Aśka: back for my back ;)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Czwartek, 17.02.2011

Obrazek

BIEGANIE
Uch, ciężki tyłek dzisiaj był, ooj, ciężki... Zupełnie mi się nie chciało, ale stwierdziłam, że lepszy rydz, niż nic.
Miał być cross i był - pi razy drzwi, tj. najpierw nieco po płaskim i wokół stawu, żeby się pies ucieszył, że sobie kaczuchy może pogonić ;) Potem górka - najpierw 2 podejścia, wymiękłam... W sensie: trzeba było się na marsz na chwilkę przerzucić. Wiało niemiłosiernie, zimno jak $%&, ale zacisnęłam zęby, zbiegłam na chwilę w nieckę, ogrzałam się, odpoczęłam i przyatakowałam trzeci raz. Trzeci i ostatni - doszłam do wniosku, że to nie miala być mordęga, mimo szczytnych celów, tylko mimo wszystko jakaś tam przyjemność i frajda, więc odpuszczam. Potruchtałam sobie na dół (żeby było uczciwie, biegałam po schodkach - zawsze to jakieś urozmaicenie, a jakoś bardziej osłonięte od wiatru było), na dole machnęłam 5 x 100m mniej więcej, więcej też już nie dałam rady i wróciłam do domu.

Niemniej, 50 min. poszło, 6,42 km poszło, sumienie nie boli aż tak, jakby bolało, gdybym tyłka nie ruszyła ;)
Mapka: http://connect.garmin.com/activity/68677361

SIŁA 15 min.
Po bieganiu 15 min. obwodówka.


BASEN
Dzisiaj się spóźniłam i trener za karę postanowił mnie utopić :hej:, każąc mi pływać cały czas na boku - co mnie topi niechybnie i każdorazowo... Zwykle mam zrobić tego ze cztery baseny, dzisiaj... Dzisiaj może ze 4 baseny miałam pływać inaczej, niż na boku :spoczko: Wody się nałykałam, że łomatko.
Niemniej, jest pozytyw: coraz lepiej mi ten chrzaniony bok idzie, już się nie topię na każdym metrze, tylko ze 3x na 25 metrów, co daje jakiś 8x lepszy efekt i 8x mniej wody w nosie, jeje! :D

Właśnie sobie podliczyłam, cholercia, jedną rzecz, i z jednej strony nadzieja we mnie wstąpiła, z drugiej - mega zwątpienie. Otóż, najlepszy mój basen (25m) = 31 sekund. Na 2 km przy utrzymaniu tego tempa = 40 min. z okładem. Znaczy: mam zapas 20 min. na wolniejsze tempo i odpoczynek jakiś, ale... ale jak utrzymać to, co dziś dla mnie jest super-hiper-mega życiówką? AAaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! ;) :oczko: :bleble:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Piątek, 18.02.2011


Obrazek

ROWER

Jakieś 50 min. treningu razem z Akademią.


W pt tylko rower, bo rano miałam wyjazd służbowy do Łdz, jechałam sto godzin, jak nie dwieście, tam sekund pięć, spotkanie, ustalenia, etc., powrót już 1h30, ale potem przejazd przez Wawę = dżizassssssss... Efekt: na nic więcej czasu nie starczyło absolutnie.

Wieczorem piwko, poszło do głowy w sekundę - jak ktoś chce mieć pełny portfel po imprezie, a na imprezie bawić się wyśmienicie i czuć upojenie alkoholowe już po 2-3 piwach, to polecam przejście na weganizm... Wprawdzie jajka jem, ale to nie wystarczy, żeby nie mieć mega kaca po 2 piwach...

Tym samym sobota = samoleczenie ;), z treningów nici.
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Sobota, 19.02.2011

FREE z przyczyn opisanych wyżej :spoczko:
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Niedziela, 20.02.2011

Obrazek

Dzisiaj wszystko w klubie - chciałam po treningu wygrzać tyłek w saunie, więc bieganie też "w obiekcie". Plusy i minusy, o których niżej.

