Strasb - w pogoni za formą

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 29/09/2011

15' rozgrzewki (śr.7:20 min/km :hahaha: śr. 149 bpm = 69% HRR) + 4*2km w tempie półmaratonu P=2' + 8' schłodzenia; razem 11.9 km
Buty Hyperspeed


Strasb ostatni raz nadaje ze Strasbourga. Trening dziś dłuższy, więc nie ma czasu się rozpisywać. Pierwsze powtórzenie na próbę tempem majowym i szybka refleksja: "to stanowczo teraz nie jest Twoje realne tempo półmaratonu". Następne 3 wolniej, trochę na czuja - wyszły równo prawie. Przy okazji to mój najdłuższy dotąd bieg w Hyperspeedach (1h15') i stopy żyją całkiem nieźle. :spoko: Ściegno od lewego tibialisa w biegu trochę się odezwało, profilaktyka lodami rabarbarowo-truskawykowymi już była :oczko: , zaraz poprawimy okładem z lodu.

1. 5:37 min/km śr.169 bpm (83% HRR)
2. 5:47 min/km śr.169 bpm (83% HRR)
3. 5:48 min/km śr.172 bpm (85% HRR)
4. 5:48 min/km śr.174 bpm (86% HRR)

Wniosek z tego taki, że w Lozannie pewnie się zabiorę z zającem na 2:10 czyli po 5:55 min/km (zająca na 2:05 nie ma).

Edit: Te cyferki pisane z głowy się średnio zgadzają. Zajączek na 2:10 to pomyka ponad 6 min/km. 5:55 min/km to mogę sobie sama biec na 2:05. Czyli jeszcze sprawa do zdecydowania.

Jutro wolne, tj. przeprowadzka. :hahaha: Nie wiem kiedy następny raz będę mieć internet, ale obiecuję ładnie biegać. :hej:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Uzupełniam powoli zaległości:

Piątek 30/09/2011

Przeprowadzka

Ze 20x na wysokie czwarte piętro bez windy, z obciążeniem większym lub mniejszym. Po połowie "treningu" zaczęły mi się już trząść mięśnie nóg, dobrnęliśmy do finiszu "na mentalu". Na szczęście udało się oszczędzić kręgosłup.

Sobota 01/10/2011

easy 1h
Buty Green Silence


Wycieczka odkrywcza brzegiem Jeziora Genewskiego, chyba tylko ciekawość ciągnęła mnie do przodu. Na żołądku ciążył zbyt późny obiad, a łydki jęczały po dniu poprzednim.

Poniedziałek 03/10/2011

długie wybieganie 1h41'
Buty Green Silence


Niedziela wolna dla ugłaskania łydek, długie wybieganie wypadło zatem w poniedziałek. Za późno wyszłam i zmrok mnie złapał po drodze. Mimo to w ogromnym parku i wioskach wzdłuż jeziora nie byłam sama, mnóstwo innych biegaczy. W trakcie nogi się jakoś rozkręciły, wbiegłam nawet pod górę od jeziora pod dom (to jakieś 5-6 minut podbiegu, zaczyna się stromo, potem coraz łagodniej).
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Tydzień 6/10

Obrazek

W tym tygodniu na liczniku około 22.9 km + 2h40' biegu :oczko: , z czego 8km w tempie półmaratonu, reszta easy.

Treningi 4/4 - jeśli liczymy tydzień do poniedziałku :oczko:

Obrazek

Hyperspeed - 2 treningi - 22.9 km
Green Silence - 2 treningi - 2h40' (z wkładkami ortopedycznymi)


A co będzie w przyszłym tygodniu:
Easy 45'
3*3000m P=2' (tempo półmaratonu)
Easy 45'
Długie wybieganie 1h40' w tym 2*20' 80-85% HR max
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Uzupełniania zaległości ciąg dalszy:

Środa 05/10/2011

easy 43' (śr. 6:59 min/km)
Buty Hyperspeed


Po ciemku, zmęczona, ciężko, dobrze że z mężem, to jakoś dociągnęłam. Mocny ból ściegien on tibialis posterior. Mrożę + dzień przerwy.

