makar- bieganie jako sposób na życie :)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

11.04.2011r.
Trening - 6 km OWB1/WB2 + GR + 5xp (100m) + 1,1kmtrucht = 8,1km
Wieczorem - 1 godz. aerobik

Dzisiaj bez niespodzianek. Biegałam na stadionie w Goleniowie, jak prawie co poniedziałek. Tempo nawet mnie zaskoczyło. Wydawało mi się, że jest dość wolno, a wyszło średnio 5,40 min/km bez przebieżek, a 5,50min/km z przebieżkami i truchtem na koniec. Pogoda dopisała aż za bardzo. Było prawie 20*C i bezwietrznie. Dobrze, że zabrałam ze sobą izotonik, bo nie wiem, jak bym wytrwała.
Wieczorem aerobik z Agą i dwudziestoma innymi kobitkami. Oj, dużo ćwiczeń na nogi, brzuch i pośladki. Nie wiem, jak jutro wstanę z łóżka :hahaha:
Kiprun
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

13.04.2011r.
Trening - 7km OWB1 + GR + 5PG ( 100m) + 1,1km trucht = 9,1km
Wieczorem - 1godz. aerobiku.

Tym razem nie było mi za gorąco :ojnie: Tempo też spadło do ok. 6min/km. Nie żebym się tym mocno przejęła, ale jakoś gorzej się biegało niż w poniedziałek. Fakt, że trasa bardziej wymagająca, bo po leśnych ścieżkach, w górę i w dół, a nie po płaskim stadionie. Pod koniec porozciągałam co nieco , zrobiłam porządne podbiegi i truchcikiem do samochodu.
Wieczorem aerobik - głównie układ na stepach. Po poniedziałkowych ćwiczeniach miałam trochę zakwasów, ale na szczęście udało mi się ich pozbyć.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2011, 16:03 przez makar, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

15.04.2011r.
Trening - 9km OWB1/WB2 + GR + 5x I 200/200m + 2,2km trucht = 13,2km

Miałam to wszystko zrobić wczoraj ( właściwie trochę mniej było w planie, ale odrobina więcej biegania w pierwszym zakresie nikomu jeszcze nie zaszkodziła). Nawet ubrałam się w ciuchy biegowe po przyjściu z pracy, założyłam też pasek od pulsometru, potem poszłam do wiatrołapu, popatrzyłam w lustro i stwierdziłam, że bieganie jest ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę. Jakiś totalny dół dołów. Odpuściłam, ale miałam wyrzuty sumienia. Na szczęście zerknęłam do planu i okazało się, że piątek mam wolny, więc wczorajszy trening po prostu przełożyłam na dzisiaj.
Wyszłam przed 9.00 z psem i Jasiem, którego odprowadziłyśmy ( ja i Saba) do szkoły, a potem hopla do lasu. Cóż, trening jak trening, bez przykrych i miłych niespodzianek. Nikogo i prawie niczego, poza kilkoma sarnami, nie spotkałyśmy. Tempo rekreacyjno-rozmyślaniowe, czyli 6,30/6,20min/km. Na koniec krótkie interwały 200/200m w tempie nieco gorszym niż tydzień temu, bo śr. 4,26min/km, ale za to o jeden więcej. A potem już tylko trucht do domu.
Jutro długie wybieganie. Chciałabym "dobić" do 50km/tydzień, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Nic na siłę, jak będę czuć, że przeginam, odpuszczę.
Pozdrawiam wszystkich czytelników.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

16.04.2011r.
Trening - 16,76km WB

Chciałam zrobić trochę więcej, ale po pierwsze - Jacek umówił fachowca do anteny telewizyjnej, bo ta coś ostatnio szwankuje, po czym wyjechał na jakieś spotkanie, więc musiałam się streszczać, żeby facet nie kwitł pod domem, po drugie - biegałam z Sabą ,która już po dyszce miała dość i wlokła się za mną niemiłosiernie i w końcu po trzecie - już mi sie totalnie nie chciało tłuc tych kilometrów. W sumie po podliczeniu wyszło trochę ponad 47km w tym tygodniu. Mało zabrakło, ale jednak. Może w przyszłym tygodniu? Będzie trochę więcej wolnego, bo coraz bliżej święta, coraz bliżej święta, choć sama nie wiem, w końcu coś tam trzeba będzie bardziej świątecznego przygotować..... Będzie co ma być.
Pogoda u nas jak malowanie. Cieplutko i prawie bez wiatru. Oby tak dalej.
Fachowiec od anteny był, ale nic nie zrobił, bo mu jakaś część jeszcze do szczęścia, a właściwie naprawy potrzebna, żeby całe ustrojstwo działało. Mnie to nie przeszkadza, bo i tak wolę poczytać. Pozdrowienia.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

