kachita - 2011-2012

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

piątek, 1 lipca
Zajęcia ze stretchingu w klubie fitness. Porozciągałam się, nie powiem, nawet ciut za mocno - coś mnie teraz pobolewa w pachwinie od tyłu... :lalala: W ogóle myślałam, że będzie lajcikowo, a tu takie figury poleciały, 4 wektory, masakra. Albo takie wykręcanie nogi na wszystkie strony - noga oczywiście w górze, a ja i równowaga to dwie różne bajki. Więc wszyscy pięknie stali, muzyczka relaksująca plumkała, a ja skakałam dookoła, usiłując się nie przewrócić :bum:
W przyszłym tygodniu też pójdę :)

sobota, 2 lipca
Obrazek
Biegam bo lubię
3,2 km w 22:13 min
średnie tempo: 6:57 :hahaha:
średnie tętno: 167
max tętno: 179

Buty: Asics Gel-1140, total km 10,9

Najpierw rozgrzeweczka (patrz wyżej), potem rozciąganie, jakieś przebieżki, a na koniec zrobiliśmy zabawę biegową - 30 sekund szybko, 2 minuty przerwy. I to 5 razy. Na koniec truchcik z powrotem na stadion. Razem wszystkiego może z 1,5km. Było fajnie, mimo że byłam totalnie połamana po tym wczorajszym streczingu.

Jutro miałam w planach podbiegi, ale nie wiem jeszcze, czy się wybiorę, bo naciągnięty mięsień boli. Zobaczy się jutro. A już za chwileczkę, już za momencik Kliczko vs. Haye :spoczko:
Ostatnio zmieniony 05 lip 2011, 22:03 przez kachita, łącznie zmieniany 1 raz.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 5 lipca
Obrazek
8 min rozgrzewki
6,82 km w 46:37
średnie tempo: 6:50 :hahaha:
średnie tętno: 166
max tętno: 184
15 min rozciągania

Zakwasy po piątkowym streczingu wreszcie przeszły, naciągnięty przyczep dwugłowego przestał boleć, wyszło słońce - wszystko mi mówiło, że czas pobiegać :) Z mojego na czuja układanego planu wynikało, że dzisiaj mam biegać niezbyt długo, ale za to ciut szybciej. No to zrobiłam sobie BNP w moim parku. 4 rundki w czasach 10:12, 10:07, 9:57 i 9:32. A potem jeszcze 3 przebieżki i na koniec chwila truchciku. Było fajnie, chociaż w sumie mogłoby być ze 2 stopnie mniej ;) Na czwartek zapowiadają upały, a mam zaplanowany bieg niezbyt szybki, ale ciut dłuższy - w drugim parku. No, zobaczymy co z tego będzie.

W ogóle ostatnio zastanawiam się nad zakupem nerki albo pasa na bidon (ew. małe bidoniki). Trochę to głupio wygląda, zwłaszcza jak się szura tak wolno jak ja - wtedy efekt siary jest znacznie większy. Ale niewygodnie mi się biega z butelką w ręku. A przy upałach trzeba coś ze sobą wziąć, no nie ma bata. Chyba się jutro przejdę do jakiegoś sportowego poprzymierzać. I wypadałoby kupić nowego Shockabsorbera. I chyba jeszcze jedne nowe butki. Enduro jeszcze nie są jakoś masakrycznie zużyte - chyba nie przebiegłam w nich jeszcze tych 800 km, ale przy tych stabilizujących Asicsach wydają mi się strasznie kłapciate. Tylko skąd ja na to wszystko kasę wezmę? A tu jeszcze trzeba zapłacić za urlop... :lalala:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 7 lipca
Obrazek
10 min rozgrzewki
9,32 km w 1:08:37
średnie tempo: 7:22 :hahaha: :hahaha:
średnie tętno: ok. 162
max tętno: 166
5 min rozciągania

