Od mojego makaronu proszę się trzymać z daleka. Nie wiesz nawet, czy robię go sam, czy biorę ze sklepu i z którego sklepu. Jednak wrócę do jednej z Twoich poprzednich wypowiedzi. Pisałaś, że nawet makaron domowy jest niezdrowy, bo mąka, wybielacze i przeciwzbrylacze. Ale w następnym zdaniu opisywałaś, że makaron robisz sama. Czy nie ma tu sprzeczności? No i wracam do mojego pytania. Jakiego rzędu ilości szkodliwych substancji są w kupnej mące? A jakie ilości szkodzą? Jedynie rozpatrywanie ilościowe, a nie jakościowe ma tu sens. Nie pytam we własnym interesie, bo mam to szczęście, że niedaleko mojego domu stoi młyn i mojego chleba, mojego makaronu i mojej mąki jestem pewien.dont_ask pisze:Obawiam się, że Twoja wiedza na temat składu produkowanego makaronu jest mocno niepełna, wręcz naiwna.JRski pisze:Nie wiem jaki znasz makaron, ale ten, który jem ja, to: mąka + jaja + woda. Jeśli uważasz, że to produkt "wysoko przetworzony", to różnimy się tu zasadniczo. Druga kwestia jest taka, że widzę zasadniczą różnicę między zdaniem "makaron jest niedobry i niezdrowy", a "nie wnosi nic poza węglowodanami". Trzecia rzecz, że jeśli coś jest niezdrowe, to jest trujące (w krótkiej lub długiej perspektywie). Tyle w temacie.
Nie zgodzę się też na dzielenie żywności na trującą i resztę. Można jeść zdrowo albo jeszcze zdrowiej. Oczywiście nie są to normy absolutne, ale adekwatne do konsumującego egzemplarza.
Można jeść zdrowo, jeszcze zdrowiej...albo niezdrowo. Otóż protestuję przeciwko twierdzeniu, że makaron jest niezdrowy, które to twierdzenie w tym wątku padało. Zgadzam się oczywiście, że są rzeczy zdrowsze.