po co w ogóle poprawia się "życiówki"?

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
iściak
Wyga
Wyga
Posty: 149
Rejestracja: 16 cze 2011, 19:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kulawy pies pisze:no ale to autołechtanie (ałtouechtanie?) ego, to na czym do cholery polega?

czy samo posiadanie 'dobrego personal besta' (cokolwiek by to nie znaczyło) na jakimś dystansie wystarczy?
czy niezbędna do łechtania jest jeszcze o parę sekund gorsza życiówka kumpla?

nie kumam. te życiówki to chyba kolejny szwindel kultury masowej.

zdrówko
Sama życiówka nie znaczy nic - to tylko wyznacznik czy nasz trening przynosi rezultaty, czy się jeszcze nie starzejemy etc. :bum:
Nie kumam :oczko: Krytykujesz życiówki czy zawiść ludzką?
Pozdrawiam.
PKO
Awatar użytkownika
PiotrekMarysin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1143
Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15

Nieprzeczytany post

Ej, Pietrek, jak nie kumasz, a jaki miałeś cel z dychą? Pobiec lepiej niż Yacooll kiedyś, o ile dobrze pamiętam?

Z tym potencjalnym to czasem wystarcza, choć niedosyt pozostaje. Rekordową dychę pobiegłem dawno temu. Wiem, że wszystko się od tamtego czasu poprawiło, i spokojnie powinienem szybciej, ale jak raz jedyny biegłem, żeby zrobić nową życiówkę to wyszła kicha, więc się zadawalam swoim potencjałem. Tylko z potencjałem jest pewien problem. Kto na najbliższej olimpiadzie będzie miał większy? Bekele, czy Haile? Komu dać już dzisiaj złoto?
Porównywanie się między sobą, bycie lepszym, szybszym, silniejszym jest atawizmem. U wszystkich innych zwierząt też tak jest. Ktoś musi przewodzić stadu...
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

tylko, że życiówka jest (w miarę) obiektywna. Moje miejsce w zawodach nie ma żadnego wpływu na życiówkę. Kto był za mną nie ma wpływu na życiówkę. Ona sobie jest, w oderwaniu od wszystkiego innego.
o przedownictwo w stadzie walczy się w stadzie, porównuje się z innymi - muszą być ci inni.
a do życiówki wysatrczę sobie sam, inni są zbędni. i bardzo dobrze.

Ale dlaczego dążenie do doskonałości to przekręt? Z mojego punktu widzenia (człowieka wierzącego) to jak najbardziej sensowne działanie.

potencja czy akt? chyba zależy od jednostki. jedni potrzebują potwierdzenia, innym wystarczy poczucie, że mogą - wtedy nie muszą nawet próbować.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
wolf1971
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1815
Rejestracja: 18 sty 2011, 09:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Piastów>Łódź>Płońsk

Nieprzeczytany post

Z życiówka to jest tak http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=23703, a więc pewnie nie ma jednej odpowiedzi na pytanie po co w ogóle poprawia się "życiówki"? Może dlatego, aby było logo na koszulce mission completed i linia prosta? No i dla każdego z Nas Biegaczy będzie oznaczać to co innego :hahaha:
Awatar użytkownika
robbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1180
Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
Życiówka na 10k: 44:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Z mojego ogromnego doświadczenia z bicia życiówek (a pobiłem ich aż jedną, nie licząc jej pierwszego ustanowienia) wynika, że głównym powodem, dla którego zakladam sobie dalsze jej bicie jest efekt motywacyjny. Czyli coś dzięki czemu ciągle biegam.
Jako biegacz jednosezonowy (właściwie półtora) mam dość proste zadanie bo bicie życiówek na tym etapie jest praktycznie automatyczne. W końcu organizm dopiero się uczy nowego rodzaju poruszania.
Jak znaczna część biegaczy zacząłem biegać dla zrzucenia wagi. Jednak postępy w tej dziedzinie są zbyt trudne do zaobserwowania z dnia na dzień - jak dla mnie nie nadają się zupełnie jako motywator. Dlatego wolałem wybrać do tego celu postępy biegowe, a te mierzalne są najłatwiej właśnie życiówkami. Oczywiście nastawiłem się na to, że w pewnym momencie progres się zatrzyma i będzie baaardzooo trudno.
Aha - absolutnie nie zależy mi na tym, żeby biegać szybciej niż ktokolwiek inny. To tylko rywalizacja z samym sobą.
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

samo 'dążenie do doskonałości' jest okej

natomiast 'dążenie do doskonałości na miarę swoich możliwości', to (pozostając w konwencji wiary) trochę takie:
ślubuję ci miłość, wierność i że nie zdradzę cię z żadną brzydszą...

