Blondynka jedzie do Kenii
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 01 mar 2011, 02:54
- Życiówka na 10k: 30:03
- Życiówka w maratonie: brak
witam, dolaczam sie do gratulacji:) Relacja dobra ale nie wspaniala, poniewaz duzo jest rzeczy niedociagnietych i nie prawdziwych do konca!!
typu ze jedenie jest nieurozmajicone. ze kawa nie moze obudzic tak samo jak polska kawa, ze nie ma chleba takiego jak w polsce, ze biegacze kenijscy ida na 30stke na tczo( to jest nie do konca prawda). Jeszcze kilka rzeczy moge wytknac nieprawdziwych do konca jezeli chodzi o ta relacje. Ale dla wiadomosci polskich kibicow, relacja jest wspaniala:)!! Dla mnie jest tylko dobra , poniewaz duzo jest niedociagniec jezeli chodzi o glebsze zycie kenisjkich biegaczy. Ale rozumiem ze Ola mieszka w hotelu gdzie wszytko podane na tacy wiec nie moze nic powiedziec o tym co sie naprawde dzieje u kenijskich biegaczy poniewaz nie mieszka z nimi, nie je tak naprawde tego co oni jedza(w obozie gdzie mieszkaja) i nie wie tak naprawde do konca jak trenuja. To trzeba tam pojechac i z nimi mieszkac w pokoju i obozie!
Mowie to z wlasnego doswiadczenia bo mieszkalem 3 tygodnie na takim obozie,spalem, trenowalem, jadlem to co oni:) gotowalem itp. (w keni bylem 4 tyg)
Zgadzam sie co do tego ze nie warto pytac sie kenijczykow o wyniki i czasy, zawsze zmyslaja tylko zeby sie pokazac!! zawsze!!!
Jezeli chodzi o mariusza to sie nie dziwie ze po tak krutkim pobyce w tak wysokich gorach i tak trudnym terenie jak kenia prezenutje( a jast bardzo gorzysty i ciezki) trzeba byc bardzo dobrze przygotowanym to raz, a po drugie trzeba tam conajmiej siedziec i trenowac z nimi okolo 3 tyg i wtedy dopiero mozna powiedziec ze biega sie dobrze:) jezeli ktos sie decyduje na wyjazd do keni-biegowy treningowy, nie oplaca sie jechac na 3 tyg, mowie o dlugodystansowcach. z gory trzeba jechac na 2 miechy zeby normalnie potrenowac, pierwsze 3 tyg to jest meczarnia i dochodzenie do siebie. Ja w 3 tyg pobytu na kampie w keni i bieganiu z kenijczykami. ( mieszkalem na 2600m ) a biegalismy w lesie na 2550 w gol i w gore na 2800m -nawet. i przebieglem z nimi jeden dlugi trening po 2i pol tyg treningu codziennie o 6 rano, (oni trenuja 3 razy dziennie- jezeli nie maja dlugiego rozbiegania(raz dziennie) albo faltrek- to 2 razy dziennie. to przebieglem z nimi 24km, pierwsze 10 km dalem rade pobiec w grupie ponizej 3:20 km, ale jak zaczeli przyspieszac i na liczniku widzialem ze biegne po 3:10 to zwolnilem bo i tak nie moglem juz trzymac bo mialem 10 km w nogach a oni nie dosc ze ja na licziku mialem 3:10 to nimi mi uciekali jeszcze biegli ponizej 3 min na km-kilka km-masakra jednym slowem!! przebieglem 24km bo taki byl tren w 1:35 ale najszybsi keniole z grupy pobiegali to po 1:25 i mowili ze wolno dzisiaj zaczeli bo ja bylem:) hahaha:) a w to moge uwierzyc, bo byli w grupie tacy biegacze co maja zyciwki 59 min na polowke albo 2:06 w maratonie!! wiec w to moglem uwierzyc:)
Mam nadzieje ze oli i ekipie udal sie wyjazd i pozdrawiam Wojtek Kopec
typu ze jedenie jest nieurozmajicone. ze kawa nie moze obudzic tak samo jak polska kawa, ze nie ma chleba takiego jak w polsce, ze biegacze kenijscy ida na 30stke na tczo( to jest nie do konca prawda). Jeszcze kilka rzeczy moge wytknac nieprawdziwych do konca jezeli chodzi o ta relacje. Ale dla wiadomosci polskich kibicow, relacja jest wspaniala:)!! Dla mnie jest tylko dobra , poniewaz duzo jest niedociagniec jezeli chodzi o glebsze zycie kenisjkich biegaczy. Ale rozumiem ze Ola mieszka w hotelu gdzie wszytko podane na tacy wiec nie moze nic powiedziec o tym co sie naprawde dzieje u kenijskich biegaczy poniewaz nie mieszka z nimi, nie je tak naprawde tego co oni jedza(w obozie gdzie mieszkaja) i nie wie tak naprawde do konca jak trenuja. To trzeba tam pojechac i z nimi mieszkac w pokoju i obozie!
Mowie to z wlasnego doswiadczenia bo mieszkalem 3 tygodnie na takim obozie,spalem, trenowalem, jadlem to co oni:) gotowalem itp. (w keni bylem 4 tyg)
Zgadzam sie co do tego ze nie warto pytac sie kenijczykow o wyniki i czasy, zawsze zmyslaja tylko zeby sie pokazac!! zawsze!!!
