Quentino-komentarze

Komentarze do blogów treningowych, komentujcie w tym dziale w nie w blogach

Moderator: infernal

byk
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 30 mar 2011, 14:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

No żesz qrwa ...

Jechalem sobie w sobotę po naszych pięknych polskich drogach wakacyjnie z Kaszub na Mazury. I mi 350 kaemów wybiło w ponad 6 godzin. To pewnie zasługa nszych hajwejów i dwójki na tylnim siedzeniu (lat dwa i sześć). I myślę sobie: Cholera Que już na mecie, a mnie wciąż dupa boli od pprzedniego siedzenia ...
Ale rychło dostałem info, żeś w kategorii DNF startował ... Jako wielokrotny rekonwalescent stawów skokowych (w sytuacjach różnych: po pijaku, przy koszykówce, na prostej dordze (!) ) mówię: NIE MA DRAMATU. Co prawde goi się to jak na psie na 13-latku, ale w naszym wieku (pozwalam sobie zatrzeć małą pięcioletnią różnicą) też dramatu nie ma. Ja cały czas coś odczuwam, ale mozna to coś pokochać :). Choć rzeczywiście: lepiej zacząć truchtać o dziesięć dni za późno niż jeden za wcześnie. Rozsądnym będzie nie planować już chyba życiówek w tym roku.

Zdrowia i pieniędzy niezmiennie życzę
byku

PS. Masz Ty bracie dużo optymizmu w sobie ...
New Balance but biegowy
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Byq - dzięki za dobre słowo, ale Ty mnie tu przyszłym rokiem nie strasz! :hejhej:

A co do sporego optymizmu to...na samym vqrvieniu rozsianym, za daleko się nie dobiegnie w życiu...
Tak więc, nie mam wyjścia.

Wszystkiego dobrego i jak to mówią...niech Ci się darzy... :hej:

Quentino
blink
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 788
Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
Życiówka na 10k: 53
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Beskid

Nieprzeczytany post

O zgodności z Licencją...

Gość, co zamieszkiwał Florencję,
Na zabieganie miał licencję.
Zgodnie z nią biegał,
Aż... się zabiegał!
Gdyż pod tym względem miał potencję.
Każdy pije według własnego pragnienia...

Obrazek
byk
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 30 mar 2011, 14:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Będzie multitematycznie z we wspólną osią skręceniowo-stawo-skokową.

Życiowo: z nogą w gipsie, na imprezie (domówce) poznałem moją przyszłą żonę. W dodatku ubrany w dres :bum: (no bo co innego do gipsu założyć). Nie, nie - nie namawiam Cie to zmiany modelu :hejhej:, ale "faceci z bliznami" mają widać podwyższony sexapil. Good luck and ... - no sam wiesz.

"Medycznie": przy pierwszym skręceniu, już po zdjęciu gipsu moja świętej pamięci kochana babcia usilnie mnie namawiała na znakomity sposób rehabilitacyjny na wszystko. Przedwojenny, sprawdzony, najlepszy. Mianowicie: miałem nasikać :hej: na szalik i owinąć nim stopę na noc. Miałem 10 lat, ale nie łyknąłem tego podejrzewając szwindel. Ale nie miałem też takiej presji jak Ty teraz. Zatem, jeśli chcesz ... :hejhej:

Jak już jest niby dobrze: opuchlizna zeszła, L4 odpękane, chodzenie normalne, bólu brak. Wróciłem do pracy (czasy studenckie, dorabiałem jako kasjer w hipku) i trafił się transport pieniędzy z banku (zasilenie w bilon). Wzięli i mnie do targania tych pieniędzy, a te worki, mimo, że objętościowo niewielkie to ważą naprawdę sporo. No i dodatkowe obciążenie spowodowało, że nogę przeciążyłem, znowu spuchła i zaczęła boleć. To tak ku przestrodze, żeby ... zacząć 10 dni za późno.