ROWER
Okazało się, że wszystkie rowerki - o ile się człek nie zapisze na trening z instruktorem - to takie hmmm rowery-leżaki, a nie zwykłe rowery. Plus: wygodnie, minus: co to ma wspólnego z rowerem, poza machaniem nogami? Nic, przynajmniej pomachałam...
Godzina, jakieś 20 km poszło, ale nie wiem, jak to coś liczy dystans - dziwne te pomiary mi się wydawały, nieadekwatne do mojego kręcenia: pod górkę i z maksymalnym oporem miałam największe prędkości...
Nic, nieważne numerki chwilowo, i tka będę wszystko sprawdzać już w realu, z gps-em w ręku i normalnym rowerem pod tyłkiem, teraz ważne, że sobie godzinkę pokręciłam z różnymi oporami.


BIEGANIE
Wg założeń miało być dziś 90 min. albo 12 km, nie wyszło ani to, ani to. Nie wiem, czy to nie za wcześnie dla mnie na treningi łączone, ale w sumie kiedy zacząć? Przecież nie miesiąc przed startem...
Straszliwie rozbolał mnie brzuch, więc w sumie przyczyna może być z zupełnie innej beczki, niemniej udało się pobiec jakieś 7 km z okładem, najpierw w tempie 6:00 równo, potem trochę zmniejszyłam ze 2x, aż doszłam do 6:20. Byłoby najs, gdyby nie ten ucisk w żołądku - przeszłam do marszu, spróbowałam jeszcze raz i odpuściłam.


Coś nie był to fantastyczny tydzień, ale nie był też tragiczny. Nie ma co się łamać, że nie wszystko tak, jak chciałam, trzeba no popatrzeć w tabelki na tydzień kolejny i tak zrobić, żeby zrobić ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 21.02.2011

Free
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Wtorek, 22.02.2011

Zagłębiam się powoli w książkę Friela i nieco sobie konkretniej poukładałam treningi. Dostosowałam do treningów Akademii, rzecz jasna, a w dalszej kolejności - do siebie samej, życia domowego, pracowego etc. Mam nadzieję, że się uda powyrabiać ze wszystkim - ale chyba się uda. Jakoś sprawdza się stara zasada, że im więcej do ogarnięcia, tym bardziej się spinam i nagle nadążam za wszystkim. Ok, zdarzają się obsuwy, ale jak porównam moją aktywność życiową, sportową i generalnie jakąkolwiek z lipca i z minionego tygodnia, to - mimo obsuw - łorety! Z latami studiów nie ma co porównywać, bo wtedy miałam chyba motorek w tyłku i 3 komputery w głowie ;) Ale wrócimy i do tego ;)

Do rzeczy - wychodzą 2 treningi dziennie, ale nie dzień w dzień. Poniedziałek zasadniczo wolny (chyba, że mi się obsunie coś w nd, to sobie wtedy z nd na pn bez wyrzutów sumienia i problemów z pogodzeniem z innymi treningami przerzucę długi bieg).
Generalnie chcę je rozdzielać - jeden rano, drugi po południu, ale dzisiaj nie miałam rano czasu, więc przed biegiem poszłam na basen. Niemniej, w związku z tym nie na godzinę, tylko na pół, i pływałam koncentrując się na technice (tudzież jej braku ;)).


Obrazek

BASEN

Dzisiaj, jak już pisałam, 30 min.
Pływanie na boku, przekładanka pod wodą (bardziej bym to rotacją nazwała - w sumie nie wiem, jak się rzecz zwie, ale wiem, o co chodzi, o! :D), trochę spokojnego kraula z podnoszeniem łokcia na maksa w górę (ok, próby to były bardziej... ale były ;)), no i - za radą z książki - ćwiczenie, które brzmiało idiotycznie na piśmie: pływanie z górki. Jak można pływać z górki, u licha, skoro woda, jak wiadomo, pozioma jest generalnie, a w basenie na pewno. Niemniej, w wodzie rzecz nabrała sensu i miałam wrażenie, że dzięki temu faktycznie mam tyłek wyżej, ciało jakieś takie bardziej proste i nie szoruję wreszcie pupą po dnie basenu... Słowem: polecam ;) Nie wiem wprawdzie, czy dobrze to wszystko robiłam, bo dziś trening solo, ale w moim odczuciu efekt był. Więc zadowolona jestem bardzo :D

