ioannahh wymysły

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Och, ach, ech, LAAATO! Latko, lateczko moje ukochane wrocilo - to jest zycie!!! :hej: :hej: :hej:
Wstepny plan na dzisiejszy dzien wygladal tak: bieg, rowery, wypływanie psa w jeziorze, siłka, luźny krótki bieżek.
Rzeczywistosc okazala sie zupelnie odmienna ;) Rano bieg (ktory w dalszym ciagu uwazam za bardzo udany i przyjemny :) ), krotko pozniej rowery (25 km spokojnym tempem, raczej miastowo), a pozniej zamiast milego spaceru nad jezioro mniej miła wizyta u weterynarza. Kundlica mi sie biedna skontuzjowala (my sie czesto uszkadzamy symultanicznie, wiec musze uwazac ;) ;) ) i niestety bez medycznej pomocy (i dawki promieniowania Roentgena) sie nie obylo.
Pozniej zas znowu rowery, tym razem 40 km juz mniej spokojnym tempem (srednia ~23 km/h) w przemiłych okolicznosciach przyrody :)
Innymi slowy, dzisiaj udalo sie bez silki ;) Calkiem celowo i swiadomie uzywam sformulowania 'udalo sie', bo dwa sprzezone ze soba czynniki - wakacje i bliskość 'pakerni' - powoduja, ze od kupienia karnetu bylam tam codziennie. I juz nie miałam co pakować.. :lalala: :bum: Takze calkiem dobrze wyszlo, ze dzisiaj wypadl dzien przerwy. Jutro wieczorem NIESTETY ma padac, wiec akurat bedzie czas na posiłkowanie. Choc wcale sie nie obraze, jesli padac nie bedzie. Tak do pazdziernika ;)

KOMENTARZE
Kiprun
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

rowerowania bylo tylko 30 km, bo zlapala nas wielka i ulewna burza, ktora dluuuugo nie chciala odpuscic.

poznym popoludniem siłka, a zaraz po siłce spinning :D :D a konkretnie, hm, tomahawk ;) cokolwiek to jest, sprawilo ze po raz pierwszy w zyciu spocilam sie na silowni, a wiec jest dobrze!! :lol: nastepnym razem wezme pulsometr, to moze byc ciekawe doswiadczenie :)

znowu ubolewam z powodu pogody i znowu zyje nadzieja, ze lato wroci.

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczorajszy spinning (choc moze powinnam raczej nazwac to Indoor Cycling, skoro to nie byl spinning, tylko Tomahawk ;) ) byl bardzo fajny, ale mam wrazenie, ze moje biedne łydki nigdy nie wroca do swiata zywych :lalala: :hej:

Dziś od rana łapię słoneczko, skoro ma się później skończyć ( :roll: :? )
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... 7cgrr7pqb2
Wolniutko i spokojniutko razem z Wojtkiem, srednie tetno 70%.
Miło, przemiło :)

Male podsumowanie zeszlego tygodnia (latwiej mi bedzie potem to wszystko pozbierac :bum: )
4 - 10 lipca
* bieganie - 5 treningow, 52.5 km, ok. 4h45min
* rower - 280 km + spinning ;)
* siłka - 6x
* basen - 1x, 45 minut pływania przeplatanego przeciskaniem się między ludźmi i szukaniem w miarę luźnego pasa - 1.6 km

I jeszcze dwa tyg temu:
27 czerwca - 3 lipca
* bieganie - 6 treningow, 58.5 km, ok. 4h45min (lol :D )
* rower - 250 km
* siłka - 5x

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj jeszcze siłownia + rowerem 40 km

