Wiesz, w Krakowie nie ma większych podbiegów. Przynajmniej ja ich nie dostrzegłam. Raz przejechałam maraton na rolkach, raz go przebiegłam. Jedynymi miejscami, które mogę uznać za nieco trudniejsze, to:
1. okolice 30 km (Plaza, Decathlon) - ten podbieg znałam z widzenia, bo całe studia jeździłam tamtędy na uczelnię, bałam się go bardzo, ale ani na rolkach, ani bez nich nie zwróciłam na niego uwagi - poszedł gładziutko.
2. po 36 km (tam gdzie znad Wisły skręcamy już na Błonia) - kilkanaście kroków, ale dość stromo. Na rolkach (w deszczu) był to koszmar. Rozważałam nawet, czy ich nie ściągnąć i nie dać sobie spokoju z tym wszystkim. Było naprawdę ślisko i ciężko. Gdy więc biegłam, to trochę się niepokoiłam jak to będzie. Jednakże bez rolek na nogach podbieg był ledwo zauważalny. Jak wspomniałam jedynie kilkanaście kroków.
Więcej podbiegów nie pamiętam. Może się mylę, może adrenalina skrzywia moją ocenę, ale wydaje mi się, że reszta trasy jest niemalże płaska jak stół.
PS. Na Wzgórze Wawelskie nie wbiega się

.