BIEGANIE

Dzisiaj było coś, co do tej pory tylko w teorii poznawałam na spokojnie, tj. II zakres.
Najpierw 2 km rozgrzewki, potem 4 km w tempie zakładanym 5:45, wyszło:
czas / dystans / tempo
1. 00:05:47 1,00 05:47
2. 00:05:44 1,00 05:44
3. 00:05:42 1,00 05:42
4. 00:05:33 1,00 05:33
Ostatni km wyszło, że najszybciej, ale z pomiarów trenerki naszej wyszło mi wolniej. Albo coś znowu Garmin nie tak mi machnął, albo pieron wie co, ale w sumie mało mnie to obchodzi, bo motywująco działa, o! :D

Potem było 3x 200 m - pierwsze kliknęłam LAP, potem już mi się nie chciało, a szkoda, bo pierwsze 200 z lepszą prędkością poszło, niż jak poprzednio trenowaliśmy: 03:48. W sumie wypadałoby się uchlać z radości ;)

W sumie dziś:
Czas ruchu: 00:52:36
Dystans: 8,03 km
Avg Moving Pace: 06:32 min/km
Najlepsze tempo: 03:09 min/km
Śr. tętno: 151 uderzenia/min
Maks. tętno: 170 uderzenia/min
Mapka: http://connect.garmin.com/activity/69638393

Wsjo. Czas do roboty się wziąć, bo jeszcze mnie dzisiaj czeka, niestety, nieco dłubania z pracy, ale lajf, bywa :/
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Środa, 23.02.2011

Obrazek

SIŁOWNIA

Wybrałam się dzisiaj na zajęcia rowerowe... Tylko godziny pomyliłam :D Zamiast tego, posiedziałam zatem na siłowni, trochę powyciskałam nogami, trochę wiosła, trochę różnych miłych rzeczy - kurka, strasznie dawno nie byłam na siłowni, nic tylko hantle i hantle i przysiady, wypady i wykopy. Baaardzo przyjemna odmiana, muszę włączyć częściej w tygodniowy rozkład ;)

45 min. plus rozciąganie szybkie po - bo do roboty spieszno nieco ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Czwartek, 24.02.2011

Obrazek

BIEGANIE

Dzisiaj cross, i dzisiaj już miałam siłę, ochotę też - jak wyszłam z domu. Bo zanim wyszłam, spojrzałam na termometr... I mi się odechciało... :D Ale chłopak mnie pogonił, wziął na spacer tylko jednego psa, mniejszego, zostawiając większego mi (na biegi jeszcze biorę tylko starszą panienkę, młodsza za malutka jednak), więc tak czy siak musiałabym tyłek ruszyć do tego parku. Co było robić? Założyłam dresy na tyłek i wio! ;)

Piękne słoneczko dziś, ubrałam się też trochę cieplej i - o dziwo - zamiast się zgrzać, byłam szczęśliwa wielce, bo tyłek wreszcie nie był soplem lodu, tylko było bardzo ok. Zmarzluchy muszą mieć na uwadze, że są zmarzluchami, i nie powinny patrzeć na resztę biegaczy, co to w samych jednych rajtuzach latają ;)


Konkrety:
dziś cross, więc średnie tempo mało ważne. Ważne, że pod górkę było zygzakami 2x, przerwa po bardziej płaskim i znowu 2x. Potem trucht w dół (schody też zaliczone, żeby było trochę różnych ruchów tymi nogami), potem chwila rozciągania, podskoków, skipów - i 6x 100 m na jakieś 85%. Nie mierzyłam międzyczasów, bo dziś biegałam z założeniem, że zegarek na ręku, owszem, ale tylko żeby sobie potem km i czas zrzucić do dzienniczka. Niemniej, miałam wrażenie, że biegnę szybciej, niż ostatnio te "setki", więc na ostatnią włączyłam LAP - 3:26 :D
90 m mi chwycił, niemniej tempo moje życiowe chyba ;) Jak pomyślę, że niektórzy tak dychę latają... Łomatko! SZACUN! :D
Autolap był włączony, stąd na mapce co km odmierzone.