Buty: Asics Gel-1140, total km 20,22

Rany, jaka masakra. Biegło mi się dzisiaj źle. Wprawdzie plan - dalej, ale wolniej - udało się wykonać w 100%, to jednak nie jest dobrze. I nawet nie chodzi o płuca czy serce - po prostu nie miałam kompletnie siły w nogach. Nie wiem, skąd to się wzięło, może po prostu zły dzień... :echech: Na dodatek mój pulsometr coś zaczął świrować - coś tam nie kontaktowało i mi pokazywał tętno raz dobre, a raz w okolicy 80. I na ok. 1,5km przed końcem złapał mnie jakiś skurcz w wątpiach. :echech:

Jedyna pozytywna strona treningu - ubrałam dzisiaj moją nową chabrową koszulkę. Bardzo lubię ten kolor :taktak: Jeśli chodzi o bidon, to uznałam, że jeszcze nie jestem gotowa zwrócić światu uwagę na moją jakże rozwiniętą osobowość ;) Wzięłam butelkę w łapę, co stanowczo przyspiesza proces oswajania się z myślą o użytkowaniu gadżetu i coraz szybciej przekonuję się, że świat chyba to jednak przeżyje. Ale z premierą poczekam na jakiś deszczowy dzień może, wrażenia trzeba stopniować, nie mogę mieć od razu tak dużej widowni, jaka dzisiaj była w parku...

A jutro idę na streczing. I na jakieś browarki. Mam nadzieję, że w sobotę wstanę na BBL ;)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

piątek, 8 lipca
Zajęcia ze streczingu w klubie fitness. Tym razem było dużo ćwiczeń na nogi, więc nie było źle. I jakby ciut lepiej było z równowagą, skakałam po salce tylko troszkę ;) No i nie jestem w ogóle połamana. I pani instruktorka pochwaliła mnie, że są dobre zakresy (czy jakoś tak). W przyszłym tygodniu też pójdę :)

sobota, 9 lipca
Obrazek
10 min rozciągania przed "interwałami"
1,46 km w 10:51 || 2,24 km w 14:01 || 2,14 km w 14:51
średnie tempo: 7:26 || 6:15 || 6:56 :hahaha:
średnie tętno: 152 || 168 || 161
max tętno: 158 || 181 || 166
5 min rozciągania

Buty: Asics Gel-1140, total km 26,06

Ponieważ nie wstałam na BBL (obudziłam się, ale nie wstałam :ble: ), poszłam pobiegać wieczorem w parku. Pogoda okrutna - niby nie było tak gorąco, ale strasznie parno, powietrze można było ciąć nożem, zawartość tlenu - minimalna :lalala: No ale wymyśliłam sobie interwały. Miało być 4 razy po 5 min w tempie przyjemnie wymagającym* i 2 min przerwy. Najpierw 10 min biegu rozgrzewkowego, potem kilka minut rozciągnia i ruszyłam. Zrobiłam 2 serie i mi się odechciało. Siły by mi ewentualnie starczyło na jeszcze jedną, no, może nawet i tą czwartą, ale potem bym padła na twarz i nie wstała. Zresztą wziąwszy pod uwagę, że dwuminutowe przerwy robiłam w marszu, to jednak musiałam nieźle poginać (jak na mnie :hej: ) na tych szybszych częściach. Nie odczuwałam tego jako jakoś szczególnie zabójczego tempa, ale może na chwilę obecną to jeszcze za szybko? W przyszłym tygodniu będzie lepiej. Może też pogoda będzie lepsza...
Po nieszczęsnych 2 seriach jeszcze bieg tzw. schładzający, miało być też 10 min, ale trochę przedłużyłam, akurat żeby dobiec do końca rundki w parku. Ręce mi się trzęsły jeszcze ze dwie godziny po bieganiu.

