warto rozmawiać :D
pierwsze primo, moje dążenie do doskonałości mieści sie gdzieś pomiędzy dwiema opcjami, które masz na myśli, ponieważ w myśl mojej wiary doskonałości nigdy dzięki swoim wysiłkom nie osiągnę :P
drugie primo, zgadzam się z Tobą jak piszesz o pb w maratonach, ultra, no i w górach, bo tam nawet te same zawody rok po roku są zupełnie inne, prawda?
trzecie primo, dlaczego amatorzy się nie ścigają? myślę, że przynajmniej z dwóch powodów. jeden to taki, że i tak zbyt wielu nie prześcigną. drugi to taki, że bieganie zaczęło się od zdrowia, spędzania czasu w miłych okolicznościach, a zawody biegowe są bardziej imprezą towarzyską niż hormonalną.
płynnie przechodząc do czwartego primo, życie dostarcza tylu okazji do spożytkowania testosteronu, że bieganie nie musi być przezeń determinowane.
myślę, że Jezus by się zgodził.
jedni lubią zbierać guziki, inni biegać.
powodów zbierania i biegania może byc legion, lol, i ja nie podejmuję się wartościować, czy lepsze jest bieganie "żeby pokonać innych", czy "żeby schudnąć 50 kg", "żeby zebrać milion na chorego synka" czy "żeby mieć fajne pb w cv".
po piąte primo, zawody biegowe są żeby się ścigac dla Ciebie i Tobie podobnych.
Ja ścigam się czasami - z Maćkiem albo z Tureckim, jak są, a jak nie ma to nie mam z kim się ścigać. Jak kiedyś będę dobry, to się może będę ścigał zawsze, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
znam takich, którzy lubia sobie pograć w plansżówki, albo na kosoli. Sama czynność GRANIA jest dla nich wystarczającą nagrodą sama w sobie. Znam też takich, którzy zawsze muszą wygrać, bo przecież GRA jest po to, żeby wyGRAć. Wkładają całych siebie żeby zwyciężyć innych, i są w siódmym niebie kiedy inni z nimi przeGRAją.
a czy Ty używasz swojego testosteronu żeby wyGRAć za każdym razem w Chińczyka, Scrabble czy inne paskudztwo? Z dziećmi swemi, na ten przykład?
jeszcze na koniec osobiście: ja rywalizowałem w innym sporcie przez kilkanaście lat. rywalizacja doprowadziła do kontuzji, frustracji z faktu, że synek trenera którego zawsze ogrywam jest w składzie na mecze a ja nie, kłótni z rodzicami i innych głupot.
z powodu rywalizacji i presji na wynik w głównej mierze rzuciłem capo.
w bieganiu więc testosteron mam w dupie, chłe chłe.
chyba, że kiedyś będę miał szansę pogonić Tobie kota... ale to może w kategorii M-80.