Jezeli chodzi o mariusza to sie nie dziwie ze po tak krutkim pobyce w tak wysokich gorach i tak trudnym terenie jak kenia prezenutje( a jast bardzo gorzysty i ciezki) trzeba byc bardzo dobrze przygotowanym to raz, a po drugie trzeba tam conajmiej siedziec i trenowac z nimi okolo 3 tyg i wtedy dopiero mozna powiedziec ze biega sie dobrze:) jezeli ktos sie decyduje na wyjazd do keni-biegowy treningowy, nie oplaca sie jechac na 3 tyg, mowie o dlugodystansowcach. z gory trzeba jechac na 2 miechy zeby normalnie potrenowac, pierwsze 3 tyg to jest meczarnia i dochodzenie do siebie. Ja w 3 tyg pobytu na kampie w keni i bieganiu z kenijczykami. ( mieszkalem na 2600m ) a biegalismy w lesie na 2550 w gol i w gore na 2800m -nawet. i przebieglem z nimi jeden dlugi trening po 2i pol tyg treningu codziennie o 6 rano, (oni trenuja 3 razy dziennie- jezeli nie maja dlugiego rozbiegania(raz dziennie) albo faltrek- to 2 razy dziennie. to przebieglem z nimi 24km, pierwsze 10 km dalem rade pobiec w grupie ponizej 3:20 km, ale jak zaczeli przyspieszac i na liczniku widzialem ze biegne po 3:10 to zwolnilem bo i tak nie moglem juz trzymac bo mialem 10 km w nogach a oni nie dosc ze ja na licziku mialem 3:10 to nimi mi uciekali jeszcze biegli ponizej 3 min na km-kilka km-masakra jednym slowem!! przebieglem 24km bo taki byl tren w 1:35 ale najszybsi keniole z grupy pobiegali to po 1:25 i mowili ze wolno dzisiaj zaczeli bo ja bylem:) hahaha:) a w to moge uwierzyc, bo byli w grupie tacy biegacze co maja zyciwki 59 min na polowke albo 2:06 w maratonie!! wiec w to moglem uwierzyc:)
Mam nadzieje ze oli i ekipie udal sie wyjazd i pozdrawiam Wojtek Kopec
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hej, dzięki za pozdrowienia, wyjazd, jeszcze trwa...)Wojtek.K pisze:witam, dolaczam sie do gratulacji:) Relacja dobra ale nie wspaniala, poniewaz duzo jest rzeczy niedociagnietych i nie prawdziwych do konca!!
typu ze jedenie jest nieurozmajicone. ze kawa nie moze obudzic tak samo jak polska kawa, ze nie ma chleba takiego jak w polsce, ze biegacze kenijscy ida na 30stke na tczo( to jest nie do konca prawda). Jeszcze kilka rzeczy moge wytknac nieprawdziwych do konca jezeli chodzi o ta relacje. Ale dla wiadomosci polskich kibicow, relacja jest wspaniala:)!! Dla mnie jest tylko dobra , poniewaz duzo jest niedociagniec jezeli chodzi o glebsze zycie kenisjkich biegaczy. Ale rozumiem ze Ola mieszka w hotelu gdzie wszytko podane na tacy wiec nie moze nic powiedziec o tym co sie naprawde dzieje u kenijskich biegaczy poniewaz nie mieszka z nimi, nie je tak naprawde tego co oni jedza(w obozie gdzie mieszkaja) i nie wie tak naprawde do konca jak trenuja. To trzeba tam pojechac i z nimi mieszkac w pokoju i obozie!
Mowie to z wlasnego doswiadczenia bo mieszkalem 3 tygodnie na takim obozie,spalem, trenowalem, jadlem to co oni:) gotowalem itp. (w keni bylem 4 tyg)
Zgadzam sie co do tego ze nie warto pytac sie kenijczykow o wyniki i czasy, zawsze zmyslaja tylko zeby sie pokazac!! zawsze!!!
Jezeli chodzi o mariusza to sie nie dziwie ze po tak krutkim pobyce w tak wysokich gorach i tak trudnym terenie jak kenia prezenutje( a jast bardzo gorzysty i ciezki) trzeba byc bardzo dobrze przygotowanym to raz, a po drugie trzeba tam conajmiej siedziec i trenowac z nimi okolo 3 tyg i wtedy dopiero mozna powiedziec ze biega sie dobrze:) jezeli ktos sie decyduje na wyjazd do keni-biegowy treningowy, nie oplaca sie jechac na 3 tyg, mowie o dlugodystansowcach. z gory trzeba jechac na 2 miechy zeby normalnie potrenowac, pierwsze 3 tyg to jest meczarnia i dochodzenie do siebie. Ja w 3 tyg pobytu na kampie w keni i bieganiu z kenijczykami. ( mieszkalem na 2600m ) a biegalismy w lesie na 2550 w gol i w gore na 2800m -nawet. i przebieglem z nimi jeden dlugi trening po 2i pol tyg treningu codziennie o 6 rano, (oni trenuja 3 razy dziennie- jezeli nie maja dlugiego rozbiegania(raz dziennie) albo faltrek- to 2 razy dziennie. to przebieglem z nimi 24km, pierwsze 10 km dalem rade pobiec w grupie ponizej 3:20 km, ale jak zaczeli przyspieszac i na liczniku widzialem ze biegne po 3:10 to zwolnilem bo i tak nie moglem juz trzymac bo mialem 10 km w nogach a oni nie dosc ze ja na licziku mialem 3:10 to nimi mi uciekali jeszcze biegli ponizej 3 min na km-kilka km-masakra jednym slowem!! przebieglem 24km bo taki byl tren w 1:35 ale najszybsi keniole z grupy pobiegali to po 1:25 i mowili ze wolno dzisiaj zaczeli bo ja bylem:) hahaha:) a w to moge uwierzyc, bo byli w grupie tacy biegacze co maja zyciwki 59 min na polowke albo 2:06 w maratonie!! wiec w to moglem uwierzyc:)
Mam nadzieje ze oli i ekipie udal sie wyjazd i pozdrawiam Wojtek Kopec
Nie wiem, w której części Kenii przebywałeś, ale Ola była w Iten i tu, jeśli chodzi o jedzenie, takie są realia. Nie mieszkamy w hotelu, tylko w pensjonacie prowadzonym przez Kenijczyków. Tak dużą grupą raczej nie moglibyśmy (z naszym europejskim usposobieniem) dobrze trenować mieszkając z Kenijczykami. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale jeśli Tobie się to udało, to super. Pewnie inaczej jest w pojedynkę. Sporo tu jest białoskórych biegaczy, którzy przybywają trenować w legendarnym miejscu, ale mało który mieszka z grupą Kenijczykó.