Dziś:
kontynuuje realizacje planu.. Wojtka ;)
a wiec dzisiaj w planie bylo:
10 minut rozgrzewki + 3x5 minut w tempie około tempa na 5k, przerwy w truchcie po 5 minut + 10 minut schlodzenia
Rozgrzewki wyszlo troszke wiecej, bo nie chcielismy wpasc pod samochod ;)

http://www.sports-tracker.com/#/workout ... 2bj590s8ck

Pulsometru dzisiaj nie mialam. Wzial go Wojtek, ale i tak niedlugo skorzystal, bo jeszcze w czasie rozgrzewki padla bateria w nadajniku :zero:

Bardzo mily trening. Wczoraj o nim duzo rozmyslalam i balam sie, ze bedzie hardkorowo, a bylo zupelnie fajnie.
Choc obawiam sie, ze bylo ok, bo po prostu bieglam wolniej niz powinnam.. :lalala: Sama nie wiem.

Wczoraj patrzylismy na moj zmodyfikowany z Bartoszaka plan treningowy, bo chcialam, zebysmy jeszcze troche w nim pozmieniali. Nic nie zmienilismy i na razie czuje, ze nigdy w zyciu go nie zaczne, bo jest straszny... :echech:

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj jeszcze siłownia + rowerem 40 km
powtórka, choć kilosów trochę mniej ;)
wczoraj zaliczyłam totalne niewyspanie, ledwo sie zwlokłam z łóżka, ale bardzo chcialam zrobic ten trening z Wojtkiem. potem siłą rozpędu (bo i tak nie dałabym rady uderzyć w kimę tak od razu po bieżku) na siłkę - troche popakować ( ;) ) i na jakieś śmieszne zajęcia na brzuch, które trochę zabiły mi ćwieka. miały być zajęciami bez rozgrzewki, a przez pierwsze dziesiec minut skakalismy po stepach. tego typu rozrywka jest chyba najglupsza z mozliwych :bum: - jestem aerobikohejterem.. - i zastanawialam sie, czy trafilam na wlasciwe zajecia. na szczescie wyskakawszy sie na stepach rzucilysmy sie na maty, aby dowalic miesniom brzucha. calkiem fajnie.
pozniej w sumie ze 20 km po miescie (a wiec poszedl w ruch rower 'dojazdowy', ktoremu trzeba sporo pomagac, zeby jechal :P ), a wieczorem jeszcze niecale 20km z Wojtkiem (przesiadka na Mykę po pół dnia jezdzenia na Grandzie jest nieziemska przyjemnoscia ;) ). od samego rana marzylam tylko o tym, zeby pojsc spac, ale wczesnym wieczorem juz bym nie dala rady sie 'tak o' zdrzemnac, a zdecydowanie lepiej odpoczelam na rowerowej przejazdzce, niz gdybym miala siedziec w domu i kombinowac. Poszlam spac o 22, wstalam calkiem wyspana o 6.30 i juz znowu czuje moc :)

Dzis
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... u0fpu8t881
luzno i przyjemnie, 11 km
pulsometr jeszcze nie dostal nowej bateryjki, wiec zostal samotny w domu ;)

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj caly dzien chcialo mi sie spac, ale chyba odespalam, bo moc wrócona :D
Dzisiejszy dzien to ciąg treningowy. Nierzadko tak sie zdarza, ale dzisiaj wyjatkowo, bo udalo mi sie zrobic 'trening z zakladka' ;) o czym za chwile.
Po porannym biegu była siłka (wreszcie pocwiczylam silowo na nogi - wyciskanie, maszyna siedzaca na czworoglowe, na dwuglowe, lydki, odwodziciele, posladkowe). Pozniej dlugie zakupy i troche jezdzenia po miescie, wielkie sprzatanie, z psami, do lekarza z resztkami uczulenia.. Wrocilam do domu na dwie chwile i zaraz pojechalismy na wycieczke rowerowa. Jezdzilismy dwie godziny ((pobawilismy sie troche na ścieżce zdrowia w Powsinie :bum: :bum: :bum: ) i... weszlismy do mieszkania odlozyc rowery, przebrac sie w biegowe ciuchy i po trzech minutach juz bylismy na sciezce ;) Postanowilam potowarzyszyc Wojtkowi w jego dzisiejszym treningu - 30 minut spokojnym tempem.
Odczucie przesmieszne. Zdecydowanie nie mialam wypoczetych, swiezych nog, ale.. bieglo sie samo. Znowu nie czulam zbyt wielkiego udzialu swojej woli podczas treningu ;) Pulsometr znowu zostal w domu, wiec intensywnosc pozostanie nam nieznana, ale poznalismy tempo, jakie zarejestrowal gps. I tu zaskok. A nawet hiperzaskok. Bo czulam, ze biegniemy wolno, przewolno - ale uznalam, ze to przeciez zaden obciach, zeby po takim kombosie treningowym miec tempo nawet powyzej 6 min/km. A tu siurpryza - 5:03 min/km :bum: nie wiem, o co w tym chodzi... :hahaha: :hahaha: :hahaha: ;)
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... rdn7597bgk

