

28.10.2011 - piątek
Obrazek
siłka.
i wyrzucili mnie ze stacji krwiodawstwa za niską hemoglobinę. :ech:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

29.10.2011 - sobota
Obrazek
spędziłam 4h na siłce. : O w czym 1h zajęć, 40' roweru i godzina saunowania-odpoczywania. naaaajs.
jadłam dzisiaj pierwszy raz w życiu batona proteinowego, bo po tym wszystkim byłam głodna jak wilk, a miałam jeszcze coś do załatwienia w mieście (np. kupienie masażera, od którego oderwać się nie mogę :spoko: ). czekoladowo-kokosowy, smakowo całkiem dobry, chociaż konsystencja dziwna, twardy - wiadomo, białko w proszku - no i spodziewałam się lepszego stosunku białek/węgli/tłuszczów. raczej nie będę powtarzać, chociażby z tego względu, że to droga impreza (5,50zł taki baton, 65g), chyba, że w obliczu kryzysu słodyczowego. :P

a teraz wieczorkiem bieg - wyścig z wirutalnym partnerem. uwaga, fanfary...
5kaemów w średnim tempie 5:38. :spoko: :spoko:
5:26 - 5:35 - 5:43 - 5:52 - 5:30
puls średni 175, maks 184 czyli zgon. :hahaha: ale ja się właśnie czułam zadziwiająco dobrze.
czemu zadziwiająco? przede wszystkim, bo trochę się bałam tego treningu - po pierwsze, nigdy tak nie biegałam, po drugie, byłam po wypasionej sesji na siłowni. plan był prosty, trzymać się w odległości kilku m, niezależnie w którą stronę, od wirtualnego partnera :spoko: , a na ostatnim km/półtorej pocisnąć. a wyszło tak, że tak strasznie nie podobało mi się zostawanie w tyle za rywalem, że kazałam mu płonąć już na pierwszych 150m i potem przewaga tylko rosła (ku mojemu zdziwieniu, bo naprawdę nie wydawało mi się, że biegam aż tak, poza tym spodziewałam się, że po początkowym zrywie osłabnę), ostatni raz jak patrzyłam była około 215m.
przerwy dwie - wiązałam buta gdzieś na 2km (ale naprawdę nie przedłużałam niczego niepotrzebnie, aż to do mnie niepodobne), a gdy zostało mi 700m do końca, pomachał do mnie jakiś typ spacerujący z wózkiem. okazało się, że to biegacz, zna ludzi z biegu opolskiego, przebiegł maraton poznański no i w ogóle fajnie. :uuusmiech: pogadaliśmy trochę o tempie, zawodach, sezonie zimowym i poleciałam dalej. kurcze, miło, nigdy mi się to nie zdarzyło. :usmiech:

poza tym mała gwiazdka do treningów biegowych - raportuję, iż ładnie robię rozgrzewki przed każdym biegiem, tak jak zakładał plan zimowy, nie wliczam ich do treningu. :usmiech: schłodzenia też robię coraz częściej, np. bo szkoda mi czasu na marsz do domu. :bum:

tutaj chciałabym mieć jakieś specyficzne pożegnanie, w stylu 'stay tuned' albo 'ahoj'. :hej: ale nie mam (jeszcze :ble: ), więc po prostu trzymajcie się ciepło.
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

30.10.2011 - niedziela
Obrazek
plan zadał dzisiaj 50' na 75% hrmax.
wyszło 7.024km w 51:18 (czyli żenada), ale za to tętno ładne - średnie 148, maks. 167 ale to tylko na początku, na każdych kolejnych 'lapach' nie wyszło poza 152 (celem było ok 150)*.
tempa na poszczególne odcinki 7:46 - 7:11 - 7:27 - 7:14 - 7:10 - 7:12 - 7:14 - 06:59
* - swoją drogą będę musiała chyba do rozgrzewki dodać minutę-dwie tuż przed biegiem, bo te pomiary wychodzą chyba troszkę przekłamane - przecież to naturalne, że w momencie rozpoczęcia ruchu ze stanu bezruchu tętno skacze.

czyli ogólnie tempożal :spoko: , ale za to mogłabym tak biec i biec... :usmiech: :usmiech:
wychodziłam ogólnie strasznie zmęczona na trening. niczym konkretnym - tak po ludzku zmęczona poprzednim tygodniem, plus niewyspanie, plus małe nerwy jakie zafundowano mi dzisiaj po południu. :oczko: aż miałam plan B w głowie, obejmujący położenie się do łóżka o 19. :ble: ale wyszłam i było nawet dość przyjemnie, chociaż przez większość czasu nie mogłam uwolnić myśli, bo starałam się nie dopuścić do skręcenia kostki - wspaniały nieoświetlony pareczek i zmiana czasu, którą hejtuję (a taki miałam nastrój na bieg kontelmplacyjno-wolnomuzyczny..). :oczko: spotkałam pana którego widziałam też wczoraj. :usmiech: a do domu wróciłam z hasłem 'jednak bieganie jest dobre na wszystko' na ustach. :usmiech:
tydzień zamykam skromnym kilometrażem 24,378.

miedź. :usmiech: Obrazek
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

jestem wyczerpana.. :ojnie: najchętniej bym cały dzień leżała i oglądała filmy, nie ruszając żadną częścią ciała. :ech:

Obrazek
6,5/7 - w piątek zrobiłam skok w bok, dyplomatycznie nazywając to 'ładowaniem węglowodanami'. :oczko: nie umieram i nie wieszam się, w końcu już 1,5msc diety za mną i coś takiego nie będzie miało wpływu na dłuższą metę, a moja psychika na tym zyskała.
31.10.2011 - poniedziałek
Obrazek
siłka i sauna.

