bleez pisze:Przyznam się szczerze, że w Twojej ankiecie zaznaczyłem
Półmaraton jak najbardziej, ale raczej nic ponad to. - ten jeden głos jest mój
. Krzysiek zastanów się dobrze, czy akurat Tobie ten maraton na jesień jest aż tak potrzebny?!? Masz całą masę innych biegów, w których możesz spokojnie brać udział. Jesteś też w miarę młody i szkoda by tego nie wykorzystać, do np. po ścigania się na krótszych dystansach. Sam zauważyłeś, że do jesieni zostało pól roku - to i dużo i mało czasu. Jeśli byś miał staż biegowy kilkuletni to takie przygotowanie byłoby dla Ciebie pestką - w chwile obecnej, gdy jesteś na etapie marszobiegu może to być trudne. Trudne, nie znaczy niewykonalne. Nie twierdzę, że się nie da przygotować - oczywiści, że się da i pewno jak byś się uparł to go przebiegniesz. Tylko pytanie brzmi - po co? Jeśli upierasz się i chcesz koniecznie zostać maratończykiem, bez względu na wszystko to jak najbardziej....Popatrz na to jednak z innej strony. Czy nie lepiej poczekać nawet do jesieni 2012 i przebiec go w przyzwoitym czasie, wbiegając na metę zadowolonym z wyniku i dobrym samopoczuciu? Trening maratoński kieruje się taką zasadą, że "swoje trzeba wybiegać" - biega się długo i dużo. Tu musisz robić regularne długie wybiegania powyżej 20km. Bez tego trudno jest ukończyć maraton w dobrej formie. Poza tym ja jestem zdania, że debiut powinien, albo musi być udany (show must go on
!!!) - szkoda żebyś wbiegając na metę miał kaca, że połowę dystansu przemaszerowałeś. Zastanów się nad tym!
Pozdro
Och Ty niedobry! Jednak, jako że przyznałeś się do takiego a nie innego głosu w ankiecie to Ci przebaczę.
Poza tym trafił się jeden nicpoń co mi przepowiada, że będzie dobrze jeśli w ogóle półmaraton przebiegnę. ;]
Zdaję sobie sprawę, że maraton w tym roku przy moim niewielkim doświadczeniu to dosyć odważne plany (szczerze, to uwierzyłem że jestem w stanie tego dokonać dopiero na podstawie wyników wspomnianej ankiety). W swoich założeniach kieruję się tym jakie postępy robiłem w zeszłym roku, kiedy to bez żadnego biegowego doświadczenia w przeciągu 2 miesięcy dobiłem do 16 km na treningu bez większego zmęczenia (jeśli chodzi o oddychanie), problem był w tym, że moje stawy kolanowe nie były dla mnie łaskawe. Robiłem zbyt szybkie postępy (patrząc na dystans) i w końcu złapałem kontuzję. Potem miałem przerwę przez parę tygodni i wróciłem do biegania przy tempie ok. 5min/km, może trochę szybszym, i pokonywałem 8-10 km na treningu.
W tym roku, po 4 miesiącach przerwy (w tej chwili planuję systematyczne treningi przez cały rok), postanowiłem że zacznę powoli. Pozwolę swojemu organizmowi dostosować się do wysiłku, stąd te marszobiegi. Od przyszłego tygodnia planuję biegać pełne 25 minut (liczę na tempo rzędu 5:10/km) a następnie zwiększać czas biegu. Wiesz, na stan dzisiejszy raczej bardziej by mi zależało na ukończeniu maratonu niż na jakimś niezwykłym czasie, aczkolwiek chciałbym, żeby bieg nie zajął mi dłużej niż 4 godziny. Twoim zdaniem jaki rezultat mógłby być satysfakcjonujący dla debiutanta?
W sumie nie upieram się aż tak bardzo na maraton, aczkolwiek miło by było osiągnąć ten cel. Najważniejsze jest dla mnie, żebym nie złapał kontuzji, więc jeśli poczuję, że mój organizm nie poradzi sobie na tak długim dystansie to spasuję w tym roku.
Pozdrawiam serdecznie!