Chyba masz rację, jeśli chodzi o dłługi pobyt tutaj - 3 tygodnie to za mało - zarówno, żeby spokojnie potrenować, jak i żeby zrobić kompleksowe badania antropologiczne:). Do Iten w wieku 17 lat przyjechało dwóch chłopaków z Nowej Zelandii (zaczęli od Etiopii). Z początku byli nieco zagubieni, opiekował się nimi Shaheen. Pierwsze 2 lata wdrażali się w kenijskie życie, jedzenie, treningi. Dopiero w zewszłym sezonie (po upływie bodajże 4 lat) coś zaskoczyło, pobiegli w okolicach 13.20 na 10 km. Ich historię postaram się jakoś opisać, żeby nie tworzyć legend, ale można na ich przykładzie zaryzykować tezę, że sam pobyt i mieszkanie z Kenijczykami, udział w ich treningach jest dla obcych (szczególnie osób z nizin) dość niebezpieczny. Moim zdaniem pierwszy raz w Kenii powinien być "cywilizowany" - choć brzmi to jak zdanie polskiego lalusia - chyba że traktujemy go jako fajną wycieczkę lub jedziemy tam pobyć we wczesnym okresie przygotowawczym (ja mam niestety takie amatorskie skrzywienie, że mi się ta wizja bardziej podoba:))
To moje spostrzeżenie, ale jeśli Tobie wyszedł od razu rewelacyjnie pierwszy sezon po pobycie w Kenii, to pewnie to nieprawda. Zresztą ciekawy temat poruszyłeś, nie jestem fozjologiem i nie mam za sobą wielu lat doświadczeń, ale mam wrażenie, że w Iten wszystkie składowe - ukształtowanie terenu, żarcie, kultura, wpływ zachodnich menagerów i trenerów, wyoskość, mikroklimat - są na tyle inne, niż w jakimkolwiek miejscu w Europie, że ich wpływ na biegaczy z Europy jest zasadniczy i dla każdego z osobna specyficzny. Nie jest to może specjalnie odkrywcze.
Aha, materiał Oli jest na temat Iten. Cykl reportaży dotyczy Iten. Opisują to, co widzimy tu, w Iten na co dzień. Trudno więc zgadywać, jak jest w innych miejscach.
Piszesz, że nieprawdą jest, że jedzenie nie jest urozmiacone - otóż jestem tu drugi raz i widzę, że w Iten nie jest urozmaicone, a to co jemy my, w większości jedzą Kenijczycy, tyle, że np. przez 2 dni podobną potrawę - może w innych rejonach jest inaczej. Co nie znaczy, że jedzenie nie jest dobre - jest dobre, ale jak dla Europejczyków nieco monotonne!
Piszesz, że nieprawdą jest, że idąc na 30-tkę nic przedtem nie jedzą, otóż są tacy, którzy coś jedzą, ale większość, których spotkaliśmy w Iten jedzie tylko na czaju (rano, wieczorem się najadają).
Pozdro
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 01 mar 2011, 02:54
- Życiówka na 10k: 30:03
- Życiówka w maratonie: brak
Witam ponownie,
Nie pisze takich rzeczy zeby kogos rozloscic, czy uprzykrzyc. pisze moje zdanie z mojego marnego doswiadczenia jakie przezylem w Keni. Ja byle w keni w grudniu i stycznu, pojechalem tam z Kolega ze szkoly-kenijczykiem. Mieszkalem u niego najpierw w rodzinnej miejscowosci, bez swiatla bez sklepow bez niczego, ale to tylko 3 dni:) jadlem swojskie jedzenie prosto z ogrodka- jego mam gotowala. Potem pojechalem z jego bratem na capmp Chepcorio- jak zejdziesz troszek w dol Iten w strone Kabarnet, jest mam znak Iten , pujdziesz w prawo i widzisz valley, to jak popatrzysz daleko w przud widzisz taki cypel w oddali 2800m nad poziomem morza, widac ze jest wyzej, to wlasnei tam jest Camp wydaje sie ze blisko, a tak naprawde w inna strone od eldoret- 1h z iten do eldoret, i 50 min z eldoret w druga strone. Tam jest mniesza miejscowosc, ale jest bardzo duzo campow po drodze, miedz innymi jest camp Dr. Rosa-jak sie spytasz kenijczykow na trasie to ci powiedza gdzie, widac z ulicy ten camp. ale ja mieszkalem troszke wyzej i dalej!! mieszka tam duzo kenijskich biegaczy. jest tam camp tez biegaczy ktorzy czekaja na oferte stypendium z USA. bylem w Iten i nie podobalo mi sie tam. mojim zdaniem tam gdzie ja bylem wylo owiele lepiej niz w Iten. bylo mnustwo tras do biegania kazda w inna strone - Laps 16km, 24km, 10 km itp rozne kazda inna!! rowiej jest o tyle lepiej ze jest wielki las 2 km od kampu i jest tam w miare plasko jak na kenie i gory. i tam zazwyczaj biegaja tempo czy falterk wszyscy:) moge sie pochwalic ze wytrzymalem 3 oddcinki faltrek z 20:P haha normalnie masakra , biegali 20x2min na 2 minutowej przerwie. muj zegarek zmierzyl odcinek 2 minutowy 730m:) 2500m nad poziomem morza w lesie:) o tyle jest dobrze ze w lesie jest chlodniej i nie ma tego razacego slonca dlatego to miejsce jesty wspaniale:) w inna strone mozesz pobiec w gory, na ten cypel 2800m nad poziomem morza!! buduja tam hotel nad samym klifem(valley), bardzo ladny budynek! rowniez jak chcesz zrobic dlugie podniegi , oni tam robia leca w dol valley- raz pobieglem, i tak mnie zmotywowali ze zdychalem, prychalem , nogi odmawialy i rece tez ale zbieglem i podbieglem, razem wyszlo 2:30 min biegu!! wbiegasz najpierw z campu na 2770m i biegniesz w dol, do 2070m, a potem podiegasz 7 km, kazde 100m to okolo 