01.11.2011 - wtorek
Obrazek
15' na 75-80% - 2,234km, tempo 6:43, średnio 77,5% hrmax :oczko: czyli ideał.*
25' na 80-85% - 3,969km, tempo 6:18, średnio 82,5% hrmax :bum:
5 podbiegów po 200m z przerwą 200m marszu.
razem 8,389km w 1:00:03, średnio po 07:09 (czyli jak na mnie bardzo nieźle, biorąc pod uwagę, że kilometr z tej trasy to podbiegi a kilometr marsze).
mając do dyspozycji tylko swoją górkę o długości wbiegu ok 150m (i przewyższeniu 23m :spoko: ), biegłam takim systemem, że wbiegałam, następnie szybki nawrót i zbiegałam aż do końca odcinka 200m. następnie 200m marszu i powtórka.
na pierwszym tylko tętno skoczyło mi do 90%, potem już ładnie w okolicach 85%. :usmiech:
ogólnie przyjemnie, chociaż wymęczył mnie ten trening - najbardziej chyba te 25 minut w środku, podbiegi nie były aż tak strasznie, jakie mi się wydawały. no i ciekawa uwaga - miesiąc temu nie byłam w stanie wbiec w całości na tę górkę, a już na pewno nie pięć razy pod rząd. :usmiech:

* - spokojnie, nie jestem aż tak drobiazgowa, żeby wliczać połówki z uderzeń tętna, ale tu mi wyszło tak idealnie równo po środku, że musiałam. :hahaha:

jeszcze kilka słów o hipotetycznych zawodach. jest u nas organizowany bieg niepodległości, na 2,4 i 5km, tyle, że to wszystko na bieżni i to jest jedyny bodziec, który mnie odstrasza - bo tak to bym poszła, chociażby po jakąś oficjalniejszą życiówkę niż to co ostatnio zrobiłam z 'wyimaginowanym przyjacielem'. :bum: ale jakoś biegi na bieżni kojarzą mi się z profesjonalizmem, biciem rekordów itp. - nie widzę tam mojej amatorszczyzny i przybiegania na metę 10 minut po wszystkich. :bum: :bum:
po drugie, postanowiłam rozeznać się w półmaratonach organizowanych wiosną, żeby mieć jakiś cel i trenować pod coś konkretnego (tak, ja zaś te półmaratony :hej: :hej: ). czasowo i dystansowo odpowiadałaby mi sobótka, ale po przejrzeniu profilu trasy przypomniałam sobie bytomskie góry i doliny i podziękowałam. :bum: tydzień później (01.04 :spoko: ) jest za to poznań półmaraton, płaski jak stół z tego co widziałam. i chyba w niego bym celowała. :taktak:

miedź. :spoko:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

02.11.2011 - środa
Obrazek
siłka bez rowerowania.

03.11.2011 - czwartek
Obrazek
15' w tempie 6:39
następnie 4 razy po 5' szybko (85-90%)/5' odpoczynku. kolejne pięciominutówki (te szybsze ofc)
5:25 - 5:38 - 5:44 - 5:37
średnie tętno całości 81%, średnia z szybszych odcinków - 86%
czyli minimalistycznie.

zmęczyłam się. :tonieja: i chyba jednak w tym tygodniu nie będzie 'bnp', jakoś nie widzę tego. :zero:

miedź. :spoko:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

04.11.2011 - piątek
Obrazek
siłka, zamiast roweru marsz na bieżni (kolano lepiej się z tym czuje).

05.11.2011 - sobota
Obrazek
zajęcia fitness, siłka i marsz na bieżni.

06.11.2011 - niedziela

rano latałam po decathlonie w poszukiwaniu przebieralni.. jestem pewna, że oni co tydzień robią tam generalną rozróbę, wrzucają nazwy działów do worka, a potem każdy losuje i układa wedle własnego gustu.. pff. :bum:
owocem zakupów jest bluza z genialnymi turkusowymi wstawkami :usmiech: , skarpetki i rękawiczki. mam też upatrzone getry na chłody.

