Szymon-szym - komentarze
Moderator: infernal
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Myślę, że nie będzie tragicznie - w końcu nie jadę do Jakucji
Ciepłe gacie naszykowane. W sumie zeszłoroczna polska zima niczym nie ustępowała tej moskiewskiej. Jeszcze zobaczymy u kogo będzie zimniej :P
Na razie trzymajcie kciuki za formalności...
Ciepłe gacie naszykowane. W sumie zeszłoroczna polska zima niczym nie ustępowała tej moskiewskiej. Jeszcze zobaczymy u kogo będzie zimniej :P
Na razie trzymajcie kciuki za formalności...
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
zdrastwujtie!
meldunek już ma?
------------
hmmm... tanie książki? nie zauważyłem...
widujesz w Moskwie jakichś biegaczy?
bo na kaukazie jedyne co biegało, to albo w mundurze, albo kozica. w każdym razie jakoś słabo odmachiwali.
zdrówko
meldunek już ma?
------------
hmmm... tanie książki? nie zauważyłem...
widujesz w Moskwie jakichś biegaczy?
bo na kaukazie jedyne co biegało, to albo w mundurze, albo kozica. w każdym razie jakoś słabo odmachiwali.
zdrówko
mastering the art of losing. even more.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Привет!
Meldunek załatwia instytut, jako że jestem na oficjalnym stypendium. To znaczy mam nadzieję, że już załatwił, bo czas minął
A Ty meldowałeś się na Elbrusie?
Książki tańsze o ok. 15-20%, to znaczy te nowe. Jak z antykwariatami jeszcze nie wiem, ale w Kaliningradzie kupiłem kiedyś stare i ciut obdarte dzieła klasyków po jakieś 50 groszy.
Na razie biegałem w jednym niedużym parczku i nigdy nie byłem jedynym biegaczem. Na dniach wybiorę się do większego "kompleksu leśno-parkowego" (лесопарк). Pod koniec miesiąca zawody nad rzeką Moskwą (półmaraton i dycha), wtedy będzie można z grubsza ocenić w jakiej kondycji jest tutejsze bieganie.
From Russia With Love
Meldunek załatwia instytut, jako że jestem na oficjalnym stypendium. To znaczy mam nadzieję, że już załatwił, bo czas minął
A Ty meldowałeś się na Elbrusie?
Książki tańsze o ok. 15-20%, to znaczy te nowe. Jak z antykwariatami jeszcze nie wiem, ale w Kaliningradzie kupiłem kiedyś stare i ciut obdarte dzieła klasyków po jakieś 50 groszy.
Na razie biegałem w jednym niedużym parczku i nigdy nie byłem jedynym biegaczem. Na dniach wybiorę się do większego "kompleksu leśno-parkowego" (лесопарк). Pod koniec miesiąca zawody nad rzeką Moskwą (półmaraton i dycha), wtedy będzie można z grubsza ocenić w jakiej kondycji jest tutejsze bieganie.
From Russia With Love
- Alexia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1296
- Rejestracja: 02 lip 2008, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Z ciekawością zaglądam na Twój blog.
I życzę powodzenia w tej "dyszce". Koniecznie opisz, jak było. Nawet jak będziesz ostatni .
Ja się stresowałam przed biegiem w Szwecji. Mało zapisanych osób, brak strony internetowej biegu i moja zerowa znajomość języka. Zaczęłam sobie wyobrażać, że to jakieś zawody dla super szybkich biegaczy. I nie dość, że będę ostatnia, to na dodatek zdążą zlikwidować metę zanim dobiegnę . Jak się okazało - był to kameralny bieg dla wszystkich.
I życzę powodzenia w tej "dyszce". Koniecznie opisz, jak było. Nawet jak będziesz ostatni .
Ja się stresowałam przed biegiem w Szwecji. Mało zapisanych osób, brak strony internetowej biegu i moja zerowa znajomość języka. Zaczęłam sobie wyobrażać, że to jakieś zawody dla super szybkich biegaczy. I nie dość, że będę ostatnia, to na dodatek zdążą zlikwidować metę zanim dobiegnę . Jak się okazało - był to kameralny bieg dla wszystkich.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
dzięki za wsparcie. jak się okazało, nie było tak strasznie :P
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Dzięki stary.
Jestem już w domu, więc dzięki mojej lubej mogę liczyć na codzienną porcję relaksacji super przykurczonych mięśni. Jest naprawdę słabo, ale co zrobić.
A co u Ciebie? Jakoś nie piszesz...
Pozdr
Jestem już w domu, więc dzięki mojej lubej mogę liczyć na codzienną porcję relaksacji super przykurczonych mięśni. Jest naprawdę słabo, ale co zrobić.
A co u Ciebie? Jakoś nie piszesz...
