atalanta pisze:
nie pisałam o kimś kto trenuje trójbój siłowy tylko o statystycznym bywaczu siłowniowym; kimś kto również zażywa aerobów. Statystyczna bywalczyni zajec fitness - da sobie radę na siłowni z obciążeniem dostosowanym do jej potrzeb. Statystyczny bywacz siłowniowy nie da sobie rady z zajęciami dostosowanymi do jego potrzeb (albo da sobie raz, ale więcej nie pójdzie - zbyt męczące
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
) bo lubi sobie trenowac tak żeby wilk był syty ale coby się za bardzo nie zmeczyc
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Statystycznie - z moich 7-letnich doświadczeń z 5 różnych siłowni - wygląda to dokładnie odwrotnie
Statystyczny bywalec ma konkretne cele treningowe (statystycznie najczęściej masa) i nie będzie sobie psuł efektów aerobami. Najczęściej poza rozgrzewką nie widuję mężczyzn na maszynach do aerobów
![:nienie:](./images/smilies/nienie.gif)
Treningi robią za to często do upadłego, pocąc się przy tym niemiłosiernie, wykrzywiając, sapiąc, postękując i krzycząc.
Statystyczne bywalczynie najczęściej występowały w okolicy początku roku (ofiary wiadomych postanowień), okresu przedwakacyjnego i początku roku akademickiego. Bywalczyń było statystycznie 4-5 i znikały średnio po 1-2 tygodniach. Statystyczny trening wykonywały za pomocą czytania czasopism na rowerze. Statystyczne 20% bywalczyń robiło trening siłowy - za pomocą hantli o wadze 2-3 kg... Nie wiem, czy można to nazwać 'obciążeniem dostosowanych do ich potrzeb', bo obserwując je, trudno odgadnąć, jakie to potrzeby.
Możliwe, że bywamy w odmiennych miejscach - jak kiedyś byłam przez godzinę w Holmes Place, to rzeczywiście kobiet była tam 1/3, ale żadna nie robiła w tym czasie treningu siłowego (ćwiczyły na bieżniach, rowerach i jakichś elektronicznych platformach). Rzecz gustu pewnie.
To jest co prawda tylko dygresja.
Wydaje mi się, że tak, część ludzi jest po prostu zbyt leniwa, żeby uprawiać sport. Nie ma też takiej tradycji ani mody w Polsce. Pokolenie naszych rodziców (mam "40 minus") nie uprawiało sportu (statystycznie) - bo trudno nazwać regularnym uprawianiem sportu weekendowe przejżdżki rowerowe albo grę z dziećmi w siatkówkę plażową na wakacjach. Nie mamy więc naturalnych wzorców, nie nauczyliśmy się, że sport to coś normalnego i ma w życiu stałe miejsce.
Nie wiem, czy obecnie więcej mężczyzn uprawia sport - trzeba by zrobić jakieś badania na miarę spisu narodowego, żeby się dowiedzieć, bo może kobiet na aerobikach jest (statystycznie
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
) więcej, niż mężczyzn na siłowniach.
Wiele kobiet twierdzi, że "bieganie to nie dla nich", bo nigdy nie próbowały. Albo po pierwszym razie się zniechęciły, bo zasuwały za szybko. Ale nie można też wykluczyć, że komuś bieganie może się nie podobać, że nie złapie bakcyla, że ma akurat inne potrzeby i więcej radości / zdrowia / satysfakcji da mu aerobik albo pływanie.
Wydaje mi się, że kobiet jest mało na biegach ulicznych, bo myślą, że te biegi są dla najlepszych - wspomnienie z czasów szkolnych, kiedy na zawody jeździła garstka 'wyczynowców'. Z czasem to się zmieni, ale chyba najważniejsze byłoby przemycanie informacji o biegach (maratonach, biegach ulicznych i bieganiu amatorskim w ogóle) do ogólnopolskich mediów o tematyce nie-sportowej. Bo na forum Bieganie.pl albo na maratonypolskie.pl zaglądają tylko ci, co już biegają. A ta niebiegająca reszta czyta pewnie Wyborczą albo Nasz Dziennik
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
, ogląda zwykłe programy w tv, gdzie nie ma o tym ani słowa. A jak już jest, to w kontekście groźby korków i objazdów albo rekordów ustanawianych przez zawodowców. Albo odchudzania.