Wiesz, odczucia pozytywne to też się znajdą. Np. takie, że przy upałach włożenie bardzo przewiewnych startówek na bosą stopę jest nieporównywalnie przyjemniejsze niż gotowanie się w klasycznych butach. I lekkie buty są wygodniejsze, jak się z nimi w rękach zapodaje na bosaka po plaży.
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
No i jeszcze startówki wreszcie tak bardzo nie urągają mojemu poczucie estetyki jak moje dotychczasowe buty treningowe, pewnie głównie dlatego, że to model męski, a zawsze mi się wydawało, że w męskich modelach łatwiej znaleźć coś nie prosto z planu zdjęciowego StarTreka.
Co do rytmu, to u mnie z nich całkiem nieźle
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
, regularnie po dwóch tygodniach biegania przychodzi taki poranek, kiedy budzę się, stawiam pierwszy krok i już wiem, że nie pobrykam, bo znów kulszowy się obraził na bieganie. I to niezależnie czy wcześniejsze dwa tygodnie były biegane w chodakach ortopedycznych, w startówkach czy boso.
Niestety wielokrotnie już słyszałam od lokalnych sław medycznych, że jestem takim ciekawym przypadkiem...szkoda tylko, że mnie osobiście te rewelacje już znudziły. Aktualnie mrożę i smaruję kolejny nawrót, jak to mawiają w lokalnym narzeczu, tendonitu. Żaden popularny katalog plag biegowych nie uwzględnia kłopotów z tym właśnie scięgnem, ale mi się udało. Tak samo jak zaliczyć złamanie zmęczeniowe 4ej kości śródstopia (przyzwoici ludzie łamią 2ga, 5tą, czasem 3ą) będą biegającym z pięty pronatorem. No w zasadzie jak mnie na bieżni oglądano już po, to pronacja gdzieś się zgubiła (ale to było na bosaka i leciałam na przodzie), skończyło się absolutnym banem na buty z kontrolą pronacji. Odpukać pomimo wszelkich eksperymentów przodostopnych nic się nie próbuje paprać w miejscu tej dawnej kontuzji. A co będzie dalej, to poszuramy - zobaczymy.