B&B 2012 - run to have fun i finisz na Narodowym AD 2012

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 24.01.
5.30 (powoli z powrotem adaptuję się do porannego wstawania)
10 km BC 1 - ok. 56'
10x100/100
= 12 km w 1:09:21

Tempa setek nie podaję. bo przy chodnikach pokrytych mniej lub bardziej udeptanym śniegiem, niczego nie wnosi. Chciałam się tylko odmulić.
Chyba się udało, w każdym razie - radość jest. I o to chodzi :)

Najbliższy weekend bez startów, bardzo się ciesze, bo może w sobotę uda mi się potupać po lesie :)))
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

O, coś mi umknęło....

Wt., 25.01.
Rano (5:30) - 8 km BC1 + 10x100/100. W sumie 10 km, czasu nie pamietam, coś ok. 57'
Wieczorem: mała zmiana image'u (dobrze, że na awatarze mam czapke, nie musze zmieniać ;-))
Potem, żeby nie popsuć fryzury:
7' orbitreka na rozgrzewkę
30' ćwiczeń (sztagngi, ciezarki, pilka lekarska, podskoki)

Środa, 26.01.
Z szybkiego biegania po chodnikach to na razie nic będzie. A rano nie zmusiłam się do klubu. Po pracy szkoła, co prawda miałam ze sobą PRAWIE* wszystko do klubu, ale ze szkoły wyszłam 20.45, więc stwierdziłam, że bez przesady.

Czwartek, 27.01.
No więc dziś rano pojechalam jednak do klubiku. 7:55 byłam już na bieżni.
2 km w 12'
8 km po 4:32 (właściwie - 7 po 4:32+1 w 4:30)
2 km w 11:45
w sumie 12 km w niecałą godzinkę.
Błyskawiczny prysznic i do pracy.


*PRAWIE, bo kiedy jechałam do szkoły uświadomiłam sobie, że mam wszystko z wyjątkiem SPODENEK. Uznałam jednak, że jak będe miala wystarczająco silą determinację, to kupię jakieś leginsy z przeceny w Centrum Handlowym. Ostatecznei w Decathlonie coś letniego. Ale o 21 już nie miałam to szans...
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Pt., 28.01.
Jak mi się nie chcialo rano wstawać... Po drugim dzwonku budzika zdecydowałam, że nie wstaję, pobiegam wieczorem.
Po trzecim dzwonku zwlokłam swoje ciężkie cztery litery, wciągnęłam legginsy, które przezornie położyłam wieczorem przy łóżku. Bez otwierania oczu ubrałam się i wywlekłam z domu.

Wolniutkie 8,2 km po coraz bardziej śliskich chodnikach.
10x150 m podbiegu (szybko) + 10x150m zbiegu
+ 2 km wolno
W sumie 13 km, 1:16 z jakimś ułamkiem...

Podobno ograniczenia mojego tempa startowego tkwią głównie w mojej głowie ;-)
Pracuję nad tym.
A na razie od niedzieli małe urozmaicenia w treningu...
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sobota, 29.01.
To, co moja głowa jest w stanie zrobic, żeby mnie odwieść od treningu, jest dla mnie samej ciekawym zjawiskiem ;-)
Wczoraj od rana się zbierałam. I się zbierałam. I się...

Wyszłam tuż przed 19, a zatem został mi tylko osiedlowy kieracik.
Trzy kółeczka, przyjemne 13 km, czas 1:16.

Na więcej nie pozwolił mi żołądek - i trudno mu się dziwić, bo przez caly dzień bez przerwy jadłam. Musiał się zbuntować ;-)

Niedziela, 30.01.
Dzisiaj zaczęłam się zbierać z równym przekonaniem co wczoraj... Ale udało mi się ogarnąć nieco szybciej. Wyszłam już o 13...

5 km rozbiegania, głównie po lesie. 30'
16x1'/2' - tempo minutówek wyszło mi... no, takie jakie miało być. A nawet ciut szybsze, co biorąc pod uwagę warunki, nieźle wróży :) No i miało być 15 powtórzeń, ale jedno mi się nie spodobało, to dołożyłam na koniec...
I potem jeszcze 7 km OWB + truchcik w drodze do domu.
W sumie 20 km, czas 1:59.

Tydzień...
80 km. Nieźle. Chociaż wszystkie treningi dość krótkie...
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 31.01.

10 km bardzo wolno (59', ale szybciej się nie dało, bo to coś na chodniku nie nadawało się do biegania)
10x100/100 - uwagi na uwagę powyżej tempo setek nijak się miało do wczorajszych minutówek ;-)

W sumie - 12 km, 1:10:47.


