asewqt - komentarze
Moderator: infernal
- kubako83
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 897
- Rejestracja: 08 wrz 2009, 08:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Właśnie skończyłem lekturę Sonego Walkmana. Świetne opowiadanie. Jakoś wcześniej je przegapiłem, a dziś czekając na tramwaj przeglądałem bieganie.pl i tak trafiłem. Naprawdę mnie wciągnęło, a zakończenie zaskoczyło – sądziłem, że uda się sprowadzić lekarza, a dzieciak dostanie imię po biegaczu. Ale to nie amerykański film….
Kuba -----> [url=http://www.kuba-pichci.pl]jesteś głodny? zjedz coś![/url] | [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=15372]mój blog[/url] | [url=http://bieganie.pl/forum/posting.php?mode=reply&f=28&t=15605]skomentuj[/url]
- makar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1050
- Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:38:26
Rozumiem, że zamierzasz wystartować w półmaratonie..... Nie wiem, czy to dobra decyzja. Gdybyś jednak tak postanowił, będę Ci kibicować. Zdrówka. I koniecznie weź przy tym nieszczęsnym ketonalu jakąś osłonę na żołądek, choćby reklamowany w tv piastprazol.
ciągle mam nadzieję, że nie wezmę żadnych prochów, ale jak będę musiał to piastprazol też - dzięki Makar.
- makar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1050
- Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:38:26
Trzymam kciuki. Ciężko pracowałeś i należy Ci się dobry wynik za orkę zimą. Naprawdę podziwiałam zacięcie. Z niecierpliwością czekam na relację. Trzymaj się mocno.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
asewqt, mógłbyś zmniejszyć zdjęcia z 12.03? Są fajne, ale chyba odrobinę za duże jak do prezentacji w necie. Np do szerokości 900 pix??
PS Mam bardzo podobne tereny biegowe
PS Mam bardzo podobne tereny biegowe
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
moim zdaniem źle dziać zaczęło się już tu:
a im dalej w las, tym więcej drzew:
samo bieganie albo długie, albo mocne.
pomyśl o treningu jak o brydżu na turnieju; najważniejsze to nie robić głupich błędów.
nawet jeśli czasem wygląda to w taki sposób:
coraz większy szacunek budzi we mnie obserwacja Brada Hudsona:/z 'how to be your own best coach' /
jeśli średnia długość twoich biegów spokojnych jest większa niż 10 mil, to niedługo będziesz miał problem.
/ nie dosłownie, ale taki w każdym razie jest jeden z 'ciekawszych sensów' jakie znalazłem w tej książce
----------
wiadomo, do maratonu długie akcenty trzeba robić, ok.
ale resztę - krócej. chociaż trochę krócej, żeby nogi miały czas odpocząć.
no i jeszcze jedna fajna rzecz od Brada:
6-10 podbiegów ośmiosekundowych na maxa, 1-3 razy w tygodniu.
siła biegowa maksymalna, jako podstawowa ochrona przed kontuzjami.
to nie jest męczaca rzecz /w każdym razie moim zdaniem nawet mniej męcząca niż przebeżki u JS/, spokojnie do zrobienia po większości treningów.
no a zyski są.
-----
reasumując /podkreślam, że to moje prywatne zdanie/.
najgorsze co mógłbyś zrobić, to uwierzyć w:
zamiast zagłuszać painkillerami, posłuchaj swojego ciała, pomyśl co mógłbyś zmienić.
powodzenia, i
zdrówko!
PS im bardziej dorastam biegowo, tym większy szacunek mam do planów Jurka Skarżyńskiego. dopiero teraz zauważam, że to wszystko jest dużo bardziej przemyślane, niż mi się wydawało po pierwszych kilku 'lekturach alternatywnych'
Poniedziałek, 14.03.2011.
15 km bieg ciągły, szybki, tętno od 151 do 158. Greif pisze, żeby wytrzymać takie tętno chociaż na ostatnich 5 km. Udało się utrzymać przez cały dystans.
Po dużej ilości km w weekend nogi były cały trening jakby zdrewniałe i bardzo wymęczone, ale się udało.