1 km podbiegu, podbieglem to w 48 min , chcialem ukonczyc a to bylo w 2 tygodniu wiec jeszcez tej mocy takiej nie mialem jak w 3 tyg:) w 3 tyg 16k po gorach- jak oni to nazwyaja moderate tempo:) hah do tej pory mnie to smieszy. zaczynaj po 7 min km, 6min, i jak czas udezy pomiedzy 25-30 min, zaczyna sie big:) biegna po 3:30 -3:20 a juz jak konczylem to mialem na zegarze 3 min na km:) ale pod ostatnia gore zero mocy , raz jak polecialem z nimi to 3 km pobieg byl- myslalem ze padne , tylko modlilem sie kiedy sie skonczy:) ale oni tak cie motywuja ze normalnie organizm wykrzesa ostatnie poty, nogi odmawiaja , w mojim przypadku mialem problem z rekoma, po 2 km podbiegu (w nogach juz mialem 6 km ) i nie myscie sobie ze podbieg zwalniaja, oni jeszcze przyspieszaja i staraja trzymac!! to ja podbiegalem piwrsze 2 km po 3:40 na km to odchodzili ale czekali na mnie i mowili ze moge to pobiec z nimi - tak mi na psyche jechali ze moge i podbiegalem potem jak juz troche zbiegu i plaskiego zlapalem juz bylo dobrze:) no ale nie bede opowiadal za duzo:) Iten po za tym jest drogie co do tego miejsca:) u mnie pokuj w miare dobre warunki(ja mieszkalem z bratem kolegi wiec mieszkalem w najslabszych awrunkach- male nasz pokuj 2 lozka -6 euro na miesiac) ale te lepsze okolo 17 euro na miecha:)- i tam juz jest lazienka i ten ich smieszny prysznic:) ale ja bym wsztko dal zeby wrocic i trenowac w tych slabych warunkach i jesc to co oni i wstawac o 6 rano i zapierdalac jak dzik!! Po za tym ja bylem 3 tyg na kampie, ja kupywalem jedzenie dla mnie i brata, wyosilo mnie okolo 2-3 dolcow na dzien, z mlekiem itp. czasami 1 dolar jedznie kazdego dnia mialem inne przez 3 tyg , zawsze cos innego oferowali. zawsze cos innego przynosil z ogrodka!! nie maja przypraw ale potrafia przyprawic wazywami tak ze smak jest taki ze masakra!! mieso kupuje sie na mniejscu codziennie swierze!! wszytko swierze z ogrodka!! mieso kurczak, got, baraina, krowa- wiec jest duzy wybor!! chleb w eldoret jest taki sam jak w polsce!! jest tam jedna piekarnia i maja chleb na standardy eurpejskie:)
Nie znamy sie, personalnie chodz chyba kilka razy z Toba biegalem w jakims biegu na stadionie.
mialem kontuzje achillesa i sie dalej z nia mecze ale juz sie tak przyzwyczajilem ze nie zwazam na to ze mnie achilles boli robie wszystko. chodz przyznam ze czasami nie na 100% bo bol jest za duzy i jednak jakis tam strach jest zerwania tego sciegna!
nararazie nie mialem sezonu udanego tutaj w USA, ale mam nadzieje ze ten sezon wyjdzie. Hala nie wyszla bo zachorowalem i bralem bardzo ciezkie antybiotyki , bo nie moglem szklanki z woda podniesc i stracilem 1 tydzien treningu a naprawde bylo dobrze. pobieglem w czasie choroby oslabiony juz lekko, ale dopiero to byly poczatki chroby po tem biegu tydzien mialem stracony. 4:14 na mile , z tym ze pojechalem na dobry bieg (trener tak mowil ze sa ludzie ponizej 4 min na mile)chcialem polamac 4:10 bo juz dawno tak szybko nie biegalem- a jestem raczej typem dlugodystansowym i szybkosci mam zero. wiec bieg sie tak ulozyl ze prowadzilem do 1200m , pierwsze 800m mialem w 2:01 , nie zwazalem na to ze wszyscy sie czaja, poprostu chcialem cos nabiegac i poszedlem mocno. no i niestety nike starczylo po 1200m!! i wyszlo 4:14 no wiec strasznei wolno pobieglem drugie 800m. troche sie zalamalem bo treningi po keni strasznei robilem mocne, zarowno szybkosciowo i wytrzymalosciowo. no i troche mnie podlamalo to i ta choroba, ale naszczecie antybiotyki doprowadzily mnie do zdrowia i teraz trenuje normalnie i znowu forma rosnie:) przygotowuje sie na belki -ale tylko dlatego ze najlatwiej sie dostac na mistrzostwa USA(studenckie) ale jak belki mi wyjda to bede staral sie 2 czesc do 10 przygotowac, bo robie treningi pod belki i 10km, a tez staram sie utrzymac szybkosc:) zobaczymy czy cos z tego wyjdzie w tym sezonie i czy te 4 tyg w keni zaprocentuje:) dam relacje jak zaprocentuje. ale wiem napewno ze jest duzo lepiej niz wylo przez 5 lat, pod wzgledem wytrzymalosci i szybkosci:) i zarowno szybkosci wytrzymalosciowej(czy jakos tak) a tego ostatniego to wcale nie bylo!!!! np zrobilem w tamtym tyg 16 km ciaglego w grosie na petli 16 km:) taka mamy petle, czesc po szosie , bo niestety w USA ciezko jest znalesc tereny bez szosy chyba ze wybijesz na pustynie, nowy mexyk, arizona, california, colorado)- tam tego wiecej. 16km wyszlo po 3:15 na km:) czulem sie bardzo dobrze, tentno tez niskie:) wiec jest dobrze, nie spodziewalem sie ze bede w takiej formie. ale taka zaleznosc ktora nigdy mnie raczej nie dotyczyla w zyciu biegowym.
Trening kazdy moze zrobic, ale juz na zawodach ciezej jest cos pobiec- odpukac, mam nadzieje ze mnie to dalej nie bedzie dotyczic i cos polece w tym roku wkoncu, bo dlugo na taka forme czekalem!!