Styczeń
327 km z jakimś ogonkiem...
Nie za szybko, statecznie ;-)

W zeszłym roku było 350. Ciekawe jakim cudem...
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Uh, cóż za pokręcony tydzień...
Sporo pracy w pracy plus to co za oknem - i mimo że na bieganie pogoda jest zawsze, to biegowo było tak sobie.
Chociaż nie całkiem źle ;-)

Wt., 01.02.11.
10 km w jakieś 56' + 40 minut siły na siłowni

Śr., 2.02.11
Do 19.30 w pracy. Jeszcze wchodząc na silownię miałam watpliwości.

2 km - 11:30
8 km po 4:30
2 km - 12'
- 12 km w ok. 59'

Czw, 3.02.
Planowane wolne.

Piątek, 4.02.
Nieplanowane wolne. Miała być siła w postaci podbiegów, w sumie jakieś 12 km. Ale nie wyszło, a wieczorem padłam i uznałam, że jednak regeneracja też jest ważna.

Sobota, 5.02.
Kabaty.
Dojmująca różnica między oblodzonym lasem a bieżnią mechaniczną.
W kolcach (na całe szczęście wzięłam)
46:38.
Poprawnie. Nieźle.
K-4.
To czwarte miejsce to obroniłam, a właściwie odzyskałam na ostatnich 50 m przed metą, zdopingowana przez któregoś ze znajomych zawodników. Kolejną zawodniczkę minęłam tuż przed wlotem na metę (ale przed, a nie za). Fakt, miałam przewagę technologiczną ;-)
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Niedziela, 6.02.
Wieje.
Ale się zwloklam. Nawet leginsy takie krótsze odziałam.
Postanowiłam zajrzeć do lasu, bez kolców, w butach zwykłych chodnikowych (Concinnity) , bo zakładałam, że jestem skazana na osiedlowy kierat.
A tymczasem - niespodzianka. Las z drugiej strony Warszawy wygląda zupełnie inaczej niż Kabaty. Prawie wszystkie ślady po zimie zanikły, miejscami było trochę mokro, ale prawie bez żadnego lodu, 90 proc trasy - miękkie leśne podloże.
Zrobiłam sobie 5 km rozgrzeweczki po lesie, potem się przetransportowałam chodnikiem w inna część wioski i tam robiłam minutówki.
Tu było trochę gorzej, nie dało się pobiec przed siebie jak tydzien temu. Ganiałam w kółko po literze L, potem zrobiłam z tego odwrócone T. Na trasie miałam kilka malych góreczek :sss:
Wyszło 15x1' (tempo 3:52 - 4:11, średnia pewnie 4:05) na 2' przerwy.
A potem z powrotem przez las potupałam do domu.
W sumie - 21 km w 2:02. Koncówka wolniej, bo wpakowalam się w mokradła i musialam się przedrzec spacerkiem ;-) Ale wole mokre buty niż spotkanie pierwszego stopnia z wilczurem bez smyczy i drugim takim psem wielkości sporego cielaka...


Tydzień
65 km. Słabo, jeden trening wypadł.
Ale za to porządnie, z mocnymi akcentami.
Powiało nie tylko wiatrem, ale i optymizmem.
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 7.02.
10 km + 10x100/100
=12 km w 1:10
ciężko było, na pierwszym kilometrze łzy mi pociekły z oczu. Nie tylko od wiatru.
No cóż... A wystarczyłoby tylko...

Wtorek, 8.02.
10 km na biezni... Slabo, zoladek mi aktywnie protestowal. Dyszka w sumie w 57'.
Potem 35 minut na maszynkach i z hantelkami oraz takimi innymi.
I potem jeszcze 15' ROZCIAGANIA (co za ulga)
I kilka minut w łaźni parowej i kilka w saunie....

Środa, 9.02.
Wieczorem... Ale udalo sie wyjsc.
Po wczorajszym rozciaganiu - jak nowonarodzona.
1 km rozgrzewki.
Potem mialy byc kilometrowy. 6.
Byly... trzy. Pierwsze trzysta lecialam w takim tempie, że potem z trudem konczylam. No i dostalam za swoje, na czwartej po 400 m mnie postawiło.
Zrobilam przerwę i probowalam dalej. Ostatecznie zrobilam jeszcze 6x500 m i dotupałam do domu.

W sumie 13 km w 1:12:30. Porozciagalam sie troche ;-)
Troche mi leci z nosa, ale czuję się nieźle. Najbardziej mnie cieszy fakt, że po tej nieudanej polkilometrowce zamiast sie poddac i skonczyc, coś jeszcze z siebie wykrzesalam ;-)
Jutro się będę tłumaczyć ;-)
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czwartek - planowe wolne.