Świadomość przyszłości jest optymistyczna.
a im dalej w las, tym więcej drzew:
samo bieganie albo długie, albo mocne.
pomyśl o treningu jak o brydżu na turnieju; najważniejsze to nie robić głupich błędów.
nawet jeśli czasem wygląda to w taki sposób:
i jeszcze jedna sprawa:A jak stoisz to się cofasz. Więc stojąc byłem coraz bardziej zacofany. Nie było radości nie było mocy wszystko było średnie.
coraz większy szacunek budzi we mnie obserwacja Brada Hudsona:/z 'how to be your own best coach' /
jeśli średnia długość twoich biegów spokojnych jest większa niż 10 mil, to niedługo będziesz miał problem.
/ nie dosłownie, ale taki w każdym razie jest jeden z 'ciekawszych sensów' jakie znalazłem w tej książce
----------
wiadomo, do maratonu długie akcenty trzeba robić, ok.
ale resztę - krócej. chociaż trochę krócej, żeby nogi miały czas odpocząć.
no i jeszcze jedna fajna rzecz od Brada:
6-10 podbiegów ośmiosekundowych na maxa, 1-3 razy w tygodniu.
siła biegowa maksymalna, jako podstawowa ochrona przed kontuzjami.
to nie jest męczaca rzecz /w każdym razie moim zdaniem nawet mniej męcząca niż przebeżki u JS/, spokojnie do zrobienia po większości treningów.
no a zyski są.
-----
reasumując /podkreślam, że to moje prywatne zdanie/.
najgorsze co mógłbyś zrobić, to uwierzyć w:
makar pisze:Ciężko pracowałeś i należy Ci się dobry wynik za orkę zimą.
zamiast zagłuszać painkillerami, posłuchaj swojego ciała, pomyśl co mógłbyś zmienić.
powodzenia, i
zdrówko!
PS im bardziej dorastam biegowo, tym większy szacunek mam do planów Jurka Skarżyńskiego. dopiero teraz zauważam, że to wszystko jest dużo bardziej przemyślane, niż mi się wydawało po pierwszych kilku 'lekturach alternatywnych'
mastering the art of losing. even more.
Dzięki za opinię Kulawy Pies. Pytania mam podobne i niektóre opinie podzielam, ale po chwili przychodzą mi do głowy inne myśli, takie jak:
- nie patrząc na słaby podzespół - prawa noga - forma rosła odczuwalnie, fizycznie jest świetnie.
I co? Zmieniać plany? Czy jak wyleczę kontuzję to znowu mi sądzie jakiś podzespół? Ryzyko jest zawsze.
Jeszcze raz powtórzę: forma wzrosła bardzo wyraźnie i jest to kuszące, poczucie siły biegu jest też kuszące.
Czy któryś plan zakłada, że w ostatnim tygodniu siądzie ci kolano, kostka, biodro... ryzyko rośnie wraz z obciążeniami. Minimalizowałem w miarę możliwości ryzyko: gimnastyka, minerały itd...
Więc skoro taki trening służy mojej formie, ale nogi są za słabe na taki trening to trzeba odciążyć nogi. Mam 192 cm wzrostu i 83 kg wagi. Zmniejszymy wagę do 75-77 kg i powinno być lepiej. Dodamy do tego to co piszesz:
"6-10 podbiegów ośmiosekundowych na maxa, 1-3 razy w tygodniu.
siła biegowa maksymalna, jako podstawowa ochrona przed kontuzjami."
i będzie dobrze.
W coś trzeba wierzyć.
- nie patrząc na słaby podzespół - prawa noga - forma rosła odczuwalnie, fizycznie jest świetnie.
I co? Zmieniać plany? Czy jak wyleczę kontuzję to znowu mi sądzie jakiś podzespół? Ryzyko jest zawsze.
Jeszcze raz powtórzę: forma wzrosła bardzo wyraźnie i jest to kuszące, poczucie siły biegu jest też kuszące.
Czy któryś plan zakłada, że w ostatnim tygodniu siądzie ci kolano, kostka, biodro... ryzyko rośnie wraz z obciążeniami. Minimalizowałem w miarę możliwości ryzyko: gimnastyka, minerały itd...
Więc skoro taki trening służy mojej formie, ale nogi są za słabe na taki trening to trzeba odciążyć nogi. Mam 192 cm wzrostu i 83 kg wagi. Zmniejszymy wagę do 75-77 kg i powinno być lepiej. Dodamy do tego to co piszesz:
"6-10 podbiegów ośmiosekundowych na maxa, 1-3 razy w tygodniu.
siła biegowa maksymalna, jako podstawowa ochrona przed kontuzjami."
i będzie dobrze.
