było zarąbiście! Machający ludzie, walka z samym sobą, wspaniała atmosfera! Czuje, że moglem pobiec szybciej (pomimo ze bylo od 9 rano 29 stopni i zero chmur

) Finish na 2:38m/km mówi swoje. Za rok zbijam 3:30 :D dzieki za rady i pomoc! Napiszę relację z maratonu, na pewno!
MARATON 11.09.2011 / relacja.
wstęp:
Bieganie to narkotyk. To medytacja. To chwila uwolnienia się od obłędu życia codziennego, wolność myśli, które wypływają na wierzch. Zahipnotyzowany organizm, doskonałe naczynie połączone tłoczy w każdy krok energię tworząc cudowne endorfiny... Kto tego nie zakosztował, nie stoczył walki ze swym ciałem i umysłem, niechaj żałuje.
relacja:
Z założenia relacja ma być banalnym opisem, który może niedoświadczonemu biegaczowi pomóc przebiec wymarzone 42km195m.
Śniadanie: na 2 godziny przed maratonem produkty zawierające jak najwięcej węglowodanów (cenny cukier = energia) z jednoczesnym pominięciem białka.
1 bułka, 1 słoi dżemu, pół banana. Do picia IsoPlus (Powerade).
Wcześniej na czczo glutamina + aminokwasy bcaa + 1 tabletka magnezu przeciw skurczom.
Rozgrzewka: dokładne rozgrzanie stawów, zwlaszcza kolanowego i skokowego, przebieżka, rozciąganie. W chwili spoczynku mój puls jest o 20 wiekszy (120) niż zwykle. Stres.
Do tego trzy razy pójście na siku. Trzeba iść, nawet jak się wydaje, że się nie chce.
Start: Mój cel -> pościg zająca (peacemakera) z balonem na 3:45. Start monotonny, dużo osób wyrywa do przodu, ale trzeba robić swoje, początkowe sprinty zemszczą się niedługo.
Po około 7 minutach chce mi się siku (znowu...). Co zrobić? Odpowiedź jest bardzo prosta. Od razu zbiec i dokonać cudownego aktu mikcji. Podczas maratonu multum osób zbiega i załatwia swoje podstawowe potrzeby GDZIEKOLWIEK. Bieg rządzi się swoimi prawami i wszyscy to respektują. Nie ma co biec na pełnym pęcherzu, to 15-20 sekund warto poświęcić.
Punkty z piciem: Co 5 km są pkty z wodą i powerade (+ od 10km banany). Ale do tego pomiędzy nimi są pkty z wodą do oblania się i tam też rozlewają wodę. Reasumując, co 2.5 km można się napić. Wszystko zależy od temperatury. Ja dzisiaj biegłem w temp 29 stopni i zero chmur i piłem co 2.5 km i jadłem co 5 km troszkę banana. Odpowiednia gospodarka żywieniowa zapewni stały dopływ energii i wody i w ten sposób unikniemy na późniejszych km ściany.
Kolejna wskazówka dla początkujących: punkty z wodą i bananami złożone są z wielu stołów. NIE PODBIEGAJCIE do pierwszego i drugiego pktu, tam wiekszosc biegnie, nie zdążają z rozlewaniem wody i w ten oto sposób tracimy cenny czas na stanie w kolejce do wody w sytuacji gdzie 10 metrów dalej jest nieoblegany punkt...
Podbiegi -> nie warto zdzierać płuc i cisnąć. Osoby które wyprzedziły mnie w szaleńczym biegu na podbiegach wyprzedziłem i zostawiłem w tyle po 5 kilometrach...
Woda: Dbajmy o nawadnianie organizmu oraz o jego temperaturę! Woda na czapkę, na głowę, na plecy! Weźmy gąbkę do zraszania ciała. Do tego warto pić, co tu dużo mówic, potem skutkuje.
Dystans: Ludzie biadolą i biadolą, że maraton zaczyna się po 30km i sratatatatata.
Absolutna prawda. Zobaczycie to sami biegnąc. Od 25-30 km ludzie zaczynają marszobiegować, podbiegiwać, truchtać, spacerować. Jeśli pierwsza dwudziestka była dobrze zaplanowana, zaczniecie ich wyprzedzać. I tutaj trzeba zdać się na peacmakera albo GPS, tempomat, cokolwiek. Sam dałem się złapać. Biegłem z ludźmi, stałą ekipą ok 5:05min/km, prędkość była stała, a potem cała ekipa zwolniła, bo było za szybko, do 5:30. Łatwo wpaść w pułapkę i tracić cenne sekundy.
Żele energetyczne, witaminy, magnez w płynie i inne dragi :D -> bez testowania nie ma co ich brać w trasie, bo znacząco wzrasta ryzyko laksacji.... Na jakimś wybiegu przetestować (długim). Nie będzie rewelacji, można się wspomóc w maratonie. Warto też wspomnieć, że lepiej jeść nie będąc głodnym (przed faktem) niż po odczuciu głodu. Ale dbamy o to, żeby się nie przejeść nie przepić.
Walka: atmosfera maratonu jest niesamowita, tłum ludzi, krzyczą, dopingują.... Warto mieć kogoś znajomego. Trzeba postawić sobie cel i go realizować, choć nie za wszelką cenę. Warto mieć pulsometr i obserwowac, czy zakres tętna nie wkracza w niebezpiecznie wysoką strefę. Finisz, ostatnie kilometry, to finisz. Jak to mówi Robert Burneika - Nie ma opierdalania się. Dużo osób wtedy rezygnuje, zupełnie niepotrzebnie. To momet, gdzie jedziemy ile fabryka dała. Warto przekształcić ból w przyjemność, w motywację. Wszystko jest możliwe!.
Kolejny tip: Meta jest oznaczona jakimś dmuchanym bliżej nieokreślonym czymś, ale tam nie ma czujników, stoją tam osoby z czujnikami i trzeba do nich dobiec! Warto o tym pamiętać.
Podsumowując, maraton to sumpt wielu przyjemności i wyrzeczeń. Słodkiej ekscytacji oraz bólu. Trzeba tego doświadczyć! Wiek ludzi wbiegających na metę świadczy o tym, że i ty możesz zostać maratończykiem! A to uczucie jest nie do opisania. To trzeba przeżyć.