Kifarus - przyjemność w każdym przebiegniętym kilometrze

Moderator: infernal

kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

30 kwietnia 2011 r. - sobota! Małżonek ma wolne! Super! pakuję Starszą i jej rzeczy na basen w samochód i jedziemy... na Biegam bo lubię, bo tam Test Coopera jest! I cudownie dużo ludzi! I pogada rewelacyjna! Trochę rozgrzewki i biegniemy. W swoim tempie, choć może ciut szybciej :) Po 12 min znam swój wynik: 2350 m. I jestem zadowolona! I dumna!!! Bo moja Starsza zaliczyła 1500 m! Z uśmiechem na ustach! Dyplomy i gratulacje znajomym i szybka decyzja - z kumpelą i dzieciakami (moja jedna, jej trójka) jedziemy na bieg Kikolskiego do Łap. 5 km. Nasza trenerka Agnieszka jeszcze tydzień temu odradzała mi test i bieg tego samego dnia. Dziś gdy miałam wątpliwości, a zapał u mojej koleżanki rósł powiedziała jedź, najwyżej potraktuj to jak przebieżkę. I dałam się namówić. Już po drodze zadzwoniłam do męża by obiad przygotował na później :), bo my zamiast na basen to na bieg jedziemy. Powiedział: super pomysł, piękną pogodę macie to korzystajcie! Pojechałyśmy więc. Oj jak ciężko było!!! Coś strasznego. Mój pierwszy półmaraton w porównaniu z tymi 5 km to relaks był! Trasa prościutka, króciutka, minimalny wiatr... Tyle że na drugim km coś mnie tak przyblokowało, że oddychać nie dałam rady :( Przeszłam w marsz, Ewie, która chciał być przy mnie powiedziałam by biegła dalej. Kilka kroków, wdechów, skłonów. Odblokowało się. Nie do końca, ale... więc truchcik i jedna myśl: powoli, ale do końca! dam radę! Tam, na mecie jest moja Córka i chcę dla niej dobiec do mety. Nie dojść! Dobiec! Powoli, powoli się rozkręcam. Doganiam Ewę i ciut ją wyprzedzam,. Kilka kroków. Tuż przed metą jesteśmy już razem i razem wbiegamy na metę! A nasze dzieciaczki uśmiechnięte nas witają. To był bardzo ciężki bieg. Dla mnie. Może dlatego, że po teście, może słaby dzień był, a może po prostu nie mój. Wiem jedno: gdyby nie moja Julianka zeszłabym z trasy. Ale chciałam jej pokazać, że trzeba walczyć do końca. Nawet w tak małej sprawie jak 5 km. Walczyć ze sobą i łatwizną. Bo najłatwiej wytłumaczyć jest sobie swoją niemoc. Na nią mamy milion usprawiedliwień. Ale fakty są faktami. Jeżeli zrobiliśmy wszystko i nie wyszło - tak bywa. Ale jesteśmy silniejsi o wiarę we własne siły. Jeżeli nie wyszło bo się poddaliśmy lub co gorsze nawet nie spróbowaliśmy, bo się nie uda... To nie, takiej siebie lubić nie będę!
Dystans: 5 km
Czas: jakieś 26-27 min (chociaż niektórzy twierdzą, że 25 min :) - nawet nie wiem czy był oficjalnie mierzony.
Tempo: marniutkie
New Balance but biegowy
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Dawno mnie nie było, ale obowiązki rodzinne tym razem wzięły górę nad przyjemnością biegania! Starsze dziecko wymagało skupienia na niej całej naszej uwagi, bez żadnych ulg dla rodziców :) Co też spełniliśmy w 200 %! A teraz powoli wracamy do życia :) Moje ambitne plany zakładały, że dam radę i rodzinie i przygotowaniu do połówki w Hajnówce. Niestety jak to z planami bywa... Muszę więc zrezygnować, bo nie ma co biec by ducha wyzionąć! Jest jeszcze Grajewo, ale tu też się zastanawiam. Niby tylko 10 km, ale tak po 2-tygodniowej przerwie i te km będą ciężkie.
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