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj od rana mialam co robic i niestety nie bylo to bieganie.
W ciagu dnia w sumie nieco ponad 40 km rowerem, siłka + sauna.
Pogoda i warunki meteo potworne, niby sie wyspalam, a wstawalo sie zle. Po poludniu nawet poleglam na godzine drzemki, co zdarza sie u mnie niezwykle rzadko.
Dzisiejszy poranek wygladal podobnie. Mielismy wstac z samego rana i zrobic kolejny trening z planu Wojtka (10 min rozgrzewki + 12x25sek rytmow z przerwami w truchcie 1 min + 10 min schlodzenia), ale nie wstalismy, bo burza, bo cos tam.. Porazka - zima wstaje mi sie swietnie, wiosna wprost wysmienicie, latem - gdy jest normalna pogoda - tez zrywam sie o wczesnej porze. Natomiast kiedy jest goraco, duszno i jednoczesnie brzydko - zgon.

W kazdym razie dzisiaj rano biezek byl wprost konieczny. I przyniosl pozadany efekt, bo od razu poprawil mi nieco nastroj.
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... kk9o96o90q
~10.5 km, srednie tetno 75%. Spory kawalek po trawie uslanej kaluzami glebokimi do kolan..
Im dluzej, tym sie fajniej bieglo.

Plan dalej lezy wydrukowany na polce obok komputera i tylko niesmialo sie przypomina. Rano, gdy czulam sie jakby ktos mnie wypral w pralce z wirowaniem, zastanawialam sie, co bym zrobila, gdybym miala w planie jakies ciezkie interwaly na dzis. Co prawda bieglo mi sie OK i ten luzny trening postawil mnie na nogi, ale...
Niedobrze, fatalnie. W konfrontacji z tym planem czuje sie cienka jak polsilver.

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zaczynam czuc sie kenijsko ;) - z rana bieżek i wieczorem też bieżek.
Zrobilismy ten Wojtkowy trening - 10 minut rozgrzewki, 12 razy 25-sekundowe rytmy z przerwami minutowymi w truchcie, 10 minut schlodzenia
W sumie wyszlo 7.5 km

http://www.sports-tracker.com/#/workout ... 8hio29vau5

Baardzo fajnie, siłowo i wydolnościowo zupełnie miło.
Takie krociusienkie przyspieszenia sa przefajne :D I znowu to smieszne uczucie - niby kazde z nich mialo 25 sekund, a wydawaly sie tak rozne.. te na poczatku byly dlugie, te w srodku jakby trwaly po dziesiec sekund, dopiero koncowe mialy faktycznie te swoje dwadziescia piec... ;) ;)

Na wiekszosci przyspieszen rozbujalam tetno do 88%, w przerwie zbijalam do okolo 78%.
Rozgrzewka - srednie tetno 72%, przyspieszenia z przerwami srednio 83%, schlodzenie 74%. Srednie tetno calosci - 77%.

