emerce - from zero to hero

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek sobota:
maraton

:szok:

4:55

to się nazywa progres- raptem trzy tygodnie wczesniej potrzebowałam na to 5:29
jestem przekonana, że to zajęcia na siłowni tyle mi dały
uratował mnie również powerade, nie da się biegać maratonu na wodzie i herbacie :/
i załapałam się na bigos, nawet mu zdjęcie zdobiłam :D
gosciu, od którego usłyszałam ostatnio, że "jak biegasz tak masz" teraz sciskał mi rękę i gratulował, pełen podziwu mówił o niespodziance i jakie to niesamowite, a ja tylko pomyslałam "a użer mnie w rzić"


Obrazek niedziela:

półmaraton crossowy 2:33
to była masakra, już nawet nie dlatego że czułam maraton w nogach
start jest przed 15, totalnie głupia godzina
pod koniec drugiego kółka (4 pętle) byłam potwornie głodna- po prostu musiałam co zjesć
łapnęłam bułkę i kiełbasę i poleciałam dalej
trochę mnie później gniotło, ale było to lepsze od głodu i ciskania w pustym żołądku
straciłam przez to jedzenie z 10 minut
a na 4 okrążeniu myslałam że umrę z pragnienia, jednoczesnie słysząc jak herbata chlupie mi w brzuchu
co za bezsens!!!
czasy po kolejnych okrążeniach:
00:35
01:11
01:52
02:33
totalnej tragedii nie było, zależało mi sprawdzić czy się da
da się :D
tylko muszę co zrobić, żeby wreszcie na tej crosowej połówce nabiegać mniej niż 2:33, bo w sumie już trzy razy miałam ten wynik- wystarczy ;P
teraz idę na saunę


komentarze
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
joga
Owb1 - 6km

Obrazek
Joga jak zawsze super, mam jakos ekstra mocne mięsnie pleców- mocne i porozciągane, chyba jako jedyne.
Bieganie zaliczę jak wrócę do domu.
Dzisiaj spokojnie, mięsnie jeszcze pamiętają, że dopiero co sporo przebiegły.



komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek wtorek
Owb 1 - 12km rytmy 6*60
fight club
impreza klubowa

Obrazek
przedpołudnie spędziłam z Tatą w szpitalu
wyszłam stamtąd totalnie stłamszona
po powrocie do domu usiadłam na kanapie i siedziałam tak kilka godzin
ani bieganie, chociaż rano miałam fantastyczny biegowo-bojowy nastrój
ani siłownia, która jest dla mnie wybawieniem i wytchnieniem
ani impreza, na którą tak się cieszyłam i której nie mogłam się doczekać
oczywiscie, w nocy prawie nie spałam



komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

na dzisiaj mam 12km w pierwszym zakresie




Tata umarł o 11:10

ulżyło mi
wreszcie jest Wolny
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
musiałam przesunąć o dzień plan treningowy
Owb 1 - 12km
fight club

Obrazek
pojeździłam dzisiaj sporo na rowerku, cycling nigdy nie będzie dawał takiego wycisku jak te górki które dzisiaj pokonywałam, chociaż na zajęciach też nieźle dostaję w kuper
poza tym rąbałam drewno 1,5h, też nieźle się namachałam i nasapałam
wywijanie siekierą kapitalnie odstresowuje
jak wrócę do domu pójdę na bieganko
jak szaleć to do końca, machnę dwa razy trasę dwu-górkową



komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
joga
Owb1 - 4km Owb2 - 8km

Obrazek
wczoraj jakos ciężko mi się biegło, miałam ochotę przerwać po pierwszej pętli
po nierównej walce ze swoim lenistwem i wygodnictwem zaliczyłam drugą
fakt że było to późno, bo po 23, ale dla mnie to nie robi różnicy
żebym się nie nudziła, dostałam ataku czkawki
jakos dziwnie ponaciągałam sobie mięsnie brzucha
poza tym miałam ciekawą przygodę: tuptam sobie grzecznie chodniczkiem gdy z zza pobliskiego zakrętu wyjeżdża gosciu na rowerze, próbuję odgadnąć, gdzie będzie skręcał, żeby wiedzieć w którą stronę zrobić unik. I tak patrzę na niego i zastanawiam się dlaczego nie widzę jego twarzy, no jakis taki niewyraźny jest, zaczynam się wkurzać bo nadal nie znam jego zamiarów, podjeżdża bliżej i już widzę....że to Murzyn... tak się smiałam, że prawie wrąbałam w latarnię