Pozdrawiam i zycze udanych lowow w Keni w taim razie:)
Nie pisze takich rzeczy zeby kogos rozloscic, czy uprzykrzyc. pisze moje zdanie z mojego marnego doswiadczenia jakie przezylem w Keni. Ja byle w keni w grudniu i stycznu, pojechalem tam z Kolega ze szkoly-kenijczykiem. Mieszkalem u niego najpierw w rodzinnej miejscowosci, bez swiatla bez sklepow bez niczego, ale to tylko 3 dni:) jadlem swojskie jedzenie prosto z ogrodka- jego mam gotowala. Potem pojechalem z jego bratem na capmp Chepcorio- jak zejdziesz troszek w dol Iten w strone Kabarnet, jest mam znak Iten , pujdziesz w prawo i widzisz valley, to jak popatrzysz daleko w przud widzisz taki cypel w oddali 2800m nad poziomem morza, widac ze jest wyzej, to wlasnei tam jest Camp wydaje sie ze blisko, a tak naprawde w inna strone od eldoret- 1h z iten do eldoret, i 50 min z eldoret w druga strone. Tam jest mniesza miejscowosc, ale jest bardzo duzo campow po drodze, miedz innymi jest camp Dr. Rosa-jak sie spytasz kenijczykow na trasie to ci powiedza gdzie, widac z ulicy ten camp. ale ja mieszkalem troszke wyzej i dalej!! mieszka tam duzo kenijskich biegaczy. jest tam camp tez biegaczy ktorzy czekaja na oferte stypendium z USA. bylem w Iten i nie podobalo mi sie tam. mojim zdaniem tam gdzie ja bylem wylo owiele lepiej niz w Iten. bylo mnustwo tras do biegania kazda w inna strone - Laps 16km, 24km, 10 km itp rozne kazda inna!! rowiej jest o tyle lepiej ze jest wielki las 2 km od kampu i jest tam w miare plasko jak na kenie i gory. i tam zazwyczaj biegaja tempo czy falterk wszyscy:) moge sie pochwalic ze wytrzymalem 3 oddcinki faltrek z 20:P haha normalnie masakra , biegali 20x2min na 2 minutowej przerwie. muj zegarek zmierzyl odcinek 2 minutowy 730m:) 2500m nad poziomem morza w lesie:) o tyle jest dobrze ze w lesie jest chlodniej i nie ma tego razacego slonca dlatego to miejsce jesty wspaniale:) w inna strone mozesz pobiec w gory, na ten cypel 2800m nad poziomem morza!! buduja tam hotel nad samym klifem(valley), bardzo ladny budynek! rowniez jak chcesz zrobic dlugie podniegi , oni tam robia leca w dol valley- raz pobieglem, i tak mnie zmotywowali ze zdychalem, prychalem , nogi odmawialy i rece tez ale zbieglem i podbieglem, razem wyszlo 2:30 min biegu!! wbiegasz najpierw z campu na 2770m i biegniesz w dol, do 2070m, a potem podiegasz 7 km, kazde 100m to okolo 1 km podbiegu, podbieglem to w 48 min , chcialem ukonczyc a to bylo w 2 tygodniu wiec jeszcez tej mocy takiej nie mialem jak w 3 tyg:) w 3 tyg 16k po gorach- jak oni to nazwyaja moderate tempo:) hah do tej pory mnie to smieszy. zaczynaj po 7 min km, 6min, i jak czas udezy pomiedzy 25-30 min, zaczyna sie big:) biegna po 3:30 -3:20 a juz jak konczylem to mialem na zegarze 3 min na km:) ale pod ostatnia gore zero mocy , raz jak polecialem z nimi to 3 km pobieg byl- myslalem ze padne , tylko modlilem sie kiedy sie skonczy:) ale oni tak cie motywuja ze normalnie organizm wykrzesa ostatnie poty, nogi odmawiaja , w mojim przypadku mialem problem z rekoma, po 2 km podbiegu (w nogach juz mialem 6 km ) i nie myscie sobie ze podbieg zwalniaja, oni jeszcze przyspieszaja i staraja trzymac!! to ja podbiegalem piwrsze 2 km po 3:40 na km to odchodzili ale czekali na mnie i mowili ze moge to pobiec z nimi - tak mi na psyche jechali ze moge i podbiegalem potem jak juz troche zbiegu i plaskiego zlapalem juz bylo dobrze:) no ale nie bede opowiadal za duzo:) Iten po za tym jest drogie co do tego miejsca:) u mnie pokuj w miare dobre warunki(ja mieszkalem z bratem kolegi wiec mieszkalem w najslabszych awrunkach- male nasz pokuj 2 lozka -6 euro na miesiac) ale te lepsze okolo 17 euro na miecha:)- i tam juz jest lazienka i ten ich smieszny prysznic:) ale ja bym wsztko dal zeby wrocic i trenowac w tych slabych warunkach i jesc to co oni i wstawac o 6 rano i zapierdalac jak dzik!! Po za tym ja bylem 3 tyg na kampie, ja kupywalem jedzenie dla mnie i brata, wyosilo mnie okolo 2-3 dolcow na dzien, z mlekiem itp. czasami 1 dolar jedznie kazdego dnia mialem inne przez 3 tyg , zawsze cos innego oferowali. zawsze cos innego przynosil z ogrodka!! nie maja przypraw ale potrafia przyprawic wazywami tak ze smak jest taki ze masakra!! mieso kupuje sie na mniejscu codziennie swierze!! wszytko swierze z ogrodka!! mieso kurczak, got, baraina, krowa- wiec jest duzy wybor!! chleb w eldoret jest taki sam jak w polsce!! jest tam jedna piekarnia i maja chleb na standardy eurpejskie:)
Nie znamy sie, personalnie chodz chyba kilka razy z Toba biegalem w jakims biegu na stadionie.
mialem kontuzje achillesa i sie dalej z nia mecze ale juz sie tak przyzwyczajilem ze nie zwazam na to ze mnie achilles boli robie wszystko. chodz przyznam ze czasami nie na 100% bo bol jest za duzy i jednak jakis tam strach jest zerwania tego sciegna!
