biegiem przez Bawarie - Zweck`s da Gaudi

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Moi dwaj trenerzy :taktak:

23.04.2011 sobota

Obrazek
7:30 bieg po plazy 9,5 km 1h 14'26''
Obrazek

14:00 20' plywania w lodowatej wodzie brrr
15:50 Gimnastyka rozciagajaca z Emkiem 25'
17:30 Biegi minutowe 1' 3' 5' 3' 2' 1' 54'06'' ok. 8 km

Ranne wstawanie nie jest moja najlepsza strona ale sie udalo :) a potem zaraz na plaze. Byloby nie zle gdyby nie waly przez ktore trzeba bylo sie przedzierac ale w sumie bylo ok. lekki wietrzyk i slonce, szum fal. Oczywiscie z troningu wracam z kieszeniami pelnymi muszelek.
Potem basen. Na kempingu, na ktorym bylismy w ubieglym roku woda w basenie byla ciepla, tutaj niestety nie. Dosc dlugo mi zajelo zamim mi sie udalo wejsc do wody, potem juz bylo ok. Nie mierzylam dokladnie czasu, przeplynelam w sumie 10 dlugosci basenu, chyba 250m to bylo ale nie napewno.
Gimnastyka ok tylko dlaczego mnie tak bola wszystkie miesnie.
Biegi minutowe dla mnie meczace, zaczyna sie katorga z misniami lydek i bedzie trwac juz do konca obozu. Ja biegam najwolniej z calej grupy, wiec wleke sie gdzies na koncu. Ale za to wytrwalam do konca treningu a nasze mlode gazele nie :bum: na koniec zaslanialy mi troche reszte grupy i nie widzialam, kiedy jest koniec biegu i mozna przejsc do chodu lub wolnego truchtu. Mimo to uwazam trening za udany i musze powtorzyc takie minutowe biegi, moze z Emkiem jako dajacym sygnal na poczatek i koniec. Nasz trener podpatrzyl, ze nie odbijam sie z palcow tylko spadam na cala stope, powinnam nad tym popracowac. Natomiast nasza Fizjioterapeutka wypatrzyla, ze mam jedna noge krotsza. Nigdy o tym nie wiedzialam to jest minimalne ale jednak widoczne.
No coz od jutra cwicze rolowanie stopy i wybijanie sie z palcow.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24.04.2011 niedziela

Obrazek
7:30 bieg 6,5 km 47'05''
12:00 Boccia ok godziny
16:00 Interwaly 9x200m - mialo byc 10 ale jeden raz sie zagapilam i cala grupa mi uciekla. Najszybsze 200m 47''15 w sumie z rozgrzewka i wybieganiem i wolnymi odcinkami pomiedzy cos okolo 7,4 km
17:00 Olimpiada na plazy, robilam za fotografa :echech:

Rano gesta mgla. I dziwnie mokra, wrocilam z treningu z mokrymi wlosami a wcale sie nie spocilam. Dziwnie sie biega w nieznanym terenie, kiedy widocznosc jest mniejsza jak 100m. Ale jak to stara harcerka trafilam do domu :oczko: Probowalam rolowania i w efekcie zaczala mnie bolec stopa. Po powrocie okazalo sie, ze to Achilles. Wiedzialam, ze go mam ale nie wiedzialam gdzie a teraz juz wiem. Bola mnie tez lydki i juz do konca obozu beda mnie bolec.
Na plazy poniewaz nie potrafie sie opalac na lezaco to pogralam w Boccia ok godziny. W zeszlym roku bylam w te kulki najgorsza, w tym wygralam ot tak sobie. Za to moj Achilles zaczal dawac sie we znaki, nierowny teren i stopy, bez ochrony to nie bylo to czego mi potrzeba. Na szczescie Emek przyniosl olejek do masazu i pod czujnym okiem naszej Fizjoterapeutki tak mi tego Achillesa pomasowal, ze przestalo bolec na zawsze.
Interwaly byly super, dalam z siebie wszystko i pobilam swoj rekord na 200m :)
W olimpiadzie na plazy nie odwazylam sie wziasc udzialu, ze wzgledu na Achillesa, potem zalowalam, bo przeciez mnie nie bolal juz. Ale za to druzyna ma fajne fotki.
Obrazek

na jeden bieg olimpijski dalam sie jednak namowic
Obrazek

a to moja najlepsza fotka z olimpiady i najlepszy biegacz z naszego klubu
Obrazek
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

