a propos Murakamiego - czytałem jedynie Tańcz, tańcz, tańcz, na pewno nie był to dobry wybór na początek, ale tak mnie ta książka zraziła, że długo go unikałem, aż tu nagle książka o bieganiu. Nie rozumiem jego fenomenu, dla mnie pisze on zbyt krótkie zdania, akcja w Tańcz, tańcz, tańcz dosłownie odbijała się od ścian, miałem wrażenie, że autor na siłę próbuje ją skończyć - jedyne co było ciekawe to wzmianki o tym czego słuchał główny bohater

czy książka o bieganiu jest inna?
edit:
-przepraszam, nie przeczytałem poprzednich stron - czyli moje obawy się potwierdzają, do tej pory słyszałem same zachwyty i już myślałem że nie znam się na takiej literaturze
obecnie zaczytuję się w Virgini Woolf "Do latarni morskiej" - pewnie bluźnie, ale podoba mi się bardziej niż Pani Dalloway

a w przerwie S. LEM "MOLOCH" - zbiór felietonów, niesamowicie ciekawa pozycja!