nararazie nie mialem sezonu udanego tutaj w USA, ale mam nadzieje ze ten sezon wyjdzie. Hala nie wyszla bo zachorowalem i bralem bardzo ciezkie antybiotyki , bo nie moglem szklanki z woda podniesc i stracilem 1 tydzien treningu a naprawde bylo dobrze. pobieglem w czasie choroby oslabiony juz lekko, ale dopiero to byly poczatki chroby po tem biegu tydzien mialem stracony. 4:14 na mile , z tym ze pojechalem na dobry bieg (trener tak mowil ze sa ludzie ponizej 4 min na mile)chcialem polamac 4:10 bo juz dawno tak szybko nie biegalem- a jestem raczej typem dlugodystansowym i szybkosci mam zero. wiec bieg sie tak ulozyl ze prowadzilem do 1200m , pierwsze 800m mialem w 2:01 , nie zwazalem na to ze wszyscy sie czaja, poprostu chcialem cos nabiegac i poszedlem mocno. no i niestety nike starczylo po 1200m!! i wyszlo 4:14 no wiec strasznei wolno pobieglem drugie 800m. troche sie zalamalem bo treningi po keni strasznei robilem mocne, zarowno szybkosciowo i wytrzymalosciowo. no i troche mnie podlamalo to i ta choroba, ale naszczecie antybiotyki doprowadzily mnie do zdrowia i teraz trenuje normalnie i znowu forma rosnie:) przygotowuje sie na belki -ale tylko dlatego ze najlatwiej sie dostac na mistrzostwa USA(studenckie) ale jak belki mi wyjda to bede staral sie 2 czesc do 10 przygotowac, bo robie treningi pod belki i 10km, a tez staram sie utrzymac szybkosc:) zobaczymy czy cos z tego wyjdzie w tym sezonie i czy te 4 tyg w keni zaprocentuje:) dam relacje jak zaprocentuje. ale wiem napewno ze jest duzo lepiej niz wylo przez 5 lat, pod wzgledem wytrzymalosci i szybkosci:) i zarowno szybkosci wytrzymalosciowej(czy jakos tak) a tego ostatniego to wcale nie bylo!!!! np zrobilem w tamtym tyg 16 km ciaglego w grosie na petli 16 km:) taka mamy petle, czesc po szosie , bo niestety w USA ciezko jest znalesc tereny bez szosy chyba ze wybijesz na pustynie, nowy mexyk, arizona, california, colorado)- tam tego wiecej. 16km wyszlo po 3:15 na km:) czulem sie bardzo dobrze, tentno tez niskie:) wiec jest dobrze, nie spodziewalem sie ze bede w takiej formie. ale taka zaleznosc ktora nigdy mnie raczej nie dotyczyla w zyciu biegowym.
Trening kazdy moze zrobic, ale juz na zawodach ciezej jest cos pobiec- odpukac, mam nadzieje ze mnie to dalej nie bedzie dotyczic i cos polece w tym roku wkoncu, bo dlugo na taka forme czekalem!!
Pozdrawiam i zycze udanych lowow w Keni w taim razie:)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 01 mar 2011, 02:54
- Życiówka na 10k: 30:03
- Życiówka w maratonie: brak
sory za bledy, ale pisalem szybko, bo czasu nie mam za duzo i jest pozno:) a nie chce zarywac nocy sprawdzajac to co napisalem jeszcze raz:) i z polskiego mialem 2 na koniec LO:) wiec marnie z moja polszczyzna:) przy wolnijszym pisaniu i konkretnych pytaniach postaram sie pisac troszke bardziej wyraziscie i bezblednie:)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 01 mar 2011, 02:54
- Życiówka na 10k: 30:03
- Życiówka w maratonie: brak
Zapomnialem wytlumaczyc dlaczego uwazam ze ta 30stka jest nie do konca na tczo!! Prawda jest ze wstaje rano albo pije kubek wody, albo chai albo nic. Ale trzeba bylo sie apytac co zjadl 7 godzin wczesniej zeby nie czuc sie glodnym rano:) wiec pomoge i odpowiem. zjadl prawdopodobnie danie w normalnej wersji codziennej:) i tak jak na zdjeciu ugali , caly ten talez dla jednej osoby:) jak ja bralem kawalek odcinalem, to sie ze mnie smieli i mowili zebym cale jadl:) a ja mowilem ze nie dam rady zmiescic, a oni mowili ze jak on nie zje tego calego taleza to jutro nic nie pobiega i bedzie slaby i glodny:) od 8-11 jedza powoli ugali popijajac 2-3 szklanki chai i rozmawiajac:) dlatego mowilem ze nie w pelni na tczo, sproboj zjesc takie cos popijajac chai przez 3 h:) i gwarantuje ci ze rano o 5:30 nie bedziesz czul sie glodny a bedziesz czul ze dobrze zjadles, a i nie bedziesz czul nic na zoladku:) sprawdz to:)
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hej, no co Ty, nikt nie czuje się upokorzony! No i Cię kojarzę z bieżni, słyszałem że ruszyłłeś na podbój USA:) Powodzenia! Po prostu opisujemy nasze wrażenia i to, jak widzimy rzeczywistość w tych miejscach, gdzie byliśmy. Tak jak napisałem, żadnych poważnych badań antropologicznych się nie da na szybko zrobić:) Dzięki za wskazówki, co do miejsc do biegania, zdaje się, że biegamy w tamtą stronę często. Potwierdzam, górki tu są wszędzie, choć wydają się niewinne. Jak dla mnie (za mocny to nie jestem...) - trudno tu zrobić sobie lekki jogging, nawet jak się uprzesz biec po 6 min/km... Trzeba by jechać ze 20 km drogą do Eldoret, żeby się jako tako wypłaszczyło:)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 01 mar 2011, 02:54
- Życiówka na 10k: 30:03
- Życiówka w maratonie: brak
Ciesze sie ze nie doszly takie mysli do was ze was krytukuje:) Relacja jest super, szczegolnie zdjecia:) a jezeli moge sie spytac to w jakis spob, ile kosztoewal wypad na masajmare? bo niestety ja juz nie zdazylem tamtego miejsca odwiedzic, ale planuje powrot do Keni, moze w przyszlym roku, zobaczymy jak finanse pozwola. I fakt jest taki ze poznalem przedstawiciela firmy z Nairobi ktory dal mi wizytkowke i wsztkie namiary do niego jak bede chcial cos zwiedzac. organizuja wsztkie wypady bardzo tanio. podal mi tez strone firmy wiec jak ktos jest zainteresowany to moge podac imie numer i strone do goscia, wydawal sie solidny i podawal bardzo tanie ceny! wiec dlatego pytam sie was jak to bylo w waszym wypadku?
