Wiśnia - komentarze

Komentarze do blogów treningowych, komentujcie w tym dziale w nie w blogach

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ja też zdecydowanie polecam skarpetki!
w zwykłych (skarpetkach) buty robią mi krzywdę już ok 10km marszu - pęcherze właśnie. w sportowych - nawet chyba nie są biegowe, takie z decathlona firmy quechua po 19zł za 2 pary - wszystko jest okej.
blog
komentarze

the best is yet to come!
Kiprun
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Mnie się czasem robią odciski raczej niezależnie od skarpetek biegowych. Zresztą moje poszukiwania tych idealnych skarpetek biegowych zakończyły się odkryciem, jak to wspaniale biega się po prostu bez nich. :hahaha: Zobaczymy jak długo pogoda jeszcze na to pozwoli. Do butów trailowych najbardziej lubię skarpetki Kalenji Eliofeet.
Kanas78 pisze: mi się zaczęły robić takie inne "odciski"-jakby narośla twarde, w środku bez płynu, nie wiem, co to :sss:
Mam podobnie, moim zdaniem płynu nie ma, bo odcisk w miejscu gdzie skóra mocno zgrubiała (=martwa) i nie ma jak osocze podciec przez warstwy martwych komórek. Odcisków wielowarstwowych też już się nabawiłam, traktuję je tak, jak opisała Kanas. Obecnie mam dwa bolesne cholerstwa na drugich palcach w obu stopach, bo te u mnie dłuższe niż paluchy.
Awatar użytkownika
wisnia
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 317
Rejestracja: 11 lip 2011, 00:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

mimik pisze:Albo.. Jeśli nastawiasz się typowo na prędkość i siłę. Przerwy jak najbardziej długie, bo celem jest wykonać jak najbardziej wydajnie w sprincie powtórzenie. Jeśli 200 metrów to za dużo. Spróbuj krótszych kawałków. np 100metrów, lub bardziej na czas 20-30sekund.
taki trening poradził mi właśnie mój ojciec, typowo na prędkość. ale ja stwierdziłam, że sprintem nie dam rady więc połączyłam obie metody... pełny wypoczynek+podkręcone tępo :hahaha: ale ostatnio przyspieszenie coraz bardziej zbliża się do sprintu.

dzięki wam wszystkim za szczegółowe objaśnienie mi wszystkiego związanego ze zmianami tempa podczas treningu! teraz mam w miarę poukładane w głowie co z czym, jak i kiedy :taktak:
kuxa pisze:chcialabym tak umiec poprostu ubrac sie i wyjsc.
ostatnio się właśnie tak nauczyłam z przymusu (telefon i mp3 w serwisie, jestem psuja... a pulsometru nie mam), ale jak wspominałam, już mi brakuje gadżetów :P
pomijając to, w pewnym momencie poczułam się przytłoczona tymi wszystkimi kabelkami, rzeczami, które brałam na trening, liczbami i pomyślałam sobie, ze przecież to wszystko nie jest mi aż tak potrzebne... nie zaczęłam biegać dla bicia (nawet własnych) rekordów, chociaż nie wypieram się że świadomość ich bicia jest fajna i też potrzebna. że wolę, żeby w bieganiu mimo wszystko najważniejsze było samo bieganie. wiadomo, że wszystko zależy od indywidualnych preferencji ale polecam spróbować czasem po prostu wybiec z domu i biec przed siebie, dla samego biegnięcia i czerpać z takiego stanu przyjemność :)
ale ja szybko się nudzę, więc teraz znowu chciałabym trochę pobiegać z komórką i po treningu znowu analizować każdy kilometr.
kobieta zmienną jest :hej:
kuxa pisze:jak juz sieczyms zainteresuje to na 100%
w tym problem, że ja się tak naprawdę nie zainteresowałam bieganiem... chciałam tylko schudnąć i się trochę zacząć ruszać :lalala: jakoś mnie zajmuje (jak widać, na tyle że trafiłam na tą stronę i nawet zaczęłam pisać na forum ;-)) ale żeby się wkręcić to........... :ojnie:

T.time, to widzę, że biegasz podobnie do mnie, z tym że ja nie dałabym rady przebiec 12 km w tempie 6:00. na razie! :bleble:


chyba czas zainwestować w skarpetki. tak się składa, że przypadkowo mam jedne do biegania (nawet Najacze, takie pomarańczowo-szaro-białe) ale nosiłam je tak na co dzień na długo zanim zaczęłam biegać :hej: i niedawno zrobiła się w nich dziura na spodzie. ale jedna para i tak nic nie załatwi.
mi też do tej pory nie robiły się odciski (pomijając okoliczności takie jak nowe buty czy "przyjemność" chodzenia cały dzień w jakiś niewygodnych), pierwszy zrobił mi się niedawno, potem przerwa i teraz znowu w tym samym miejscu.
na przykładzie strasb nie jestem przekonana co do tego, czy biegowe (sportowe) załatwią sprawę, ale nie zaszkodzi spróbować. kurczę, szkoda że mi wylazł ten odcisk zaraz po urodzinach, mogłam zamówić skarpetki ;-) a teraz zanim ja je kupię...