18.04.2011r.
Trening - 4,8km OWB1/Wb2 + GR + 5xp + 2,2km trucht = 8km

Trening w Goleniowie w czasie Jasiowej lekcji gry na gitarze. Na trenigu spotkałam Jumpera. Fajnie było pogadać i trochę razem potrenować. Rozbieganie wyszło w tempie średnim 6,17 min/km. Potem przebieżki ( 100/100m) i trucht do 8km. Zdążyłam zanim Jaśku zdążył się znudzić stojąc i tupiąc przy samochodzie.

19.04.2011r.
Trening - 6,6 km OWB1/WB2 + SPR.

Dzisiaj miałam nie biegać ( tak było wg planu), ale "czasami człowiek musi, inaczej się udusi". W pracy był dzisiaj mocno nerwowo - wszyscy poddenerwowani, awantury pod drzwiami. Trudno było się skupić i zachować zimną krew, ale jakoś dałam radę. Po południu emocje opadły i było już spokojniej, ale i tak po powrocie z pracy czułam się jakbym cały dzień kopała rowy. Musiałam wybiegać stres. Zabrałam Sabę i pobiegłyśmy do lasu. Po 6km w tempie 6,10min/km stwierdziłam, że wystarczy. W domu trochę poćwiczyłam, ale prawdę mówiąc byle jak. Weny nie było.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

21.04.2011r.
Trening - 7,63km OWB1 + GR + 5x I ( 200/200m) + 1,21km trucht = 10,84km

Oj, ciepło się zrobiło. Miałam wyjść skoro świt, zanim będzie porządnie grzało, ale jakoś tak zeszło.... W rezultacie mocno mnie podgotowało, zwłaszcza w czasie interwałów. Ale co tam, nie zawsze jest idealnie. W każdym razie trening zrobiony. Teraz zmykam do kuchni, bo Święta za pasem. No i zaraz przyjedzie fachowiec od anteny - podejście drugie..... :lalala:
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

22.04.2011r.
Trening - 10km OWB1 + SPR.

Spokojne 10 km z Sabą po leśnych dróżkach i bezdrożach. Wyszłyśmy wieczorem, ale i tak jeszcze grzało zachodzące słoneczko. Nogi ciężkie od dreptania w kuchni przez 10 godzin, nie bardzo chciały się kręcić. W domu jeszcze jedna seria ćwiczeń ogólnosprawnościowych i padłam..... Nie wiem, czy w tym tygodniu uda mi się zmoilizować i jescze coś pobiegać. Święta mają swoje prawa, które nie zawsze da się pogodzić z treningiem.

Wszystkim, którzy tu cięściej lub rzadziej zaglądają, życzę rodzinnych, słonecznych i uśmiechniętych Świąt !!!!
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

23.04.2011r.
Trening - 11km OWB1

A jednak coś tam udało sie pobiegać :hahaha: Wieczorkiem, z moim najlepszym na świecie mężem, na naszej całkiem fajnej trasie asfaltowej w lesie, z dwoma super podbiegami ( każdy po co najmniej 500m) i tylomaż zbiegami. Bardzo dobrze zaczęte świętowanie zwycięstwa życia nad śmiercią. Zmieniam swoje zdanie na temat biegania z Jackiem. Było super. Mam najlepszego faceta na świecie! Wesołego Alleluja!!!
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

25.04.2011r.
Trening - 9,5 km OWB1

Święta strasznie rozleniwiają.... A już drugi dzień Świąt rozleniwia do potęgi. Późno wstałam, nic mi się nie chciało, potem cały dzień czytałam książkę, robiąc jedynie przerwy na wyjęcie z lodówki i ew. podgrzanie czegoś do jedzenia. Wieczorem powiedziałam : "Dość! Idziemy pobiegać." I poszliśmy. Powolutku i jakoś niemrawo, bo ciężko tak od razu wypędzić lenistwo i z lekka tylko przetrawione świąteczne potrawy, ale uzbierało się tego 9,5km. Fajnie. Ćwiczyć to już mi się zupełnie nie chciało, tym bardziej, że książka jeszcze nie do końca przeczytana.....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