14 maja 2011 r. - XIII Bieg Wilka w Grajewie!
Mam fajnych chłopaków w naszym Podlaskim Klubie Biegowym! Jedno słowo i dzieci sprzedane do rodziców, mąż w pracy, a ja... na Biegu Wilka. Trochę przestraszona, bo 2 tygodnie nie biegałam zajęta najpierw zajęciami przedpierwszokomunijnymi, potem popierwszokomunijnymi :), ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Pomyślałam, że ten bieg to mój relaks po obowiązkach rodzinnych. Jak nie dam rady to zwolnię. Ale radę dałam, tzn. do mety dobiegłam :) Z 14 kobiet byłam 6, przy czym te wcześniejsze były młodsze ode mnie :) (pierwsza to tak z 18 lat młodsza :):):) - sorki, czymś się usprawiedliwić muszę!)
Dystans: 10 km
Czas: 54'15"
Tempo: 5:37 km/min
Medal dostałam :), dzień mile spędziłam, tym bardziej, że później ja na zasłużoną kawę, a chłopaki na zimne piwo zostaliśmy zaproszeni przez kolegę na jego działkę.
Kawa, słońce, jezioro, las, cisza... Tego mi trzeba było!
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

To chyba już wrócę do biegania. Aż boję się pisać... Czas, który minął od ostatniego biegu jest kolosalny i wypełniony mnóstwem zajęć. Za mną wszystkie możliwe zakończenia roku, wszystkie możliwe turnieje taneczne, wszystkie przedstawienia podsumowujące roczną pracę u Starszej, weekendy sesyjne u męża, 2-tygodniowa ospa u Młodszej, czyli wszystko to co kompletnie mnie od biegania odciągnęło.
Przeraża mnie to, bo wiem, że te 1,5 miesiąca przerwy spowodowało, że od początku muszę zacząć budować formę, a to oznacza przez najbliższe 2 tygodnie minimum przyjemności z biegania, a maksimum wysiłku, pracy, wysiłku. Ale potem te proporcje się odwrócą i znowu będę swoja. Mam nadzieję :):):)
Z sukcesów w tym okresie, to I miejsce w rodzinnym turnieju i piękny puchar w nagrodę - to tak żeby nie było, że zupełnie nic nie robiłam! :)
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Nie 1,5 miesiąca przerwy. Tylko miesiąc :) Całe szczęście jest iPod i on pamięta wszystko. Ostatni mój bieg był 5 czerwca. Niedawno, prawda?! :)
2 lipca 2011 r.
Dystans: 6:40 km
Czas: 37'38''
Tempo: 5:52 min/km
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Ostatnie 8 dni spędziłam wśród 7 koni, 2 kóz, 4 kociąt, 2 kotów, 2 psów - w tym jeden głuchy i chyba konie rżały najgłośniej i najdłużej z mojej naiwności. Na moim własnym grzbiecie w plecaku, w którym było wszystko co potrzebne do życia dla mnie i moich dwóch córek tachałam ponad 600 km buty do biegania. Po co? Dlaczego? Bo sobie wierzyłam, że będę miała czas pobiegać w okolicach pięknej karkonowskiej wsi :hahaha: :hahaha: :hahaha: Wcześniej te same adidasy nawet nie wypakowałam z bagażnika tym razem nad mazurskim jeziorem. W ogóle nie uczę się na błędach. I za każdym razem pakując je w domu widziałam siebie jak śmigam w nowych cudnych plenerach... Ma się tą wyobraźnię... Ale za to czas urlopowy spędzony rewelacyjnie i na maksa. A od poniedziałku powrót do pracy i... biegania po alejkach parkowych.
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