* to jakiś oksymoron jest, wiem, ale tak jest napisane w takim jednym planie treningowym, z którego korzystam :ojoj:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 12 lipca
Obrazek
5 min rozgrzewki
7,29 km w 52:55
średnie tempo: 7:16 :hahaha: :hahaha:
średnie tętno: 160
max tętno: 171
15 min rozciągania

Ostatnie dwa treningi były słabe, dlatego mój plan na dziś zakładał spokojne szuranie bez planu i ciśnienia. Poszurałam więc 5 rundek w parku, pod koniec ostatniej zrobiłam 4 przebieżki. Siła dzisiaj była, ale to może dlatego, że przed bieganiem zjadłam dwie kromki z nutellą :hej: Niestety, z tego samego powodu przez większość biegania trzymała mnie kolka - nawet musiałam się zatrzymać, żeby to trochę porozciągać i rozmasować. Cóż, wróciłam późno do domu, to nie mogłam zrobić tak długiej przerwy po jedzeniu jak bym chciała...
W ogóle w parku było dzisiaj mnóstwo rowerzystów. A to jakaś chmara małych dziewczynek na różowych rowerkach, które oczywiście zajmowały całą szerokość ścieżki, skręcając w najmniej odpowiednich momentach tak, że nie dało się ich wyprzedzić inaczej niż przez krzaczory na poboczu. A to znowu falanga panów zmierzających na łąkę, żeby napić się piwa - co z tego, że na ścieżce była pani z wózkiem i ja, przecież oni _muszą_ jechać obok siebie. Więc znów krzaczory na poboczu. To znowu pani, która stwierdziła, że na wąziutkiej ścieżce, z górki, może mnie spokojnie wyprzedzić i wcale nie musi mnie o tym ostrzegać - usłyszałam odgłos hamowania tuż za mną i myślałam, że zejdę na zawał... No i siup w krzaczory :bum: Albo nadgorliwy tatuś, który tak wrzeszczał na swojego syna uczącego się jeździć na rowerze, że aż ja się zestresowałam :szok: Jechali za mną, więc co robię ja? Tak, w krzaczory. :taktak: Jednak syn był zbyt wolny i w końcu mnie nie wyprzedzili.
Ale generalnie było fajnie, pogoda całkiem spoko, miło było kończyć trening w dobrej formie :)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 14 lipca
Obrazek
5 min rozgrzewka
9,82 km w 1:11:53
średnie tempo: 7:19 :hahaha: :hahaha:
średnie tętno: 159
max tętno: 166
15 min rozciągania

Buty: Asics Gel-1140, total km 35,88

Całą noc padało, więc pogoda do biegania jakby trochę lepsza. Teraz zresztą też pada. Dzisiaj kolejny bieg easy, starałam się nie przekraczać 75% HRmax (liczone tutaj). Dołożyłam kilkaset metrów do trasy - w ramach stopniowego zwiększania tygodniowego kilometrażu - i te kilkaset metrów to już szurałam na rzęsach :bum: Ale w sumie dobrze się biegło, na pewno lepiej niż w zeszłym tygodniu na tej samej trasie. Pulsometr już nie świruje, to chyba była kwestia zbyt luźnego paska. Schudło mi się trochę, to i trzeba było go skrócić :spoko: Buty też już chyba się dopasowały do moich stóp, bo w lewą nic nie uwiera, a w prawą już tylko minimalnie przy łuku stopy. Ale to jeszcze nie jest kapciuszkowy feeling Enduro ;)
Jutro miałam iść na streczing, ale nie pójdę, bo pan ortopeda w tym czasie będzie torturował mój bark falą uderzeniową. Na szczęście to już ostatnia sesja.

W ogóle cały czas łamię sobie głowę, co by tu zrobić z tym moim na razie chaotycznym bieganiem. Niby postępy są, ale czy takie, jakie być powinny? Czy nie za wolno? Powtarzam sobie, że tylko cierpliwość może mnie uratować, ale czy aby na pewno robię wszystko dobrze? Czytanie Skarżyńskiego nic nie daje, bo dla niego z moim tempem nie jestem w ogóle biegaczem. Sprawdzałam tabele Danielsa i prawie, prawie mieszczę się w pierwszej, najwolniejszej linijce. Ale według tej tabeli znowu powinnam te wybiegania biegać znacznie wolniej. Zresztą, zamówiłam sobie jego książkę (i "Urodzonych biegaczy" też :) ), za jakieś 7-10 dni przyjdzie i będę ją studiować, i łamać sobie głowę jeszcze bardziej :bum:

Obrazek
Wczoraj byłam na mierzeniu i ważeniu, jest lepiej! Ubylo mi 1,5 kg tkanki tłuszczowej, przybyło ileś tam masy mięśniowej, kolejne centymetry lecą, organizm nawodniony. I to wszystko mimo Nutelli! :spoko: I tych paru piwek. I pizzy. I czekoladowego shake'a. I frytek. I pierogów ze skwarkami. I innych pyszności :spoczko: :sss: :spoczko:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

sobota, 16 lipca
Obrazek
Biegam bo lubię
3,2 km w 22:33 min
średnie tempo: 7:03 :hahaha: :hahaha:
średnie tętno: 160
max tętno: 169

Buty: Asics Gel-1140, total km 39,08

Nie wyspałam się, ale wstałam i pojechałam na stadion. Najpierw rozgrzeweczka (patrz wyżej), potem rozciąganie, a potem ćwiczenia z piłką lekarską. O matko! :hej: Rzucaliśmy piłką znad głowy, sprzed klatki piersiowej, z boku, z tyłu, robiliśmy taczki, podskoki, podrzucaliśmy piłkę nogami... Oczywiście niemal oderwałam sobie paznokcia, ale na szczęście tylko się odgiął, więc go zagięłam z powrotem. Na koniec kilka przebieżek. Było fajnie. :taktak:

niedziela, 17 lipca
Obrazek
5 min rozgrzewka, 5 min rozciągania przed interwałami
1,46 km w 10:24 || 3,26 km w 20:13 || 1,46 km w 11:10
średnie tempo: 7:07 || 6:12 || 7:39 :hahaha:
średnie tętno: 151 || 170 || 164
max tętno: 164 || 183 || 172
15 min rozciąganie

Rany boskie, jakie zakwasy po wczorajszym BBL. Masakra. Połamana byłam (i w sumie nadal jestem) jak nieboskie stworzenie. Cały tułów mnie boli przy każdym ruchu, ledwo się mogę schylić, wszędzie ciągnie, starość nie radość normalnie :bum: I do tego drugi dzień migreny. No ale jest walka, więc wrzuciłam na ruszt Solpadeine, odczekałam do wieczora, żeby się jako tako ochłodziło i heja. Interwały (hy, hy) podejście drugie. Najpierw rozruszałam stawy (ojeeezuuuu), potem jedna rundka w parku na rozgrzewkę, 5 min rozciągania mięśni i 2*5 min w przyjemnie wymagającym tempie z 2 min przerwy w marszu, plus 4 min w pwt i 2 min marszu. Na koniec jedna rundka schłodzenia. Jest lepiej niż w zeszłym tygodniu. Ale nadal jest daleko do planowanego 4*(5 min w pwt i 2 min M). Ale nie poddaję się, walczę :spoko: Tylko błagam, niech mi przejdą te zakwasy :hahaha:

W tym tygodniu wybiegałam 26,5 km - mój "pokontuzjowy" rekord :spoczko:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 20 lipca
Obrazek
5 minut rozgrzewki
7,3km w 52:02
średnie tempo: 7:08 :hahaha: :hahaha:
średnie tętno: 161
max tętno: 170