Piątek 07/10/2011

20' rozgrzewki (7:01 min/km) + 3*3km w tempie półmaratonu P=2' + 7' schłodzenia razem 13.2 km
Buty Hyperspeed


Bałam się tego treningu przy kiepskim samopoczucie w poprzednie dni i pozostało pytanie jak scięgna. Na rozgrzewce dość świeżo, nogi nieźle. Po środowym treningu postanowiłam, że moje tempo półmaratońskie to zdecydowanie będzie takie na 2h10' :echech:. Pomimo takiego założenia biegło się ciężko te 3 powtórzenia. Na początku drugiego chciałam się poddać, ale głowa wygrała. Wyszły po: 5:56/6:01/5:59 min/km. Zadowolona jestem, że się nie poddałam, ale optymizm przed zawodami średni. Aha, zapomniałam wspomnieć, że na zawody się zapisałam i nie ma zmiłuj. :oczko:

Sobota 08/10/2011

46' easy
Buty Green Silence


Lato skończyło się gwałtownie, zaczęła się pora deszczowa/wilgotna. Hyperspeedy jako zbyt przelewne i za mało przyczepne na mokrym powędrowały na sen zimowy. Założyłam footpoda na Brooksy i poczłapałam na stadion Pierre de Coubertin nad jeziorem (dostępny publicznie, 6 torów, choć na wewnątrznym koleina w tartanie miejscami). Skalibrowałam zwierza i tup-tup wróciłam do domu. Bez szału. Nogi lepiej, ale wciąż mrozimy. Żeby nie kusić licha długie wybieganie przełożone na poniedziałek - nie będzie w ten sposób 3 dni biegania pod rząd.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 10/10/2011

50' easy (śr.155 bpm = 73% HRR ) +2x20' (śr. 172/171 bpm = 85/84% HRR) P=2' + 8' schłodzenia razem 1h40'
Buty Green Silence i tak będzie do odwołania


Wypogodziło się, ale błoto pozostało jeszcze nad jeziorem. Znów wychodziłam z obawą na ten trening. Najpierw się chwilę pokręciłam po dzielnicy, potem strooomo w dół na brzeg jeziora i przed siebie aż nie stuknęło 50 minut, zawrotka, przyspieszenia, schłodzenie, na górę pod dom już marszem. Niepokojąco bardzo mnie ten trening zmęczył. :lalala:
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Tydzień 7/10

Obrazek

W tym tygodniu na liczniku 13.2 km + 3h08' biegu, z czego 9km w tempie półmaratonu, 40' na ok. 85% HRR, reszta easy.

Treningi 4/4 - jeśli znów liczymy tydzień do poniedziałku :oczko:

Obrazek

Hyperspeed - 2 treningi - i zapadły w letarg
Green Silence - 2 treningi (z wkładkami ortopedycznymi)


A co będzie w przyszłym tygodniu:
2*10*200m p=30" P=3' - naprawdę nie wiem, czy mi to teraz potrzebne :ojoj:
Easy 45'-1h
4000m-3000m-200m P=2' (tempo półmaratonu)
Długie wybieganie 1h30'
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Środa 12/10/2011

20' rozgrzewki (6:55 min/km) + 6*200m p=30' + P=3' + 10*200m p=30' + P=3' + 4*200m p=30' + 13' schłodzenia razem 10.2km
Buty Green Silence


Jak to zwykle ostatnio przed jakimś żwawszym treningiem bardzo się bałam, co to będzie. A do biegania dwusetek teraz to już w ogóle nie miałam przekonania. Rano nie poszłam biegać, żeby nie zasuwać tego na czco, przed obiadem byłam zajęta czym innym, po obiedzie to dobre 3h z głowy zanim się jak należy uleży w żołądku i zrobiła się godzina, kiedy na stadionie największe tłumy. A ja jakoś miałam potrzebę intymności dla swojej przewidywanej porażki. Stwierdziłam, że pobiegam mocno pod wieczór, bo stadion i tak oświetlony. Jako że znów dziś jesień cieplejsza niż mieliśmy lato, więc założyłam krótkie spodenki i koszulka z Jog'Ra (tak w ramach talizmanu). Uzupełniłam rękawkami i jakoś tak ponoć-kompresyjnymi podkolanówkami z LIDLa. Temperaturowo wybór okazał się bardzo trafiony, a dodatkowo - choć może to autosugestia, jakoś moje tibialisy mniej dają popalić w tych skarpetach. Jak sobie wmawiam, to też dobrze, bo to znaczy, że one po prostu się mają lepiej tak ogólnie. :oczko:

Energicznie i radośnie dotruchtałam na stadion a tak dziś jednak ciemno. :echech: Tzn. nie tak na 100%, ale głównego oświetlenia brak. Na probę przetruchtałam jedno okrążenie - tor spokojnie widać, ale z odczytem na zegarku już gorzej. Postanowiłam pobiec interwały na czuja. Tylko nie pamiętałam za bardzo, jak się te dwusetki powinno czuć. Już pierwsza mnie nieźle przećwiczyła, ale przerwa spokojnie wystarczyła na odsapnięcie. Na drugiej próbowałam zobaczyć, po ile ja je biegam, ale coś źle kliknęłam na garminie. Przy piątej zaczynało być ciężko i napadły mnie olbrzymie wątpliwości, nie tyle, czy dam rady, ale czy mi się chce i czy ma sens wogóle taki trening. Po szóstym powtórzeniu postanowiłam przerwać i dokończyć trening jako easy + przebieżki. Maszerując mogłam wreszcie spojrzeć na tempa interwałów - łaaaa, jak nic syndrom białego Kenijczyka, ale przynajmniej wyczułam, że się zażynam bezsensownie. Dospacerowałam do 3 minut i postanowiłam, że spróbuję jednak jeszcze jedną serię, ale w tempie jakie przystoi moim aktualnym zamierzeniom na połówkę, jakoś się z podświetleniem zegarka powinno dać kontrolować tempo. Oooo, jakie to przyjemne bieganie. Tzn. męczące jak normalne interwały, ale nie "na umór". :bum: I tak jakoś nie wiadomo kiedy wykręciłam 10, ostatni trochę pociśniety już świadowie. Trzy minuty truchtania i postanowiłam nawet dołożyć mini-serie tych brakujących 4 powtórzeń. Pewnie treningowo nie miało to sensu, więc niech się nazywa, że dla egoistycznej przyjemności. A potem spokojnie potupałam do domu, pod górę podeszłam.

(Podoba mi się bieganie interwałów na stadionie, bardzo mnie mobilizuje, kiedy wyraźnie widzę koniec zadanego odcinka. I wygląda na to, że wykalibrowany garmin nieźle mierzy).

A teraz krótko zwięźle i na temat:
I seria (kenijska :bleble: ): 4:17/*/4:18/4:27/4:26/4:14 min/km
II seria: 4:55/4:49/4:42/4:53/4:48/4:55/4:52/4:30/4:41/4:31 min/km
bonus: 4:49/4:46/4:44/4:22 min/km
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 13/10/2011

59' easy (śr. 6:58 min/km) w tym podbieg od jeziora pod dom (około 5'?) wyszło 8.53km
Buty Green Silence


I znów piękny letni dzień. :oczko: I znowu jakoś tak wyszło, że biegać poszłam dopiero po ciemku. :echech: Potruchtałam w jedną, w drugą nad jeziorem, żeby dobić do 45'. Tibialis trochę skamlał, ale poza tym fajnie. Ponieważ ładnie się rozkręciłam, to postanowiłam na deser podbiec zamiast podejść do domu, w tempie dostojnym, więc pewnie do raczej ćwiczenie woli niż mięśni. Podbieg ma 3 części: stromo-trochę mniej stromo (krótko) - mniej stromo. Dzięki ostremu początkowi, ten trzeci etap to niemal odpoczynek. W takim razie "wypoczęta" :oczko: zakręciłam jeszcze kółeczko wokół ogrodu botanicznego i Place de Milan (skąd startuje maraton). Po kilkusetmerach będą u mnie pod domem, więc pewnie ich zdążę pooglądać zanim się udam na pociąg na start półmaratonu.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Sobota 15/10/2011

18' rozgrzewki + 4km-3km-2km w tempie półmaratonu P=2' + 6'30" schłodzenia razem 13.1 km
Buty Green Silence