Mapka: http://connect.garmin.com/activity/69854297
Czas: 01:00:08 (40 min.: rozgrzewka plus górka, potem rozciąganie, potem 6x 100, powrót do domu)
Dystans: 7,00 km


Glebę dzisiaj zaliczyłam też konkretną. Sucz moja kochana mnie podcięła - rzadko jej się to zdarza, ale jak się zdarzy... No, glebnęłam konkretnie. Dobrze, że już nieco rozgrzana byłam, ale i tak miałam wrażenie, że jestem jedną wielką bryłą lodu i w zetknięciu z podłożem się rozpadnę na kawałki. Nie rozpadłam się ;)

Wsjo. Wieczorem jeszcze basen dojdzie.



Edit



BASEN

50 minut, i słuchajta no, jakie dzisiaj były ciekawe ćwiczenia (bleez i makar - do Was to głównie ;)). Otóż, ćwiczenia były na "czucie wody".

1) na brzuchu, między uda ósemka (taka jakby malutka deseczka o ósemkowatym kształcie), ręce przed siebie luźno i hmmm jak tu opisać ruch tych rąk? tak trochę jak dyrygent rusza - delikatnie, samymi przedramionami (palce złączone) - i takim powolnym, spokojnym ruchem, z przerwami na oddech - do końca basenu i w drugą stronę. Nogami nie ruszamy.

2) na plecach, znowu ósemka między nogami, płyniemy nogami do przodu - czyli pięty zwrócone w kierunku drugiego końca basenu, ręce nad głową i znów takim delikatnym, tym razem jakby wiosłowaniem - przesuwamy się powoli. A potem to samo bez ósemki :D Kawałek ;)

Nie wiem, czy dobrze opisałam, ale ćwiczenia fajne, ciekawe, zupełnie inne, niż machanie basenów, nawet techniczne machanie ;)

Potem hmmm, potem już nie pamiętam, na sam koniec 4x po 100 metrów bez przerwy, aaaaaaaaa! Kolka mnie złapała - nie wiedziałam, że na basenie to możliwe... Ale możliwe ;) Ledwo, bo ledwo, ale dopłynęłam (przerwy chyba po jakieś 20 sekund były pomiędzy tymi setkami). Przyznaję się bez bicia, że pod koniec ratowałam się żabką - na metr-dwa, żeby cokolwiek odsapnąć, ale dalej płynąć. UFFFFFFFFFFFFFF!

Fajnie było ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Piątek, 25.02.2011

Obrazek

ROWER
Jakieś 50 min., z grupą.
Pod koniec myślałam, że nie dam rady, ale pocisnęłam, ile mogłam, a co! ;)
Nogi bolałyyyyyyyyyy!

:)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Sobota, 26.02.2011

Obrazek

BIEGANIE
Łomatko! Widzę, że państwo trenerstwo postanowiło mnie zakatować i sprawić, żebym nieco przyspieszyła.
Dzisiaj było 8 km ciągłego biegu, w tempie prawie takim, jak ostatnio mój II zakres. Myślałam, że ducha wyzionę, ale zacisnęłam zęby, Olga (trenerka) mnie motywowała ;) i jakoś dałam radę. UFFFFFFFFFFFFFFF! :D

Po wszystkim, tradycyjnie, przebieżki, w czasie których uczyłam się hmmm nie to, że nie zaciskać rąk, tylko nie ściskać ich tak mocno przy ciele, nie trzymać na sztywno - to chyba najodpowiedniejsze określenie tego, co robię. W związku z tym, opuściłam je i... trzymałam na sztywno, tyle, że nie zgięte, a w wyproście ;) Potem już nieco lepiej, ale generalnie muszę trochę o tym myśleć, jak biegnę.