5 easy rundek po przydomowym parku. Zawartość tlenu w powietrzu bliska zeru, więc szurałam sobie bardzo dostojnie, wszyscy inni biegacze, którzy jakoś mieli fazę pozdrawiania się nawzajem, wyprzedzali mnie w jedną lub drugą stronę. Ale do czasu - na 4 rundce do parku wbiegły dwie dziewczyny, które chyba dopiero zaczynają i sobie rekreacyjnie szurały. Moje tempo byłoby dla nich raczej zabójcze, więc +1 do samopoczucia jest ;) Kolejne plusy przyszły na 5 rundce, kiedy to lunęło. Wszyscy, łącznie z dwoma parami dziewcząt-biegaczek, pochowali się pod drzewami, a ja radośnie śmigałam przebieżki :hej: No bo wreszcie było czym oddychać! Oczywiście do domu dotarłam cała ubłocona, ale feeling był jak z reklamy, którą ostatnio zapodała pardita - runners, yeah we're different :hej: :spoko:
Z racji ulewy odpuściłam sobie rozciąganie. Coś tam porozciągałam się przed snem, ale tak raczej dla uspokojenia sumienia niż sumiennie ;)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 21 lipca
Obrazek
2 min rozgrzewki
10,88km w 1:14:54 || 1,08km w 7:18
średnie tempo: 6:53 || 6:46 :hahaha:
średnie tętno: 160 || 161
max tętno: 171 || 168

We Wro cały dzisiejszy dzień mżyło. I było raczej chłodno. Ale co to dla nas biegaczy, w końcu pogoda na trening jest zawsze ;) Tak samo jak pogoda na papierosa :spoczko: Ale na szczęście ten nałóg już za mną. W każdym razie plan był, że idę biegać. I poszłam. Tylko że akurat jak wyszłam, to mżawka przeszła w regularny deszcz. Moja wertepowa trasa do parku Grabiszyńskiego zmieniła się w bagno, więc po 5 minutach dziwnych podskoków przez kałuże, błocko, trawę i krzaczory moje buty były prawie całkiem przemoczone. Po kolejnych 5 minutach z pewną konsternacją zauważyłam, że przecieka mi daszek od czapeczki :szok: No nic, myślę sobie, biegnę dalej. Przynajmniej zrobiło mi się ciepło ;) W parku Grab. błoto, błoto i jeszcze raz ogromne kałuże i rwące potoki w poprzek ścieżki. Spotkałam dwie panie z pieskami (jedna wyraziła swój podziw dla mojego biegania), a także jednego biegacza - też z pieskiem. Ogólnie po pół godzinie byłam już przemoczona totalnie i wyżymałam sobie rękawki mojej bluzy biegowej - no bo kurtki przeciwdeszczowej jeszcze się nie dorobiłam. Zresztą, pewnie i tak by przemokła, bo lało konkretnie :sss: W drodze powrotnej zrezygnowałam z wertepów i nadłożyłam z pół kilometra po chodniku. Niestety, trochę mnie to spowolniło, bo co i rusz jakiś kierowca z premedytacją chyba wjeżdżał w ogromne kałuże i obryzgiwał cały chodnik. Niby i tak już byłam cała przemoczona, ale co to za przyjemność oberwać taką fontanną - więc uciekałam w krzaki, w błoto, gdzie się tylko dało. Na pewnym odcinku chodnik był w remoncie i musiałam przebiec przez ogromną kałużę z wodą do kostek - biegłam na paluszkach podnosząc wysoko kolana, musiało to zabawnie wyglądać :hej: Na koniec postanowiłam pobiec jeszcze kawałek do paczkomatu, gdyż albowiem przyszły moje książeczki - "Bieganie metodą Danielsa" i "Urodzeni biegacze". Szkoda, że nie widzieliście min obsługi stacji benzynowej, gdzie weszłam, żeby poprosić o siateczkę na paczkę, żeby mi nie przemokła :hej: Po tej krótkiej przerwie truchcikiem i z paczką pod pachą poleciałam do domu. Myślałam, że było wolniej, bo pod górkę i z wmordewindem, a tu proszę, niespodzianka. Może dlatego, że nie było kałuż, przez które musiałabym przeskakiwać - albo może i były, tylko już mi nie zależało na przeskakiwaniu ;)
Trening bardzo udany, jestem zadowolona. Ledwo spadła temperatura, to moje tempo od razu jest lepsze :hahaha: . No i myślę, że to był też niezły trening mentalny - nie było łatwo wyjść w taką pogodę i przez ponad godzinę poginać w totalnie przemoczonych butach i ciuchach. Ogólnie jest moc, tylko muszę zaraz włożyć jakieś wełniane skarpety czy cuś, bo nadal mam lodowate stopy :ojoj: Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni ;)
Obrazek
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