Pogoda w Lozannie nadal rozpieszcza. Starałam się podejść do tego treningu optymistycznie. Mimo że dziś najgorszy z TYCH dni - ale przecież lepiej teraz niż na zawodach. Wyszłam biegać w najpiękniejsze słoneczko, które jako że jednak mamy październik, to szczęśliwie już nie znęca się na biegaczach, tylko poprawia humor. Temperatura była akurat na bieganie w krótkim rękawku i spódniczce - na chodzenie tak już nie. W sumie ubraniowo wyszedł mi bardzo optymistyczny zestaw - czerwona koszulka, turkusowa spódniczka, podkolanówki czarne z żółtym + żółto-czerwone buty. W sumie jak się ubiera Green Silence, to automatycznie ubiór biegowy się robi z lekka niepoważny. :oczko:

Jako kolejne posunięcie w walce z biegowym marazmem zdecydowałam się na nową trasę. Zdecydowanie za dużo ostatnio włóczę się pod ciemku wte i nazad po tym samym kawałku, to może zbrzydnąć. A (pa)górkom przecież rzucam wyzwanie, więc nie ma się co bać, jak gdzieś na trasie wyskoczą. Z tą myślą po wyjściu z domu skręciłam na trasę nadchodzącego maratonu, zaraz na początek wspinaczka na Górę Oliwną (Montolivet, ale szczęśliwie Golgota to nie była. A potem w nagrodę czekał mnie długi łagodny zbieg ku jezioru wśród coraz większej zieleni, ale fajnie. Po drodze minęłam się z biegaczem zasuwającym pod górę, wyraz twarzy miał mniej zachwycony niż ja. :spoczko: Można się niemal poczuć jakby sie oszukiwało. :hej: Jak dobiegałam nad jezioro, to zaliczyłam rundkę w nieznanym mi dotąd parku, jak każda większa przestrzeń w Lozannie w żaden sposób nie mieścił się cały na płaskim, może nie najlepsze takie podbiegi na rozgrzewce przed solidnym zasuwaniem, ale cóż robić.

Na "danie dnia" wróciłam na bulwar nad jeziorem, kapkę przed Muzuem Olimpijskim. Równoległa ulica została zamknięta dla ruchu z powodu przygotowań do "Tygodnia Olimpijskiego" - warunki do sportowania się zatem super, pobiegłam miejscami środkiem ulicy, a co! :hejhej: Starałam się tempo półmaratońskie biec bardzo równo, na początku szło super, jak teren za bardzo falował, albo pod koniec odcinka to już różnie wypadało. Okazało się, że moja najmniej ulubioną część zwyczajowej trasy da się jednak pobiec inaczej, nad samym jeziorem i bardzo mi to odpowiadało. Wreszcie poczułam, że mam jakieś szanse z tym półmaratonem. No i tibialis ani nie pisnął, no normalnie zapomniałam, że tam jest. A wracając spacerkiem pod górę do domu (przy okazji zmierzyłam pi razy oko garminem, że jest to około 500m drogi pod górę :bum: ) spotkałam męża, który opuścił siedlisko z misją znalezienia pożywienia. W ten sposób wylądowałam w moim optymistycznym biegowym stroju na zakupach w lokalnym markeciku, niektórzy trochę dziwnie mi się przyglądali. :hahaha: Jutro półtorej godzinki człapania i wygląda na to, że wreszcie uda się tydzień biegowy zakończyć jak należy w niedzielę.

4km: 6:02/6:02/6:07/6:02 min/km
3km: 6:01/6:06/6:00 min/km
2km: 6:00/6:00 min/km
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Niedziela 16/10/2011