25 lipca 2011 r. - poniedziałek - rowery, komary, komary, komary... i 6,5 km za mną.
Biegło się bardzo dobrze. W tempie dwóch 9-11-latek na rowerach, czyli w sam raz :) Wieczorkiem miałam do wyboru czy idę na rower z dzieciakami czy idę pobiegać i olśniło mnie, że mogę połączyć te dwie rzeczy. Jedyny problem to były całe watahy :) wygłodniałych komarzyc. Małe to, wychudzone, niepozorne, a dosiadły się do nas jak do najlepszej wyżerki, kiedy na chwilkę stanęłyśmy by przykręcić siodełko. Miałyśmy ich tak dosyć, że kto jechał to jechał szybciej, a kto biegł... to biegł szybciej :):):)
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Widzę, że mi jeden post zżarło. Znaczy, że nie był ważny :) Tydzień minął pod znakiem biegania, aero i pływania. Pobiegałam ze dwa razy - 6,5 km i drugi to raczej tzw. siła biegowa na "Biegam, bo lubię". Aero jak aero - 2 razy w tygodniu trochę innego wysiłku - raczej co by mięśniom przypomnieć, że są. A pływanie? To już relaks weekendowy :)
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Za mną kolejny tydzień rozruchu. Wciąż staram się dobudzić swoje mięśnie, a oddechowi przypomnieć, że równy jest tym co lubię najbardziej i niech przestanie mi podpadać. Po minionym tygodniu widzę jednak, że zaczynamy się dogadywać :) Ale to tylko dzięki temu, że sprawę przemyślałam i doszłam do wniosku, że teraz powinnam się skupić na sile, a powoli samo wszystko wróci do normy. U mnie więc na razie wszystko pomalutku: 2 razy aero, 2 razy mini bieganko i już.
Ale, ale... wydarzyło się coś ważnego w moim życiu: w moich najukochańszych butach do biegania, w tych, w których pierwsze 10 km, pierwsze 12 km, pierwszy półmaraton, pierwsze i siódme poty przeżywałam, w których cieszyłam się jak dziecko podczas biegu, i w których usilnie walczyłam z myślą, by nie zawrócić za wcześnie do domu, w których i -15 st. C nie było straszne i + 29 st. C nie było problemem, jednym słowem, w których wszystko co kocham, właśnie w nich zrobiła się dziurka :echech: . I nic tu nie pomoże znajomość wierszyka "Zaszyj dziurkę póki mała..." - moje butki odejdą na bardzo zasłużoną emeryturkę. Ale jak ktoś myśli, że je wyrzucę, to jest w głębokim błędzie! Kupię im piękne kolorowe pudełeczko i wraz ze wspomnieniami i osiągnięciami z tego okresu będą czekały na późną starość. Aż pewnego dnia, w jesieni życia, robiąc porządki w piwnicy trafię na nie - i wszystko do mnie powróci... Już się nie mogę doczekać :) :) :)
Buziaczki dla Agnieszki za mobilizację w tych ostatnich 20 sek.!
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

15 sierpnia 2011 r. niedziela na przysłowiowym fotelu, ale już w poniedziałek krótkie bieganko. Jakieś 6 km z kawałkiem. Tyle że nie wiem, jaki to "kawałek", bo mój sprzęt włączył się dopiero po ok 1 km biegu :(. Swoje jednak przebiegłam, a że w towarzystwie to tym bardziej super! Potem obowiązkowo trzeba było wywieźć dzieci nad wodę, bo pogoda cudna. I spotkanie kocykowo-leżakowe z rodzinką udało się zorganizować przy okazji, więc spęd dzieci był. Tatusiowie zaangażowali się w gry i zabawy z nimi w wodzie i bez wody, a babeczki relaks, dbanie o pełne brzuchy latorośli i mężczyzn i... relaks. A do tego miejsce urocze, ciche, spokojne i... kompletny brak zasięgu :):):) i sklepu z lodami (co było chyba jedyną niedogodnością dla dzieci :hahaha: !)
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

19 sierpnia 2011 r. (piątek) - pogoda z godziny na godzinę coraz gorsza. Informacje z Gdańska płynął, że tam przed południem była burza. U nas więc bedzie po południu. Ale kiedy? Zdążę po pracy pobiegać czy nie? Mężowi juz w samochodzie mówię, żeby mnie nie rozpraszał, bo muszę szybko wskoczyć do domu przebrać się i wybiec, może zdążę przed burzą. Wiatr coraz silniejszy. Husband z córką na placu zabaw, wbiegam do domu, szybko się przebieram, zgodnie z planem uda mi się wyjść o 16.30. jeszcze tylko iPod... Nie ma. Jak to nie ma? Przecież był! Zawsze w tym samym miejscu. Nie ma. Mężu, gdzie mój sprzęt? Złość narasta. Mąż wraca do domu. Znalazł. Schodzi mi z drogi, a właściwie znowu wychodzi z dzieckiem na plac. Jest 16.45 - niebo coraz ciemniejsze. Wiatr coraz silniejszy. Nic to myślę, zdążę, chociaż 5 km. Wychodzę. Włączam iPod'a... Grzmot. Niemozliwe... Przesłyszałam się. Zdążę... Pobiegnę... Niebo mówi: nie pobiegniesz! I mocnym grzmotem to potwierdza. Ma rację. Poddaję się. Człapię na to swoje drugie piętro, a łzy razem z pierwszymi kroplami deszczu kapią same… Ot, tak… Wściekła na męża, wściekła na świat postanawiam jednak postawić na swoim: wychodzę na fitness: na bieżni tylko 30 min, potem od razu zajęcia TBC, a na koniec funduję sobie saunę. Jest cudnie. Wracam do domu. Niebo już się uspokoiło. Ja też :oczko: Przymilam się do męża i tu też sukces!!! Wie, że jak mi się czegoś strasznie chce i nie wychodzi to staję się sekutnicą! Uff, bardzo burzliwe pogodowo i wewnętrznie popołudnie już za mną…
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