jeszcze wczoraj zapomnialam napisac o jajkach. Niemiecka tradycja jest, ze sie w niedziele wielkanocna szuka jajek. I zona naszego trenera, ktora nie trenuje rano co roku na obozie w niedziele wpilnie ukrya czekoladowe jaka i inne smakolyki po okolicznych krzakach. No i ja co roku zapominam, ze trzeba ich szukac. No i tym razem tez wrocilam pierwsza z treningu, zobaczylam, ze reszty grupy jeszcze nie ma wiec poszlam sie troche przejsc po kempingu. jak wrocilam jajka byly juz znalezione. jakims lutem szczescia znalazlam jeszcze jedno, ktore inni przeoczyli :)

25.04.2011 poniedzialek

Obrazek
7.30 bieg -10,3 km 1h12'36''
17:45 gimnastyka rozciagajaca 20'

Bola mnie lydki. Rano pobieglismy w zupelnie innym nieznanym mi kierunku. Ponad 4 km udawalo mi sie utrzymac za grupa a potem niestety wolniejsza grupa zawrocila a szybsza zniknela z pola widzenia. Ja chcialam troche wiecej km przebiec wiec pobieglam dalej. Jakos tak mi wychodzilo, ze by trafic na znana mi droge powinnam skrecic dwa razy w lewo. Skrecilam raz i biegne, biegne, biegne i nie mam pojecia w ktorym momencie powinnam jeszcze raz skrecic. Dobieglam tak do malego miasteczka i z radoscia znalazlam na rondzie kierunkowskaz na Jesolo. Pobieglam w tym kierunku i po pol km dotarlam do sciezki rowerowej, ktora mi znajomo wygladala. Taki sam kolor asfaltu, takie same znaki :) wiec pobieglam ta sciezka i to byl dobry wybor. Po dwoch km zaczelam rozpoznawac domy i szybko znalazlam sie w poblizu kampingu.
Tym razem mial byc wolny bieg wiec zabralam ze soba komorke i popstrykalam kilka fotek

Obrazek
takie kwiatki rosly sobie na murze przy kanale, oczywiscie jeden rosnie juz w moim ogrodku :oczko: Potem zauwazalam te kwiatki w kazdym ogrodzie i przy kazdym domu. Wydaje, mi sie, ze bede miala z nich pocieche, bo wygladaja na bardzo latwe w obsludze i malo wymagajace. Teraz tylko czakac az z jednej lodyzki rozrosnie sie dywan.

Obrazek
najladniejsza willa w okolicy

Po sniadaniu pojechalismy do Wenecji. To moja pierwsza wizyta w tym miescie. Nalazilismy, sie, az nam nogi do... wchodzily. Chcielismy wypic cappucino ale w kafejkach nie bylo wolnych miejsc, zadowolilismy sie lodami. Mysle, ze wystarczy mi tych pieknych widokow na kilka ladnych lat. Nie lubie tlumow :oczko: No i w Wenecji raczej sie nie da biegac.

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Po powrocie jeszcze troche gimnastyki na tarasie
Obrazek

wieczorem melismy wolne od biegania. I tak bym nie dla rady, cztery godziny lazenia po Wenecji dla mi popalic.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.04.2011 wtorek

Obrazek
7:30 bieg --> 8,9 km 1h0'11''
14:00 gimnastyka 14'
bieg testowy:
rozgrzewka 2 km 14'
test 3 km 16'10''
wybieganie 2 km 18'

Bola mnie nogi. Dzis ostatni dzien obozu. Rano troche dluzej. A wieczorem test. I juz wiem skad moje zawroty glowy na lini startu w kazdych zawodach. To musi byc na tle nerwowym. Tym razem podjechalismy busem 5 km, po prostej drodze, niemozliwe, zeby mi sie zle od jazdy zrobilo, wysiadlam jeszcze w calkiem dobrym stanie. Rozgrzewka tez byla ok a potem juz jazda. Staralam sie biec jak najszybciej potrafie, bo to tylko 3 km ale mi sie tak kreci w glowie, robi sie slabo, bola mnie rece, czuje sie jakby mi ktos obrecz na ramionach zacisnal. W sumie wydaje mi sie, ze moglam szybciej, ze nogi, choc bolace i zmeczone daly by rade ale reszta ciala nie. W sumie te 16'10'' jest lepszym wynikiem niz rok temu ale ja bym chcialam jeszcze szybciej no i bylam ostatnia a ja nie lubie byc ostatnia.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27.04.2011 sroda