dzisiaj joga była fajna
już wszystkie asany robię jednym cięgiem, czyli nie muszę ich dzielić na częsci, jestem silniejsza, i jakas bardziej zdeterminowana
ćwiczylismy w parach, było zabawnie

bieganie planuję popołudniu, więc sprawozdanie z drugiego zakresu będzie jutro, jak się dokulam do matki na swiąteczne sniadanie

ogólnie, jest git- kręci się

tylko spię cos krótko i bardzo niespokojnie, ale w obecnej sytuacji to chyba normalne

a, jako że na Rzeźnika chyba jednak nikogo nie znajdę, wymysliłam sobie Kierat
aczkolwiek podejrzewam, że pomysł to nie najlepszy.... czas pokaże



komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

pomimo prób

Obrazek

w swięta spałam po kilkanascie godzin
totalnie nie umiałam się pozbierać
takiego doła dawno nie miałam
stan ten okreslam "martwa za życia"
rasowy zombiak
trochę pojeździłam na rowerze, ale nie pobiegałam wszystkiego co miałam- tyle co kot napłakał
u mamy siadł net, więc też nie miałam żadnej motywacji, do której zwykle się uciekałam

dzisiaj był pogrzeb Taty
jestem totalnie rozbita i w ogóle już nie panuję nad swoimi emocjami
słaniam się na nogach, mam problem z oddychaniem

nie wiem już czego chcę
nie mam pomysłu na odtrutkę
pewnie dlatego,
że przed sobą nie da się uciec


komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

dzisiaj w ramach dojazdów w różne miejsca ponad 20km na rowerze
słońce polizało mnie po mordzie i rękach

gdy jestem wśród ludzi, jest jakoś znośniej
dziękuję Wam również za wsparcie i ciepłe słowa, trzymam się ich w chwilach zwątpienia
a tych niestety wciąż nie brakuje

napisałam do trenera prośbę o zmianę grafiku treningów
chyba tylko porządny kop, konieczność pełnej mobilizacji
pomoże

chociaż może też bardziej zatuszuje...
znam wszystkie etepy godzenia się ze śmiercią
ale jakoś nie wszystkie mają tu zastosowanie
nie potrafię więc przejść do "kolejnego etapu"
emocjonalnie jestem w dupie

znaczy się, jakieś ultra trzeba trzasnąć,
jak mnie ztłamsi, to może pęknę




komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

pobiegłam dzisiaj dystans trochę ponad 10 km w jakąś 1:04
(dokładnie dopiero posprawdzam, bo czasu nie jestem pewna- mogło być więcej)

gdy na śniadanie wcinałam wczorajszą pizzę zagryzaną ptasim mleczkiem i popijaną colą z mineralką przed oczami stanął mi jeden z wątków na którymś forum biegowym, przed jakąś 15., zrozpaczonego biegacza, który nie wiedział co zjeść przez biegiem, czy takie śniadanie jak przed maratonem? śmiać mi się zachciało

było okropnie gorąco, upał, czyste niebo, dla mnie totalne piekło- nienawidzę jak jest tak ciepło

dwudniowy wyjazd pozwolił oderwać się od problemów stąd, ale za to załapałam biegowego doła, bo moja kondycja po prostu siadła, męczę się jak początkująca


miałam natchnienie w środę na bieganie, napisałam do trenera prosbę o skomasowane treningi, czułam że to jedyna i najlepsza droga do powrotu do jakiejś normalności
zasugerowałam nawet obóz domowy, o którym czytałam w czasopiśmie biegowym
dwa dni dwóch treningów dziennie i trzeci dzień z jednym treningiem można było doskonale wpasować w moje starty: czwartek i piątek po dwa treningi, sobota start na 10, niedziela i poniedziałek dwa treningi, we wtorek start
odpisał że plan ułoży i prześle i od tego momentu cisza
to dla mnie zawsze była dodatkowa, ważna motywacja
i też siadło
sama nie mam do tego głowy, a nie chcę eksperymentować
i dupa



komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Silesia w strugach deszczu
biegło mi się fajnie, pomimo paskudnej pogody
gdybym wcześniej oderwała się od kumpla, byłabym trochę szybciej, ale i tak zmieściłam się w 5h!!!
miałam w sobie moc!
strach, obawy, brak wiary w siebie, wszystko spłynęło, razem z deszczem
byłam na swoim miejscu

nic nie boli teraz
ciało działa tak, jakbym dzisiaj nie przebiegła maratonu z kilkoma trudnymi podbiegami
tylko katar mnie męczy, ale to mam od wczoraj :/
gdy biegłam, gdy czułam ten power, nagle przypomniała mi się ta piosenka :hejhej:



komentarze



a w ogóle, w niedzielę wybrałam się na film, bardzo mi się podobał: Limitless (po naszemu "jestem Bogiem", co za idiota to tłumaczył?!)
niezły, fajnie mnie podładował...ta piosenka jest przy napisach końcowych, w efekcie z kina wychodziłam skocznym krokiem :)
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

nie wywinęłam się tak zupełnie

Obrazek

w środę miałam gorączkę, a zamiast nosa- Niagarę
napady kichania prawie doprowadziły mnie do zgonu
po czarnym Hallsie przeszło jak ręką odjął, natomiast biegowo wszystko było cacy, nic nie bolało, żadnych sztywnych mięśni, bolących achillesów, nic

w czwartek gorączka była już w zaniku, a katar przeszedł w stopień umiarkowany
więc wybrałam się przewietrzyć...do kina
IMAX wcisnął mnie w fotel, a Chris Hemsworth pozbawiony koszulki sprawił, że zaczęłam się ślinić

dzisiaj śladowe ilości wydzieliny nosowej sprawiają, że muszę to napisać:
KOCHAM SWÓJ ORGANIZM!!!
kocham moje ciało

jest niedoskonałe, może nawet brzydkie i na pewno jest go za dużo
ale nawet nie zauważa maratonu a przeziębieniem radzi sobie samo w ciągu trzech dni :D


dzisiaj jednak dzień nie do końca był fajny... w końcu odniosłam pewne straty- serduszko mi pękło, ale w ramach kilku rytuałów jutro trochę zaszaleję i może nie będzie tak boleć
co prawda na tę chwilę mam ochotę się upić, ale słońce świeci, ptaszki śpiewają
wiem już co jak i dlaczego
jakoś się więc pozbieram do kupy
i zawalczę


tak będzie najlepiej, zawsze działało i się sprawdzało, więc teraz nie będzie inaczej :D


komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

taaak.....

no więc 12h...

bieg na 12h

Biegłam spokojnie, niespiesznie, swoim tempem. Jeszcze na początku roku bardzo chciałam zrobić tu 100km. Ostatnie miesiące zweryfikowały moje podejście, stwierdziłam że jak zrobię to minimalne 80km to też będzie cacy. Był nawet moment, że szłam ewidentnie na 90km.
Ale nie udało się. Chociaż czy na pewno?

Był moment że dziwnie mnie bolało z boku uda, chłopaki z AWF mi rozmasowali i biegłam dalej. Czułam też stopy, ewidentnie coś było nie tak, jakoś dziwnie mi je wykręcało. Ale to wszystko było nic, bo największa bitwa była w mojej głowie.
Zwątpiłam.
Człapiąc ciągle na nowo liczyłam, czy dam radę zrobić te minimum. Było na styk, z dużą szansą, że się nie uda.
Zastanawiałam się, czy jest sens walczyć, zarzynać się, jeśli w zasadzie wiadomo na 100%, że się nie uda.
W którymś momencie usiadłam na swoim krzesełku, polałam głowę zimną wodą, narzuciłam ręcznik, który odciął mnie od świata i zamyśliłam się nad sobą i nad tym co robię.
Siedziałam tak w bezruchu, przepływały przeze mnie sekundy i minuty.
Gdybym nie pozwoliłam sobie na siedzące wątpienie, nie straciłabym cennego czasu. Ale nie czarujmy się, nie dałabym rady utrzymać takiego samego tempa cały czas.