Mapka: http://connect.garmin.com/activity/70115761
Czas: 01:01:38
Dystans: 9,46 km
Avg Moving Pace: 06:16 min/km
Śr. tętno: 160 uderzenia/min - no, dzisiaj widać, że mocniej nieco ;)
Maks. tętno: 171 uderzenia/min

Bieg ciągły - podział:
Kilometr / czas / dystans / tempo
1. 00:06:02 / 1,00 / 06:02
2. 00:06:03 / 1,00 / 06:03
3. 00:06:09 / 1,00 / 06:09
4. 00:06:19 / 1,00 / 06:19 - tu zaczęłam mocniej marudzić i nieco zwolniliśmy na chwilę ;)
5. 00:06:21 / 1,00 / 06:21 - tu cd. odpoczynku
6. 00:06:00 / 1,00 / 06:01 - i przyspieszamy egejn, żebym się nie leniła zanadto :D
7. 00:06:03 / 1,00 / 06:03
8. 00:05:50 / 1,00 / 05:50
9. 00:01:31 / 0,26 / 05:47

Przebieżki 6x 20 sek.
1. 00:00:23 / 0,10 / 03:52
2. 00:00:25 / 0,11 / 03:54
3. 00:00:22 / 0,10 / 03:44
4. 00:00:24 / 0,10 /04:09
5. 00:00:23 / 0,10 / 04:01
6. 00:00:23 / 0,11 / 03:39
Też już chyba powolutku coraz lepiej z tempem u mnie, chociaż dzisiaj się na tych rękach koncentrowałam i miałam wrażenie, że biegnę wolniej, niż umiem, ale wszystkiego jednocześnie się nie da się :D
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Niedziela, 27.02.2011

Obrazek

BIEGANIE

Ufff, dziś dzień z serii: jaka piękna niedziela, jak tu zrobić, żeby się nie narobić i... nie pójść pobiegać? Na szczęście w domu mam już Strażnika Biegowego chyba, bo mnie chłopak prawie wykopał w końcu :D Otóż, dostałam ultimatum: albo pójdę biegać, albo zmywam gary... Co było robić? :D

I tak upłynęło mi mniej lub bardziej radośnie 14 km. Sporo dziś przerw w tym biegu, bo dawno z psem nie biegałam i należało jej się a to patyczek, a to z jakim kumplem pogadać. Nie powiem, że i ja z tych przerw nie skorzystałam - skorzystałam, a owszem... Niemniej, ponieważ od jakiegoś czasu ciągle nie mogłam zrobić długiego biegu, bo a to coś, a to coś innego stwierdziłam, że nieważne jak, ważne, żeby dzisiaj to planowane 14 km poszło - dla psychiki głównie. No i poszło ;)

Mapka: http://connect.garmin.com/activity/70376956
Czas: 01:33:35
Dystans: 14,01 km
Śr. tempo: 06:40 min/km
Śr. tętno: 158 uderzenia/min
Maks. tętno: 213 uderzenia/min - nie wiem, czy nie zgłupiał czasem na chwilę, co się podobno zdarza, ale i tak kilka razy w tej okolicy czasowej podeszło pod 200 - najwyraźniej miałam dość ;) Kolka mnie zresztą złapała, ale zwolniłam na kilometr i pobiegłam dalej, mówiąc sobie w duchu, że jak mnie złapie na połówce w marcu, to przecież nikt mi zegarka nie zastopuje... Więc lepiej niech nie łapie :D