Piatek...11.02.Wyjazd do Sielpi na Kraczącą Pietnastke.
Mialam od rana pobiegac, ale najpierw chwila pracy, potem spotkanie, potem pakowaie, potem coś, potem ... wyjazd.
Jechało nam się ciut dluzej niz zakladalam, dojechalismy tuz przed 16. Padało.
Po ustaleniu harmonogramu dnia postanowiłam się chociaż troszkę robiegać.
Robiło się już ciemnawo, ale wyszło mi 8 km w 42'. Jakoś mnie niosło, musiałam się hamować.
Na koniec masakrycznie rozbolało mnie kolano :(
Ale imprezę integracyjną zaliczyłam :sss: do udanych ;-)

Sobota, 12.02.
Od rana wichura. W ośrodku odcieło prąd na jakiś czas. Za oknem lodowato, jakiś śnieg...
Uh...
Do bolącego kolana doszła jeszcze kostka (w tej samej nodze). Lekka konsternacja. do tej pory nie biegałam z kontuzja... Ale jak już jestem, to chociaz przetruchtam...
Postanowiłam się rozgrzać na pierwszych kilometrach biegu.
Ruszyłam w miarę nieźle, chociaz uważając na kolano. Po kilometrze trasa wpadła w las i okazała się mocno krosowa. Pierwsza piątka w niespełna 24 minuty, druga, najtrudniejsza i pod wiatr - w 25, na 11. kilometrze zaczęłam przyspieszać. Na 12. minęłam jedna z dziewczyn przed sobą. Ostatni kilometr (asfalt) biegłam w tempie 4:30 :orany: W rezultacie zamiast zakładanego dla przyzwoitości 1:15:00 wyszło 1:12:42. I K-6. W kategorii co prawda byłam czwarta, ale ponieważ nie dublowały się kategorie i open, załapałam się na podium :) Kolano od 6. km nie bolało. Kostka też nie.

Niedziela, 13.02., Kielce
Co prawda wczoraj były zawody, ale zgodnie z planem powinnam robić dwukilometrówki.
Kolano boli. Ale może się rozgrzeje...
Wylądowaliśmy na stadionie w Kielcach, na bieżni.
2x2km po 4:25
1x2km po 4:30
1x2km po 4:38
przerwy 500 m w truchtomarszu.
Razem z dobiegiem wyszło 13 km w 1:10.
Kolano przy tempówkach nie bolało. W przerwach i owszem.
A na deser - bura od trenera ;-) Za bieganie dwójek dzień po starcie.
I do czwartku będę sobie ewentualnie wolniutko truchtać.

Tydzień: 6 wyjść, 71 km, 3 akcenty...
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Pisałam coś o kolanku? Pisałam?
No, więc kolanko mam z lekka popsute.
Ale chyba nie na tyle, żeby się biegać nie dało.

W poniedziałek jednak odpoczywałam (bo ledwie chodziłam, fakt).

We wtorek rano kupiłam stabilizator i Olfen. Od razu zastosowałam. Po poludniu w stabilizatorze nic mnie nie bolało.

Wieczorem... poszłam pobiegać... 8 km w 43:35. Po 6 km kolanko się zaczęło odzywać, więc już tylko do truchtalam do domu. Tym bardziej, że lodowato było przepotwornie, w tym ten zimny, porywisty wiatr. A poza tym zle się ubralam (za ciepło na gorze, za zimno na dole :ojoj:).

Środa
Znowu wieczorny trening... Znowu ten porywisty zimny wiatr... Ale kilka ładnych stopni cieplej.
Na bieganie zdjęłam stabilizator.
13 km w 1:10:15.
Druga piątka szybsza od pierwszej, dyszka w 54'. A tak było lajtowo i połowa trasy pod wiatr....
Troche mnie poniosło.
Noga spokojnie.
Teraz troszkę boli, ale tylko troszkę...
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czwartek.
Rano nie wstałam z premedytacją.
Wieczorem... jeszcze wychodząc z pracy twierdziłam, że idę pobiegać.
Jeszcze wchodząc do domu...
Ale te białe, znowu białe chodniki...
Uznałam, że powracające do zdrowia kolanko jest wystarczającym powodem, żeby nie biegać.