długie wybieganie 1h30' śr. 6:47 min/km razem 13.25 km
Buty Green Silence


Ach, cóż to była za pogoda! Takie słoneczko, że grzechem byłoby udanie się gdzieś indziej niż nad jezioro. Tym razem ruszyłam na wschód od Lozanny. To znów oznaczało ten przyjemny zbieg z Montchoisi na początek (kiedyś tam wbiegnę pod górę, obiecuję sobie) a na granicy Lozanny i Pully wkroczyłam na ścieżkę nad samym jeziorem. Ścieżka jest wybetonowana i miejscami uniesiona w stosunku do powierzchni jeziora, wiedzie często wzdłuż płotów nadbrzeżnych willi. Przy tak pięknej pogodzie oczywiście pełno było spacerowiczór i miejscami, szczególnie na zakrętach, było mocno niebezpiecznie (wszystkie wille mają żywopłoty, widoczność zerowa). Na szczęście były też piękne, szerokie odcinki, gdzie dla wszystkich było wystarczająco dużo miejsca. Trasa płaska według standardów miejscowych, czyli na zmianę łagodnie w górę i w dół. Przebiegłam przez dwie przystanie jachtowe (sporo ludzi żeglowało, przy tej pogodzie, ale wielu już wyjmuje łodzie przez zimą na suchy ląd, wczoraj często widziałam pucowanie posezonowe) i dobiegłam aż do podnóża słynnych winnic Lavaux*, uroczych w jesiennym słońcu i kolorach. Tam zrobiłam niebawem nawrót i pokonałam slalom raz jeszcze (było nawet gorzej). Podbieg pod Górę Wybraną to jeszcze nie na teraz, więc wróciłam nabrzeżem u stóp Muzeum Olimpijskiego, gdzie trwał festyn sportowy i mijałam kolejno poszczególne stanowiska, gdzie dzieciaki grały w najróżniejsze gry zespołowe (niektóre nazwy nic mi nie mówiły), ale były i sporty indywidaulne - zdążyłam zauważyć łucznictwo, biathlon, tenis, narciarstwo/snowboard, bobslej - wszystko w wersji mini. Fajna impreza.

*fotka winnic z oficjalnej strony miasta
Obrazek

Jak na razie biegam tam nad samym jeziorem, ale pod tych dróżkach pomiędzy tarasami winnic to musi być jazda. :bum:
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Tydzień 8/10

Tym razem udało mi się zamknąć na czas biegowy tydzień, ale z podsumowaniem przed awarią internetu już nie zdążyłam.

Obrazek

W tym tygodniu na liczniku 45.08 km :szok: , z czego 9km w tempie półmaratonu, jedne interwały, około 70% easy.

Treningi 4/4 - wzorowo :ble:

Obrazek

Green Silence - 4 treningi (z wkładkami ortopedycznymi - wspomagam tibialisa jak mogę)


A co będzie w przyszłym tygodniu:
Easy 45'
2* 4000m P=2' (tempo półmaratonu)
*Easy 45'
Długie wybieganie 1h20' w tym 2*10' 80-85% HR max

*Zawarłam pakt o nieagresji z moim tibialisem i zobowiązałam się do niebiegania dwa dni pod rząd, dlatego ten trening wypada z planu.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Wtorek 18/10/2011

43' easy (śr.6:39 min/km) 6.5 km
Buty Green Silence


Nie udało się dziś pobiegać w południowym słoneczku, musiał mi wystarczyć zachód słońca nad jeziorem. Jesień już wyraźnie, trzeba było chociaż cieniutki długi rękam założyć, od połowy treningu był jak znalazł. Dawno tak lekko mi się nie biegało, spora część populacji się sportowała nad brzegiem jeziora, niektóre twarze już poznaję. Na nabrzeżu w przystani w Vidy trenowali chodziarze, chyba akurat jakieś interwały. Byli ode mnie o wiele szybsi. :ojoj: Miałam jeszcze w planach podbieg z portu pod dom, ale coś łydka brzydko ciągnęła.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Piątek 21/10/2011

Nie jest dobrze. :ojnie: I jakoś nie mam szcześcia do tych zawodów...Zrobiłam sobie dodatkowy dzień wolny na ugłaskanie łydki, która pyskowała na wtorkowym treningu i dzisiaj jak chodziłam to już było miodzio. Ale jak chciałam pobiec to zupełnie niefajnie, ale ból inny niż we wtorek, taki trochę elektryczny - znów jakiś nerw. W każdym razie po przetruchtaniu kilkuset metrów grzecznie wróciłam spacerkiem do domu i teraz będę chuchać i dmuchać, żeby jednak udało się pobiec półmaraton.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Tydzień 9/10

Co by nie było, podsumowanie tygodnia jestem Wam winna.