26.04.2011r.
Trening - 7km OWB1 + GR + 5xp( 100m) + 1,5km trucht = 8,5km

Byłam prawie pewna, że dzisiaj nie uda się niczego poza pracą zrobić, a tu niespodzianka. Wykroiłam godzinkę na bieganie. Rzadko bywa tak, że kończę we wtorek pracę przed 19, a dzisiaj jestem już po pracy i po treningu. Normalnie rozpusta.
W każdym razie pobiegałam trochę z Sabą i tym razem przypilnowałam, żeby nie wykąpała się w obrzydliwym bajorze, które powstało niedaleko mojej ścieżki biegowej po wiosennych deszczach. Ostatnio pół godziny zajęło mi doprowadzanie mojej psiny do jako takiego wyglądu po tym, jak się w nim entuzjastycznie wytarzała. Śmierdziała , za przeproszeniem, guanem na kilometr, a zachowywała się jakby to były co najmniej perfumy Channel i zupełnie nie pojmowała o co się wściekam. Tym razem wyczaiłam, jak usiłuje skręcić w stronę rzeczonego źródła smrodu i w porę ją zawołałam. Minę miała niepocieszoną. Trudno.
Jutro w planie podbiegi, a godzina treningu - 14.30. Jeśli będzie tak grzało, jak ostatnio, to chyba się roztopię. No, ale półmaraton Gryfa zaczyna sie o 11.00, trzeba się przyzwyczajać. Koniec sierpnia bywa upalny.....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

27.04.2011r.
Trening - 6km OWB1/WB2 + GR + 5xPG (100m) + 2,02km trucht = 9,02km

Nigdy więcej biegania o tej porze, no chyba, że zimą..... Masakra jakaś. W dodatku zamiast zmykać szybko do lasu w cień, wymyśliłam sobie bieganie po okolicznych łąkach, w pełnym słońcu. Głupich nie sieją... Rezultat był taki, że ledwo człapałam a tętno szalało, pot szczypał w oczy, a jego resztki, te co nie zdążyły wyparować, ściekały gdzie tylko mogły ( oszczędzę Wam szczegółów :hejhej: ). Biedna była też biegnąca obok Saba. W tym swoim futrze miała nielekko. Ale co było robić, trenować trzeba jakby nie było osobiście. Inaczej się nie da. Po ok. 5km moja sytuacja nieco uległa poprawie, bo w końcu mogłam poczłapać do lasu w bądź co bądź cień. Dociągnęłam do 6km rozbiegania, porozciągałam się i zabrałam ochoczo za podbiegi. Cóż, szału nie było, ale zważając na okoliczności towarzyszące temu treningowi i tak jestem z siebie dumna, że nie odpuściłam. Trucht do domu to już było dobijanie umierającego łabędzia. Sabę musiałam ciągnąć na smyczy, bo bidulka odmówiła współpracy.... Ale dotarłyśmy w całości. Teraz jakby psa w domu nie było. Pewnie będzie spała do jutra.
Raczej nie ma innej opcji. Trzeba zacząć biegać wieczorami, bo mi się mózg ugotuje. Mimo czapeczki.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

28.04.2011r.
Trening - 15km rower stacjonarny + GR + GS

Zrobiłam sobie dzień przerwy od biegania. Jakoś tak ze mną jest, że jak mam za dużo czasu, to się zorganizować nie potrafię :echech: Z racji więc wolnego przedpołudnia najpierw miałam pomysł, żeby pojechać na basen, potem, żeby wyjść na bieganie, a skończyło się pedałowaniem w towarzystwie Ojca Mateusza. Poćwiczyłam za to w miarę solidnie.