Dzisiaj w sumie 18 km biegiem :-)

W ciagu dnia tez siłka (brzuch + odwodziciele&posladkowe - pracuje dzielnie nad odkoslawieniem swoich gir :spoczko: ;) ) i rowerem ~20 km - dzis tylko dojazdowo, po miescie. Na wycieczkowanie rowerowe dzis wyjatkowo nie bylo czasu, bo znowu od rana do teraz zdazylam usiasc w domu na godzine ;)

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Pobudka :)
9,5 km
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... tahq0pgitl

Psica chyba wrocila do formy, wczoraj juz bylam z nia na dluzszym spacerze i wyglada na to, ze lapa juz ok. Sprobowalam ja wziac na mały bieżek. Fajnie :)
Lato dzisiaj zapodaje od samego rana, juz nie pamietam kiedy ostatnio bylo tak cieplo o tak wczesnej porze :)

Srednie tetno treningu... 68% :szok:
a maksymalne - 73%, dobiło do tylu na podbiegu dosłownie na moment.
Przez baaaardzo dlugi czas mialam tetno w okolicach ~64%. Szok ;) Nie wiem, jak na to spojrzec - ostatnio powolne rozbiegania miewaja tak niska intensywnosc, ze nieraz zastanawiam sie, czy pulsometr nie zwariowal :bum: No i pytanie - czy to kwestia wzrostu formy, czy wrecz przeciwnie? Slyszalam rozne opinie na ten temat, wiec juz sama nie wiem, co o tym sadzic. Wydaje mi sie, ze zmeczenie objawia sie u mnie raczej przyspieszonym tetnem - tak poza bieganiem; ale moge sie mylic.. ciekawe.

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Niedlugo po biegu rowery - w sumie nieco ponad 40 km, troche smazenia sie na psich zawodach i na spacerze ze psem. Siłki dzisiaj nie, były za to siłkowe konsultacje ;) i wszystko zmierza ku temu, zeby zupelnie zrewolucjonizowac to, co robie na treningach silowych. Sporo sie dowiedzialam od kamowej, ktora wlasnie konczy kurs na instruktora kulturystyki :D i wyglada na to, ze przez dlugi czas niepotrzebnie sie umeczalam na tej silowni (przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce daleko bylo do odczuwania jakiegos zmęcza), a mogłam i powinnam ćwiczyc zupelnie inaczej. pomyslimy wiec co z tym zrobic ;)

Pod wieczor zalapalam jakies okropne zmulenie, ale wszelkie inne okolicznosci byly wprost idealne, zeby potowarzyszyc Wojtkowi w jego trzydziestominutowym rozbieganku - wiec coz mi pozostalo? ;)

http://www.sports-tracker.com/#/workout ... 9v2r32h7f8

5,5 km - srednie tetno treningu 69%, a wiec znowu zaskakujaco nisko. Co prawda gpsowi zdarzylo sie jedno calkiem hardkorowe przeklamanie, ale chyba nie wplynelo az tak bardzo na tempo treningu, bo wyglada na dosc niedlugie.
Rozmyslalam jeszcze, skad ten spadek intensywnosci na rozbieganiach. Nadal nie wiem, czy spojrzec na to jak na wzrost formy, czy raczej jako objaw przetrenowania. Zauwazylam jednak ciekawa rzecz: jeszcze nie tak dawno, a zwlaszcza zimą, wychodzac na trening biegowy mialam tetno w okolicach 50% hrmax. Dzisiaj zaczynalam wieczorny bieg na... 32%. Takie tetno mam, jak klade sie do lozka i zasypiam.. :hahaha: ;) Roznica miedzy wychodzeniem na trening pare miesiecy temu i teraz tkwi glownie w.. moim podejsciu. Wtedy czulam mniej wiecej, ze 'o Jezu, wychodze biegac! biegac bede, biegac, na trening ide, o Jezu!' 8) teraz gdy ide potruchtac sobie relaksujacym tempem po Rezerwacie, mysle sobie ze.. no, ze ide sobie milo potruchtac ;) wtedy nie dosc ze mialam do zrealizowania konkretny punkt planu, to jeszcze skupialam sie glownie na tym, zeby nie utopic sie w kaluzy, nie wpasc w sniezna zaspe i nie zamarznac. teraz jest zupelnie, zupelnie inaczej - rano, biegnac, spacerowalam z psem, wieczorem - spacerowalam z Wojtkiem. do tego te polgodzinne rozbiegania maja w sobie te zalete, ze wiem, ze ledwo wyjde, a juz bede wracac :lol: - i choc sadze, ze moglabym biec duzo dluzej, to jednak takie krotkie biegi sa fajne. no i tak to wyglada ;)

