ło matko...pardita!
A u mnie to było tak (wrażliwcy niech nie czytają).
W niedzielę wieczorem stłukliśmy miskę. Wpadła z suszarki do zlewu. W poniedziałek po pracy zaczęłam zmywać naczynia i zapomniałam już o tej misce... wpadły mi jakieś drobinki jedzenia do kratki ściekowej, włożyłam palucha, żeby je wyjąć no i pojechałam tym paluchem po całości kratki bez świadomości, że jest tam kawałek stłuczonej miski...też zawisło co nieco z palca, kawał skóry że hej!
Zrobiło mi się ciepło i w pewnym momencie trochę słabo...
Ale ze mnie się tak nie lało, bo mam wysoką krzepliwość, ale dziś jak po dwóch dniach oglądam tego palucha, to mam wrażenie, że ścięta skóra nie do końca wróciła na swoje miejsce
w necie przeczytałam, że rany cięte najszybciej się goją, ponoć nie zalepiać plastrami, żeby się szybciej goiło, więc do pracy zalepiam (oszczędzam widoków strasznym palcem współpracownikom bo jeszcze zaczną na mnie wołać baba ze strasznym paluchem
) ale w domu odklejam.
A to niby tylko paluch... ale jak pięknie "uprzykrza" życie!!