wczesniej pytalem co robicie przed zawodami
Czas na pytanie co robicie po zawodach ,jak mysle po czyli takich na ktorych wszyscy dali z siebie wszystko lub[prawie] wszystko
Czy odpoczywacie i nic nie biegacie
Czy moze [odpoczywacie] i idziecie lekko potruchtac pare kilometrow
Czy moze jeszcze jakies inne patety a moze rower plywanie
czy moze jak samopoczucie pozwala?
Oczywiscie po 10km,21km i 42km
pozdrawiam i serdecznie dziekuje za wszystkie podpowiedzi
Po 10km i półmaratonie reszta dnia wyglądała u mnie podobnie. Zawsze jezdziłem na zawody z dziewczyną i potem resztę dnia spędzaliśmy razem, w sensie cały czas mówiłem jakie było tempo, jak sie czułem i ogólnie musiałem się wygadać. Po maratonie było trochę inaczej, zajechany byłem na amen, więc wpierw długa drzemka, a potem troche nie sportowego jedzenia, pizza, piwko itp., tak żeby się wyluzować i złapać troche dystansu do biegania. Po zawodach, w tym samym dniu nigdy nie biegam, staram się właśnie troche od tego oddalić i złapać głód biegowy. Biegam przeważnie po dwóch dniach przerwy coś wolnego. Tak poza tym, dzień zawodów zawsze był dla mnie strasznie udany, głównie przez świadomośc że to co zrobiłem na treningach przyniosło efekt i że zrobiłem wynik jaki chciałem.
zaraz po biegu ide do bufetu, pije cos i zjadam male co nieco a potem wolne wybieganie, w zaleznosci jak dluga byla trasa zawodow. Potem wracam do bufetu. A pozniej to juz ogloszenie wynikow i uzupelnianie kalorii. Na drugi dzien raczej nie biegam, chyba, ze mnie nosi to rower. Nastepny trening jest zasze wolny.
mialem odpoczywac ,ale nie wytrzymalem i poszedlem pobiegac pare kilometrow bardzo lekko tempo spokojne .
Nigdy nie staje jak mnie ktos zaczepia jak biegam dzisiaj sobie pozwolilem stanac i pogadac 2 minuty
Doświadczenie mam skromne, bo zaliczyłem tylko dwie dyszki, ale myślę, że zwyczajów nie zmienię. Bezpośrednio po zawodach uzupełnienie kalorii, ale bez przesady, coby nie poczuć ociężałości, a wieczorkiem uzupełnienie płynów dobrym browarkiem. Przy czym uzupełniam płyny nie tylko utracone podczas biegu ale również w trakcie długiego okresu przygotowawczego do zawodów, dlatego absolutnym minumum jest browar w ilości dwóch litrów. Dla własnego zdrowia.
Jak zawody dobrze poszły to za metą padam na glebę. Potem trzeba coś wypić, potruchtać ze 2 kilometry, porozciągać się - pijąc przy tym izotonika. Potem prysznic i jedzenie. Raczej nie korzystam z jedzenia serwowanego przez organizatora biegu - kiełbasa czy grochówka to mało wartościowe żarcie. Mam zwykle ze sobą jakieś batoniki proteinowe, banany, czasami ciasto drożdżowe. Różnie to jest. A jak nic nie mam to w sklepie, zwykle jest jakiś sklep w pobliżu mety, kupuję mleko czekoladowe, banany i bułkę. No i jeszcze trzeba się kręcić blisko konfenansjera żeby nie przegapić dekoracji bo czasami się łapię na pudło w kategori chociaż zupełnie się tego nie spodziewam.