wracając do życiówek, tak w skrócie - wydaje mi się, że obiektywność życiówki maleje wraz z wydłużaniem dystansu - już sam maraton naprawdę ciężko pobiec bezbłędnie i w idealnych warunkach, a o bezbłędnym ultra, to już w ogóle szkoda gadać.

- i w tym sensie, nasza potencjalność rozmija się z naszą doczesnością coraz bardziej z każdym przebiegniętym kilometrem.
dlatego osobiście preferuję potencjalność.

nie w tym rzecz.

może i citius altius fortius, olimpiady, mistrzostwa krajowe, powiatowe... itd, to jakiś wszeteczny atawizm niegodny naszej rozwiniętej cywilizacji, ale, kurde ja się nadal będę upierać, że każde, zawody biegowe są po to, żeby się ścigać. z innymi ścigać.
pobiegać, choćby na 42 kilometry to ja mogę sobie samemu po lesie albo gdzie indziej (btw czy Filippides biegł po asfalcie?).

no i idąc dalej tym tropem - zorganizowane na cały świat współzawodnictwo biegowe, mające wyłonić najszybszych z najszybszych wymusiło jakąś formę obiektywizacji, celem wstępnego wyłonienia tych co lepszych w ich geograficznej okolicy, coby się mogli później gdzieś spotkać, pościgać i zmierzyć w bezpośredniej walce. - i jeśli dobrze rozumuję, zawodnikom marzącym o światowych laurach, życiówki służą właśnie kwalifikacji do coraz silniej obsadzonych zawodów.

okej, no i dobra. tylko czemu u większości amatorów jest zupełnie na odwrót?
tzn. nieważne jest ściganie się, a ważniejsze jest skupianie na cyferkach, które i tak w większości przypadków do niczego nie kwalifikują ani niczemu nie służą???
tego ja już nie rozumi.

i nasza 'korespondencyjna rywalizacja biegowa na dychę przy pomocy życiówek' (li tylko korespondencyjna przez tego wstrętnego dziada Achillesa!) z yacoolem, jest w moich oczach jakimś tam (w bardzo wąskim zakresie) uprawomocnieniem idei 'życiówek' - tzn pb umożliwiają rywalizację korespondencyjnie.
lewe to i trefne, ale nic to.

natomiast jak mnie obywatel Krauze usiłuje przekonać że inni są zbędni, starczy sama życiówka - proponuję zacząć zbierać guziki, experience w world of warcraft albo napawać się cyferkami w jakimś podobnie absurdalnym sensie.
mnie w tą 'chrześcijańską wizję świata bez rywalizacji' nie usidlisz, a i przypuszczam że i sam Jezus nieźle by się wk... jakby to usłyszał.

dał nam bóg testosteron, to trza go używać, byle się przy tym nie pozabijać - i w moim rozumieniu, temu w wielkiej mierze służy sport, w całej swojej dyscyplin mnogości...


whatever. nadal nie rozumiem, na cholerę ludzie z taką determinacją próbują upajać się jakimiś absurdalnymi cyferkami.

