
Swoją drogą - jak tam Twoja waga, ruszyło coś w dół? To może być kluczowy element w Twoim przypadku.
Moderator: infernal
Hej!robbur pisze:Kurcze - Vincent, mam wrażenie, że tą dychę trzasnąłeś jakby od niechcenia, tak przy okazji. W końcu Twoim celem jest przygotowanie się do ultradługich dystansów, a nie zwiększenie prędkości na "krótkich"dystansach. Tym bardziej gratuluję wyniku.
Swoją drogą - jak tam Twoja waga, ruszyło coś w dół? To może być kluczowy element w Twoim przypadku.
Z pewnością. Ja tak miałem przez pierwsze kilka tygodni. Waga spadała niezauważalnie, mimo, że w ciuchach robił się jakby luz.Vincent pisze:więc może przybywa mi mięśni?
Oj szkodarobbur pisze: szkoda, że na zawodach nie ma kategorii wagowych![]()
i tu jesteście w błędzie, kolega wygrał w kategorii +90kgVincent pisze:Oj szkodarobbur pisze: szkoda, że na zawodach nie ma kategorii wagowych![]()
![]()
![]()
Bardzo nieźle. Mniej więcej w takim tempie chciałbym przebiec półmaraton (poniżej 2h).Vincent pisze:[...]zrobiłem dziś w 21,2 [...] po lesie i biegło mi się super. Średnie tempo 5:55/km, średnie tętno 142
Robbur, muszę Cię zmartwić... Jak myślisz o złamaniu 2h w półmaratonie, to biec musisz w tempie 5:40min/km, a nie 5:55. Ale dasz radę. O to jestem spokojna. Pozdrawiam.robbur pisze:Bardzo nieźle. Mniej więcej w takim tempie chciałbym przebiec półmaraton (poniżej 2h).Vincent pisze:[...]zrobiłem dziś w 21,2 [...] po lesie i biegło mi się super. Średnie tempo 5:55/km, średnie tętno 142
Mało piszesz o Twojej sportowej przeszłości, właściwie to wcale. Jak to z Tobą jest, bo po wynikach nie wygląda jakbyś był całkowitym świerzakiem?
Za bardzo nie mam się czym chwalić. Nigdy nie uprawiałem sportu z myślą o sporcie. Do 2004 r. ruszałem się sporo rekreacyjnie - przez kupę lat byłem w harcerstwie co, szczególnie w drużynie starszoharcerskiej, wiązało się z długimi spacerami i rozmaitymi formami ruchu, sporo chodziłem po górach, zazwyczaj z plecakiem, oprócz tego przez jakiś czas regularnie się wspinałem na ściance. W 2004 r. wyjechałem do Londynu i główną formą ruchu stała się pogoń za kasą. Jakoś w 2006/7 zająłem się tłumaczeniami i ruch skończył się niemal całkiem.robbur pisze: Mało piszesz o Twojej sportowej przeszłości, właściwie to wcale. Jak to z Tobą jest, bo po wynikach nie wygląda jakbyś był całkowitym świerzakiem?
Cześć,Koszer pisze:Witaj!
Pytanie takie może odrobinę nie biegowe-z jakich wioseł korzystasz-sam przymierzam się do kupna. Pozdrowienia
Makar - wiem, przeliczyłem sobie. Dlatego napisałem "mniej więcej". Chyba wystartuję w tym gryfie - nie dosyć, że skopiowałem Twój pomysł to jeszcze ci cel podebrałemmakar pisze:Robbur, muszę Cię zmartwić... Jak myślisz o złamaniu 2h w półmaratonie, to biec musisz w tempie 5:40min/km, a nie 5:55
To nie planuj. Czasami brak planu jest najlepszym planem. Przynajmniej jeżeli chodzi o tempo, i parametry techniczne. Ważne, że uwzględniłeś wodę w bidonach, wziąłbym też jakieś batony czy cuś. Taka złota rada człowieka, który nie przebiegł w życiu więcej niż 15 km dla człowieka, który ma zamiar pochasać sobie po 42 kilometrowej ścieżce w górachVincent pisze: Sporo myślę o zbliżającym się Maratonie Gór Stołowych - głównym problemem jest to, że nie jestem w stanie czegokolwiek zaplanować. Nigdy jeszcze nie przebiegłem maratonu, nigdy też nie biegałem w górach więc całkowicie brakuje mi punktu odniesienia. Nie jestem w stanie zaplanować czasu, tempa, strategii, pożądanego czasu w poszczególnych puntach odżywczych - podsumowując - NICZEGO.
zadziwiające, ja mam tak samo.Vincent pisze:Sporo myślę o zbliżającym się Maratonie Gór Stołowych - głównym problemem jest to, że nie jestem w stanie czegokolwiek zaplanować. (...)Nie jestem w stanie zaplanować czasu, tempa, strategii, pożądanego czasu w poszczególnych puntach odżywczych - podsumowując - NICZEGO.