W coś trzeba wierzyć.
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
to jest właściwie całkiem rozległy problem, którego nie znalazłem do tej pory explicite porządnie opisanego:
szybki i regularny progres u ambitnych, gdzieś na początku przygody z bieganiem (choć może być i później, chodzi o kilkumiesięczne porządne zabranie się za robotę treningową).
trenujesz coraz więcej, biegasz coraz szybciej. super.
tylko że układ ruchu adaptuje się wolniej do coraz większych obciążeń. w każdym razie wolniej niż rośnie wydolność.
wtedy albo:
1 łapiesz kontuzję
2 zmniejszasz wagę
3 świadomie pracujesz nad wzmocnieniem całego układu ruchu (siłka, ćwiczenia i te wszystkie nudne sprawy)
4 od czasu do czasu robisz 'okresy stabilizacyjne', kiedy godzisz się na brak przyrostów formy i dajesz czas organizmowi na adaptację do nowych prędkości.
-------
wszystko to pięknie wygląda na papierze, ale w praktyce to jest, kuźwa, niemierzalne.
a, jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia - i kiedy przed oczyma stają coraz to smakowitsze życiówki, trudno sobie odmówić.
trudno, coraz trudniej.
zdrówko
szybki i regularny progres u ambitnych, gdzieś na początku przygody z bieganiem (choć może być i później, chodzi o kilkumiesięczne porządne zabranie się za robotę treningową).
trenujesz coraz więcej, biegasz coraz szybciej. super.
tylko że układ ruchu adaptuje się wolniej do coraz większych obciążeń. w każdym razie wolniej niż rośnie wydolność.
wtedy albo:
1 łapiesz kontuzję
2 zmniejszasz wagę
3 świadomie pracujesz nad wzmocnieniem całego układu ruchu (siłka, ćwiczenia i te wszystkie nudne sprawy)
4 od czasu do czasu robisz 'okresy stabilizacyjne', kiedy godzisz się na brak przyrostów formy i dajesz czas organizmowi na adaptację do nowych prędkości.
-------
wszystko to pięknie wygląda na papierze, ale w praktyce to jest, kuźwa, niemierzalne.
a, jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia - i kiedy przed oczyma stają coraz to smakowitsze życiówki, trudno sobie odmówić.
trudno, coraz trudniej.
zdrówko
mastering the art of losing. even more.
- makar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1050
- Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:38:26
Bardzo mi przykro, że tak skończył się ten półmaraton... Dobrze, że dajesz sobie na razie spokój z bieganiem. Wylecz kontuzję, zdrowie najważniejsze. Myślę, że kulawy pies ma rację. Chyba trochę za dużo od siebie wymagasz, może czasami warto trochę odpuścić? To trudne, jeśli kondycyjnie czujesz power, ale myślę, że wyciągniesz wnioski na przyszłość i będzie to już ostatnia kontuzja.... Serdecznie Cię pozdrawiam. Maratony będą też jesienią...
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
niechcący rykoszetem zmotywowałeś mnie, żeby tez wyjśćasewqt pisze:Pada, dżdżysto, wieje...
Ostatnie 4 dni ostra walka była: razem 80 km
I prawie połowa tego ostro.
Pada, dżdżysto, wieje... nareszcie.
“If you want to see who the runners are: see who is out there next time during mother natures next hissyfit.” – wearenotjoggers.com
Właśnie, idę...
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
Niepogoda.Pada, dżdżysto, wieje... nareszcie.
“If you want to see who the runners are: see who is out there next time during mother natures next hissyfit.” – wearenotjoggers.com
Można ją okiełznać. Można ją pokochać.
Ale w poszukiwaniu 'inner true runner' jeszcze piękniej jest zapędzić się za daleko:
poznasz łatwo takiego biegacza - po sylwetce szarpanej wiatrem, nerwowo przecierającego oczy tak chętnie łapiące krople deszczu; rozgrzewającego skostniałe z zimna dłonie.
- i wszystko to przy pogodzie słonecznej i bezwietrznej ...
zdrówko
mastering the art of losing. even more.