Obrazek

6,006km w 40:43' (tempo 6:47)
tętno całości ponad 76% (miało być 75%, czyli okej)
w trakcie kilka przebieżek na mitycznym śródstopiu. wpływ paru artykułów przejrzanych wczoraj wieczorem.

wleczoooone, masakra. :echech: nawet olałam rozgrzewkę. czuję się zwyczajnie zmęczona. :zero:

tydzień zamykam w 22,87km.

ps. UWAGA PESYMIZMY wkurza mnie ta dieta powoli, wydaje mi się, że w ogóle nie chudnę. :wrr: jak to możliwe, że nie ma efektów, skoro w samym chociażby grudniu zeszłego roku biegając trzy razy w tygodniu po DWADZIEŚCIA minut i jedząc 'normalnie' - czyli wpierdzielając, schudłam tak, że aż ja to widziałam. :wrrwrr:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

07.11.2011 - poniedziałek
WOOOOOOLNE. :bum: :bum:

08.11.2011 - wtorek

Obrazek
7/7

Obrazek
mimo, że po ciemku, prawie o 22 i z duszą na ramieniu to biegałam wczoraj, a jakże.
skoro był wtorek.. to były i podbiegi.
w ogóle zorietowałam się, że w zeszłym tygodniu zrobiłam trening o tydzień późniejszy, w sensie, że wczorajszy. :ble:
najpierw 15' na 77,5%hr max. (tempo 6:54)
miało być 25' na 80-85%, średnią mam 79% (tempo 6:47) :spoko: 3 razy się zatrzymywałam, bo złapała mnie po prostu straszliwa kolka, za każdym razem się dosłownie zwijałam w kłębek. :tonieja: już część tych pierwszych 15' biegłam z pięścią pod żebrem, ale potem zrobiła się masakra. co gorsza - dzisiaj na bieżni w siłowni znowu czułam, że nadchodzi... :trup: (tylko nie mówcie o żadnej kamicy żółciowej :trup: )
miało być 5 podbiegów po 200m. pierwszy wbiegłam na standardową górkę, ale tam towarzystwo w kapturach raczyło się bodajże złotym trunkiem, oczywiście nie mogłam stracić fasonu i rączo przebiegłam obok nich, ale wracać tam nie chciałam. w związku z tym kombinowałam po parku, udało mi się zrobić jeszcze 2 podbiegi (łagodniejsze, w sumie to chyba na nich powinnam trenować - zyskałam tempa 5:10 i 5:30, w porównaniu z tempem na górce - 7:20), a dwa pozostałe nadrabiałam siłą biegową no i brakiem przerw w marszu, w zamian truchtałam.

wczoraj też test rękawiczek, wypadł dobrze, chociaż zdążyłam je już porwać. :spoko: i jednak będe musiała wrócić do decathlonu po legginsy - wczoraj ubrałam zakolanówki, chłodek wieczorny to już nie przelewki. :hej:


09.11.2011 - środa
Obrazek
siłka, na początek 10' marszu na bieżni, na koniec 25' rowerka.
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10.11.2011 - czwartek
Obrazek
założyłam, że siłka będzie zamknięta w piątek, więc poszłam w czwartek. więc był trening siłowy, na początku 10' orbitreka, koniec - 17' rowerka. cóż za precyzja, powiecie.. :hahaha: musiałam zdać kluczyk przed 16, bo karnet mi się kończył, to dlatego. :oczko:

11.11.2011 - piątek
miał być bieg za czwartek. ale bolało mnie ucho a po zjedzeniu jabłka po południu - cała prawa strona brzucha. uznałam, że już w tym tygodniu udowodniłam, że nie szukam wymówek od biegania, więc odpuściłam. swoją drogą, skoro już o zdrowiu, ja się niedługo rozsypię.. :lalala:

12.11.2011 - sobota
Obrazek
rano siłownia. trening siłowy, z rozgrzewką (10' orbi), zakończony 25' orbi i 5' spacerem na bieżni (chciałam ochłonąć, nie lubię się tak przebierać na spocone ciało :P ) i zajęcia płaski brzuch.

teraz wieczorem bieg, 15' na średnio 72%hr max (6:54), potem 5x 4' szybko/4' wolno. tempa kolejnych szybszych odcinków:
5:40 - 5:50 - 6:00 - 5:53 - 5:46

biegałam na wyspie, bo naiwnie myślałam, że zdążę przed zmrokiem - nie zdążyłam. a wyspa jest chyba jeszcze gorzej oświetlona niż park, nie wspominając o towarzystwie, które jest hmm.. ciekawsze. :hahaha: minęłam jednego biegacza z czołówką, swoją zostawiłam w domu bo patrz pierwsze zdanie tego akapitu. :oczko: tempo ogólnie jak na to, że ciągle myślałam tylko o tym, żeby się nie potknąć - nawet okej. na odpoczynkach ani razu nie zeszłam do wymaganej strefy 75%, raz udało mi się na 78% a tak to wszystko od 80% w górę. o_o wydaje mi się, że instyktownie przyspieszałam podczas mijania ludzi, no i trasa była dość pofałdowana.

btw myślę intensywnie o santarun we wrocławiu 3.12, fajnie by było, gdyby udało się pojechać. :taktak:
blog
komentarze

the best is yet to come!
ODPOWIEDZ