Obrazek
7:00 bieg --> ok 4,5 km km 30'

Bola mnie nogi.
Dzis trzeba wczesniej wstac. Trening o 7°°. Wolny bieg, biegne ok 2 km i wracam plaza, po drodze kilka muszelek laduje w moich kieszeniach. Przelazenie przez waly sprawia mi trudnosc, lydki bola bardzo.
Teraz juz tylko pakowanie, sprzatanie domku i siup ruszamy w strone domu. Nasz klubowy bus od wczoraj nie chce zapalic i domaga sie pchania wiec musimy sie trzymac grupy, by w razie czego pomoc. I tak jedziemy sobie, spotykamy sie na umowionych przystankach. Bus raz odmawia posluszenstwa, ale zamim dojechalismy sami sobie poradzili.

Obrazek
Jeszcze parenascie takich tuneli i bedziemy w domu :)
Na koniec zatrzymujemy sie tradycyjnie w Tittmoning na lodach. Wcale mi nie smakuja. O 18 jestesmy w domu. Robotnicy wylali scianke do wiaty, wiec od jutra czaka nas praca. Nasze rosliny domagaja sie wody, przez tydzien kiedy nas nie bylo nie padalo. Zajace nam obgryzly czarodziejskiego orzecha. Zaczyna sie codziennosc. Dobrze, ze ma jeszcze w zapasie jeden dzien wolnego moge doprowadzic dom do stanu uzywalnosci :oczko:

Podsumowanie:
przebieglam 67,2 km. To byl czas wspanialej zabawy, ciekawych rozmow, odpoczynku. Mam nadzieje, ze te kilometry i caly trening beda procentowac w najblizszych startach. Bola mnie dalej lydki ale coz mi tam, powcieram w nie jakies Emkowe masci, wezme goraca kapiel i bedzie lepiej :taktak:
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.04.2011 wtorek

Obrazek
17:10 rower--> 7,1 km 24'44''

Mialo byc bieganie ale dalej bola mnie lydki. Na koniec trening silowy, czyli ladowanie na taczki kamieni i wozenie ich do Emka, ktory upychal je w kanale odprowadzajacym wode z naszej laki. Na koniec pomyslelismy sobie, ze jakbysmy w ten kanal nie upchali rur i tych wszystkich kamieni to moze bysmy mieli jakas namiastke Wenecji :bum: No coz za pozno, teraz zostalo tylko zasypanie go ziemia.

W sobote zawody Wecko Halbmaraton. Biegniemy 11,2 km. W zeszlym roku pokonalam je w 1h 6'38'' mam nadzieje, ze w tym bede szybsza.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale mnie wczoraj nosilo, chcialam pobiegac chociaz 3-4 km albo pojechac na rowerze do pracy. Niestety Emek wzial ze soba klucz do mojej pracy a biegac nie poszlam, bo dalej bolaly mnie lydki. Wieczorem pojechalismy odebrac pakiety startowe i przy okazji zalapalismy sie na wyscigi motorowe. Ale bylo glosno i szybko :oczko:
W pakiecie startowym byla koszulka i karta wstepu na caly dzien do termy. Juz sie ciesze na termalne szalenstwo.

Obrazek
rozgrzewka 2,2 km 16'30''
Od rana znow kreci mi sie w glowie i juz dalam za wygrana, poprostu chyba taki moj urok i nic na to nie poradze. Wczoraj specjalnie pilam duzo wody, rano staralam sie spokojnie wszystko spakowac, Emek jechal autem powoli, na miejscu bylismy duzo wczesniej. A glowa i tak nie odpuscila.
Rozgrzewka powolutku, bola mnie znow lydki.

Obrazek
6. Weko-Halbmarathon Pfarrkirchen
11,2 km --> 1h 04'25''