Piątek
Dzisiaj wstałam. Co prawda czułam jakiś śladowy ból gardła (czego to ten mozg z lenistwa nie wyprodukuje), ale ostatecznie się pozbierałam...
Ślisko było, tego nie przewidziałam, świeżutki śnieżek, a ja w leciutkich śliściutkich bucikach.... I znowu ten paskudny wiatr...
No nic.
2 km rozgrzewki
15x1'/2'
(minutówki trochę wolniej niż ostatnio, ale jednak było slisko)
4,5 km rozbiegania
W sumie 14 km w 1:18.
Wolniej niż ostatnio, ale okoliczności mnie usprawiedliwiają.
W sumie myslałam jeszcze o podbiegach...

Kolanko... No, jeszcze czuję, ale już nie boli. (Ewa, to nie uspokajająco dla Ciebie ;-) i tak zadzwonię)
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sobota
Betatest kolanka w Falenicy...
W kolcach ;-) Coś w tym sezonie kocham kolce...
Po kilometrze wylaczyl mi sie garmin (zapomnialam naladowac).
Z wrażenia zrobiłam życiówkę.
50:35 (tak mnie więcej, bo bez zegarka).

A najciekawsze jest to, że się nie zajechałam.
Kolanko przeżyło i NIE boli.
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Niedziela, 20.02.
Radosne człapanie po lesie :) Zupełnie na luzie i towarzysko.
22 km w 2h22'
Trasa mocno krosowa (sama wybierałam).
Śnieg miejscami po kostki, bo jeszcze nie wszędzie dotarli narciarze.
Przy okazji test nowych wdzianek nabytych w Sielpi.
Super są :)

Tydzien - 67 km. W tym jeden niezły start treningowy w Falenicy.
Najważniejsze, że kolano odkurowane.
Refleksja: biegam sporo mniej niż w zeszłym roku (tygodnie były po 90-100 km).
Ale wbrew pozorom - chyba mi to wychodzi na zdrowie.
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wiosna idzie
Wiem, wiem, taki wpis przy dzisiejszej temperaturze (-18 było jak wychodzilam z domu o 5.30) wygląda na prowokację.
Ale... O 6 już jest widno. Jeszcze tydzień - dwa i będę mogła przenieść poranne treningi do lasu!
A poza tym...

Poniedziałek, 21.02.
Wobec warunków zewnętrznych, w tym zwłaszcza chodnikowych, "coś dłuzszego" przeniosłam na bieżnię.
Było tak:
2 km rozgrzewki (niecałe 12 minut)
6 km po 4:26 (28:10)
700 m marszotruchtu (ok. 4 minut)
4 km po 4:26 + 2km po 4:30 - w sumie 6 km w 28:16
2,3 km truchtomarszu - jakieś 15:30.
w sumie - 17 km i ok. 1:27 na bieżni.
Koszmar. W terenie mi się biega o wiele przyjemniej (może i trudniej, ale bez przesady). No i w warunkach normalnych te szóstki miały być po 4:35. Przyspieszyć mi się zachciało ;-)

Po bieganku zrobiłam jeszcze kwadransik rozciąganka, żeby jakoś dotoczyć się do domu...

Wtorek, 22.02.
Wieczorem nie byłam przekonana, czy uda mi się wstać. Ale przewidująco ubranko biegowe położyłam przy łóżku. Dźwięk budzika wprawił mnie w lekki dysonans czasowy, byłam przekonana, że już pora wstać do pracy. Tymczasem okazało się, ze jest 5:10 i mam szansę wstać. A organizm nie protestował, mimo że specjalnie długo nie spałam.
Ubralam się zatem i postanowiłam wyjść. Owszem, widziałam te - 18....
Spokojne OWB - 10 km, 55:22. Głównie po zaśnieżonych chodnikach. Skrzypiały...

Troszkę zmarzłam...
Troszkę bardzo... Ani kilometra więcej bym nie dala rady chyba.
Ale też i ubrałam się jak na dobre 7-8 st. więcej - termiczne, ale niezbyt grube legginsy i takaż bluza, pod bluzą cienka koszulka Nike'a z dlugim rekawem, rekawiczki polarowe, tuba na szyje i czapka. Krioterapia jak znalazł :D Na koniec mialam tak zmrozone rece, że nie mogłam otworzyć klatki...
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sroda, 23.03.
2 km OWB
15x200/200 (tempo ok.4'5")
2,5 km OWB
= 10,5 km, 56:39.
Miało być 10 tych dwusetek, ale jakoś mnie nosiło... Gdybym się nie objadła tuz przed wyjściem, byłoby pewnie i ze 20... I to mimo śnieżnej pokrywy ;-)
Cieplej, wyraźnie cieplej niż wczoraj...
ODPOWIEDZ