nadal nie wiem czy iść jutro biegać, dzisiaj czułam go nawet podczas chodzenia. z jednej strony nie jest to ciężkie obrażenie, a z drugiej im dłużej będę go męczyć, tym później zniknie. mimo wszystko wolę go nie przebijać i poczekać aż ta woda wsiąknie, bo znając mnie jak już przebiję to rozdrapię sobie cały i już w ogóle będzie katastrofa :bum:
LadyE
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3884
Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33

Nieprzeczytany post

hehe ja to tego swojego nieszczesnika zauwazylam tylko dlatego ze wlasnie puscil wode :hahaha: dalo sie biegac bez problemu
blink
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 788
Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
Życiówka na 10k: 53
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Beskid

Nieprzeczytany post

wisnia pisze: ... nadal nie wiem czy iść jutro biegać, dzisiaj czułam go nawet podczas chodzenia. z jednej strony nie jest to ciężkie obrażenie, a z drugiej im dłużej będę go męczyć, tym później zniknie. mimo wszystko wolę go nie przebijać i poczekać aż ta woda wsiąknie, bo znając mnie jak już przebiję to rozdrapię sobie cały i już w ogóle będzie katastrofa :bum:
Tymczasem kup sobie plaster "compeed" (taki na pęcherz, nie na odcisk) - odpowiedniej wielkości. Szkoda się męczyć. Dobrze przyklejony trzyma ze trzy, cztery dni, i można biegać.
Każdy pije według własnego pragnienia...

Obrazek
Awatar użytkownika
mimik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4097
Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
Życiówka na 10k: 38:56
Życiówka w maratonie: 03:44:08
Lokalizacja: okolice wrocławia

Nieprzeczytany post

średnia prędkość: ok. 6:16 min/km :hej:

wreszcie jestem zadowolona z treningu!!! :)
good! organizm poczuł mięsko, można teraz trochę pójść za ciosem.. ;)
Awatar użytkownika
chel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 668
Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

łaaadne tempo, gratulejszyn. :hej: i trzymejszyn kciuki za zawody!
też zapominam o piciu, a zauważyłam to ostatnio, kiedy to nie miałam w domu kilku zgrzewek wody - przysłowie co z oczu, co z serca w tym przypadku działa. :bum: jak mam butelkę gdzieś w pokoju to pewnikiem wypiję conajmniej 2l dziennie, jak nie - potrafię o 2/3 kawach do wieczora, które i tak piję głównie ze względów smakowych.

w ogóle coś mi się wkręca, że miałam koniecznie zajrzeć tu do twoich komentarzy i zapytać o coś, ale za nic nie wiem, o co. :bum: a może mi się to przyśniło po prostu, nie wiem już. :bum:
blog
komentarze

the best is yet to come!
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wiśnia pisze: tempem starej babci
Ej! Ja wiem, że mam swoje lata, ale bez przesad :grr: :ble:

A tak na serio, to gratuluję tempa. I trzymam kciuki za bieg.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
T.time
Wyga
Wyga
Posty: 74
Rejestracja: 04 sie 2011, 11:02
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Zielona Góra

Nieprzeczytany post

No bardzo ładne tempo :szok:
i tak to właśnie jest, że przy długich wybieganiach wydaje się, że czas na km będzie jakiś ślimaczy, a tu się okazuje, że jest lepiej niz przy średnich dystansach. Ja mam tak, że dopiero po ok. 40 min. się rozkręcam, łapię rytm i biegnę szybciej. Paradoksalnie bardziej jestem zmęczona na początku (pierwsze 10 min. to walka z silną pokusa powrotu do domu), a po tym czasie czuję power :hej: Pewnie masz tak samo i może się okazać, że drzemie w tobie potencjał maratończyka :hej:
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

wisnia-super! Gratulacje z udanego treningu :taktak:
I uważaj na siebie kobieto, może czas pomyśleć o czołówce w związku z nadchodzącymi ciemnościami?
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
LadyE
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3884
Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33