Nie wierzyłam w siebie, nie było tez nikogo, kto wierzyłby we mnie i potrafiłby tę wiarę przelać w moje serce.
Przemyślałam na spokojnie i zimno wszystko.

Zebrałam się z krzesła, doszłam do maty i oddałam czip. Po 52km. 40 okrążeń.

Jeszcze miałam wątpliwości, czy dobrze robię.
Myślałam, czy to tchórzostwo i wygodnictwo, czy mądre i rozważne postępowanie.
Wiedziałam jednak, że jeśli wcześniej skończę będę w lepszej kondycji do kolejnych startów i treningów. A bieganie dla samej sprawy? Zarzynanie się- po co?

Im więcej mija czasu, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że podjęłam słuszną decyzję.
To było wtedy bardzo trudne, bo ja przecież zawsze walczę do końca. Ale to tez było ciekawe doświadczenie.
Nie złamało mnie to, wprost przeciwnie.
Jestem pogodna, spokojna. Z optymizmem patrzę w przyszłość.
Uśmiech nie schodzi z mojej twarzy :)


No i znowu- zero reakcji ciała na ten dystans, jakbym była na spacerku a nie zrobiła 50 kilosków. I to mi się bardzo, ale to bardzo podoba :D



komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

W sumie to dziwne, bo olałam nawet jogę.

Przeglądam stare numery BIEGANIA i RUNNERSA, przeglądam książki na temat. Zastanawiam się na planem treningowym. Może nic wypasionego, tylko żeby wpaść w rytm, żeby było regularnie i urozmaicone.

Zapisałam się na DyMnO, na krótszą wersję, tak w ramach wprawki i zbadania tematu. Stale zastanawiam się nad Kieratem, te 12h dało mi do myślenia, czy się porywać na takie imprezy na tę chwilę.


Czuję że mi się przestawia, podejście i chęć. Że rośnie we mnie ta wewnętrzna siła, która pozwala walczyć i na trasie i każdego dnia, w normalnym codziennym życiu.,




komentarze
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

no, a z rzeczy drastycznych- nie mam połowy paznokcia palucha prawej stopy

wygląda to o tyle koszmarnie, że brakuje lewej połowy :hahaha:

po małych dochodzeniu obstawiam 8h w szpilkach na pogrzebie Taty, to wtedy musiało dojść do zniszczeń, które wczoraj wieczorem odkryłam- nie pozostało nic innego jak odciąć "odklejony" fragment

i znowu nici z sandałek :wrrwrr:
Awatar użytkownika
emerce
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 157
Rejestracja: 20 lis 2010, 21:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

JAK SZALEĆ, TO DO KOŃCA

to moje motto życiowe, gdyby ktoś jeszcze nie zauważył :hejhej:


zapisałam się właśnie na Kierat
ale po kolei

Obrazek
sobota- pierwsze moje zawody na orientację
i wiecie, że to świetna zabawa?
im dłużej to trwało, tym bardziej żałowałam że nie wybrałam się na dłuższą trasę
nasza miała 10km (zrobiliśmy 15) i była do machnięcia w góra 2h, a raczej nawet w kierunku 1,5h
niestety, poruszaliśmy się w zespole i mieliśmy tempo najwolniejszego... gość niebiegający, ledwo ciągnął 15min/km z przerwami na papierosa :wrrwrr:

ale najważniejsze było sprawdzić, czy sie podoba, przetestować
nocą to może być lekka masakra z szukaniem tych lampionów, ale przez to zabawa będzie jeszcze fajniejsza :hej:



Obrazek
niedziela- półmaraton po lesie
po trzech edycjach, gdzie wymęczyłam po 2:33
wreszcie poszło mi lepiej i machnęłam 2:21
a i tak się leniłam na trasie, bo cały czas padał deszcz
woda nie robiła na mnie wrażenia, ale często przechodziłam do marszu coby się na spokojnie wysmarkać

zaczynam lubić takie hardcorowe klimaty

i zaczynam się o siebie niepokoić :sss:




no i wczoraj wykludził się kolejny idiotyczny pomysł, ale na razie nic więcej nie powiem :bleble:


komentarze
ODPOWIEDZ