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

No dobra. Poszło. Teraz już przepadłam :lalala: :spoczko:
Wykonany pierwszy trening z nowego planu. Całkiem świadomie i dobrowolnie.
Przerąbane ;)

3 km + 3x (50m skips + 3x100m R + 2x200m R) + 3km
(w sumie w planie było po dwa km rozgrzewki i schłodzenia, ale cóż poradzę, że po dwóch kilometrach mam jeszcze kilometr do Agrykoli? ;) )

Zarejestrowalam Trackerem rozgrzewke, zeby miec cokolwiek - na wszelki wypadek, aby nie zapomniec, ze ten bieg BYŁ ;) Później porzuciłam pas, a tym samym telefon z gpsem, bo z tym majdanem rytmów nie biegałoby mi się zbyt wygodnie.
Na początku myślałam zresztą, że niczego mi się dziś nie będzie wygodnie biegać. Ba, generalnie to byłam pewna, że nie dożyję do pierwszych skipów. Wyszliśmy z domu około 18:20, gdy na dworze było około 28 stopni. Nie jest to jeszcze szczyt tragedii, ale tragizmu dopełniał fakt, że w powietrzu nie było tlenu. Truchtałam sobie wolniutko, a pulsometr pokazywał ~78% intensywnosci :orany: - tym większe zaskoczenie, że w ostatnich dniach robiłam rekordowo 'niskie' rozbiegania - po 68, 70%... Dziś dobiegłam na stadion i czułam się, jakbym biegała w saunie. Jednym slowem - masakra.

Jakoś dotrwałam do początku pierwszej serii skipów, a potem - o dziwo - poszło już z górki :bum:

Mój ukochany protrainer :) mierzył mi czasy przebieżek. Płynie z tego dobrze mi znany wniosek: mam syndrom końca treningu ;) boję się przyspieszać na pierwszych rytmach, żeby nie paść przed ostatnimi. oszczędzam się przez większość treningu, a dopiero pod koniec przyspieszam. i już nie pierwszy raz dzieje się tak, że ostatnie sprinty są szybsze, niż pierwsze.. ;)
ciekawa jestem, czy to oznacza, że teoretycznie mogłabym przycisnąć mocniej te pierwsze.. na tyle mocniej, żeby były jeszcze szybsze niż te ostatnie, które przecież biegałam już na jakimś tam zmęczeniu... :jatylko:

a wyglądało to tak:
1 seria: setki - 21, 20, 21 sekund; dwusetki - 39, 40 sekund.
2 seria: setki - 20, 19.5, 20 sekund; dwusetki - 40.5, 40.4 sekund.
3 seria: setki - 19, 19.5, 19.5 sekund; dwusetki - 39, 37 sekund.
Masakra :bum:

Schłodzenie udało mi się zrobić bardziej schłodzeniowo, niż rozgrzewkę - średnie tętno 70% :)

Calkiem fajnie. Pierwszy raz robilam tego typu trening, pierwszy raz marszobiegłam ;) lub maszerowałam, zamiast biec pomiędzy kolejnymi przyspieszeniami. Myslałam, że z marszu to będzie padaka, żeby ruszyć, a było całkiem dobrze.
No, ale to wszystko nie udaloby sie bez mojego Wojtka, ktory nie dosc, ze udzielal mi rad, motywowal, chwalil/ganił, to jeszcze zrobił parę filmików (błee :bum: :bum: :bum: ) i na bieżąco zdawał mi raporty z rozwijanych przeze mnie prędkości.