Nieprzeczytany post

nooo lepiej zainwestuj w jakies oswietlenie ... dobrze ze nie wpadlas do tej dziury :ojoj:
w koncu jakies zawody :spoczko: mysle ze spokojnie sie zmiescisz w godzine :)
Awatar użytkownika
wisnia
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 317
Rejestracja: 11 lip 2011, 00:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

chyba po prostu postaram nie wybiegać w teren nieoświetlony... nie chcę wyglądać jak górnik :bum:
mimik pisze:good! organizm poczuł mięsko, można teraz trochę pójść za ciosem.. ;)
właśnie, bo coś go ostatnio spowolniłam i sobie chłopak zapamiętał. trzeba go było tylko z powrotem do pionu sprowadzić. niech wie, jak się biega!
chel pisze:przysłowie co z oczu, co z serca w tym przypadku działa. :bum:
dokładnie. jak sobie położę tę butelkę to (niechętnie bo niechętnie) ale wypiję chociaż tą połowę. jak nie to potrafię czasem kompletnie zapomnieć, że trzeba pić. ale generalnie 1.5 l samej wody to max do jakiego potrafię się zmusić.
w razie czego, jak sobie jednak przypomnisz to jestem do dyspozycji :P

a propo wody.
wg niby najnowszego odkrycia należy pić kiedy jest się spragnionym a nie "wyprzedzać" pragnienie... a moje pragnienie jest bardzo minimalne. kawa, herbata, 0.5 l wody - uśredniając, tyle mi wystarcza dziennie. ale przynajmniej w dzień treningu staram się wypić 1.5 l, chociaż uważam, ze zalecenie "co najmniej 2 l dziennie" jest generalizowaniem bo ja bym się czuła jak balon wypijając tyle samej wody, nie licząc innych płynów - z ciepłych napojów, owoców, warzyw i innego jedzenia. kiedyś piłam raczej za mało, ale 2 l to raczej nie dla mnie, bo jak piję więcej to i tak co chwilę chodzę do toalety ;)
jak wypiję 0.5-0.7 l w dzień treningowy to po treningu często w ogóle nie odczuwam potrzeby picia... jak zapomnę to wypijam po bo wtedy jestem spragniona. ogólnie odkryłam, że mojemu organizmowi płynów dostarczanych z samej wody wystarczy ok. 1 l.
kachita pisze:Ej! Ja wiem, że mam swoje lata, ale bez przesad :grr: :ble:
nie bierz tego do siebie :uuusmiech: i tak jestem w stanie przebić niejedną starszą ode mnie osobę w starobabciowatości bo zrzędzę, narzekam i potrafię cały dzień nie wychodzić z pokoju :hahaha:
T.time pisze:Pewnie masz tak samo i może się okazać, że drzemie w tobie potencjał maratończyka :hej:
taaa :lalala: też się trochę rozkręcam tak ok. 30 minuty, ale jednak jeszcze trochę muszę poćwiczyć długie wybiegania bo dopada mnie zmęczenie po 60 minucie.
zauważyłam, że grunt to dobrze zacząć. jak zacznę ślimakiem to już potem tak lecę. jak narzucę sobie dyscyplinę od początku to tempo jest lepsze.
Awatar użytkownika
kuxa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 14 cze 2010, 12:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

dokładnie. jak sobie położę tę butelkę to (niechętnie bo niechętnie) ale wypiję chociaż tą połowę. jak nie to potrafię czasem kompletnie zapomnieć, że trzeba pić. ale generalnie 1.5 l samej wody to max do jakiego potrafię się zmusić.
wiiiitaj w klubie ! nieznosze wody :/ czuje jak mi lata wszystko po zoladku jak wiecej niz 2 lyki wezme :-/ paskudne uczucie.
a propo wody.
wg niby najnowszego odkrycia należy pić kiedy jest się spragnionym a nie "wyprzedzać" pragnienie... a moje pragnienie jest bardzo minimalne. kawa, herbata, 0.5 l wody - uśredniając, tyle mi wystarcza dziennie. ale przynajmniej w dzień treningu staram się wypić 1.5 l, chociaż uważam, ze zalecenie "co najmniej 2 l dziennie" jest generalizowaniem bo ja bym się czuła jak balon wypijając tyle samej wody, nie licząc innych płynów - z ciepłych napojów, owoców, warzyw i innego jedzenia. kiedyś piłam raczej za mało, ale 2 l to raczej nie dla mnie, bo jak piję więcej to i tak co chwilę chodzę do toalety ;)
jak wypiję 0.5-0.7 l w dzień treningowy to po treningu często w ogóle nie odczuwam potrzeby picia... jak zapomnę to wypijam po bo wtedy jestem spragniona. ogólnie odkryłam, że mojemu organizmowi płynów dostarczanych z samej wody wystarczy ok. 1 l.
ja gdzies kiedys znalazlam jakis tam kalkulator zapotrzebowania na wode i mi wyszlo tez cos ok litra... ja naprawde nie potrzebuje wiecej.
fakt ze czasem potrafie wypic 2litry zielonej herby w ciagu dnia... rzadko, ale zdarza sie, szczegolnie jak chlodniej sie robi.
nie bierz tego do siebie :uuusmiech: i tak jestem w stanie przebić niejedną starszą ode mnie osobę w starobabciowatości bo zrzędzę, narzekam i potrafię cały dzień nie wychodzić z pokoju :hahaha:

moze zrobimy zawody :D:D:D bo ja tez uwazam ze jestem w tym świetna :) pierdziel straszny ze mnie :)
Obrazek
Jeśli widzisz błędy lub literówki to znaczy że piszę z telefonu
Kuxa's road to running
Komentarze do bloga
My Endomondo
My SportsTracker
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

Wrzucę linka z artykułu http://www.napieraj.pl/xoops/modules/wf ... icleid=421 o rozciąganiu a' propos roli wody, mnie to bardzo przemówiło do wyobraźni:
"Woda

Na koniec rzecz równie istotna jak samo rozciąganie czyli nawodnienie organizmu. Jest ono ważne nie tylko z punktu widzenia odżywiania w sporcie, tutaj również ma swoje poważne uzasadnienie! Powięź aby funkcjonowała prawidłowo musi być odpowiednio uwodniona, jej konsystencja jest niejako płynna i tą płynność musi zachować aby mogła reagować na nasze rozciąganie. Wyobraźcie sobie ugotowany makaron, który zostawiliście na kilkanaście minut i wyparowała z niego woda – stanie się lepki i zwarty, trudniej wam będzie oddzielić pojedyncze nitki od siebie. Podobnie jest z tkanką łączną, która przy braku nawodnienia zlepia się ze sobą, napina, powięź powierzchowna nie może „ślizgać” się na powięzi głębokiej. Mięśnie zlepiają się ze sobą, ciągną się wzajemnie i nie pracują w swoich anatomicznych „torach”, a to są dla nich najlepsze warunki do pracy. Powoduje to ograniczenia ich wzajemnej ruchomości i utrudnia nam osiągnięcie dobrych efektów stretchingu oraz ich utrzymania."
Fajnie, że wynalazłaś sobie zawody, może na razie po prostu sobie pobiegnij, a ile czasu Ci wyjdzie, to wyjdzie,trzymam kciuki:)
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Buniek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2655
Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
Życiówka na 10k: 35:35
Życiówka w maratonie: 2:57:09
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

Tam pisze:Wrzucę linka z artykułu http://www.napieraj.pl/xoops/modules/wf ... icleid=421 o rozciąganiu a' propos roli wody, mnie to bardzo przemówiło do wyobraźni:
"Woda

Na koniec rzecz równie istotna jak samo rozciąganie czyli nawodnienie organizmu. Jest ono ważne nie tylko z punktu widzenia odżywiania w sporcie, tutaj również ma swoje poważne uzasadnienie! Powięź aby funkcjonowała prawidłowo musi być odpowiednio uwodniona, jej konsystencja jest niejako płynna i tą płynność musi zachować aby mogła reagować na nasze rozciąganie. Wyobraźcie sobie ugotowany makaron, który zostawiliście na kilkanaście minut i wyparowała z niego woda – stanie się lepki i zwarty, trudniej wam będzie oddzielić pojedyncze nitki od siebie. Podobnie jest z tkanką łączną, która przy braku nawodnienia zlepia się ze sobą, napina, powięź powierzchowna nie może „ślizgać” się na powięzi głębokiej. Mięśnie zlepiają się ze sobą, ciągną się wzajemnie i nie pracują w swoich anatomicznych „torach”, a to są dla nich najlepsze warunki do pracy. Powoduje to ograniczenia ich wzajemnej ruchomości i utrudnia nam osiągnięcie dobrych efektów stretchingu oraz ich utrzymania."
Fajnie, że wynalazłaś sobie zawody, może na razie po prostu sobie pobiegnij, a ile czasu Ci wyjdzie, to wyjdzie,trzymam kciuki:)
Dodam jeszcze do tego o nawadnianiu, z tymi powięziami itd. Jest tak, że jak się biegnie to "woda" ucieka nam z naszych "makaronów", ale jak się zatrzymamy to one dość szybko zaczną ciągnąć wodę. Dlatego warto czasami zrobić sobie krótką przerwę w biegu. Nie żeby odpocząć, ale dla dobrego zdrowia ścięgien itp.
Krzysiek
ODPOWIEDZ