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
robbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1180
Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
Życiówka na 10k: 44:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kulawy pies pisze:whatever. nadal nie rozumiem, na cholerę ludzie z taką determinacją próbują upajać się jakimiś absurdalnymi cyferkami.
Też nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak mi zależy na tym, żeby przebiec dychę poniżej 45 minut. Tym bardziej, że to żaden wynik. Ale jak (jeżeli) to mi się uda to będę się tym upajał bezmyślnie i z rozkoszą. I jestem pewien, że browar po takim biegu będzie lepiej smakował niż po biegu z wynikiem 46:30.
Zachowanie całkiem irracjonalne, na pograniczu obłędu. Ale co tam, wolę jak obłąkany gonić te cyferki zamiast np. zapuszczać najdłuższe wąsy czy włosy w uszach (a są i tacy). Ale dlaczego - nie mam pojęcia.
kulawy pies pisze: okej, no i dobra. tylko czemu u większości amatorów jest zupełnie na odwrót?
tzn. nieważne jest ściganie się, a ważniejsze jest skupianie na cyferkach, które i tak w większości przypadków do niczego nie kwalifikują ani niczemu nie służą???
Może dlatego, że walka o czterystne miejsce na 600 startujących albo 117te na 180ciu nie rajcuje tak jak walka o miejsca czołowe - być może gdybym biegał tak jak Ty, Kulawy Psie, nabrałbym większej ochoty do rywalizacji. Może walka z cyferkami jest substytutem rywalizacji dla słabszych i przeciętnych biegaczy. W końcu jest jakaś szansa na to żeby te 45 minut/10 km złamać, wygrać z czołówką biegaczy - już nie.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

:)

warto rozmawiać :D

pierwsze primo, moje dążenie do doskonałości mieści sie gdzieś pomiędzy dwiema opcjami, które masz na myśli, ponieważ w myśl mojej wiary doskonałości nigdy dzięki swoim wysiłkom nie osiągnę :P

drugie primo, zgadzam się z Tobą jak piszesz o pb w maratonach, ultra, no i w górach, bo tam nawet te same zawody rok po roku są zupełnie inne, prawda?

trzecie primo, dlaczego amatorzy się nie ścigają? myślę, że przynajmniej z dwóch powodów. jeden to taki, że i tak zbyt wielu nie prześcigną. drugi to taki, że bieganie zaczęło się od zdrowia, spędzania czasu w miłych okolicznościach, a zawody biegowe są bardziej imprezą towarzyską niż hormonalną.

płynnie przechodząc do czwartego primo, życie dostarcza tylu okazji do spożytkowania testosteronu, że bieganie nie musi być przezeń determinowane.
myślę, że Jezus by się zgodził.
jedni lubią zbierać guziki, inni biegać.
powodów zbierania i biegania może byc legion, lol, i ja nie podejmuję się wartościować, czy lepsze jest bieganie "żeby pokonać innych", czy "żeby schudnąć 50 kg", "żeby zebrać milion na chorego synka" czy "żeby mieć fajne pb w cv".

po piąte primo, zawody biegowe są żeby się ścigac dla Ciebie i Tobie podobnych.
Ja ścigam się czasami - z Maćkiem albo z Tureckim, jak są, a jak nie ma to nie mam z kim się ścigać. Jak kiedyś będę dobry, to się może będę ścigał zawsze, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

znam takich, którzy lubia sobie pograć w plansżówki, albo na kosoli. Sama czynność GRANIA jest dla nich wystarczającą nagrodą sama w sobie. Znam też takich, którzy zawsze muszą wygrać, bo przecież GRA jest po to, żeby wyGRAć. Wkładają całych siebie żeby zwyciężyć innych, i są w siódmym niebie kiedy inni z nimi przeGRAją.

a czy Ty używasz swojego testosteronu żeby wyGRAć za każdym razem w Chińczyka, Scrabble czy inne paskudztwo? Z dziećmi swemi, na ten przykład?

jeszcze na koniec osobiście: ja rywalizowałem w innym sporcie przez kilkanaście lat. rywalizacja doprowadziła do kontuzji, frustracji z faktu, że synek trenera którego zawsze ogrywam jest w składzie na mecze a ja nie, kłótni z rodzicami i innych głupot.
z powodu rywalizacji i presji na wynik w głównej mierze rzuciłem capo.
w bieganiu więc testosteron mam w dupie, chłe chłe.
chyba, że kiedyś będę miał szansę pogonić Tobie kota... ale to może w kategorii M-80.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
PiotrekMarysin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1143
Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15

Nieprzeczytany post

A ja podejrzewam, że się jednak ścigają.
Sam tak mam i z rozmów z wieloma osobami, jak również zasłyszanych wiem, że mnóstwo ludzi znajduje sobie jakiegoś przeciwnik-cel do wyprzedzenia, jak nie na tych, to na następnych zawodach.
Tylko co i komu będzie mówiło wpisane w stopce - wyprzedziłem Zenka na 10 a w półmaratonie ciągle nie mogę dogonić?
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
LadyE
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3884
Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33

