Maraton w Wiedniu - na kogo z Polaków stawiacie?
- wysek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
- Krzysztof Janik
- Ekspert/Trener
- Posty: 1084
- Rejestracja: 15 sie 2007, 09:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieganie.pl
- Kontakt:
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
to se tera luknijcie na Mutai w Londynie, jak mu układ nerwowy pozwala latać do 35km. Potem przestaje latać i dla niego maraton mógłby kończyć się właśnie na 35km. No chyba że wreszcie popracował nad długotrwałym rytmem zamiast tylko trenować...
- Krzysztof Janik
- Ekspert/Trener
- Posty: 1084
- Rejestracja: 15 sie 2007, 09:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieganie.pl
- Kontakt:
- Krzysztof Janik
- Ekspert/Trener
- Posty: 1084
- Rejestracja: 15 sie 2007, 09:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieganie.pl
- Kontakt:
- RamboJohn
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 07 lip 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kielce/Kraków
- Kontakt:
W Londynie bardzo szybki maraton:
Emmanuel Mutai 2:04:38 - 4 wynik w historii, rekord trasy
Mary Jepkosgei Keitany 2:19:19 - 4 wynik w historii
Emmanuel Mutai 2:04:38 - 4 wynik w historii, rekord trasy
Mary Jepkosgei Keitany 2:19:19 - 4 wynik w historii
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
...<LONDYN, LONDYN>...
Martin Lel doszedł do siebie po trzyletniej przerwie, na finiszu sprintem drugie miejsce.
mmmmmmm...
Marilson Gomes dos Santos czwarty, 2:06
Martin Lel doszedł do siebie po trzyletniej przerwie, na finiszu sprintem drugie miejsce.
mmmmmmm...
Marilson Gomes dos Santos czwarty, 2:06
mastering the art of losing. even more.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Był rytm na 2:04, czy to tylko moja schiza?, bo już wyraźniej się nie da pokazać...
- ErgoJanek
- Stary Wyga
- Posty: 196
- Rejestracja: 24 lut 2010, 14:36
- Życiówka na 10k: 38:52
- Życiówka w maratonie: 3h28
Ale chyba nie jest to rezultat spełniający minimum Polskiego Związku LA... Coś wiadomo na ten temat? Dość enigmatyczny wpis:Krzysztof Janik pisze: Mimo że nie padł rekord Polski to Heniu zrobił rezultat lepszy od minimum A na IO w Londynie.
http://pzla.pl/index.php?_a=1&kat_id=4&_id=4509
- Krzysztof Janik
- Ekspert/Trener
- Posty: 1084
- Rejestracja: 15 sie 2007, 09:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieganie.pl
- Kontakt:
Oczywiście że nie. Znając PZLA minimum zrobią na poziomie 2:10:30.ErgoJanek pisze:Ale chyba nie jest to rezultat spełniający minimum Polskiego Związku LA... Coś wiadomo na ten temat? Dość enigmatyczny wpis:Krzysztof Janik pisze: Mimo że nie padł rekord Polski to Heniu zrobił rezultat lepszy od minimum A na IO w Londynie.
http://pzla.pl/index.php?_a=1&kat_id=4&_id=4509
-
- Wyga
- Posty: 122
- Rejestracja: 04 cze 2009, 16:25
Biorąc pod uwagę poziom maratonu w Polsce w odniesieniu do reszty świata, wolałbym Mistrzostwa Polski z których pierwszy zawodnik, bez względu na wynik miał kwalifikację do imprezy mistrzowskiej niż jakieś chore minima. Chłopaki startują tam gdzie kasa, robią minima, jak to ktoś ładnie napisał w "laboratoryjnych warunkach" po to, żeby później zejść z trasy na ME, MŚ, IO. Wolałbym na IO w nagrodę wysłać walczaka, który pogubi nogi, przełamie skurcze i pobiegnie 2,15 wygrywając z pozostałymi. Niż zawodnika, który w prowadzonym przygotowanym biegu osiągnie wynik 2:10:30.
Klasyfikowanie ludzi na kibiców z zewnątrz i wewnątrz to teoria, która nadaje się do rozwinięcia w jakiejś pracy doktorskiej Panie Klein, chętnie poczytam więcej na ten temat, bo w obecnej chwili nie potrafię się sklasyfikować.
Byłem kibicem (wewnętrzym/zewnętrznym*) *niepotrzebne skreślić na półmaratonie warszawskim i jakoś mnie wynik nie bardzo podniecał. Patrzyłem, kto będzie pierwszy, kto drugi, kto będzie pierwszy z tych w bawełnianych koszulkach. Czy może jakiś amator na finiszu wyprzedzi nagle dziesięciu innych i dostanie owacje. Patrzyłem czy ktoś ze znajomych biega, jak biegał to pokrzyczałem - dla otuchy. Według Pana Kleina kibic (przypadek kliniczny) patrzy zaślepiony tylko na wynik, czeka na pierwszego na mecie notuje wynik i idzie do domu powiedzieć żonie, że jakiś kenijczyk przebiegł z pragi na mokotów szybciej niż autobus linii 520.
