ioannahh, rozumiem, że pisząc kucharka nie miałaś na myśli jakiegoś sprzętu kuchennego...?
DOM, współczuję. Tomek jakiś czas temu na karatę kopnął kolegę, trochę go palec bolał, nawet spuchł, ale nie wpadł na to, ze był peknięty... sam się zrósł (palec, nie Tomek).
Ja wczoraj na 15. km zaryłam w jakiś kamień na poboczu, który poleciał do góry, a ja przez ułamek sekundy miałam wizję siebie widowiskowo ryjącej nosem w ziemię, ale buciki (wiadomo które) wzięły na siebie ciężar tego zderzenia...
Własciwie dzisiaj to już mnie prawie nie boli.
Ale wieczorem zamiast na kanapie, siedziałam na piłce gimnastycznej