Stoje na mecie i odplywam, szmer glosow, kolory i ruch sprawiaja, ze w mojej glowie kreci sie jakas cholerna karuzela. Na dzwiek wystrzalu zaczynam biec po mieciutkiej trawce. Pierszy km pokonuje w czasie 5'17'' i tu zdziwienie, bo wydawalo mi sie, ze powoli biegne, w moim odczuciu nie bylo szybciej niz 6'. Nie bola mnie lydki :) Biegne dalej wyprzedza mnie kilka osob ale ja nie daje sie poniesc emocjom biegne moim tempem. Przede mna pojawia sie mloda dzieczyna (gazela) i stawiam sobie za cel ja przegonic. Narazie trzymam sie jej i czekam az oslabnie. Na 4 km wyprzedzam mlodzieniaszka w niebieskiej koszulce, w zeszlym roku tez go wyprzedzilam prawie dokladnie w tym samym miejscu (ok 200m dalej) jakos zapadl mi w pamieci, bo byl taki dlugi i tak nagle oslabl. Jedyny podbieg pod gorke pokonuje nie zmniejszajac tempa, na gorce robi mi sie slabo ale biegne to ignoruje i biegne dalej. Troche dalej z naprzeciwka biegnie Emek, jest drugi :) krzycze mu jego czas, bo zapomnial zegarka. Km 5 wyprzedzam upatrzona gazele, na punkcie napojowym gazela wyprzedza mnie ale ja czuje, ze dam jej rade. Kolo km 6 jestem tuz za jej plecami, wyprzedza mnie starszy pan i biegnie kolo gazeli tak, ze nie moge jej wyprzedzic. Pan smierdzi strasznie i w pewnym momencie nie wytrzymuje tego smrodu i na rybke wciskam sie miedzy ta dwojke. Po 300m smrodek wyprzedza mnie na szczescie zaczyna wiac i udaje mi sie zbiec troche na strone tak, ze juz go nie czuje. Gazela zostaje juz na zawsze w tyle. Dokladnie na 7 km wyprzedza mnie pierwszy zawodnik z polmaratonu (wystartowali 15 minut pozniej). Km 8 to zbieg z gorki, normalnie dodaje tam gazu dzis nie mam sily, biegne tylko troche szybciej. Jestem bardzo zmeczona i zaczynam liczyc ile jeszcze do celu. Km 10 mijam z czasem 57'47''. Do moich wymarzonych 55 minut mi jeszcze troche brak. Km 11,5 Emek stoi na moscie i robi mi pamiatkowa fotke,
Obrazek
krzyczy, ze mam swobodnie biec ale ja juz nie mam sil, marze o celu. Przy wbiegu na stadion slysze, ze moja klubowa kolezanka wlasnie ukonczyla bieg. Zaczyna sie ostatnie 300 m po piachu (to jest stadion do zawodow motorowych i konnych) bardzo ciezko mi sie po nim biegnie. Tuz przed meta slysze z ust moderatora swoje nazwisko i ze jestem zona Emka, ktory jest dzis drugi :) Przebiegam przez linie mety - z czasem o ponad dwie minuty lepszym niz w zeszlym roku, ciesze sie bardzo :bum: ale nie mam sily stac, ide pare krokow, klekam i klade sie na trawie. Dopiero po kilku minutach docieram do wodopoju. Szukam Emka i nigdzie go nie widze, zapadl sie pod ziemie. Ide do auta i tuz kolo auta slysze jak Emek udziela wywiadu. Wracam na stadion Emka nie ma. Nie znalazlam tez klucza do auta i jest mi zimno.
Zajelam 5 miejsce w mojej kategorii wiekowej :)


Emek byl ogolnie 2 z czasem 42'32'' w swojej kategorii wiekowej tez drugi. Dostal w nagrode kupon za 50€ do gabinetu fizjoterapii :)
Obrazek
Wczoraj byl 5 w mistrzostwach Dolnej Bawarii na 10 km.

Obrazek
wybieganie z Emkiem 4km 33' powolutku. Przy okazji podopingowalismy naszych klubowych kolegow i kolezanki, ktozy biegli w polmaratonie.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ludzie ale mam zwariowanych sasiadow. Ukradli nam wieche.
Wychodzimy z domu a tu przejezdza kolo nas traktor z przyczepa, na przyczepie pelno ludzi i machaja do nas. Myslalam, ze chca bysmy z nimi jechali, patrze sasiedzi, patrze jeszcze raz a na przyczepie wiecha. Skoro kolo nas pipcza i machaja to chyba nasza.
No i teraz musimy stawiac im piwo

Obrazek
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

4.05.2011

Obrazek
19:00 bieg--> 4,6 km 33'37''