Kilometry kolejne:
km / czas / / dystans / tempo
1. 00:07:14 / 1,00 / 07:14
2. 00:06:18 /1,00 / 06:18
3. 00:06:09 / 1,00 / 06:09
4. 00:06:55 / 1,00 / 06:55
5. 00:06:26 / 1,00 / 06:26
6. 00:06:21 / 1,00 / 06:21
7. 00:06:38 / 1,00 / 06:38 - kolka i powoli zwalniamy...
8. 00:06:41 / 1,00 / 06:41
9. 00:06:41 / 1,00 / 06:42
10. 00:06:43 / 1,00 / 06:43
11. 00:07:09 / 1,00 / 07:09 - oj, bardzo zwalniamy ;)
12. 00:06:27 / 1,00 / 06:27 - ale zagryzamy zęby... :D
13. 00:06:37 / 1,00 / 06:37
14. 00:03:09 / 0,48 / 06:32 - tu nacisnęłam LAP po 500 m, bo starałam się jeszcze pocisnąć na koniec, ile dam radę, ale wiedziałam, że pełnego kilometra nie pociągnę - więc znów dla poprawy humoru - wcisnęłam LAP, żeby sobie potem zobaczyć, ile się pocisnąć udało, zanim zwolnię niemal do marszu ;)
15 00:04:00 / 0,53 / 07:36

Nogi bolały z tyłu i po bokach, tyłek bolał, kolana bolały, ale porozciągałam się na spokojnie w domu i już nic nie boli :)


Jutro freeeeeeeeeeeeeeeeeeee, całe szczęście, bo po sobocie wczorajszej i niedzieli dzisiejszej nie mam ochoty robić jutro nic sportowego ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Wtorek, 28.02.2011

Free - zaplanowana przerwa, i całe szczęście, bo weekendowe bieganie dało nieco w kość. Dobrze to sobie zaplanowałam, że sobie tę przerwę zaplanowałam na poniedziałek właśnie - rzekłabym: idealnie :D



I cały dzień tak spokojnie, leniwie upłynął, a wieczorem... Wieczorem, w okolicach 23:00 - podskok adrenaliny taki, że prawie chałupę rozsadziłam z radości!
Mój tekst zwyciężył, juhuuuuuuuuuuuuuuu! Uwierzyć nie mogę w sumie do teraz :))
No i wygrałam to: http://bieganie.pl/?show=1&cat=131&id=2432 - śliczne, babskie ciuszki :D Nie, nawet nie podliczam, ile to wszystko kosztuje i nie wystawiam na allegro, żeby sobie kupić pół roweru na triathlon :sss: , tylko się będę pławić w tych fioletach, bo przecież w życiu bym nie kupiła tych śliczności (bo za co?) :) :) :)
Tak więc rozpiera mnie mega i na maksa, i w sumie nie wiem, co bardziej: czy to, że MÓJ TEKST wygrał - no, chyba się uchlam!!!! i będzie na pierwszej stronie wisiał chwilkę - aaaaaaaaaaaa! :D :D :D Czy też, że się szafa ładnymi kolorkami odświeży... :) :) :)

Ajajaj, you made my day, droga komisjo ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

żeby nie pisać w komentarzach wszystkich zainteresowanych pływaków ;), wrzucam u siebie dobry link:
http://www.swimtypes.com/bambino.html
wrzuciłam opcję "Bambino" - czyli początkujący pływak ;) ale można tam sobie ustawić podpowiedzi i wskazówki, zależnie od Waszego poziomu.
kraul, na przykład, ma wyglądać tak: http://www.swimsmooth.com/ :) :) :)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

Wtorek, 01.03.2011

Obrazek

BIEGANIE - 6x800m

Najpierw kilka twardych faktów liczbowych:

Mapka: http://connect.garmin.com/activity/70818021
Czas: 01:02:48
Dystans: 9,37 km
Śr. tempo: 06:42 min/km (ale z przerwami na truchtanie, wręcz marsz)
Tętna dziś brak - zombie! :spoczko: Nie miałam kiedy założyć paska, bo leciałam z zajęć różnych, kwadratowych i podłużnych, i i tak wyglądałam nieco debilnie, załatwiając kilka spraw w dresie biegowym, ale doszłam do wniosku, że wolę śmiesznie wyglądać w kilku miejscach, niż później kombinować, jak tu się przebrać i gdzie... :D