Nieprzeczytany post

na Waszym miejscu nie narzekalabym Panowie na to ze nie macie sie z kim scigac. sprobujcie sie postawic na naszym miejscu :taktak: jakies pol roku temu pisalam ze nie przeszkadza mi mala liczba kobiet bioracych udzial w zawodach - po ostatnim biegu wycofuje sie z tego. zawody to jedyna okazja dla mnie by sie z kims poscigac, jak nie ma z kim to biegnie sie dla samego siebie, moze za zakretem dostrzege w koncu jakas zawodniczke? moze tuz przed meta uda sie jakas dogonic? a jak juz dobiega sie do mety i wciaz zadnej nie widac pojawia sie nadzieja ze moze ktorys z Panow podejmie wyzwanie? a lepszy wynik jak juz tu Ktos napisal moze w przyszlosci pozwolic na to by wystartowac wsrod tych z ktorymi sciganie sie mialoby jakis sens.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

ja nie mówię, że nie mogą się ścigać, tylko, że mogą się nie ścigać...
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

Piotrek, o to ci chodziło?

<edit podpisu>
Ostatnio zmieniony 02 sie 2011, 20:55 przez kulawy pies, łącznie zmieniany 1 raz.
mastering the art of losing. even more.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

odwrotnie by lepiej brzmiało
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
PiotrekMarysin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1143
Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15

Nieprzeczytany post

Bellissimo. :)
Ale się wpasowałem z tym Zenkiem... Powinienem wybrać "Ździśka". ;)
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

robbur pisze: to będę się tym upajał bezmyślnie i z rozkoszą. I jestem pewien, że browar po takim biegu będzie lepiej smakował niż po biegu z wynikiem 46:30.
Zachowanie całkiem irracjonalne, na pograniczu obłędu. Ale co tam, wolę jak obłąkany gonić te cyferki zamiast np. zapuszczać najdłuższe wąsy czy włosy w uszach (a są i tacy). Ale dlaczego - nie mam pojęcia.
i to jest odpowiedź (mnie przynajmniej) absolutnie satysfakcjonująca: życiówki poprawia się po to, żeby piwo smakowało lepiej.
muszę to kiedyś koniecznie wpisać do takiej czerwonej książeczki.

------------
Qba Krause pisze:powodów zbierania i biegania może byc legion, lol, i ja nie podejmuję się wartościować, czy lepsze jest bieganie "żeby pokonać innych", czy "żeby schudnąć 50 kg", "żeby zebrać milion na chorego synka" czy "żeby mieć fajne pb w cv".
oczywiście absolutnie się z tym stanem rzeczy zgadzam, natomiast nie pytam o cele i powody biegania w ogólności, tylko o to dlaczego jest w narodzie taka dziwna tendencja do poprawiania życiówek, ( i mniej lub bardziej refleksyjne uwznioślanie znaczenia tego procederu).
Qba Krause pisze:a czy Ty używasz swojego testosteronu żeby wyGRAć za każdym razem w Chińczyka, Scrabble czy inne paskudztwo? Z dziećmi swemi, na ten przykład?
no właśnie przeciwnie wręcz. (pytanie o tyle trafne, że od dwóch tygodni przerabiamy z juniorem grę lego 'piramida ramzesa' :))
bieganie rozwiązuje mi nazwijmy to roboczo 'problem testosteronu' - nie, nie mam ciśnienia na wygrywanie.
w ogóle ostatnimi czasy jestem zadziwiająco spokojnym człowiekiem - nie wiem, czy to coś zmienia, ale np klaksonu użyłem ostatnio chyba ze trzy lata temu. nawet entuzjazm do bójek po pijaku jakoś mi się podejrzanie zmniejszył. może po prostu się starzeję.
whatever.

-------
jeszcze jedna rzecz wymaga doprecyzowania:
pisząc "ścigać" nie miałem na myśli "wygrywać".
różnica na pozór drobna, ale zasadnicza: dużo większą estymą darzę rywalizację jako walkę w czystej postaci (ale według jasno określonych i przestrzeganych zasad), niż samo wygrywanie, które jest może i przyjemniejsze, ale mniej owocne charakterologicznie. (żeby nie powiedzieć rozpuszczająco-szkodliwe)

tak to przynajmniej na dzisiaj widzę.

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