a jezeli macie czas i finanse to polecam pojechanie na Lake Bogoria i Lake Beringo. tylko polecam wziasc jakiegos keniola(zaufanego) zeby negocjowal ceny na bramkach w parkach, i zawsze mowcie ze jestescie studentami z Polski, jak macie jakies studenckie legitki z dawnych lat to pokazujcie bo beda was mniej chardzowac!! jak sie tam wybierzecie to na leke Bogoria negocjujcie dobre ceny, bo bedzie chcial was zchardzowac 3500 szylingow , ale do 1000 szylingow zejdzie jak dobrze pogadacie bo taki w sumie jest bilet studencki, po za tym od bramki do jeziora jest 13 km, wiec jak nie macie samochodu to negocjujcie dobrze cene z gosciem na motorach!!! za 500 szylingow was zawiezie w ta i spowrotem i jeszcze poczeka i popopowiada wszystko. na Lake breingo najlepiej wezcie samochod taksowke i powiedzcie ze jak bedzie brama otwarta to niech sie nie zatrzymuje , niech jedzie , jak sie zatrzyma zaplacicie za wejscie jak sie nie zatrzyma nie zaplacicie nic!! mozna tam zobaczyc hipopotamy, krokodyle itp. na lake bogoria , cieple zrodla, ugotowac jajka w jeziorze i rozowe flamingi miliony!! no i maly i goryle po drodze:P i dziki z klami :Phaha
spoko wypadzik:) jedziece w strone kabarnet!!
Ogolnie fajnie ze tak wsztko opisujecie mozna naprawde ciekawych zeczy sie dowiedziec:) ach ile za wize zaplaciliscie? bo slyszalem ze podniesli stawki? czy to parwda?
nie wiem czy mozna powiedziec ze pojechalem podbijac ameryke, narazie cos mi nie wychodzi:) raczej ciezko jezeli widzisz na listach czasy takie ze glowe urywa:) np 70 czasow na 800m ponizej 1:50, 20 czasow na 3km ponizej 7:54:) wiec raczej narazie nie mam co tu szukac:) o tyle dobrze ze moja szkola jest w D2 wiec mam wiecej mozliwosci na tzw rozwoj:) zobaczymy co ten sezon przyniesiem, narazie wygladam dobrze:) i mam nadzieje ze sie wsztko ulozy po mojej mysli:)
pozdrawiam
a jezeli macie czas i finanse to polecam pojechanie na Lake Bogoria i Lake Beringo. tylko polecam wziasc jakiegos keniola(zaufanego) zeby negocjowal ceny na bramkach w parkach, i zawsze mowcie ze jestescie studentami z Polski, jak macie jakies studenckie legitki z dawnych lat to pokazujcie bo beda was mniej chardzowac!! jak sie tam wybierzecie to na leke Bogoria negocjujcie dobre ceny, bo bedzie chcial was zchardzowac 3500 szylingow , ale do 1000 szylingow zejdzie jak dobrze pogadacie bo taki w sumie jest bilet studencki, po za tym od bramki do jeziora jest 13 km, wiec jak nie macie samochodu to negocjujcie dobrze cene z gosciem na motorach!!! za 500 szylingow was zawiezie w ta i spowrotem i jeszcze poczeka i popopowiada wszystko. na Lake breingo najlepiej wezcie samochod taksowke i powiedzcie ze jak bedzie brama otwarta to niech sie nie zatrzymuje , niech jedzie , jak sie zatrzyma zaplacicie za wejscie jak sie nie zatrzyma nie zaplacicie nic!! mozna tam zobaczyc hipopotamy, krokodyle itp. na lake bogoria , cieple zrodla, ugotowac jajka w jeziorze i rozowe flamingi miliony!! no i maly i goryle po drodze:P i dziki z klami :Phaha
spoko wypadzik:) jedziece w strone kabarnet!!
Ogolnie fajnie ze tak wsztko opisujecie mozna naprawde ciekawych zeczy sie dowiedziec:) ach ile za wize zaplaciliscie? bo slyszalem ze podniesli stawki? czy to parwda?
nie wiem czy mozna powiedziec ze pojechalem podbijac ameryke, narazie cos mi nie wychodzi:) raczej ciezko jezeli widzisz na listach czasy takie ze glowe urywa:) np 70 czasow na 800m ponizej 1:50, 20 czasow na 3km ponizej 7:54:) wiec raczej narazie nie mam co tu szukac:) o tyle dobrze ze moja szkola jest w D2 wiec mam wiecej mozliwosci na tzw rozwoj:) zobaczymy co ten sezon przyniesiem, narazie wygladam dobrze:) i mam nadzieje ze sie wsztko ulozy po mojej mysli:)
pozdrawiam
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hej, krytyka jest zawsze pożądana!
Wiza kosztowała nas 25$, więc jej cena o dziwo spadła od zeszłego roku. Z tego, co się dowiadywałem, sam wypad do Masai Mara na 2-3 dni (wszystko wliczone) z Nairobi kosztuje między 300-350 $ na łebka zależnie od liczby osób i typu noclegu. Klkudniowy tour po 4 parkach kosztuje około 500 USD $. Ale rozpiętość cen jest naprawdę ogromna i tak, jak piszesz, zawsze warto negocjować stawki, nawet w normalnych biurach.
Powodzenia i jak najlepszych wyników!