Powodzenia
byku
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Byku - dużo racji w tym co piszesz. Zwłaszcza z tym startem z opóźnionym zapłonem. Wiem, że lepiej później, ale noga swędzi, bo chce się rozpędzić...

Co do sikania na szalik to już jeden pan śpiewał - Ojczyznę kochać trzeba i szanować. Nie deptać flagi i nie sikać na szalik...

Ja nie sikałem tylko zwierzęta leśne i domowe, i nie na szalik, ale na kapustę. Też babciny sposób i naprawdę skuteczny.

Dzięki i uważaj przy wypłacie, bo jak sam wiesz najlepiej, pieniądze mają swoją wagę.

Zdrovyś!
Quentino
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Gdzieś wyczytałem (chyba na blogu Szkieleta) że planowałeś start w Maratonie Ursynowskim. Ale to było jeszcze przed pechowym krokiem, jak Ci się to widzi dzisiaj? Jest szansa?
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Gwynbleidd - wszystko zależy tylko od jednej rzeczy - czy Ty będziesz tam startował :hejhej:

A serio, to MW czy też MU ( a przeze mnie zwany Maraton Kapuściany...), to mój główny jesienny cel.
Obłaskawiam swój skokowy i nie ukrywam, że rehabilitacja to u mnie idzie pełną parencją. Zapierredalam aż miło. Co prawda nie w biegu, ale blisko... Wszystko oczywiście pod kontrolą, aby nie przegiąć.
Ale też efekty widzę każdego dnia.

Niemniej jednak, moje stare hasło ciągle żywe - Nie znamy mięśnia ani godziny...

Zdrovyś
Quentino
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Cud-miód, w takim razie jesteśmy umówieni :hejhej: A jak pociągniesz dychę więcej niż ostatnio to już i tak nie będzie najgorzej - możemy zejść do mnie na sześciopak :bum: Byle nie wcześniej, nie będziemy przecież jak frajerzy brać taksówki...

Ale coś czuję że jeśli tylko będziesz patrzył pod nogi :ble: - będzie dobrze! W końcu, ile razy w jednym sezonie można sikać na kapustę?! :hahaha:
Zdrovyś!
ocobiegatu
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 28 kwie 2010, 22:15
Życiówka na 10k: 46.40
Życiówka w maratonie: 4.14

Nieprzeczytany post

ostatni post na odpowiedziach 22 lipca ? na bezpościu i oco post.. :hahaha:
Quentino - nie narzekaj na wzrost - wszak przypomnij sobie Frankensteina , brak co prawda doniesień aby biegał , ale siłe to miał :hahaha:
A na poważnie to czytałem ,że duży wzrost wcale nie jest taki dobry. Pewnie tez naczytałeś sie o tym. Gość z metra cięty a wynik już nie zaklęty.. :hahaha:
Co do kadencji to oczywiscie na 5km - 180 - nie ma innej opcji wg mnie. Na wybieganiach oczywiscie ,ze pasuje mniejsza kadencja. To zalezy od tempa.

pozdrawiam
oco (1.84m)
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Oco/łobuzie! Witam!
Mnie się czyta, a nie komentuje, bo ja to strach i wielka sromota...

O 190 cm wzrostu nie musiałem się naczytać, mam to pod ręką od ponad 20 lat, więc żaden Craig Mottram, nie zmieni ogólnoświatowej tendencji - rządzą karakany.
To nie 100 metrów gdzie pomykają Usain i Asafa, a szafa nikomu nie przeszkadza...

