Czyli Berlin LightRun 2011
Żeby nie trzymać Was w niepewności od razu przejdę do wyników:
10 km w 58:43

Żegnamy ŻŻ (Żenującą Życiówkę), witamy CPŻ (Całkiem Przyzwoitą Życiówkę)
Miejsce Open 1034 na 1233
Miejsce Kobiety 342 na 483
Miejsce K30 68 na 101
Teraz szczegóły. Przede wszystkim wielkie dzięki za rady, wsparcie moralne i kciukasy - dodawały mi siły na trasie

Pierwszą połowę poleciałam w 29:58, drugą w 28:45. Ale żeby nie było tak słodko, na forum biegu już piszą, że to wcale nie było 10km, że Garminy im pokazywało coś między 9,5 a 9,8, inni piszą, że trasa była wyznaczona według standardów DLV (takie ichnie PZLA), inni piszą, że w takim razie dlaczego na dyplomie jest tylko "Langstrecke" zamiast odległości, itd. itp. Powiem tak - nawet gdyby dodać te 2 minuty na 400m, i tak by była życiówka. Wprawdzie może nie poniżej godziny, ale prawie. Więc i tak się cieszę

Poza tym za 3 tygodnie BN, to się zweryfikuje (chyba

).
Bieg miał zacząć się o 20:30. Rozgrzałam się odpowiednio wcześniej, potruchtałam jakiś kilometr, porozciągałam się, poskakałam, takie tam. Prowadzącemu bieg chyba nerwy puściły, bo wystrzelił dwie minuty za wcześnie, akurat jak sobie stałam gdzieś z boku czekając na moich kibiców. No ale zanim te masy ludzi się przewaliły przez start, zdążyłam się wmieszać w tłum gdzieś pośrodku stawki. Sporo osób mnie wyprzedzało, ale ja też kilka osób łyknęłam. Ponieważ nie było oznaczeń kilometrowych, biegłam na czuja - na pierwszej pętli trochę się hamowałam, patrzyłam, żeby tętno nie szalało zbytnio. Przy pierwszej nawrotce planowałam być po jakiś 7:30 - 8 minutach. Jak dobiegłam w 7:15, to pomyślałam, kurczę, szybko, ale przy starcie na pewno będzie 16, najbidniej. Przy starcie patrzę, a tam 15:coś. Myślę sobie, kurczę, na pewno te dwie części pętli nie są równe, ta pierwsza jest krótsza, na drugim nawrocie na pewno będzie więcej. I tak od nawrotu do nawrotu okazało się, że 5 km jest poniżej 30 minut. Oczywiście po pierwszej pętli prawie skręciłam w złą stronę (czyli do mety biegu na 5 km), ale w ostatnim momencie się zorientowałam.

Przy wodopoju przeszłam na parę kroków w marsz, żeby się nie oblać wodą, a potem zaczęłam popuszczać smycz Kenijczykowi

Obierałam sobie za cel osoby biegnące kilka metrów przede mną i systematycznie je wyprzedzałam. Podpięłam się pod miłą parę i biegliśmy razem prawie całą drugą pętlę. Jak na 5-6 minut przed metą im powiedziałam, że idziemy na wynik poniżej godziny, to tak przyspieszyli, że mi trochę uciekli. Goniłam ich zaciekle, ale nie dogoniłam. Za to przegoniłam dwie laski, które jeszcze chwilę wcześniej mnie wyprzedziły

Powiem Wam, że te ostatnie 5 minut było męczące - aż liczyłam kroki w pamięci

I po każdej przeliczonej setce przyspieszałam, żeby na koniec zrobić dramatyczny finisz w (prawie) sprincie

Zwłaszcza, że widziałam na zegarze, że zaraz minie godzina od startu. Mój czas brutto to 1:00:06

Trasa całkiem fajna, płaska jak stół

, dwa przewężenia ze względu na roboty drogowe, musiałam tam trochę zwolnić, bo było ciasno. Na drugim przewężeniu zaczęła nas dublować czołówka, prowadzona przez motory policyjne i prywatne - czad, nie? Nie jakieś lamerskie rowerki, tylko piekielne maszyny

Ale w związku z tym musieliśmy się jeszcze bardziej ścieśnić... Jeśli chodzi o same iluminacje, to spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego - tutaj były podświetlone drzewa, świecące ławki i oświetlone budynki. Najfajniejsze były lasery na budynku Mercedesa, które pokazywały godzinę i w którą stronę biec

Pogoda super, sucho i zimno, ale powyżej zera. Biegłam w długich rajtach i mojej nowej faworytce - bluzie z ukośnym zamkiem

Pod bluzą miałam koszulkę z krótkim rękawkiem, wpuszczoną w rajty, w sam raz, bo nie wiało po nerach. Z czapeczki i rękawiczek zrezygnowałam, i bardzo dobrze zrobiłam, bo by mi było za gorąco. A tak było w sam raz.
Straty: mam dzisiaj parę bąbelków na stopach, a tak to nic. Nawet jednego zakwasa. I o dziwo, już jakieś 10-15 minut po mecie, po zjedzeniu precelka i napiciu się apfelschorle, czułam się znakomicie. Więc rezerwy są

Dzisiaj laba, jutro może coś w parku potruchtam. Stay tuned!
Buty: Asics Gel-1140, total km 112,25