Brakuje mi na tym portalu więcej takich ludzi jak Łukasz Panfil, którzy wiedzą o czym i dla kogo piszą.
Dobranoc !
Klasyfikowanie ludzi na kibiców z zewnątrz i wewnątrz to teoria, która nadaje się do rozwinięcia w jakiejś pracy doktorskiej Panie Klein, chętnie poczytam więcej na ten temat, bo w obecnej chwili nie potrafię się sklasyfikować.
Byłem kibicem (wewnętrzym/zewnętrznym*) *niepotrzebne skreślić na półmaratonie warszawskim i jakoś mnie wynik nie bardzo podniecał. Patrzyłem, kto będzie pierwszy, kto drugi, kto będzie pierwszy z tych w bawełnianych koszulkach. Czy może jakiś amator na finiszu wyprzedzi nagle dziesięciu innych i dostanie owacje. Patrzyłem czy ktoś ze znajomych biega, jak biegał to pokrzyczałem - dla otuchy. Według Pana Kleina kibic (przypadek kliniczny) patrzy zaślepiony tylko na wynik, czeka na pierwszego na mecie notuje wynik i idzie do domu powiedzieć żonie, że jakiś kenijczyk przebiegł z pragi na mokotów szybciej niż autobus linii 520.
Brakuje mi na tym portalu więcej takich ludzi jak Łukasz Panfil, którzy wiedzą o czym i dla kogo piszą.
Dobranoc !
Kto nie był buntownikiem za młodu ten będzie świnią na starość.
-
- Stary Wyga
- Posty: 193
- Rejestracja: 11 lut 2008, 20:38
Z pkt. widzenia czysto statystycznego w Debnie pierwsza trojka MP osiagnela lepsze wyniki sumarycznie niz pierwsza trojka Polakow w Wiedniu.
Brawo dla Henryka za to ze walczyl do konca pomimo ze pewnie w koncowce zdawal sobie sprawe ze nie ma szans na zyciowke i RP.
Szkoda ze nasi zawodnicy tak czesto schodza ostatnio z trasy...ME Barcelona, Warszawa, Krakow....Wieden
Brawo dla Henryka za to ze walczyl do konca pomimo ze pewnie w koncowce zdawal sobie sprawe ze nie ma szans na zyciowke i RP.
Szkoda ze nasi zawodnicy tak czesto schodza ostatnio z trasy...ME Barcelona, Warszawa, Krakow....Wieden
- Pigul
- Wyga
- Posty: 96
- Rejestracja: 16 lut 2011, 10:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kołobrzeg
- Kontakt:
Ja jestem bardzo szarym kibicem, który biega od 3 miesięcy. Powiem tak - interesuje mnie walka w Mistrzostwach Polski w Polsce pośród polskich zawodników. Śrubowanie wyników przy pomocy dopalaczy, jakimi są "zające", to jak koks w kulturystyce. Jeśli chcesz wygrać i zrobić rewelacyjny wynik to walcz sam, biegnij ile sił w nogach i płucach. Walcz sam ze sobą. Pokaż, że masz mocna głowę i zrób rekord Polski, Europy czy Świata. Walcz, bo bieganie to walka z własnymi ułomnościami i słabościami. Mistrzostwa Polski to impreza, w której sam udział powinien nobilitować zawodników. I nie mówcie mi, że za mało płacą itd. Te jedne zawody powinno się wpisać w kalendarz biegowy, jako imprezę w której walczę sercem o najważniejszy tytuł dla Polaka. Kasę można zarabiać na pozostałych zawodach.
Kiedyś udział w zawodach rangi mistrzowskiej był szczytem marzeń młodych ludzi, którzy pragnęli osiągnąć coś na niwie sportowej. Dziś tak skomercjalizowały się imprezy, że najlepsi jeżdżą tam, gdzie więcej się płaci. Wiem, że to ich zawód, ale ... Tu widzę rolę organizatorów, w podniesieniu rangi zawodów rozgrywanych w Polsce.
I na sam koniec. Mistrzem Polski jest ten, kto wygrał w Mistrzostwach Polski, nie zaś ten który wyśrubował wynik przy pomocy "zajączków", trasy bez wybojów itd. Mistrzostwa Polski są w Dębnie. W Wiedniu mogą sobie być Mistrzostwa Austrii. Jeśli tam startuje czołówka i robią wyniki, to są to wyniki maratonu wiedeńskiego, a nie wyniki nieoficjalnych Mistrzostw Polski. Co to jest za nazwa "Nieoficjalne Mistrzostwa Polski"?