Wiza kosztowała nas 25$, więc jej cena o dziwo spadła od zeszłego roku. Z tego, co się dowiadywałem, sam wypad do Masai Mara na 2-3 dni (wszystko wliczone) z Nairobi kosztuje między 300-350 $ na łebka zależnie od liczby osób i typu noclegu. Klkudniowy tour po 4 parkach kosztuje około 500 USD $. Ale rozpiętość cen jest naprawdę ogromna i tak, jak piszesz, zawsze warto negocjować stawki, nawet w normalnych biurach.
Powodzenia i jak najlepszych wyników!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 01 mar 2011, 02:54
- Życiówka na 10k: 30:03
- Życiówka w maratonie: brak
A wy ile zaplaciliscie, jak tam byliscie? przez biuro zalatwaialiscie? kurde, jak zaplaciliscie tyle to bardz drogo zaplaciliscie. przesadne europejskie ceny:) ja spotkalem goscia kenijczyka, mam do niego kontakt i wszystko. I rozmawialem z nim o cenach i mowil ze wyjazd na masajmara na jeden dzien na jedna osobe wynosi u niego w biurze- 200 slilingow za dzien!! wiec 2.5 dolca - wliczone wszystko. hotel i jedzenie:) wiec nie wiem przez jakie biuro jechaliscie, ale odrazu cena wydawala mi sie przesadna!!! poniewaz wujazd na 9 dni z eldotret do Ugandy, wszytko wliczone(wszystkie atrakcje, kolega z finlandi organizuje te wyciezki i romawialem z nim to mowil ze cala wucieczka kosztuje okolo 100 euro ale on to organizuje dla europejczykow glownie z finlandii i on chardzuje po europejsku 500 euro!!!! Po pobycie w keni przez 4 tyg nauczylem sie juz z nimi gadac:) i negocjowac:) nie ma ze boli, zawsze mowie swoja cene i mowie ze wiecej nie dam i jak nie chce to ide do innego goscia i mnie zabiera!!nawet z matatu gosciami mozna sie dogadac:) haha:P w sumie jest hotel przy jeziorku beringo, wsztkie wodne skuter, ludki itp do dyspozycji wynajmujacego pokuj:) nocleg kosztuje 400 szlilingow za dzien, za pokoj. fajne tereny do biegania i jeziorko fajnie krokodyle sobie plywaja i hipopotamy:) wedkarze po glowe w wodzie lowia ryby:) zajebista rybke mozna kupic za dolara i za nastepnego dolca usmarza w restauracji swierza rybe:) smieszne ceny:) wynajelem ludke zeby polywac i putam sie goscia czy oni sie nie boja ze krokodyle zatakuja tych wedkarzy:) on mi odpowiedzial ze nie ma czego sie bac. doslownie przytocze jego slowa:) "No, crocodile friendly, do not attack" hahaha
do kiedy zostajecie w tej kieni ?
do kiedy zostajecie w tej kieni ?
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ej, niemożliwe, nie ma takiej opcji, sam dojazd najtańszym matatu z nairobi do masai mara to minimum dwa razy tyle w jedną stronę . Nawet nie styknie za wstęp do Masai Mara na bramce w parku narodowym!Wojtek.K pisze:I rozmawialem z nim o cenach i mowil ze wyjazd na masajmara na jeden dzien na jedna osobe wynosi u niego w biurze- 200 slilingow za dzien!! wiec 2.5 dolca - wliczone wszystko.
Rzeczywiście przez lokalsów jest taniej załatwiać, ale jakoś na pierwszy raz nie bardzo chciałem się zastanawiać, w ile osób nas wpechną do samochodu (a to się czesto zdarza), czy faktycznnie są ubezpieczeni (jeden wypadek samochodowy na godzinę), gdzie tak naprawdę będziemy spać i czy rzeczy zostawione w obozie będą bezpieczne.
Poza tym można samemu jechać, wynająć samochód, ale i tak na miejscu bierze się Masaja albo innego lokalnego przewodnika, z którym trzeba wjechać do Parku, a to wydatek minimum 200 KSH. Byliśmy nad Naivasha, a na Bogorię do tych friendly crocodiles to chyba następnym razem. Teraz koniec zwiedzania, teraz trenowanie:) (do 18 marca). Pozdr
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 01 mar 2011, 02:54
- Życiówka na 10k: 30:03
- Życiówka w maratonie: brak
Mozliwe ze masz racje, bo jakos wydawalo mi sie ze te ceny ktore podawal to zanizone byly!!Bo faktycznie matatu pewnie wiecej kosztuje, troche tej drogi jest tam:) Ja to jak bym sie tam wybieral to biore keniola tego co z nim na campie siedzialem, wszedzie go bralem ze soba, drogi w utrzymaniiu nie byl:) a tylko za matatu trzeba bylo placic:) no ale zalatwial dobre znizki. ja tylko stalem i sie patrzylem:) nawet ze mna byl w marku jednym to mowie chciali odemnie 3500 szylingow za wjazd i jego chcieli zczardzowac 250. to powiedzial ze nie ma mowy , ze nie zaplacimy tyle to znizyli do 1000 szylingow za 2:)
No tak samemy to raczej tez bym sie nie wybral na taka wyprawe:) keniole raczej za bardzo nieufni sa:)
no to milego treningu:) a do czego sie przygotowujesz jak mozna wiedziec? ja dam relecja ile polecialem w pierwszych startach:) zobaczymy czy ta kenia dziala czy to pic na wode:Phah
pozdrawiam
No tak samemy to raczej tez bym sie nie wybral na taka wyprawe:) keniole raczej za bardzo nieufni sa:)
no to milego treningu:) a do czego sie przygotowujesz jak mozna wiedziec? ja dam relecja ile polecialem w pierwszych startach:) zobaczymy czy ta kenia dziala czy to pic na wode:Phah
pozdrawiam
- puella
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 420
- Rejestracja: 22 lis 2007, 21:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Co sądzicie o kenijskim jedzeniu? Czy dalibyście radę na takiej diecie?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jak dla mnie cool. Tylko mi to ich ugali nie bardzo pasi.