Wreszcie sie udalo wyrwac na chwile. Zaczelam powoli i jak tylko moje nogi przeszly z chodu w bieg zaczely mnie bolec lydki. W planie byl powolny bieg wiec tak sobie powolutku bieglam, szczegolnie, ze na drodze byla gorka a przez ostatni tydzien moje nogi nie widzialy gorek. Na trzecim km w oddali przy domu byl facet a kolo faceta pies: Psa znam, bo kupujemy tam drewno i za kazdym razem pies koniecznie chce sie ze mna bawic. I tym razem tez jak mnie tylko zobaczyl przebiegl przez pole i zaczal na mnie skakac. Probowalam go zlapac i przytrzymac ale on myslal, ze ja sie chce z nim bawic. Zaczelam sie bac, ze jak mnie smyrgnie swoja lapka wielkosci mojej reki to mnie zrani, szczegolnie, ze bylam lekko ubrana. W pewnym momencie wpadlam w panike i zaczelam krzyczec i plakac. Wlasciciel troche potrzebowal, zanim zalapal, ze musi tego psa zlapac, bo sam nie przyjdzie. Pies nie chcial z facetem isc tylko ze mna sie bawic. Na miekkich nogach pobieglam dalej a po 300 metrach pies uciekl i znow zaczal na mnie skakac. Tym razem wlasciciel juz go skutecznie przytrzymal az zniklam z pola widzenia. A ja szlochajac wrocilam do domu. Jeszcze sie troche trzese brrr.

Zastanawiam sie nad przerwa, bo ciagle bola mnie nogi. Chcialam troche potrenowac na gorkach, bo za 10 dni zawody w gorach ale nie wiem sama co mam robic.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
18:00 rower--> 10,6 km 37'24''

Mialo byc bieganie, niestety w domu i ogrodzie tyle pracy, ze sobota za krotka. Udalo mi sie wsiasc na rower i to wcale nie w celach rekreacyjnych tylko by podlac kwiatki na cmentarzu, przy okazji dorobilam 6 dodatkowych km, by wygladalo na trening :oczko:
No ale mam za to ciasto truskawkowo rabarbarowe i posprzatane podworko i zasadzony Mangold o ktorym mi sie marzylo od wizyty na wystawie ogrodniczej jesienia i posiane buraczki i rzodkiewke i jeszcze kilka innych rzeczy, ktore czekaly na moje rece :)
No i dzis zaparkowalismy nasze auta pod nowa wiata :)
Emek tez sie napracowal, teraz zasnal na kanapie z bolem glowy. Chyba czas zmykac do lozka.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
8.05.2011 18:50

Bieg --> 8,750 km Grosse Hausrunde 58'12''

Obrazek
16° czy jakos tak, slonecznie. Chwilami porwisty wiatr a chwilami bezwietrznie.

Obrazek
buty Lidl.

Tak sobie wymyslilam, ze te bole nog to z powodu tego, ze moje buty maja juz za soba pierwsze urodziny i chyba czas na nowe. Poniewaz Lidlowskie sa najnowsze i prawie nie biegane postanowilam sprobowac co nogi na to powiedza. Nogi calkiem calkiem :). Lydki juz nie bola. Tylko te buty jakies ciensze podeszwy maja, kazdy kamyk czulam.
No i biegalam dzis troche wiecej po polnych i lesnych drogach, bo Emek powiedzial, ze jak chce koniecznie w Lidlowskich butach to prosze bardzo ale nie po asfalcie.
Bieg byl ok. Pierwszy km z Emkiem. Potem wielka gora, ktora dzis nie byla az taka straszna a jak juz mialam gore za soba to bylo calkiem ok. Zrobilam 5 przebiezek i w sumie az tak bardzo sie nie zmeczylam choc bylam jak na mnie dosc szybka. Troche oszukalam na koniec, bo powinnam jeszcze raz wbiec w las i przebiec kolo naszego pola ale mi sie wydawalo, ze ta konkretna trasa prowadzi na koniec juz po asfalcie. W sumie wyszlo jakies 250m krocej. Ze zwierzat tylko zajace i wielgasny zuk :oczko: Psy sie pochowaly na szczescie.
Za to Emkowi dzis cos nie za bardzowyszlo. Troche ma biegunke, jakos slabo sie czuje.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

bylismy na zakupach mam dwie pary nowych buciorow :bum: *stop*i nawet udalo mi sie w jednych juz pobiegac troche *stop*
szczegoly jutro *stop*
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
Moje nowe buty to:

Brooks Adrenaline GTS 11
Obrazek


New Balance wr7
Obrazek
fotka innego modelu ale calkiem podobne
doszlismy do wniosku, ze moje problemy z nogami to wina butow, w planie byla wymiana w czerwcu, lipcu ale skoro nogom sie juz nie podobaja stare to mam nowe. Brooksy sie u mnie poprzednio super sprawdzily, wiec wybralismy nowszy model. Dobrze trzyma noge i jest szeroki z przodu, swietnie sie roluje. Z nem balance nie mam jeszcze doswiadczenia, w sklepie i na biezni wygladalo wszystko cacy, jutro moze uda sie sprawdzic w terenie.