Zdrovyś na wieki.
Quentino
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Dobrze się dowiedzieć o korzyściach sięgania gwiazd raczej duchem niż ciałem (1.64m). Choć już w sumie byli tacy, co mi opowiadali, że to właśnie perfekcyjny wzrost dla kobiety. Ja nawet szuram około 175 kroków na minutę. Czytam Twojego bloga regularnie, z tym większą ciekawością, że mnie też rzuciło ku przodowi ostatnimi czasy. Przerzucenie się na bieganie ze śródstopia faktycznie jeszcze podniosło mi kadencję, ale wyraźniejsze jest to w odczuciach własnych (prawie przebieram nogami w miejscu) niż w danych z footpoda. Przeglądnęłam zestawienia z garmina i np. w całości w starym stylu ciupany półmaraton po 5:35/km był w kadencji średniej 194. Teraz na śródstopiu lepszą kadecję wyciągam tylko na podbiegach, większość treningów po około 190 , choć fakt że są one sporo wolniejsze niż to co biegałam w okolicach tego półmaratonu (nie mogę się z różnych dolegliwości wygrzebać, już dawno nie biegałam ciągiem więcej niż 3 tygodni bez jakiegoś zonka...).

Ja też sobie czasem zadaję pytanie, po co mi było to całe śródstopie, ale w sumie u mnie po przebiegnięciu się parę razy w startówkach samo się stało - z automatu załącza mi się lądowanie na przodzie w dowolnych butach, chyba że ktoś mnie przeczołga mocno za szybkim dla mnie tempem. Ale wciąż pozostaje odczucie, że takie bieganie bardziej mnie męczy, nie miałam zupełnie żadnych zatargów z łydkami (aż się zastanawiałam, czy naprawdę ze śródstopia biegam), ale nogi jakieś ciężkie raczej w wyższych partiach, nawet ciężko określić gdzie. Niestety u mnie "naturalne bieganie" jakoś nie okazało się na razie panaceum na wszelkie okołobiegowe kłopoty zdrowotne. W sumie cudów nie oczekiwałam, spróbowałam z ciekawości.

Podziwiam jak szybko udało Ci się wrócić do biegania po skręceniu kostki, ja też bym się nie dała zagipsować jednak przypuszczałam, że takie dziadostwa dłużej się jednak goją. Niech się dalej dobrze układa.
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Strasb - bardzo fajne te Twoje niefajne odczucia co do przodostopia, bez ideologicznej ściemy. To cenię.
Ja sobie zdaję sprawę z tego, że sama zamiana pięty na przód to za mało. Skłaniam się bardziej "ku naukom Yacoola" - rytm, koordynacja, trans...I to jest dla mnie niestety nołFjuczer...bo ja pięknie biegam poza rytmem, a koordynację mam taką jak Jarosław Wielki podczas śpiewania hymnu.
Z drugiej strony, za szybko byśmy chcieli brykać jak koniki...czasu to wymaga i konsekwencji.

Jeśli chodzi o staw skokowy. Sprawa jest cały czas otwarta. Biegam, ale nie wszystko działa idealnie, bo to jednak na granicy się uda/się spierredoli. A to zaboli.
Gdybyś zobaczyła moją torebkę stawową (raczej Cię na nią "nie wyrwę"... :jatylko: ), to uznałabyś, że właśnie ją sobie rozwaliłem...Ale słucham, nasłuchuję.

W najbliższym czasie będę rozmawiał z Yacoolem, aby mi doradził, co poprawić, żeby ten etiopsko-kenijski mniej kaleczyć. Kalenji-czyć.

Powodzenia! Zdrovaś!
Quentino
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Wiesz, odczucia pozytywne to też się znajdą. Np. takie, że przy upałach włożenie bardzo przewiewnych startówek na bosą stopę jest nieporównywalnie przyjemniejsze niż gotowanie się w klasycznych butach. I lekkie buty są wygodniejsze, jak się z nimi w rękach zapodaje na bosaka po plaży. :oczko: No i jeszcze startówki wreszcie tak bardzo nie urągają mojemu poczucie estetyki jak moje dotychczasowe buty treningowe, pewnie głównie dlatego, że to model męski, a zawsze mi się wydawało, że w męskich modelach łatwiej znaleźć coś nie prosto z planu zdjęciowego StarTreka.