A teraz opisówka i konkretniejsze fakty liczbowe :D


Dzisiaj było WOOOOOOOOOOW! To ja umiem tak szybko biegać? :D

Jakiś przezajebiaszczy dzień, i już przy rozgrzewce (2 km po stadionie) czułam, że lecę niemalże ;) a nie biegnę, Garmin mówił, że ok, może super-hero jeszcze nie jestem, ale na pewno coś dzisiaj drgnęło na mocny plus.
Dość powiedzieć, że pierwsze dwa kilometry w tempie jak dotąd nieosiągalnym, a to dopiero rozgrzewka była:

czas / dystans / tempo
1. 00:05:54 / 1,00 / 05:54
2. 00:05:29 / 1,00 / 05:29

Potem chwila przerwy, rozciąganie - i 6x 800m po bieżni, miałam biec w określonym tempie (miał być czas ok. 4:30 - 4:40 chyba na 800 m).
Pobiegłam najpierw szybciej, Olga kazała zwolnić, a na ostatnich okrążeniach znowu zachęcała do przyspieszania. Zmęczyłam się nieco na 2 ostatnich razach, na ostatnim stwierdziłam, że biegnę szybko (nie sprint, rzecz jasna ;)), ale nie powiem, żebym nazwała cały dzisiejszy trening jakimś zasapanym i ciężkim - po prostu miałam trzymać tempo, i się udawało dość spokojnie :D

Konkrety:

1. 00:04:15 / 0,83 / 05:09 - pierwsze, mocniejsze
2. 00:04:38 / 0,81 / 05:44 - kazali zwolnić ;)
3. 00:04:32 / 0,80 / 05:39
4. 00:04:27 / 0,84 / 05:17 - powoli przyspieszam, bo ma być coraz mocniej
5. 00:04:19 / 0,82 / 05:18 - i jest mocniej :D
6. 00:04:02 / 0,82 / 04:56 - i najmocniej, jeje! :D


Wygląda pierwszy raz nieźle ;) Pierwszy raz podoba mi się naprawdę moje tempo i mam tylko nadzieję, że to nie jakiś jednorazowy wybryk mojego ciała, tylko coś drgnęło ku lepszemu ;)
Poczytałam w "Bieganiu" bodajże o białasach, co to się wysiłku boją - przycisnęłam, i okazało się, że nie boli aż tak :sss:
Nie no, prawda jest taka, że jakoś wyjątkowo dobrze mi się dzisiaj biegało - i z tempem, i z wytrzymałością ogólną. Dobrze było (w sensie: samopoczucie) - po prostu :). Oby to szło dalej ;)
Awatar użytkownika
Aśka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 13 lis 2010, 20:52
Życiówka na 10k: 01:01:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toronto

Nieprzeczytany post

0Środa, 02.03.2011

Obrazek

ROWER

Poszłam na zajęcia spinningu czy jak to się tam zwie dokładnie. Zastanawiałam się, czy dobrze robię, czy nie lepiej solo sobie pokręcić i się nieco zmęczyć... Oj, pokarało mnie, pokarało! :sss:
Dziewczyna, która to prowadziła, ma chyba 4 motory w tyłku i 5 silniczków w każdej nodze. Jakie ona tempo ma! Zmachałam się, że ho ho, chociaż usiłowałam odpoczywać, siedząc na siodełku, i kręcąc pedałami nieco wolniej ;) Ale i tak poczułam, że hej! Za tydzień znowu do niej idę :D



SIŁOWE

Po rowerze kilka ćwiczeń na maszynach - z 30 min. w sumie: wiosła, wyprosty nóg na takim jakby krzesełku :D, ściąganie ramion w tył i do dołu, czworogłowy, dwugłowy, brzuch, przysiady. Na więcej nie miałam czasu, bo dzisiaj roboty w bród i musiałam się pospieszyć nieco.
ODPOWIEDZ