----

A tak poza tym, to dziś od rana 'coś' - długi spacer z psem (wreeeeszcie ;) kundlica na szczescie wyszla calo z zeszlotygodniowej kontuzji - ale za to wczoraj udalo jej sie oskalpować najwieksza poduszke w przedniej łapie - wiec i tak nasze spacery sa duzo krotsze i duzo mniej fajne, niz moglyby byc, bo nie chce jej takiej oskalpowanej wpuszczac do stawów :roll: ), ponad 40 km na rowerze z kilkoma nieprzyjemnymi przygodami, z których najbardziej spektakularną był wylot z katapulty i dobicie kolana, które ledwo zdążyło się zagoić po upadku, który zaliczyłam niedawno, robiąc rytmy z wpadającym pod nogi psem. Tym razem nowa pouczająca lekcja - 'dlaczego nie nalezy jechać rowerem za kimś większym od siebie, a zwłaszcza zbyt blisko za nim' :bum: Udało mi się wpaść kołem w ogromną dziurę, z której nie miałam szans wyjechać. Nawet nie zdążyłabym się o to postarać, heh. Efekt jest - znowu - niezwykle uroczy.. 8) Ech, świat się uwziął na moje biedne kolanko.
Po rowerach była jeszcze siłka. Rowerem ;)

A, jest niedziela wieczor, to pora na podsumowanko ;)
11-17 lipca
* bieganie - 9 treningow, 77 km (chyba rekord ;) )
* rower - ok. 270 km
* siłka - 6x

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dzisiaj NIESTETY dzien wolny od biegania. Wytrzymalam, ale bylo strasznie ciezko i mowie to serio-serio :lalala:
Pewnie zaczne inaczej spiewac, jak podejme probe zrobienia pierwszych zaplanowanych interwalow, ktore raczej nie maja szansy mi wyjsc. A nawet jesli jakims cudem wyjda, to beda pewnie strasznym cierpieniem... :spoczko:

W ciagu dnia dwa razy długi spacer z psem (wreszcie psica sie wypływała ;) ), ~48 km rowerem, siłka.

Masakra, ja chce bieeeeeeeeeeegac.
To dobrze wrozy na jutrzejszy trening (3 km + szybkie 8 km w tempie.. hm.. teoretycznie 4'27, ale nie sadze, zeby to bylo realne, wiec nastawiam sie na bieg z intensywnoscia 80-85% + 2 km). Moze nie bedzie jakiejs wioski. Moze tak, a moze nie..

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dziś według planu miało być 3 km + 8 km w tempie 4'27 + 2 km.
Juz zostalo ustalone, ze 4'27 moze byc niewykonalne, wiec wedlug przykazania mialam biec na 80-88% (w zaleznosci od samopoczucia).

Jeśli wierzyć STrackerowi, było:
3 km + 8 km w tempie 4'44 :chlip: + 3 km.

Ekstra, drugi trening z planu i juz mam potwierdzenie, ze wcale nie biegam tak szybko, jak sie niektorym wydaje.. Niezbyt optymistycznie mnie to nastraja w kwestii startow na zawodach. Kolejny raz mam wrazenie, ze w takim razie na zawodach musialam biec chyba na 120% hrmax, skoro lecialam ponizej 4min/km. Albo ze zdarzyla sie jakas awaria wszechswiata.