Obrazek
skoro mam nowe buty to trzeba zaraz wyprobowac wiec zalozylam Brooksy i w droge

10.05 2011 20:00
bieg--> 4,6 km Kleine Hausrunde 29'08''

trening z Emkiem, ktory jeszcze troche nie w formi wiec dal sie namowic na czlapanie z zona. Stwierdzil, ze takie czlapanie to wcale nie bylo i ze niezle daje gazu :) to juz nie to samo co rok temu, teraz musi sie troche wysilic biegnac ze mna :)
Fajne to bylo bo caly czas dawal mi techniczne wskazowki. W trakcie wybierania butow i analizy na biezni zauwazylismy, ze troche krzywo stawiam stope i w trakcie tego treningu wlasnie nad tym popracowalismy troche.
Nowe buty super, calkiem inaczej sie roluje. Pocwiczylam tez bieganie z piety i wybijanie z palcow. Ostatnio biegalam na cala stope i zamiast wybijania bylo raczej hamowanie. Mam nadzieje, ze w nowych buciorach uda mi sie troche nad technika popracowac z lepszym efektem.
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

biegalam biegalam w Austrii :) relacja jutro, bo dzis padam na nos
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
14.05.2011 15:50

Bieg --> 6,6 km Hausruck 2. HausruckChallenge 38'15''
do tego 30 minut rozgrzewki i 10 wybiegania

Obrazek
0k 16°, na czas zawodow wyszlo slonko i pogoda zrobila sie idealna :) wiatr jesli byl to ja go nie przyjelam do wiadomosci

Obrazek
Soucony

To byl moj pierwszy bieg w Hausruck, nie znalam trasy i nie zabardzo wiedzialam jak podzielic sily. Bieg byl w gorach ale wiekszosc byla z gorki, tylko kilka niegroznych podbiegow. Gdybym wiedziala, ze one taki lagodne to bym szybciej je pokonala ale ja caly czas myslalam, ze zaraz dobiegne do jakiejs super gory. Zaczelam troche za wolno i dopiero dwa ostatnie km pobieglam na maksa. Miedzy km 1 i 2 wyprzedzilam 18 osob, duza satysfakcje dalo mi policzenie ich wyszystkich :) potem jeszcze kilka. Od rana meczyl mnie brzuch i tuz przed startem myslalam, ze nie pobiegne bo zrobie w majty ale w sumie na powietrzu sie skonczylo. Przez pierwsze dwa km brzuch dawal znac o sobie i przy koncu znow. Kiedy bieglam juz do mety moderator nadawal przez glosnik, ze na mecie w namiocie czeka ponad 40 blach ciast :) dostalam skrzydel jak aniol :bum:
Bieg zaliczam do udanych, hoc moglo byc troche lepiej.
Emek biegl dluzsza wersje czylo 26,2, ktory byla prawdziwym gorskim biegiem. Na mecie wygladal jak siedem nieszczesc potknal sie i z reki i nogi leciala mu krew, otarl sobie sutki wiec koszulka miala dwie czerwone plamy no i ze zmeczenia trzesl sie jak galareta. Byl o minute wolniej niz w zeszlym roku i zajal 15 miejsce i 3 w swojej grupie wiekowej. W sumie zadowolony, bo od polowy walczyl z zoladkiem, ktory zwinal sie w supelek i wolal o szybka wizyte w toalecie.
Na mecie opilismy sie dobrego austriackiego piwa, objedlismy ciastem i na dobre zakonczenie dnia wygralam paczke kawy :) na loterii.

mam nadzieje, ze zoladkowe sensacje juz dadza nam spokoj, teraz chce mi sie biegac :)
za dwa tygodnie kolejny start tym razem 12 km
coraz powazniej zastanawiam sie nad polmaratonem we wrzesniu.
No i za rok chcialabym ten sam bieg co wczoraj w wersji 26 km. Jak organizator zamiesci na stronie fotki, to wkleje kilka, bo wlasnych nie mamy.
ODPOWIEDZ