Obrazek

W tym tygodniu na liczniku około 7 km :hahaha: , 100% easy.

Treningi 1/3 - siła wyższa

Obrazek

Green Silence - 1(2) treningi (z wkładkami ortopedycznymi - choć ścięgno od tibialisa już nie jęczy)


A co będzie w przyszłym tygodniu:

Chciałabym w czwartek potruchtać luźno 45', żeby sobie przypomnieć, jak się nogami przebiera i przetestować kwestie odzieżowe - nie miałam jeszcze okazji pobiegać odkąd się nieźle ochłodziło.

Mięśnie łydki już wydają się nieźle ugłaskane, jest wędrujący ból z przodu kostki/z góry stopy czasami, co wygląda trochę jak podrażenienie nerwu kulszowego. Żeby mnie nie kusiło wyjść zbyt wcześnie pobiegać, to jestem przeziębiona, siedzę w domu i aspirynki łykam.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 27/10/2011

40' easy + przebieżki (ok. 6km, ok. 6:45 min/km)
Buty Green Silence


Ach jak miło znów pohasać! Wyszłam przypomnieć sobie jak się biega mniej więcej w porze niedzielnego startu. Nogi były super, ale w ramach dmuchania na zimne nie zbiegałam na dół, tylko krążyłam po parczku na mojej ulicy. Możliwe, że mojej łydce dałam w kość intensywnym zbieganiem - no zwykle ponoć to czworogłowe płacą za "z górki na pazurki", ale ja się wymykam schematom. Park wygląda w ten sposób, że połowa to płaskie* poletko zwane "Place de Milan" z alejką dookoła, a połowa to polodowcowy pagórek z ogrodem botanicznym i mini ogródkami działkowymi na stokach (*płaskie w tym wypadku to niepofalowane tylko równomiernie lekko nachylone, po miesiącu w Lozannie odczuwam jako płaskie). Po zboczach pagórka dookoło wiedzie plątanina scieżek i schodów, a z góry jest piękny widok na Alpy. Byłam tam rano na spacerku, ale biegowo to zostawiam sobie te ścieżki na po zawodach. :oczko: Krążyłam więc dookoła Place de Milan, ale jedno kółeczko ma mniej niż 1km, więc nudno. Okrążyłam potem dwa razy cały park, na zewnątrz, po chodnikach. To oznacza trochę większe nachylenie, ale wciąż delikatne. Po około 35' poczułam leciutko łydkę, więc kierunek dom. Miałam ochotę jeszcze na przebieżki i znalazłam świetne miejsce. Na przeciwko mojej kamienicy jest taka 60m dróżka łacząca dwie aleje, jest to droga wewnętrzna, tylko dla mieszkańców otaczających kamienic - czyli tak praktycznie deptak. Śmignęłam sobie 4 razy nią tam i z powrotem, tam przebieżką, z powrotem truchcikiem.

Długo się zastanawiałam co ubrać. Chciałam przetestować jakąś strategię na niedzielę, a z drugiej strony od czwartku do niedzieli to jeszcze w sam raz się można przeziębić. :sss: W końcu wyszłam w spodniach 3/4 + podkolanówki kompresyjne, na góre cienki długi rękam CRAFT (ale nie ten najcieńszy) + koszulka z krótkim na wierzch. Było mi w efekcie za ciepło, choć całkiem się nie ugotowałam. Czyli na zawody zdecydowanie jedna warstwa. Chyba będzie to krótki rękam + rękawki, żeby większa regulacja była. I na przed startem na to jakaś stara bluza do wyrzucenia w ostatniej chwili. Na dole też było mi ciepło, rozważam zatem błyśnięcie kolankiem. :oczko: Podkolanówki zostają, niech trzymają mięśnie łydki.

W ogóle to nie ma żartów, on się naprawdę już czai, nadciąga:
Obrazek

Jutro startuje expo. Po dzielnicy porostawiane już barierki do zamykania ulic. Start z Place de Milan (maratończyków, ja się muszę to Tour de Peiltz pofatygować - może to i dobrze, zawsze mi się łatwiej biegło "do domu"). Meta pod Muzeum Olimpijskim.
ODPOWIEDZ