niedziela, 24 lipca
Obrazek
2 min rozgrzewki || 5 min rozciągania przed interwałami (hy, hy)
1,46 km w 10:01 || 4,42 km w 28:01 || 1,46 km w 10:36
średnie tempo: 6:52 || 6:20 || 7:16 :hahaha:
średnie tętno: 156 || 168 || 161
max tętno: 164 || 180 || 166
5 min rozciąganie

Chłop w dom = brak czasu na czytanie/pisanie na forum + obżerka w gratisie ;) Dobrze, że dało radę wyjść pobiegać. Chociaż mężczyzna już się do tego mojego biegania przyzwyczaił i nie marudzi, a nawet wspiera moralnie.
Tak więc w przerwie między przygotowywaniem sosu do mięsa a grillowaniem boczku i karkówki wyszłam pobiegać. Szybka rozgrzeweczka dla stawów w towarzystwie uroczej dziewczynki, następnie 10 min rozgrzewki w truchcie, 5 min rozciągania i te, interwały, khe, khe. 4*5 min w przyjemnie wymagającym tempie z 2min przerwy w marszu. Na koniec jedna rundka schłodzenia. Pogoda sprzyjała, było ciepło w sam raz i raczej sucho (yeah). Udało się machnąć 4 serie, tak jak było w planie. Tempo wydaje mi się całkiem przyzwoite, po odjęciu przerw na marsz wychodzi mi jakieś 5:32 na kilometr. Nie chce mi się w to wierzyć, no ale tak wychodzi. Ale z drugiej strony w takim tempie musiałam biec ledwie przez 5 minut, więc w sumie z drugiej strony nie jest to aż taaaakie nieprawdopodobne. Chyba. Nie wiem. Łorewa, i tak jestem z siebie dumna :hej: Nie wiem tylko, czy moje przyjemnie wymagające tempo nie jest zbyt szybkie. W innych planach treningowych z tej samej strony mam tempa typu żwawo, a potem już 5:00 na km... Hm, chyba jednak nie jest zbyt szybko :spoko: Ale na razie nie wyobrażam sobie poginania w tempie 5:00 na km. :szok:

Tym sposobem w tym tygodniu udało mi się przebiec znowu nieco więcej niż w poprzednim - 26,6 km. Gdzie mi tam do pardity czy zoltara, ale ajm łorkin onyt ;) Jeszcze Was dogonię :ble: Może nie w tym tygodniu, bo zarobiona jestem i nie wiem, jak znajdę czas na bieganie, bo a to chłop, a to kosmetyczka, a to festiwal filmowy, a to coś tam jeszcze... Mam nadzieję, że pogoda będzie współpracować, bo wprawdzie bieganie w ulewie było fajne, ale nie wiem, czy uda mi się zmusić do wyjścia po raz kolejny, bo następnym razem już będę wiedziała, co mnie czeka :szok:

W ogóle muszę sobie chyba zmienić cel. Kolano o sobie już prawie wcale nie przypomina, tfu, tfu, odpukać. Jeśli chodzi o mercedesa, to specjalnie wybrałam tę markę, a nie porsche - ju noł, chodzi mi bardziej o wytrzymałość i elegancję, niż o prędkość ;) Na razie :spoczko:

Także stej tjund i kip jor kciuki krosd, żeby jednak udało się pobiegać.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 26 lipca
Obrazek
5 min rozgrzewki
7,44 km w 50:24
średnie tempo: 6:46 :hahaha:
średnie tętno: 161
max tętno: 173
15 min rozciąganie