Pieprzo.. pieniądze zabiły ducha sportowej rywalizacji, a umniejszanie rangi MP powoduje, że młody narybek nabędzie nawyki komercyjnej rywalizacji.
Wszystkim sportowcom życzę powodzenia i przypomnienia sobie czym była rywalizacja za czasów greckich olimpiad
Kiedyś udział w zawodach rangi mistrzowskiej był szczytem marzeń młodych ludzi, którzy pragnęli osiągnąć coś na niwie sportowej. Dziś tak skomercjalizowały się imprezy, że najlepsi jeżdżą tam, gdzie więcej się płaci. Wiem, że to ich zawód, ale ... Tu widzę rolę organizatorów, w podniesieniu rangi zawodów rozgrywanych w Polsce.
I na sam koniec. Mistrzem Polski jest ten, kto wygrał w Mistrzostwach Polski, nie zaś ten który wyśrubował wynik przy pomocy "zajączków", trasy bez wybojów itd. Mistrzostwa Polski są w Dębnie. W Wiedniu mogą sobie być Mistrzostwa Austrii. Jeśli tam startuje czołówka i robią wyniki, to są to wyniki maratonu wiedeńskiego, a nie wyniki nieoficjalnych Mistrzostw Polski. Co to jest za nazwa "Nieoficjalne Mistrzostwa Polski"?
Pieprzo.. pieniądze zabiły ducha sportowej rywalizacji, a umniejszanie rangi MP powoduje, że młody narybek nabędzie nawyki komercyjnej rywalizacji.
Wszystkim sportowcom życzę powodzenia i przypomnienia sobie czym była rywalizacja za czasów greckich olimpiad
Treningi od 07.01.2011 r.
· Czas: 216 godz. · Dystans: 2453 km · Różnica wzniesień: 5684 km
· Bieg: 534 km · Basen: 80 km + 32 km (wody otwarte) · Rower: 1807 km
· Kalorie: 264.900 C · Waga początkowa: 112 kg · Waga aktualna: 84 kg
· Czas: 216 godz. · Dystans: 2453 km · Różnica wzniesień: 5684 km
· Bieg: 534 km · Basen: 80 km + 32 km (wody otwarte) · Rower: 1807 km
· Kalorie: 264.900 C · Waga początkowa: 112 kg · Waga aktualna: 84 kg
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Co zrobić żeby znowu było prestiżowo i kompletnie na MP?
Coś co jest klarowne i nie wymagające kasy: stworzyć polskie wydanie czegoś na kształt World Marathon Majors, gdzie nagrodą będą IO lub MŚ. Warunek tylko jeden: by być liczonym w klasyfikacji, trzeba zdobyć światowe minimum na MP, ME, MŚ i IO tj. 2:15. Grzecznie ciułasz punkty w 4-letnim okresie rozliczeniowym. Okresy nakładają się na siebie w cyklu 2-letnim. Jeżeli komuś nie pasuje, to mu Skucha ustala indywidualny tok nauczania i wrzuca, wcale niewygórowany poziom, 2:10:30 do zaliczenia. Przy doprecyzowanym mechanizmie punktującym, co roku na MP będzie biegać cała czołówka. Nieważne gdzie i kiedy, ważne że wokół działki Skuchy.
Nie będzie musiał Fredzio zdawać relacji na żywo z tras maratonów, co stację metra i stresować się brakiem sygnału z sieci. Wystarczy rozstawić kilku łepków z notesem i ołówkiem w życie lub pszenicy wokół Dębna i kursować między nimi na ukrainie bez przerzutek.
Coś co jest klarowne i nie wymagające kasy: stworzyć polskie wydanie czegoś na kształt World Marathon Majors, gdzie nagrodą będą IO lub MŚ. Warunek tylko jeden: by być liczonym w klasyfikacji, trzeba zdobyć światowe minimum na MP, ME, MŚ i IO tj. 2:15. Grzecznie ciułasz punkty w 4-letnim okresie rozliczeniowym. Okresy nakładają się na siebie w cyklu 2-letnim. Jeżeli komuś nie pasuje, to mu Skucha ustala indywidualny tok nauczania i wrzuca, wcale niewygórowany poziom, 2:10:30 do zaliczenia. Przy doprecyzowanym mechanizmie punktującym, co roku na MP będzie biegać cała czołówka. Nieważne gdzie i kiedy, ważne że wokół działki Skuchy.
Nie będzie musiał Fredzio zdawać relacji na żywo z tras maratonów, co stację metra i stresować się brakiem sygnału z sieci. Wystarczy rozstawić kilku łepków z notesem i ołówkiem w życie lub pszenicy wokół Dębna i kursować między nimi na ukrainie bez przerzutek.