29.04.2011r.
Trening 1 - 6km OWB1/WB2
Trening 2 - basen
Tym razem z samego rana, żeby znów nie było obsuwy. Było nawet dość rześko. Potruchtałam sobie wesolutko z Sabą, a że nie było ani długo, ani gorąco to wróciłyśmy w znakomitych humorach.
Potem, niestety, czekał mnie wyjazd do urzędu skarbowego. Nie żeby z PIT-ami do końca czekała, ale musiałam tam załatwić pewną niezbyt przyjemną sprawę. Trochę to było stresujące, tym bardziej, że wiadomo, dzisiaj był gorący dzień fiskusowy, a sprawa nie mogła czekać. Jak już mi się udało szczęśliwie przebrnąć przez wszystkie procedury i zaliczyć kilka okienek, no i załatwić wszystko na tip-top, to normalnie dumna z siebie się zrobiłam. No i sobie pomyślałam, że jak już jestem w tym Goleniowie, to skoczę chociaż na godzinkę na basen.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Na basenie byłam samiusieńka. Normalnie naród przestał pływać..... W każdym razie było trochę żabki, trochę ćwiczeń do kraula. Nie liczyłam basenów, bo mi się nie chciało, ale czas zleciał tak szybko, że ani się obejrzałam, a było już po 14.00 :szok: Normalnie półtorej godziny pływania zleciało jak kwadrans. Wyskoczyłam więc szybko z wody, bo moje szczęście rodzinne z racji nie ugotowanego na czas obiadu wisiało na włosku.... No, ale zdążyłam szczęśliwie ze wszystkim.

Teraz na kilka dni żegnam się z Wami, bo udaję się z rodziną nad urocze jezioro. Zabieramy rowery i sprzęt do biegania. Mam niecne zamiary w stosunku do moich najbliższych treningów, ale nie chcę zapeszać, tym bardziej, że podobno pogoda ma być nie najpiękniejsza.... Oby prognozy się nie sprawdziły. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w maju.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Wróciliśmy. Było fajnie, chociaż zimno, ale jak oglądam teraz na relację z drogi do Szklarskiej Poręby, to nie mam prawa narzekać.

Trochę pobiegałam, trochę pojeździłam rowerem. Niestety pływanie w jeziorze odpadało ze względu na zimno. Ale po kolei.

30.04.2011r.
Trening- 11km OWB1

Wyjechaliśmy po śniadaniu i na miejscu byliśmy w porze obiadowej. Głodni. W poszukiwaniu jakiejkolwiek knajpy trafiliśmy do baru "U Ireny". Cóż, folklor, ale nic nie było w stanie odwieść nas od zjedzenia pierogów i frytek, nawet plastikowe talerzyki. Po powrocie do ośrodka zaczęliśmy się zastanawiać, co robić. Nie padało i było ciepło, więc udało mi się wyciągnąć Jacka na wspólne bieganie. Było wolno i bardzo rekreacyjnie. Ostatni raz biegałam tamtędy dwa lata temu. Pamiętałam jednak te trasy. Teraz wydawały mi się znacznie krótsze..... Swoją drogą oznakowania dróg pozostawiają wiele do życzenia. Trasa, która miała mieć 7km, w rzeczywistości ma jedynie 5,5km....

01.05.2011r.
Trening- 7km OWB1 + GR + 5xI ( 200m) + 1,2km trucht = 10,2km

Następnego biegania z Jackiem już się nie doczekałam. Biegałam sama z Sabą. Wybieganie w tempie śr. 6,20min/km. Interwały w tempie 4,20min/km. Pozwiedzałyśmy trochę okoliczne piękne lasy.

02.05.2011r.
Trening- 8km OWB1/WB2 + GR + 5xp(100m) + 1,05km trucht = 10,05km

Znowu rano przed śniadaniem z Sabą. Pobiegłyśmy zupełnie inną trasą i znalazłyśmy piękne jezioro w lesie. Saba oczywiście skorzystała z okazji i wykąpała się. Mnie pozostało tylko oglądanie jej dzikiej radości.
Po obiedzie wyruszyliśmy z Jackiem na wycieczkę rowerową. Celem było Miastko, ale nie udało nam się tam dotrzeć. Chyba skręciliśmy gdzieś nie w tę co trzeba drogę w lesie, bo mieliśmy trafić do miasta po 8km, a przejechaliśmy znacznie więcej bezskutecznie. Na szczęście wyjechaliśmy na jakąś "cywilizowaną" drogę i okazało się, że do miejsca naszego pobytu mamy do przejechania 16km. No to pojechaliśmy. Droga jak stół ( miła odmiana po leśnych wertepach), piękna i malownicza. Szkoda tylko, że po drodze zaczął padać deszcz i grad... W sumie wróciliśmy zmarznięci, ale było fajnie.