Buty: Asics Gel-1140, total km 46,52

Czytam "Urodzonych biegaczy" i jestem podjarana :hej: Na brak motywacji nie mogę narzekać, aż się wczoraj musiałam powstrzymywać przed wyskoczeniem na kilka rundek do parku. Jednak nie jestem Tarahumara i jak gwałtownie zwiększę dystans i ilość treningów, to się przyplącze jakieś świństwo typu shin splints czy cuś.
W związku z tym wyszłam pobiegać dopiero dzisiaj. Standardowo easy run w parku, 5 rundek, na ostatniej rundce 7 przebieżek po 30 sek, 1 min przerwa w truchcie. Pogoda była niezła, na początku lekka mżawka, chłodno, przeszkadzał tylko trochę wiatr - jak zwykle wmordewind :lalala: Jak widać, jak jest chłodno, to poginam (hy, hy), tętno daje radę. Jeszcze tylko płuca muszą trochę nadążyć ;) I oczywiście mięśnie i ta cała reszta. Cóż, nie od razu trabanta stuningowano ;)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

poniedziałek, 1 sierpnia
Obrazek
2 min rozgrzewka
3,37km w 22:52
średnie tempo: 6:47 :hahaha:
średnie tętno: 163
max tętno: 174

Buty: Asics Gel-1140, total km 49,89

Ojezusmaryjomatkoboskoczenstochosko... Po tygodniowej przerwie wypełnionej obżarstwem, opilstwem (w sumie tylko raz), lenistwem, przesiadywaniem po nocach w zadymionych knajpach, a za dnia w dusznych salach kinowych, niedosypianiem i w ogóle wyszłam się trochę rozruszać. Żeby organizm sobie przypomniał. Miałam nadzieję na pół godzinki, wyszło mniej, stwierdziłam, że nie ma sensu tak się męczyć. Było beznadziejnie i wszystko mnie bolało - biodro, kolano, brzuch, głowa, płuca. Cóż, może jutro będzie lepiej. Byle biodro nie bolało, bo trochę mnie to martwi.

Czytam "Bieganie metodą Danielsa". Wychodzi mi, że w październiku powinnam zacząć trenować do półmaratonu warszawskiego. Da się zrobić. Teraz tylko muszę poczytać, jak. I jakiś test sobie zrobić, bo z tych tabelek różne dziwne rzeczy mi wychodzą. Na przykład, że easy biegi robię w tempie teoretycznie maratońskim, ale wcale nie z taką intensywnością. No nic, trzeba czytać dalej. Do października mnóstwo czasu.

Obrazek
Małe podsumowanie lipca:
86,21 km
10:15:15 spędzonych na bieganiu
12 treningów biegowych
Ostatnio zmieniony 02 sie 2011, 22:48 przez kachita, łącznie zmieniany 1 raz.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 2 sierpnia
Obrazek
7 min rozgrzewka
4,86km w 34:10
średnie tempo: 7:02 :hahaha: :hahaha:
średnie tętno: 167 (78%)
max tętno: 177 (87%)
15 min rozciąganie

Przypominania organizmowi część druga. Było lepiej niż wczoraj. Wprawdzie planowałam 5 rundek w parku, a wyszło 3 z hakiem, ale trzecią i ten hak biegłam już w drugim zakresie, więc bez sensu. Chociaż z drugiej strony wczoraj subiektywnie biegło mi się znacznie ciężej, a tętno było niższe. I dzisiaj z oddechem było lepiej niż wczoraj. I w ogóle wydawało mi się, że się strasznie wlekę. Kurczę, skomplikowane to wszystko strasznie, ale chyba nie powinnam dać się zwariować jakiemuś zegarkowi, no heloł. :nienie: Jutro przerwa, zobaczymy co będzie w czwartek. Ale chyba zamiast udać się do odległego parku Grabiszyńskiego udam się do bliższego parku mojego po-sąsiedzkiego, w razie gdybym zbyt szybko spuchła ;)

PS Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wyczyścić buty biegowe, nie używając do tego pralki, mam świetną radę - idźcie w nich biegać w ulewie. Endurasy są czyściusieńkie, jak chyba od nowości nie były :taktak:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 4 sierpnia
Obrazek
5 min rozgrzewki
6,18km w 43:04
średnie tempo: 6:58 :hahaha:
średnie tętno: 166 (77%)
max tętno: 173 (83%)
10 min rozciąganie