Pozdr
- topcat
- Stary Wyga
- Posty: 195
- Rejestracja: 12 lis 2009, 12:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa/3miasto
No i takie wpisy powoinny być
Co do mnie : biegam i biegam - lekko nie jest - nie moge na obroty wrócić.
Bloga zaczne update po powrocie z nart - teraz cholernie mało czasu
tc
Co do mnie : biegam i biegam - lekko nie jest - nie moge na obroty wrócić.
Bloga zaczne update po powrocie z nart - teraz cholernie mało czasu
tc
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
trochę spóźnione, ale co tam: Witamy w kraju!
...kurde, a już miałem nadzieję na mrożący krew w żyłach opis wizyty u rosyjskiego ortopedy.
najlepiej wojskowego.
i starej daty.
no ale chyba nici z moich marzeń, za to są szanse że dojdziesz do siebie i nabiegasz w tym roku coś fajnego.
masz żonkę - fizjoterapeutkę?
to chyba największy skarb dla męża maratończyka.
to znaczy i tak jest największy, ale zawsze to trochę większy największy
zdrówko
...kurde, a już miałem nadzieję na mrożący krew w żyłach opis wizyty u rosyjskiego ortopedy.
najlepiej wojskowego.
i starej daty.
no ale chyba nici z moich marzeń, za to są szanse że dojdziesz do siebie i nabiegasz w tym roku coś fajnego.
masz żonkę - fizjoterapeutkę?
to chyba największy skarb dla męża maratończyka.
to znaczy i tak jest największy, ale zawsze to trochę większy największy
zdrówko
mastering the art of losing. even more.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
W zasadzie to byłem u rosyjskiego lekarza z kolanem. Tylko, że nie z moim własnym. Przyjechali przesympatyczni Holendrzy, ale pierwszego wieczoru popełnili błąd picia wódki z polskimi studentkami i jeden z nich doznał bliżej nieokreślonej kontuzji kolana. Następnego dnia rano pojechałem z nimi do "trawpunktu" - coś jak pogotowie. Żart polegał na tym, że oni nie mówili po rosyjsku, więc mój wątpliwej wartości angielski był jedynym ich łącznikiem ze światem rosyjskiej biurokracji. Lekarz nie sprawiał nawet wrażenia, jakby chciał wyjaśnić co się stało z kolanem - zlecił rtg, obejrzał, powiedział, że nic nie widać i zaproponował zwykły gips, lub elastyczny opatrunek. Druga wersja nie mieściła się jednak w standardowych procedurach (co z kolei jest standardowym podejściem rosyjskich lekarzy) i kosztowała 300 PLN. Oczywiście wtedy nie dostaje się rachunku dla ubezpieczalni. Holender też nie w ciemię bity, więc stargował cenę na 200 PLN i wziął opatrunek elastyczny, żeby móc nosić jeansy. Każdy powód dobry. Po dogadaniu transakcji lekarz zajął się już tylko moim kolegą, co spowodowało uformowanie się ogromnej kolejki w poczekalni. Ale Rosjanie są narodem pokornym. Na koniec Holender dostał jeszcze w prezencie kulę i został wyprowadzony bocznym wyjściem, żeby w recepcji nikt się nie zorientował.
A podwoził nas na pogotowie kierowca z firmy, w której pracują Holendrzy - Jurij. Jak wyjeżdżałem z Moskwy dowiedziałem się, że Jurij leży w śpiączce z mnóstwem metalowych odłamków w głowie, bo feralnego dnia odbierał z lotniska Domodiedowo jakichś nowych pracowników.
Żonka to skarb nad skarby sama w sobie i największy motywator. A że umie jeszcze doradzić i pomasować, ech. Gdybym tylko zawsze słuchał jej rad... No ale nie od tego jest się mężem, nie?
Może spotkamy się na maniackiej w Poznaniu. Przydałoby mi się zweryfikować poziom po chorobowo-kolanowo-alkoholowych przygodach. I w Polsce nie palę, więc boję się, że spadła mi forma
A podwoził nas na pogotowie kierowca z firmy, w której pracują Holendrzy - Jurij. Jak wyjeżdżałem z Moskwy dowiedziałem się, że Jurij leży w śpiączce z mnóstwem metalowych odłamków w głowie, bo feralnego dnia odbierał z lotniska Domodiedowo jakichś nowych pracowników.
Żonka to skarb nad skarby sama w sobie i największy motywator. A że umie jeszcze doradzić i pomasować, ech. Gdybym tylko zawsze słuchał jej rad... No ale nie od tego jest się mężem, nie?
Może spotkamy się na maniackiej w Poznaniu. Przydałoby mi się zweryfikować poziom po chorobowo-kolanowo-alkoholowych przygodach. I w Polsce nie palę, więc boję się, że spadła mi forma
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
jestem za.
a o formę trzeba...hmmm/wychodząc na balkon/, dbać!
zdrówko
a o formę trzeba...hmmm/wychodząc na balkon/, dbać!
zdrówko
mastering the art of losing. even more.