03.05.2011r.
Trening - 10,4km OWB1 + GR

Ostatni dzień pobytu. Szkoda było odpuścić. Wyszłyśmy przed 8.00. Na trawie szron.... Dobrze, że wyjrzałam przez okno i wzięłam kurtkę. Piękne okoliczności przyrody trochę nam ( Sabie i mnie) wynagrodziły bieganie w niskiej temperaturze. Początek naprawdę był ciężki. Mięśnie zesztywniałe, ręce zgrabiałe. Dobrze, że chociaż w nosie nie zamarzało.... Potem trochę się rozgrzałam i było całkiem przyjemnie. Na ostatniej prostej jeszcze porozciągałam się i potruchtałam do domku.

W sumie fajnie spędzony długi majowy weekend. Pewnie można było więcej pobiegać i prawdę mówiąc miałam nadzieję, że zrobię trochę więcej kilometrów, ale miały być to przede wszystkim dni spędzone z dziećmi, więc starałam się biegać zanim chłopcy wstali. Udało się. Jutro chyba odpocznę od biegania, bo wychodzi na to, że biegałam pięć dni pod rząd. Trochę czuję nogi, zwłaszcza uda, chociaż bywało już gorzej....

Z pomocą mojego syneczka wrzuciłam kilka zdjęć z majówki. Piękna nasza Polska cała.....

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Ostatnio zmieniony 05 maja 2011, 21:34 przez makar, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

05.05.2011r.
Trening - 9km OWB1 + SPR.

Trochę znudziło mi się bieganie po okolicznym lesie, więc tym razem wybrałam się na zwiedzanie brzegiem naszego nowogardzkiego jeziora. Chciałam sprawdzić, czy da się obiec je dookoła, bo pamiętam , że któryś z kandydatów na burmistrza miasta obiecywał kiedyś ścieżkę rowerową wokół jeziora. Cóż, na nogach można od biedy pokonać całą trasę, ale nie obyło się bez wpadania po kostki w mniejsze lub większe bajora. No i te wszędobylskie muszki, brrrr..... W każdym razie zwiedziłam cały południowy brzeg i wybiegłam na chodnik w okolicach stadionu. Stwierdziłam, że po chodnikach i ulicy w środku miasta biegać mi się niespecjalnie chce ( w końcu ma być przede wszystkim na łonie natury), więc zawróciłam i przebiegłam trasę jeszcze raz, tylko w drugą stronę. W sumie wyszło coś koło 9km. Coś koło, bo pod koniec musiałam odebrać telefon, a potem zapomniałam włączyć pulsometr, gapa.
W domu ćwiczenia na mam nadzieję mniej więcej wszystkie partie mięśni w rytm muzyki. W sumie dość fajnie chociaż chyba jednak wolę mój poczciwy las. Mniej w nim wszelkiego robactwa. Przynajmniej na razie.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

06.05.2011r.
Trening - 7km OWB1/WB2 + GR + SB( 5xp100m + 5xskipA+ 5x skipC) + 3km OWB1 = 13km

Moi mężczyźni poszli trenować grę w piłkę nożną, więc cóż mi pozostało - poszłam pobiegać z Sabą do naszego lasu. Było, oględnie mówiąc, ciepło.... Na szczęście większość trasy w cieniu i trochę wiatru. Dało się przeżyć. Średnie tempo nie powala na kolana, bo to 6,20min/km, ale zważając, że trzy kilometry to siła biegowa ( głównie skipy), czyli bieganie prawie w miejscu na przemian z truchtem, nie jest chyba tak źle....

Jutro chciałabym pobiegać wcześnie rano. Jest chłodniej, a czeka mnie długie wybieganie. Co prawda w tym tygodniu mam już ponad 50km na liczniku, więc nie będę przesadzać z jutrzejszym kilometrażem, ale coś tam pobiegać trzeba. Za to w niedzielę zasłużony odpoczynek....
ODPOWIEDZ