Co do rytmu, to u mnie z nich całkiem nieźle :bum: , regularnie po dwóch tygodniach biegania przychodzi taki poranek, kiedy budzę się, stawiam pierwszy krok i już wiem, że nie pobrykam, bo znów kulszowy się obraził na bieganie. I to niezależnie czy wcześniejsze dwa tygodnie były biegane w chodakach ortopedycznych, w startówkach czy boso.

Niestety wielokrotnie już słyszałam od lokalnych sław medycznych, że jestem takim ciekawym przypadkiem...szkoda tylko, że mnie osobiście te rewelacje już znudziły. Aktualnie mrożę i smaruję kolejny nawrót, jak to mawiają w lokalnym narzeczu, tendonitu. Żaden popularny katalog plag biegowych nie uwzględnia kłopotów z tym właśnie scięgnem, ale mi się udało. Tak samo jak zaliczyć złamanie zmęczeniowe 4ej kości śródstopia (przyzwoici ludzie łamią 2ga, 5tą, czasem 3ą) będą biegającym z pięty pronatorem. No w zasadzie jak mnie na bieżni oglądano już po, to pronacja gdzieś się zgubiła (ale to było na bosaka i leciałam na przodzie), skończyło się absolutnym banem na buty z kontrolą pronacji. Odpukać pomimo wszelkich eksperymentów przodostopnych nic się nie próbuje paprać w miejscu tej dawnej kontuzji. A co będzie dalej, to poszuramy - zobaczymy.
byk
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 30 mar 2011, 14:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

strasb pisze:Podziwiam jak szybko udało Ci się wrócić do biegania po skręceniu kostki ...
Eeee, ja to widzę tak: Que przyjechał w Stołowe, podjarał się widokami, podjarany ruszył za szybko, w związku z szybkością i zmęczeniem na pierwszym podbiegu miał widzenie z Panem Bogiem i rzekł sobie: "pieeerreedole, nie robię!".
Nastąpiła dezercja przy pierwszym barze, a wszystkim wstawia ściemę, że mu trzecia kostka wyrosła. :hejhej:
No bo to niemozliwe przecież, żeby po dwóch tygodniach od "skrętu" już kicać. "Na przedzie" czy nie "na przedzie" - jeden pies. No niemożliwe, right?

PS. Szacun. Ogromny. Za determinację. A kostce powiedz, że roztrenowanie planujesz na jesień. I wtedy dokończy. Proces gojenia.
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Byq - dobrze to ująłeś...na pierwszym bufecie nie mieli bijernego, to kazałem się podrzucić goprowcom do Karłowa, do melino-mety...taka była bolesna prawda...

A serio, to sam jestem w lekkim szoku, że NARAZIE wszystko działa! Inna sprawa:
- dbałem i chuchałem jak na nic wcześniej...
- norma to usztywnienie na kilka tygodni (często gips), a potem zaczyna się proces rehabilitacji. U mnie zaczęło się to już po 2 dniach! Na dużego czuja, ale starałem się codziennie mini aktywować całą stopę, bo to nie tylko staw dostał po doopsku. Do dzisiaj mam lekko obolałe śródstopie.
- każdego dnia robiłem krok lub dwa do przodu. Miałem jeden kryzys, po jakiś 6 dniach. Ból sie pojawił, gdy zaczęła schodzić opuchlizna.
- bardzo pomogła mi lektura różnych portali z kontuzjogennymi zwierzeniami - tak mnie nastraszyli wielomiesięcznymi brejkami w bieganiu, że od razu postanowiłem wszystko zrobić na odwrót.

Aha, jeszcze jedno, po Twoim poście musiałem sprawdzic w wikipedii wyraz "dezercja". Nie miałem go wcześniej w swoim osobistym słowniku, a i teraz wykasowałem po przeczytaniu. Ale samo słowo fajne, takie pustynne...

Zdrovyś!
Quentino
----------------
www.quentino.pl
ODPOWIEDZ