Poza tym smutnym wnioskiem generalnie bieglo mi sie niezle, choc.. Szybszym tempem mialam leciec piec okrazen wokol jeziorka + pozostale 0.5 km. Trzy i pol okrazenia bieglo mi sie swietnie, to znaczy hm, samo ;) i bardzo komfortowo. Od ostatniego kawaleczka czwartego okrazenia poprzez piate juz czulam, ze biegne ;) Gorzej, ze po przekroczeniu linii ostatniego okrazenia mialo zostac jeszcze 500 metrow, wyjelam wiec radosnie telefon, zeby patrzec, jak pieknie i gladko uciekaja ostatnie sekundy, a tu zonk - wedlug gpsa powinnam biec jeszcze kilometr... :bum: :bum: :bum: no wiec coz miałam począć, biegłam. to juz nie był komfortowy km :hahaha: ;)

Srednie tetno calosci - 80%, szybszej ósemki - 86%.
Fajnie, ze wiekszosc dystansu bieglo mi sie tak dobrze, fajnie ze sie nie udusilam (od wczoraj boli mnie gardlo :( ), fajnie ze mimo obaw tak dlugi bieg na takiej intensywnosci nie byl wcale okropny.
A dlaczego niefajnie, to o tym wyzej..

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jeszcze 25 km rowerem i siłka. Przez najblizsze dwa tygodnie nie bede miala dostepu do silowni, wiec przez ostatnie trzy dni zapodalam sobie kombos i wykonalam plan na caly tydzien, upsss ;) raczej niezbyt madre, ale inaczej sie nie dalo.. :spoczko: Dzisiaj tez trening nóg.
Za sprawa Kamowej zrewolucjonizowalam swoj sposob treningu silowego i, hm.. teoretycznie cwicze mniej, a okazuje sie, ze w istocie wiecej i ciezej. Nie mam zakwasow, nic mi nie odpada, ale czuje ze moje miesnie (grzbiet,łapy) są.. zmasakrowane :spoczko:

A dzis wieczorem.. Pobiegalabym sobie :bum: ale niestety bede mogla sobie co najwyzej o bieganiu poczytac, bo czeka mnie miłe (oby!) sześć godzin w pociągu. A potem (na pewno przemiłe) bieganie w Gdańsku, a potem (jeszcze przemilsze) bieganie na wsi.. I tak do sierpnia :D

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

No to Trojmiasto.
Podroz PKP przebiegla tak sprawnie i komfortowo, ze az wraca mi wiara w te spolke ;)

Wysiadlam z pociagu niedlugo po polnocy i pierwsza moja mysl brzmiala: 'jak tu cicho..' A nastepne: 'powietrze tu pachnie'.
Gdy mieszkalam w Gdansku, choc przez tyle lat kursowalam na trasie Gdansk-Wawa, nie czulam tej przepastnej roznicy. A teraz - od razu. Choc uwielbiam Warszawe, to jednak marze o tym, zeby mieszkac troche mniej w srodku miasta, zeby moc - tak jak dzis - zasypiac przy otwartym oknie i slyszec CISZE, a nie samochody..

Z rańca nastąpił miły bieg,
10 km, srednie tetno 72%
http://www.sports-tracker.com/#/workout ... bg6vpt7sj1

Pierwsze pol godziny jakos tak bez szału (chyba jakis leciutki biegowy zmecz po wczorajszym), a niemal dokladnie w trzydziestej minucie 'coś zaskoczyło' i mi sie bieglo, i bieglo, i bieeeglo.. Stad ta przedziwna trasa pod koniec. W planie mialo byc 5-10 km, wychodzac nastawialam sie na ~7-8, a wyszlo jak wyszlo ;) ;)
Gardlo dalej boli, ale poza tym czuje sie dobrze, wiec licze, ze lada dzien przejdzie.
Czuje miesniowa makabracje po wczoraj uwienczonym kombosie :spoczko: dzis pora na cierpienia miesni brzucha i ramion :lalala: :hahaha:


KOMENTARZE
ODPOWIEDZ