Buty: Asics Gel-1140, total km 56

Czwartek, czwarteczek, czwartunio, czas na piknik... znaczy się, trening. Pogoda dzisiaj dopisała, było czym oddychać, słońce nie paliło, wiatr słaby/umiarkowany. Poleciałam 4 rundki z pętelką, jest progres, bo biegło się bardzo dobrze. Oddech 4-4, potem 3-3, tylko na ostatniej rundce i pętelce nogi były już z deka zmęczone i trochę powłóczyły ;) Ale ogólnie jestem zadowolona, bo wracam do formy, jeśli to moje coś można nazwać formą :bum: W każdym bądź razie z etapu furmanki wracam na etap trabanta.
Czytam nadal Danielsa, doszłam do rozdziału z kadencją kroków. Dodatkowo, jak na zamówienie, kolega waclaw na blogu i w temacie treningowym opisuje swoje wrażenia na temat zwiększania kadencji. Zachęcona postanowiłam najpierw sprawdzić swoją częstotliwość kroków - wyszło mi ok. 160-165 kroków na minutę, przy oddechu 3-3 było tych kroków nieco więcej niż przy oddechu 4-4. Kurczę, ja już drobię jak gejsza, nie wyobrażam sobie chwilowo krótszych kroków. A jak zwiększam częstotliwość, to przyspieszam i od razu tętno mi skacze (różnica między 160 a 165 kroków to około 3 uderzenia na minutę). I nie, raczej nie ląduję na pięcie ani na wyprostowanej nodze. Dammit :lalala: No nic, trzeba będzie powoli, bez napinki, dążyć do celu. :taktak:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

piątek, 5 sierpnia
Streczing. Wreszcie po dłuższej przerwie. I like it.

sobota, 6 sierpnia
Obrazek
Biegam bo lubię
4,4 km w 30:11
średnie tempo 6:52 :hahaha:
średnie tętno: 161 (72%)
max tętno: 174 (85%)

Buty: Asics Gel-1140, total km 60,4

Na zajęciach BBL ćwiczyliśmy core stability. Najpierw było 20 min rozgrzewki, potem trochę rozciągania, a potem robiliśmy konkretne ćwiczenia na cs, a po każdym ćwiczeniu truchcik 400m. Było straszliwie gorąco i parno, wszyscy byli spoceni jak po saunie, ale muszę powiedzieć, że biegało się zaskakująco dobrze. Gdyby nie zobowiązania rodzinne, zapewne zostałabym na bieganiu "dodatkowym" ;)

niedziela, 7 sierpnia
Obrazek
1,5 km w 10:21
średnie tempo: 6:54 :hahaha:
średnie tętno: 158 (70%)
max tętno: 168 (78%)
5 min rozciągania

Dzisiejszy trening to właściwie nie trening, tylko takie coś niewiadomoco. Jak tylko wyszłam z domu, zaczęło padać. Ale pomyślałam sobie, że w sumie tylko kropi, więc co mi tam. Po pierwszej rundce w parku, która miała być moją rozgrzewką przed interwałami, już lało. Do tego wiało. Byłam już kompletnie przemoczona. Niestety, nie wzięłam ze sobą czapeczki, więc wiatr wwiewał mi deszcz do nosa i do oczu, więc sorry, ale tak się biegać za bardzo nie da. Wróciłam więc do domu z uczuciem ogromnego niedosytu, bo nawet dobrze się biegło (w sensie, że noga podawała ;) ). Po 15 minutach ulewa się skończyła :wrrwrr: Ciuchy oczywiście mokre, buty też, obiad w piekarniku, więc coś czuję, że nie wyjdę dzisiaj dokańczać tego treningu. :wrrwrr: No nic, może jutro się uda nadrobić. :lalala:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
ODPOWIEDZ