21 sierpnia 2011 r. - niedziela. Leniwa pobudka, kawa z ciastem drożdżowym ze śliwkami własnego wypieku... i czas na bieganie. Pogoda fajna. Niedzielny poranek więc mało ludzi w parku, za to kaczek pełno...
Dystans: 7,55 km
Czas: 45'20"
Tempo: 5:59 min/km (myślałam, że będzie gorsze, bo to nie był bieg jak na skrzydłach :oczko: )
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

25 sierpnia 2011 r. - czwartek za mną wtorkowe aero. I czwartkowe też :) Chociaż wczoraj ambitnie jeszcze przed nim zafundowałam sobie 10 km. Pogoda znośna, mimo to troche ciężko mi się biegło. Te pierwsze 7 km - super, ostatnie 3 km to tylko dlatego, że chciałam przebiec 10 :) Ale najchętniej skończyłabym na tej 7! :oczko:
A potem jeszcze godzinka aero i zmęczona wróciłam do domu.
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

30 sierpnia 2011 r. - wtorek - tym razem za mną pływacki weekend. W sobotę i niedzielę mazurskie jeziora i chyba już ostatnie w tym roku pływanie. Na maksa. Moja Młodsza z wody nie wychodziła. I doskonale ją rozumiem. Wyjście oznaczało ponowne wejście, a trzeba przyznać, że właśnie ten moment był najgorszy. Woda miała 18-19 st. :)
Piękny weekend... W poniedziałek trochę ogarnięcie mieszkania po dwudniowym braku czasu, a już wczoraj i aero i bieganie:
Dystans: 10,01 km
Czas: 1'00'41"
Tempo: 6:03 min/km - marne, ale składam to na zmęczenie po wcześniejszej godzinie intensywnego aero.
I stanowczo za wcześnie robi się ciemno... :chlip:
kifarus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 230
Rejestracja: 08 cze 2009, 09:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

3 września 2011 r. - sobota - i zaczął się rok szkolny, a wraz z nim nowy rozkład dnia i tygodnia w rodzinnym funkcjonowaniu. Może być trudno, ale damy radę :) Jak sobie wszystko ułożyłam to czas na bieganie mam o 5 rano. No.... może o 5.30 :):):) A jak nauczę się przygotowywać dzieciom ubrania do przedszkola i szkoły w przeddzień wieczorem, to nawet 5.45 będzie możliwa :hahaha:
Dziś bieganie z Biegam bo lubię. Bardzo dużo ludzi, bardzo dużo osób z dzieciaczkami: i tymi trzyletnimi, i tymi 9-10-latkami, które też przymierzają się do startów. Dzielne zuchy - walczą jak lwy o każdy metr byle być przed,a nie za biegnącym dorosłym. Rosną nam biegacze... Pocieszam się tylko, że za dwadzieścia lat już będę w takiej grupie wiekowej, że żaden 30-latek mi straszny nie będzie :)
Trochę nie posłuchałam prowadzącej i biegałam między tymi co przygotowują się na 5 km a tymi co na 10 km. Nie mogłam się po prostu zdecydować czy rekreacyjna 5 jest dla mnie, czy może jednak włożyć min. wysiłku i biec 10 km. Dlatego to wypośrodkowałam, a decyzję podejmę jak już będę musiała, czyli na trasie.
Dystans: ok. 6 km
Ipod został w samochodzie. Więcej danych nie ma.
ODPOWIEDZ