Jurku, myślę, że masz sporo racji. Jak sobie pomyślę, to w zasadzie realizowałam teraz prawie ten sam plan, co przed majowym półmarotonem - z tą różnicą, że na wiosnę dużo mniej się go trzymałam.
Wtedy na 4 tygodnie przed pobiegłam dychę na PB, poprawiając w sumie to z jeszcze 3 tygodni przed - zrobione w ramach niedzielnego biegania ze znajomym, którego odwiedzałam. W ogóle dość regularnie biegałam wtedy w piątkowe wieczory z ekipą ze sklepu Jog'Ra, tak z 1h-1h15' dla nich truchcikiem, dla mnie w tempie nieomal na dychę. A niedzielne wybiegania z kolei często w kolegą z pracy, więc bywały raczej w tempie maratońskim i nierzadko BNP. Przed zawodami czułam się mocna i pobiegłam czas nawet lepszy niż "przysługujący" z wyniku niedawnej dychy. A teraz czułam się przed dość słabo i niepewnie. Ale też sporo zmian było po drodze - koniec doktoratu, przeprowadzka, śródstopie.
Z zawodów łatwo dostępnych w okolicach to mam w najbliższym czasie:
12.11 - cross 12km po lesie pod (a w zasadzie nad
) Lozanną przewyższenie 200m
3.12- L'escalade w Genewie, dla kobitek jest 4787 m +80/-83 (2 pętelki po starym mieście)
17.12 -Lausanne midnight run, 5km lub 7.5km, wokół centrum, góra/dół/góra etc.
15.01 - Cross International de Lausanne, dla kobiet 5km, pętla 1km nad jeziorem, ponoć naprawdę płasko
A od marca to już regularnie niemal co tydzień coś na 5-10km.
Coś dłuższego to bym chciała pobiec w okolicach czerwca, znajomi zapraszają, choć w sumie 10km też tam dają jak co. Choć być może się skuszę w maju na
Transbaie, ale to jest dość nietypowa impreza. A na później plany dość szalone, ale zobaczymy jak się będzie forma rozwijać.
Będę bardzo wdzięczna za wszelkie inspiracje i życzliwy acz krytyczny rzut oka od czasu do czasu.
(Taki mały gest, takie mi przynosi miłe konsekwencje. Dzięki
)